Powróciłem do pewnej myśli zainspirowany artykułem znalezionym na stockwatchu
www.stockwatch.pl/aktualnosci/...Teza bardzo optymistyczna iż te nowe regulacje prawne wiele pomogą inwestorom. Pozwolę sobie cokolwiek nie zgodzić z tą tezą. Bo niby jak miała by zostać wyegzekwowana teza o większej odpowiedzialności doradców finansowych za wystawiane rekomendacje czy opinie. Dla przykładu. Przykład i założenia jako, że nie jestem matematykiem może mieć pewne nieścisłości ale powinien zobrazować o co mi chodzi. Pamiętna sytuacja gdy wiele firm umoczyło na opcjach walutowych. Czy czegoś się nauczyły ? Myślę, że niczego, o czym przekonał mnie dwa tygodnie temu przykład kolejnej która zawarła dwu letnie transakcje oparte o struktury opcyjne. Nazwy nie wymienię, by nie wnerwiać inwestorów, choć na stan wiedzy na dziś ma spore szanse wyjść na niezły plus na tym, ale kto wie co się za dwa lata wydarzy. I teraz pytanie dlaczego ta firma pomimo powszechnej wiedzy na ten temat zawarła bardzo podobne w swej konstrukcji transakcje, oczywiście przy innych poziomach cenowych, jak te na których tyle firm wtopiło ? Czyli kupno put i wystawienie nie pokrytej call w stosunku 1:1,5. Kiedyś rozważałem dlaczego tak się dzieje. Czy ten managment to debilie ? Jak niektórzy sugerowali na forum. Otóż nie, to bardzo dobrze wykształceni ludzie robiący to do czego zostali wyuczeni i robiący to dobrze. Oczywiście inną kwestią jest powiedzenie, które chyba przytoczył pan Mikke, a mniej więcej mówiące o tym jak pewien pastuch mówił do syna czy kogoś takiego. W szkołach wyuczą cię na inżyniera, wyuczą cię na magistra, wyuczą cię na doktora, ale żeby być pastuchem to trzeba mieć tu. I tu wskazał na głowę. Zaznaczam, nie mam wiedzy matematycznej więc mogę się mylić. Ale czytając o opcjach, jak mi się zdaje, to model wyceny dla transakcji opcyjnych opiera się o model rozkładu normalnego. Czyli coś w rodzaju takiej krzywej na kształt dzwonu, która obrazuje zakres cenowy. Pewnie w oparciu o taki model przy pomocy stosownych wzorów matematycznych jesteśmy w stanie wyliczyć w jakich granicach będzie się poruszał kurs instrumentu bazowego dla 98% przypadków. Te 98% przypadków to dużo bo obejmuje prawie wszystkie przypadki i można śmiało tak przyjąć. Te zaś 2% można śmiało przyjąć jako błąd statystyczny, te przypadki nie mają prawa wystąpić, bo są tak rzadkie i na pewno nam się nie przytrafią, że się je nie bierze pod uwagę przy modelu wyceny. Możemy więc określić widełki wahań dla instrumentu bazowego, wystawić nie pokrytą opcję, z ceną w obszarze tych 2%, który nie ma prawa się zdarzyć i jesteśmy happy. Zarabiamy. Rzetelnie zrobiona analiza wyceny i sprzedana firmie w postaci struktury, zgodna z regułami sztuki. Żaden choćby najlepszy sąd się nie może doczepić. Wówczas zadałem sobie pytanie kiedy błąd statystyczny ma znaczenie, w jakich warunkach ? Do końca na nie nie odpowiedziałem zajęty innymi sprawami ale kiedyś powrócę do tego. Czy więc managment to debili ? Nie, zrobili to do czego świetnie zostali wyszkoleni. Dobrze wyliczyli, zgodnie z regułami sztuki, zakres wahań kursu, dobrze wybrali cenę wykonania, która nie ma prawa się przytrafić i dobrze zarabiali dla swoich firm. Oczywiście, do momentu gdy błąd statystyczny przestał być błędem. Niestety matematyczne modele nie obejmują prawa Murph'ego, które mówi, że jak coś może pójść źle to na pewno tak pójdzie. To prawo mówi, że wystawienie opcji bez pokrycia jakiekolwiek jest ogromnym ryzykiem wystawiającego ukierunkowanym na nieograniczoną stratę, ale prawa matematyczne mówią, że ryzyko jest minimalne praktycznie bliskie zeru. To chyba jest to dlaczego, tak wybitni ludzie jak były szef FED nie rozumieją jak to wszystko co nazywamy kryzysem się mogło wydarzyć. Z ich wykształcenia wynikało, że nie mogło się to wydarzyć. Szansa była tak mała, że była tylko błędem w analizie, nie istotnym czynnikiem. Czy więc regulacje prawne zabezpieczą nas przed wiedzą która sami żeśmy wytworzyli ? Raczej nie. Jedynie co zrobią, skutek jaki wywołają te regulacje, to powołają całą masę urzędników do ich kontroli, którzy będą kontrolować coś czo i tak nie da się skontrolować, a którym to urzędnikom będzie trzeba zapłacić, za kontrolę tego czego nie da się skontrować. Oczywiście zapłacić z pieniędzy podatników, ale za to otrzymamy błogą pewność, że wszystko jest w porządku, że jesteśmy bezpieczni, pewność jaką mieliśmy przed rokiem 2007.