Ja już abstrahuję od tego czy ktoś jest winny, czy też nie. Chodzi mi o maniakalny upór w dążeniu do tego, aby udowodnić winę tam, gdzie jej nie ma(w tym przypadku może i coś było nie tak, tylko po co niszczyć całą firmę, skoro za decyzję odpowiadają pojedyncze osoby?). Człowiek wówczas jest bezsilny, jeśli mądry pan z Urzędu chce pokazać, że to on ma rację. A sprawiedliwość przychodzi(lub nie) po latach. Nie ma wtedy winnych, lub inaczej - są, tylko nie można ich ukarać. Tylko co po tej sprawiedliwości, jeśli człowiekowi złamie się życie i psychikę? Kluska miał to szczęście, że miał pieniądze aby walczyć. Inni poddają się szybciej lub nie starcza zdrowia czy środków.
Powoli do celu