Zgadzam się, że to całkiem ciekawy temat... i pozwolę sobie do niego wrócić razem z pytaniem. Podam przykład - obliczając WACC musimy znać debt ratio spółki - przyjmijmy ze uzywamy księgowej wartości długu, którą - teoretycznie - powinnismy wyciągnąć ze skonsolidowanego bilansu. Od razu zaznaczę - nie jestem ekspertem, więc być może piszę głupoty... ale w skonsolidowanym bilansie zdaje się znajdujemy dług spólki zarówno dominującej jak i spółek kontrolowanych - jeśli kontrulujemy dużo spółek, o dużej wartości całkiem prawdopodobne jest ze ich dług tez jest calkiem wysoki i znacząco podnosi dług w bilansie skonsolidowanym (w porównaniu z jednostkowym). No i teraz w debt ratio ten dług porównujemy z rynkową wartością przedsiębiorstwa (no tzn. dokładnie z sumą equity i tego długu oczywiście) - tylko czy rynek ocenia daną spółkę "biorąc pod uwagę" rzeczywiście konsolidację? Podam przykład spółki o której ostatnio było kilka wiadomości - Boryszewa który ma trochę ponad 50% udziałów w Impexmetalu, który to (impex) jest spółką większą zarówno jesli chodzi o przychody jak i o... kapitalizację. Ponieważ sam impex ma kapitalizację większą niż boryszew to - no właśnie - czy to oznacza ze rynek rzeczywiscie traktuję akcje Boryszewa jako skonsolidowane. Oczywiście możliwe jest, że rynek traktuje sam (jednostkowy) Boryszew jako bankruta który zaniża wartość impexu, albo hmm, nie wiem może ze impex ma jakies olbrzymie synergie z faktu przynalezenia do boryszewa, których boryszew juz nie ma (to dosc mocno naciągane) (wykluczam raczej to, że większa kapitalizacja impexu jest wynikiem tego ze dostaje on premię za to że jest kontrolowany przez boryszew, bo gdyby tak bylo to sam boryszew - toeretycznie powinien byc więcej warty niz impex...). W ten sposób z debt ratio powstaje nam cos gdzie w liczniku jest duży skonsolidowany dług a mianownik nie jest duzo większy (powiekszony jedynie o "małą" kapitalizację). Biorąc pod uwagę fakt, że WACC ma nienajmniejsze znaczenie przy wycenie czy nie zniekształca to właśnie wyceny takiej spółki?
Pzdr
PS. Na szybko takie przemyslenie mi wpadło do głowy, czy rzeczywistosci nie jest bliższa taka interpretacja, że rynek (=inwestorzy inwestujący w spółkę matkę) bierze pod uwagę jedynie "swoją część" udziału w spółkach córkach - więc - przykładowo - jeśli Borszew ma 50 % udziałów w impexie to (oczywiscie w wielkim zaokrągleniu) w kursie Boryszewa wartość impexu jest uwzględniona jedynie w 50% całkowitej rynkowej wartości (kapitalizacji) impexu. Nie znalazłem nigdzie teorii do tego ale - patrząc na oko na wielkości Boryszewa i Impexu to myśle sobie czy to nie lepsze odzwierciedlenie rzeczywistości. Konsolidacja natomiast odbywa się "w 100%" stąd te miary (księgowe i rynkowo-giełdowe) nie sa do końca (przynajmniej nie zawsze) adekwatne do porównań (biorąc oczywiście pod uwagę moją powyższą hipotezę).
|