Wytrzeszcz oczu trochę czarował, jak na swoje lata, choć za bardzo się nie przemęczał, raczej dzielił i rządził w środku pola, zapewne celem wytrzymania jak najdłużej na placu.
Za to mrożące krew z żyłach sceny miały miejsce przy linii bocznej, zwłaszcza pod koniec meczu, gdzie jeden taki tłuścioch w koszulce z nazwiskiem Souza sposobił się do wejścia na murawę, by pokopać z galaktycznymi...
- Najlepszy na boisku po naszej stronie Jędza (asysta), no ale on obok Grosika, jest wciąż czynnym piłkarzem, więc na tle pozostałych wyglądał jak Yamal
- Peszkin w swoim stylu zmarnował do pustaka, zapewne za mało gorzołki w bidonie
- Mila spasł się jak świnia, a przecież relatywnie niedawno zawiesił buty na kołku, widać efekt popuszczenia pasa zadziałał jak nigdy
- Nasze prawe skrzydełko chodziło jak to w BVB za niedawnych czasów, no ale tam hasali Błaszczu i Piszczu, więc rozumieli się bez słów
- Król Artur nie pomógł przy puszczonej bramce, ale i sama akcja była wyborna i tak naprawdę, szanse na wybronienie były niewielkie