Faraonek

Operacyjnie to jeszcze jakoś by dali radę, walcząc obniżaniem wydatków i kosztów stałych, ale na poziomie zysku netto przytopiły ich koszty finansowe. Od niedawna spółki zgodnie ze zmienionym MSR1 raportują tzw. dochód całkowity, który tutaj dzięki różnicom kursowym z działalności zagranicznej oraz zabezpieczeniom, wyszedł na plus. Drobne różnice poszły od razu na kapitał. To kosmetyka, bo większość przeogromnej straty została wsadzona w IV kwartał. Jedno jest pewne: ta spółka ma obecnie niewiele ponad 1/3 przychodów osiąganych jeszcze dwa lata temu oraz bezpowrotnie utraciła zyskowność. Jest raczej mocno zadłużona, chociaż spłaciła część kredytów w I kwartale, to nadal jest winna bankom 800 mln zł, czyli 13 zł na akcję. To trochę przeraża. Wprawdzie ostatnio wygenerowała sporo gotówki, to nic nie poradzi na globalną sytuację gospodarczą, tj. tąpnięcie złotówki, spadek cen metali i popytu przemysłowego. Może tylko ustawić się na przetrwanie, tylko nie jest jasne, skąd by się miały wziąć zyski w najbliższym czasie. Dlatego też rynek notuje spółkę z dużym dyskontem: rezerwa na brak wizji strategicznej, możliwe dalsze straty na zabezpieczeniach, oraz likwidację niektórych aktywów grupy (Szopienice, wydział elektrolizy w Koninie). Aktualnie kurs jest ciut poniżej wyceny likwidacyjnej.