Yahoo to marka wyceniona w ostatnim rankingu 100 najbardziej wartościowych marek świata na prawie 10 mld USD. Co ciekawe wróciła ona do zestawienia po dwóch latach przerwy zajmując 92 miejsce . Nie przytaczam tego zestawienia bez powodu, gdyż pokazuje ono, iż Yahoo w ostatnich latach miało spore problemy z swoją działalnością podstawową. Potwierdzeniem tego faktu jest również cena za jaką Yahoo chciał kupić Microsoft w 2008 - prawie 45 mld USD było wtedy wyceną zbyt niską dla ówczesnych zarządzających. Bieżąca wycena wynosi 30 mld USD, a jeszcze 12 miesięcy temu było to o połowę mniej.
www.millwardbrown.com/brandz/2...Trudno nie mieć wrażenia, iż Yahoo zostało trochę w tyle, spółka pozostała na etapie solidnej przeglądarki i poczty internetowej. Konkurencja poszła zdecydowanie dalej oferując użytkownikom zdecydowanie szerszy zakres usług. Taki Google wyprzedził Yahoo o kilka długości, co musiało również znaleźć odzwierciedlenie m. in. w niższej pozycji spółki na rynku reklamy internetowej. Na szczęście zarządzający zorientowali się w porę, iż core business idzie w złym kierunku. Aby nadgonić konkurencję oraz uzupełnić swoją ofertę, Yahoo w ostatnich latach prowadzi szeroką politykę akwizycji. W przeważającej większości przejęte podmioty są to firmy o niewielkiej skali działalności i mało znane, jednakże oferujące usługi, których na moment przejęcia nie miało Yahoo. Spółka nie spoczywa również na laurach, jeżeli chodzi o kadry. W zeszłym roku do zespołu dołączyła Marissa Mayer, jedna z twarzy największej konkurencji tj. Google. Wniosła ona do firmy powiew świeżości, który był bardzo potrzebny skostniałej organizacji.
en.wikipedia.org/wiki/List_of_...Pod względem przychodów Yahoo w ostatnim czasie wyglądało bardzo słabo. Grupa kilka lat z rządu notowała regres przychodów, dopiero zeszły rok przyniósł niewielkie odbicie i dodatnią dynamikę sprzedaży. Niestety poprawa może okazać się krótkotrwała. Początek 2013 ponownie nie zachwyca, stagnacja obrotów w pierwszych dwóch kwartałach martwi szczególnie, że Yahoo podjął działa w celu odmłodzenia biznesu, głównie poprzez modernizację wersji mobilnej swojego portalu i aplikacji z nim powiązanych.
Yahoo sprzedaż dzieli na trzy segmenty: display, search oraz others. Pod pierwszą dywizją kryją się, przychody z tytułu publikacji reklam, druga dotyczy kliknięć użytkowników na płatne linki reklamodawców, trzeci zawiera pozostałą sprzedaż, która nie kwalifikuje się do dwóch poprzednich. Poniżej wykres obrazującą strukturę przychodów Yahoo.

kliknij, aby powiększyć Widać wyraźnie, iż kuleje segment display. Yahoo notuje tutaj regres w tej dywizji od kilku ładnych kwartałów. Aby poszukać przyczyn należy zagłębić się jeszcze bardziej w analitykę tego segmentu. Okazuje się, iż właściwie od początku 2011 spada liczba sprzedanych reklam, dodatkowo po chwilowym odbiciu na początku roku zaczyna spadać również średnia cena za reklamę. Zgodnie z komentarzem spółki wynika to niekorzystnego dla spółki mixu cenowego wybieranego przez reklamodawców. Trochę lepiej wygląda segment serach, tutaj również spada średnia cena za „płatne kliknięcie”, ale wynik ratuje rosnąca liczba kliknięć, jednym słowem Yahoo ratuje się wolumenem.

kliknij, aby powiększyć
kliknij, aby powiększyć Warto jeszcze zwrócić uwagę na strukturę geograficzną sprzedaży. Tutaj moim zdaniem również widać słabość Yahoo. Spółka operuje właściwie tylko na kontynencie amerykańskim, perspektywiczny rynek azjatycki to raptem 20% przychodów. O pozostałych rejonach świata między innymi Europie można właściwie zapomnieć.

kliknij, aby powiększyć Po sześciu miesiącach tego roku pod względem rentowności na pierwszy plan wybija się znaczny wzrost zysku na poziomie operacyjnym. Tutaj jednak należy wtrącić małą uwagę, gdyż wyniki za porównywalny okres 2012 były obciążone kosztami restrukturyzacji 135 MUSD. Po wyłączeniu tej operacji okazuje się wynik na poziomie operacyjnym w 2013 wyniósł mniej więcej 320 MUSD, kiedy rok temu było to 360 MUSD. Pozostaje pytanie z czego wynika ten spadek? W strukturze kosztów znacznie wzrosły wydatki na rozwój produktów. Łatwo to powiązać z wdrażaną strategią odmładzania biznesu i postawionym dużym naciskiem na wersję mobilną całego serwisu. Szczerze powiem w strukturze kosztów zdziwił mnie wzrost kosztów administracji, tutaj na razie nie widać, jednego z kluczowych założeń postawionych przez zarząd tj. kontroli kosztów organizacji.
W rachunku zysków i strat warto jeszcze zwrócić uwagę na pozycję „earnings in equity interests”. Yahoo przedstawia w niej udział w zyskach w podmiotach, nad którymi nie ma pełnej kontroli i nie są one objęte pełną konsolidacją. Tutaj głównymi podmiotami są Alibaba Group oraz Yahoo Japan. Najbardziej spektakularną poprawę wyników zanotowała Alibaba Group (potrojony zysk netto) i właśnie to udział w zyskach tego podmiotu pozytywnie wpłynęło na pozycję earnings in equity interests oraz zysk netto całej grupy Yahoo.
Jeżeli mówimy o Grupie Alibaba, to jeszcze na początku zeszłego roku Yahoo miało 40% akcji tego podmiotu. Na koniec 2012 Yahoo zmniejszyło zaangażowało w Grupie Alibaba kasując prawie 6,2 mld USD i wykazując zysk na sprzedaży tych akcji w wysokości 4,6 mld USD. Miało to znaczący wpływ na finalny wynik grup w zeszłym roku. Znaczna część pozyskanych środków została przekazana do akcjonariuszy, w formie buy-backu, który zakończył się w pierwszej połowie 2013, Yahoo wydał na niego 3,65 mld USD. Tutaj z mojej strony mały komentarz, iż tak dynamiczny wzrost ceny akcji Yahoo mógł w dużej mierze wynikać również z prowadzonego procesu skupu akcji.
Bilansowo Yahoo to zdrowy podmiot, patrząc z perspektywy polskiego parkietu, trudno sobie wyobrazić, aby ponad 85% pasywów stanowiły kapitały firmy. Yahoo właśnie taką strukturę finansowania posiada. Po stronie aktywów grupa wykazuje sporo różnorakich papierów wartościowych oraz środków pieniężnych, którymi można by zasypać sporą część tegorocznej dziury budżetowej ministra Rostowskiego. Ważne też, iż Yahoo ciągle generuje spore nadwyżki gotówki na działalności operacyjnej. Rok rocznie jest to około 1,2 mld USD. W pierwszym półroczu grupa wykazała ponad 0,5 mld USD, co wpisuje się w ten ogólny trend.
Podsumowując, Yahoo to amerykański gigant, który w ostatnim czasie trochę się pogubił i stracił kontakt z czołówką. Mało innowacyjne podejście do biznesu spowodowało, iż biznes zaczynał się systematycznie kurczyć, przez co spółka miała problemy z budowaniem wartości dla akcjonariuszy. Inwestorzy trochę zapomnieli o Yahoo, co było widać po zachowaniu kursu w latach 2008-2012, kiedy był właściwie płaski. Koniec 2012 i początek roku to przełom i znaczny wzrost wyceny Yahoo na rynku. Zarząd stara cię odmłodzić core business i zarazem prowadzi ambitny proces akwizycyjny. Niestety na razie te zmiany są mało widoczne w wynikach Yahoo, tutaj ciągle to wygląda słabo szczególnie pod względem przychodów. Ostateczny wynik ratuje ciągle Grupa Alibaba, w której Yahoo pozostawił sobie mniejszościowy udział.