Swissmed (
www.stockwatch.pl/gpw/swissmed... ) – raport skrócony z Q4’2009.
Powiem szczerze, że nie rzuca mnie na kolana. Prawie usnąłem. Firma też chyba potrzebuje jakiegoś wstrząsu, żeby wybudzić się ze śpiączki. :)
Niemiły akcent na zakończenie obiecującego roku. Zarządowi zabrakło determinacji. Przejdźmy przez wyniki, to wszystko wyjdzie na jaw samo.
Sprzedaż roczna zdecydowanie lepsza, niż w 2008 (45m vs. 32m). Niestety spada od trzech kwartałów. Czyżby to była tzw. nieuświadomiona kompetencja – zrobiliśmy coś dobrze, ale nie wiemy co i nie umiemy tego powtórzyć? Marża brutto na sprzedaży jest rozhuśtana w kwartałach, ale trend jest wzrostowy i w miarę klarowny. Przynajmniej dla mnie.
Spójrzmy na progi rentowności (break-even point = BEP).
BEP na poziomie gross profit jest w okolicach 4-5m zł kwartalnie, więc poziom sprzedaży = 10,5m jest bardzo bezpieczny. Niestety zgrzytem jest fakt, że wynik q4 odbiega in minus od linii trendu najbardziej od co najmniej 12 kwartałów.
BEP operacyjny jest w granicach 7-8m kwartalnie, ale najwyraźniej q4 był wypadkiem przy pracy – mamy minus!
BEP na poziomie wyniku netto to jakieś 9-10m kwartalnie. I to już nie jest fajne. Firma przebiła ten poziom przychodów dopiero w 2009 roku. I W tym kontekście ważne są dwie sprawy. Po pierwsze – utrzymanie poziomu przychodów. Jeszcze raz zauważę – tendencja w 2009 nie napawa optymizmem. Po drugie – operowanie tuż ponad progiem rentowności wymaga żelaznej kontroli kosztów. Tymczasem q4 to w tym względzie porażka.
Skoro tak się obsunęliśmy z kosztami, to rzućmy okiem na detale rachunku wyników. Pierwszy zonk to oczywiście koszt sprzedanych usług. Zadanie dla Zarządu, żeby to wyjaśnić w raporcie rocznym. Drugi zonk, to odlatujące koszty ogólnego zarządu. O ile pierwsza sprawa da się jakoś przypudrować i zagadać na śmierć, o tyle druga to już jest wtopa. Trzeci zonk, to moim zdaniem koszty finansowe, ale o tym w kontekście cash flow.
Efekt jest taki, że firma rzutem na taśmę znów pogłębiła skumulowaną stratę. A ta, jak już zauważyła Kasia, jest – jak na firmę tej wielkości – przepotężna: -35m.
Co jeszcze nie podoba mi się w tym kontekście, to fakt, że firma regularnie przynosi straty i regularnie zwiększa ilość akcji. Dla aktualnych akcjonariuszy to bardzo, bardzo niemiłe doświadczenie. Uczestniczyli bowiem w stratach z większą intensywnością, niż będą uczestniczyć w ewentualnych zyskach.
Teraz cash flow.
Niby jest lepiej, bo nie potwierdza straty – od dwóch lat jest dodatni. To ma sens, bo firma zbliżyła się od dołu do BEP, więc już sama amortyzacja wypycha cash na plus. W długim terminie cash operacyjny podąża za sprzedażą, ale rozrzut jest spory. Na oko – około 1m dla porównywalnych poziomów sprzedaży. W długim terminie również to wszystko nie wygląda już tak pozytywnie.
Firma stosunkowo mało inwestuje w majątek – mniej, niż wynosi amortyzacja. OK. – może to teraz nie jest konieczne, ale kiedyś trzeba będzie wymienić sprzęt, czyli nadgonić różnicę. Będzie potrzebna gotówka. Dzięki temu, że firma mało wydaje na inwestycje, generowana jest nadwyżka. Niestety wsysana jest ona w linii finansowej. Tak więc firma praktycznie nie generuje kasy dla siebie.
I tutaj powrócę do kosztów finansowych. Na finanse tej firmy można spojrzeć również tak: w 2006 wygenerowano w linii finansowej 10m zł (w q4 i q3) i spółka powoli sobie je konsumuje. Ma jeszcze w bilansie zaskórniaki, które pozwolą jej trwać. Tyle, że linia finansowa finansuje samą siebie, a linia operacyjno-inwestycyjna ledwo, ledwo pozwoli na odtworzenie kiedyś środków trwałych. Gdzie tu jest wartość dodana dla akcjonariuszy?Jednocześnie firma generuje wartość dla banków ją finansujących – ok. 2m rocznie. Tej kasy może kiedyś zabraknąć. I konieczna będzie kolejna emisja. I kto to kupi?
Moim zdaniem obecny model biznesowy jest niewydolny pod względem finansowym. Firma albo prowadzi działalność na zbyt mała skalę (chodzi o bardziej efektywne wykorzystanie obecnych zasobów), albo działalność ta jest zbyt droga (koszty zarządu), albo powinna zmienić strukturę finansowania. Najlepiej wszystko po trochu. A propos skali działalności i tempa wzrostu - to w moim mniemaniu dość niewielka spółka, a toczy się w rytmie walca, niczym globalny koncern. Tylko, że sporo koncernów jest samowystarczalna finansowo (niektóre nawet generują znaczące nadwyżki gotówki). Tymczasem Swissmed jedzie na (nomen omen) kroplówce. Właśnie podano kolejną dawkę – sąd zarejestrował warunkową emisję (
link ).
Podkreślam - to moje zdanie. Kandydaci na akcjonariuszy muszą to przemyśleć i ocenić sami. Kluczowe tu jest trwałe przełamanie progu rentowności netto.
Na razie zaś rating zdołowany na CCC i dopóki nikt nie zasypie skumulowanej straty, będzie ciężko go podnieść. Ma to zresztą sens, bo nabywając teraz akcje, kupujemy też tę dziurę w kapitale.
Reasumując:
Wiadomość dla Zarządu:
Do poprawy - efektywność, produktywność, finansowanie. Panowie, więcej czadu!!!
Powyższa treść przez 45 dni była zarezerwowana tylko dla osób posiadających abonament.