Coś bulgocze pod pokrywką: branża opieki nad starszymi ludźmi zbiera się do boom'u.
(zastrzegam że post nie ma nic wspólnego z Serenity, które jest odpryskiem i falstartem, o którym nie mówmy)
Rozglądałem się ostatnio w sytuacji, pomagając w przygotowywaniu badania rynku. Poniższe informacje nie są zastrzeżone ani objęte prawem autorskim, dzielę się nimi mając nadzieję, że kilka firm z branży pojawi się na giełdzie, na dodatek na tyle tanio, żeby były atrakcyjnym celem inwestycji.
O co chodzi: dzięki coraz lepszej medycynie oraz antybiotykach w żywności, ludzie żyją coraz dłużej. Najszybciej rosnący w Polsce jest segment 80+, który świadczy o rozwoju cywilizacyjnym naszego kraju. Niestety, z punktu widzenia staruszka i jego rodziny, nie bardzo jest się z czego cieszyć. Wprawdzie serce bije, ale ciało już nie funkcjonuje tak jak dawniej. Człowiek taki wymaga opieki, a często na dodatek jest schorowany. Dzieci czy wnuki nie są w stanie siedzieć przy nim 24h na dobę, wspólne mieszkaie obniża też, brutalnie mówiąc, jakość życia. Z jednej strony temperuje i wyrabia pokorę, ale z drugiej żyje się tylko raz i nie każdy chce być pielęgniarką.
Pół biedy jeśli starszy człowiek ma rodzinę, która się poczuwa. Czasami rodzina kompletnie olewa takiego jegomościa, o ile rodzina istnieje, bo część ludzi żyje samotnie.
Na Zachodzie wyróżnia się kilka poziomów opieki, trudno o trafne polskie określenia. Mamy więc retirement houses, aged care, assisted living, nursing homes, health & hospice care.
Konkluzja, mówiąc już niepolitycznym językiem: rośnie organicznie popyt na miejsca w domach starców o wysokim poziomie opieki.
Problem: brakuje podaży takich miejsc, szczególnie o wysokiej jakości opieki.
Hipoteza: jest na rynku miejsce na kilka firm sieciowych, które wypełnią lukę. Nie jest to biznes o wysokiej rentowności, ale ma trzy zalety: jest bardzo stabilny, jest rosnący, oraz z łatwością daje się posadowić w akcjonariacie fundusze typu OFE.
Sytuacja obecna:
Bardzo wiele osób próbowało wejść na ten rynek, z pozoru jest to proste. Pisze się o tym od lat np.
franchising.pl/artykul/2881/do...Wiele jest projektów i prób, które jednak od lat palą na panewce z jednego prostego powodu: brak doświadczenia. Biznes jest na styku medycyny i deweloperki, z bardzo dużym pierwiastkiem etycznym i polega silnym regulacjom. Nie wróżę sukcesu nikomu, kto nie pracował parę lat w tej branży na Zachodzie.
Sytuacja obecna: rynek w Polsce ma trzy segmenty:
- DPSy czyli Domy Pomocy Społecznej, jednostki non profit utrzymywane przez gminy, podlegają ustawie o pomocy społecznej i Ministerstwu Pracy i Polityki Społecznej, pensjonariusze tylko ze skierowania decyzją administracyjną. Generalnie niezły poziom opieki, wysoki poziom kadry, ciągłe kontrole,
- ZOLe czyli Zakłady Opiekuńczo-Lecznicze, finansowane ze służby zdrowia, miejsca współfinansowane przez NFZ, także pensjonariusze prywatni. Poziom niższy niż w DPSach, mniej kontroli i regulacji, większa swoboda.
- domy prywatne, praktycznie wyjęte spod regulacji, działające na pograniczu legalności, o bardzo różnym, zwykle niskim poziomie zawodowym. Pracują tam najczęściej ludzie oddani i bardzo się starający, ale po prostu nie wystarczająco przygotowani do zawodu, a same placówki to zwykle przerobione wille, gdzie brak nawet podstawowego wyposażenia takiego jak poręcze.
Rynek jest z pozoru duży: w Polsce działa 2500 placówek, w tym 1300 to DPSy i 1000 to ZOLe, zaledwie 200 prywatnych, ale ich liczba rośnie najszybciej. W samej Warszawie placówek jest 40? 60? Na co dzień nie mamy świadomości, że nawet tuż obok nas mogą mieszkać starcy. Ceny kształtują się od 2000 zł (rzadko kiedy niżej, to już alarmujący low end) do 4-5 tys. zł miesięcznie w tzw. luksusowych domach starców. Jednym z czynników ograniczających, oprócz trudności administracyjnych i formalnych, oraz braku doświadczenia, jest brak pielęgniarek. Popyt na miejsca na razie wydaje się nie zaspokojony: nawet bez reklamy, w ciągu kilku miesięcy bez problemu daje się obsadzić 20-30 miejsc w nowo uruchomionym prywatnym domu przy cenie 2,5-3 tys. zł za łóżko.
Spodziewam się dużego boomu na tym rynku, przy czym niekoniecznie z udziałem giełdy. Tego rodzaju projekty nie są spekulacyjne, pod spodem są nieruchomości i cash flow'y, więc nie trzeba sięgać po kapitał spekulacyjny.
W każdym razie polecam każdemu, a szczególnie młodym narwanym i pewnym siebie osobnikom, kilkugodzinną wizytę w domu starców. Znaleźć taki przybytek, umówić się i pojechać, posiedzieć parę godzin ze staruszkami. Odmienia spojrzenie na życie, bo każdego czeka mniej więcej podobny los. Mi zryło psychikę, mimo że nie jestem młody ani narwany, a bliżej mi już do wyjścia niż do wejścia.