Zgadzam się z trzeźwą oceną sytuacji użytkownika epol. Obawiam się, że jedynym wyjściem z sytuacji będzie likwidacja Spółki, oczywiście związana z dużą stratą dla każdego kto posiada jej obligacje. Pociągnięcie do odpowiedzialności finansowej samego prezesa Pawłowskiego jest jakąś szansą na odzyskanie części kapitału. Przedłużanie agonii, polegające na obietnicach odraczających termin wykupu, który raczej nie nastąpi nie jest najlepszym rozwiązaniem, bo zakończy się w praktyce utratą kapitału. Chyba, że znajdzie się nowy prezes, który oprócz pobierania uposażenia będzie umiał zrobić coś z niczego, czyli znaleźć gdzieś pieniądze i jeszcze tak nimi zarządzać żeby powiedzmy w 5 lat wypracować kapitał zaspokajający dzisiejszy dług (raczej nierealne). Jeżeli prezes uważa, że jego "okręt" może dalej dryfować to może dać mu szansę aby w krótkim okresie czasu postarał się o finansowanie z majątku osobistego bądź przyjaciół i dalszych znajomych(raczej nikt inny nie poda w tej sytuacji pomocnej dłoni) i niech pracuje do późnej starości na odrabianie strat. Tak powinien się zachować nawrócony oszust. Uważam jednak, że realnie rzecz biorąc nie po to zadłużał "okręt" żeby go ratować i raczej wszystko zmierza w kierunku jego zatopienia. Reasumując można się układać na odroczenie zobowiązań w sytuacji gdy prezes znajdzie rozwiązanie dokapitalizowania spółki i da to właścicielom obligacji choćby cień nadziei na rentowną działalność spółki, dalsza działalność zadłużonej spółki nie ma żadnego sensu. W tej sytuacji może warto byłoby zorganizować spotkanie z Pawłowskim i ustalić jakie widzi szanse na pozyskanie kapitału, być może ma jakieś zaskórniaki zakopane w ogródku na czarną godzinę...
|