PARTNER SERWISU
tfqvmokz
BottomFisher

BottomFisher

Ostatnie 10 wpisów
Znowu wyjdę na czołowego niezgadzacza się, ale cóż – zawsze się taki znajdzie. Angel

EI w nieskończoność czekać nie może – PE robią poszczególne grupy inwestycji z osobnych funduszy. W przypadku Magellana to był chyba PEV IV. Teraz wydają VI (znowu chyba). Nie wchodząc nadto w szczegóły – każdy fundusz oddzielny horyzont inwestycyjny dostosowany do potrzeb dawców kapitału, co można oczywiście zmienić, ale nie jest to mile widziane. Poza tym znaczna część wynagrodzenia jest obliczana od rzeczywistego zwrotu, a nie wyceny rynkowej (co znaczy, że muszą sprzedać, żeby zarobić). Dodatkowo takie transakcje się lewaruje, więc trzeba pamiętać o odsetkach, które się kumulują.
Odnosząc się do zwrotu, który zrobili (bazuję na niezweryfikowanych liczbach podanych wcześniej w dyskusji) wychodzi mi, że na dzień dzisiejszy mają IRR na poziomie ok. 30% (po uwzględnieniu lewaru, który na pewno wzięli i przy założeniu, że sprzedają swój pakiet po obecnej wycenie giełdowej). Przeczekanie do kolejnego roku zmniejsza zwrot do ok. 25%, nie mówiąc co się będzie działo jeśli wycena spadnie. Widać, że już na dzień dzisiejszy ślizgają się po granicy oczekiwanej stopy zwrotu dla tej klasy aktywów a może być znacznie gorzej.

Jeszcze raz podkreślam – spółka ciekawa, ale ja nie lubię dysonansu pomiędzy krótko- a długoterminowymi perspektywami. Oczywiście to tylko moja subiektywna opinia.

Co do pytania WD dotyczącego budowania portfela – chętnie opowiem, ale to przy piwie podczas spotkania fanów portalu SW. Angel

Założenie wątku zbiegło się niechcący (i trochę niefortunnie) z publikacją wyników za co przepraszam. blackeye

Wyniki za 1Q wiele nie wnoszą – wzrost sprzedaży jest skutkiem wcześniejszych akwizycji, sell and lease back uwolniło trochę gotówki (kosztem przyszłej rentowości) i wyprodukowało sztuczny zysk, przepływy operacyjne ujemne (jakoś mnie to nie przeraża biorąc pod uwagę, że spłacili sporo zobowiązań i jakieś podatki - pewnie CIT za 2008). Odłożyła się gotówka – jeśli nie będzie lepszych pomysłów to pewnie nieznacznie zmniejszą dźwignię.

Ciekawsze powinny być drugi i trzeci kwartał – spółka ma dosyć długi cykl biznesowy, więc zobaczymy jak kształtuje się popyt w czasach kryzysu.

Zainteresowanym zwracam uwagę na spółkę (uwaga - mam kilka akcji od 2 miesięcy, więc weźcie to pod uwagę oceniając wypowiedź). Nie rozpisując się za bardzo:
1. Popyt wymuszany przez regulacje. Znając życie i UE to regulacje w tym obszarze będą się zaostrzać.
2. Opanowali praktycznie cały łańcuch wartości (od projektowania do serwisu po instalacji). Niech ktoś spróbuje poradzić sobie z taką barierą wejścia.
3. Udana ekspansja zagraniczna (co rzadkie w przypadku polskich firm).
4. Przyzwoita wycena.

Żeby nie było tak różowo:
1. Mają sporo długu (efekt obecności inwestora finansowego).
2. Marny FF – muszą coś z tym zrobić.
3. Innova prędzej, czy później będzie sprzedawała resztę swojego pakietu - jeśli miałbym obstawiać to weźmie to zarząd w ramach MBO lub pozbędą się tego w okolicach kolejnej emisji (jeśli taka kiedyś nastąpi, co wymaga: a) znalezienia czegoś ciekawego do kupienia, b) lepszej sytuacji na rynkach).

WatchDog napisał(a):
Dla Enterprajsów, z tego co... zgaduję Anxious jest za mała przebitka żeby wyjść.
Chętnie by może opędzlowali swój pakiet, ale nie po dzisiejszej wycenie.


Powiem tak – aby sprzedać to trzeba znaleźć kupca. A co do przebitki – nie można czekać w nieskończoność – każdy dodatkowy rok utrudnia zrobienie sensownego IRR. Wnioski każdy wyciąga sam. Angel

Zgadzam się z przedmówcami, że spółka ciekawa. Moim zdaniem będzie jednak musiała się bardziej zdywersyfikować, bo w przypadku częściowej komercjalizacji szpitali ich podstawowy biznes może się skończyć. Spore ryzyko dla długoterminowych inwestorów. W krótszym okresie może być ciekawie, bo przy przekształceniach (jeśli do nich dojdzie) będzie co oddłużać, czego Magellan powinien stać się jednym z beneficjentów.

EI siedzą już tam od 2003 i jakoś wyjść nie mogą.Think

WatchDog napisał(a):
Wracając do sprawy - a w ogóle, Denny Rybaku, czemu tak skromnie się udzielasz? salute


Najbardziej prozaiczna z przyczyn. Praca, inwestowanie a poza tym trzeba czytać, co by metodologiczne spory prowadzić. :) Na pisanie wiele czasu nie zostaje. A od komputera też kiedyś wstać trzeba...

WatchDog napisał(a):

BottomFisher napisał(a):
Z kolei z tym, że raz wychodzi t-bill, a raz 30% dla KGHM niestety nie mogę się zgodzić. Racjonalny inwestor nie będzie akceptował długoterminowej stopy zwrotu z kapitałów własnych na poziomie t-bills ani nie będzie oczekiwał wzrostów 30% rocznie (uwaga: racjonalny inwestor i długoterminowa stopa zwrotu).

Zatrzymajmy się tutaj. Koszt kapitału jest koncepcją, a nie warunkiem umownym. KGHM ma ekstremalne 30% dlatego, że płacił gigant dywidendę. Jeśli jesteśmy np. w III kwartale 2008 to widzimy, że przez ostatnie 12 miesięcy wypłata była dwa razy, łącznie 3,5 mld zł, a kapitał własny ma niewiele ponad 10 mld zł. Był zwrot? jak cholera. Po drodze oczywiście kurs leciał na buzię, ale to rynek korygował wartość.
Trzeba oczywiście spojrzeć, że w strukturze kapitału equity to 73%. Pozostałe to ogólnie dług, z którego odsetki wynosiły rocznie małe kilkanaście mln zł. Więc jak to się doda przy becie=1 to wacek ma 22%. Ciągle dużo... ale beta dla KGHMu wynosi obłędne 1,5! To ona podbija wacka na 30%.


Pełna zgoda co do tego, że WACC jest tylko koncepcją (i jak to bywa z teoriami upraszcza rzeczywistość). Prawdą jest również to, że KGHM dał zarobić. Nie uprawnia nas to jednak do zakładania tak wysokiej premii za ryzyko rynkowe, gdyż wg modelu CAPM obejmuje ona wyłącznie ryzyko systematyczne (czyli niedywersyfikowalne). Innymi słowy, jest to premia na jaką można liczyć trzymając rynkowy portfel przez dłuższy czas. Zmiany cen akcji KGHM wynikały przede wszystkim z hossy surowcowej, stąd taki zwrot. Możemy sobie wyobrazić odwrotną sytuację – wynaleziono tworzywo sztuczne, stanowiące substytut miedzi, co spowodowałoby spadek popytu na miedź 50%. Konsekwencje byłyby łatwe do przewidzenia – spadek cen, ograniczenie produkcji (a w przypadku KGHM pewnie bankructwo). Czy wtedy inwestor oczekiwałby ujemnej stopy zwrotu? Być może zadowoliłby się risk free? Raczej nie. Inwestor nadal mógłby oczekiwać takiej samej premii za ryzyko rynkowe (około 5%). Wycena KGHM oczywiście spadłaby, ale wiązałoby się to z a) niższym oczekiwanym poziomem przyszłych przepływów pieniężnych, b) zwiększeniem premii za ryzyko specyficzne dla spółki (w tym np.: ryzyko bankructwa).

WatchDog napisał(a):

Czy to wszystko nieprawda? Dywidenda jest prawdą, nadreaktywność kursu jest prawdą, pozostaje interpretacja. Popatrzmy tak: gdyby spółka przestała płacić dywidendę, to kurs by tak bardzo nie spadał jak na jesieni, no bo gotówka by się akumulowała. Beta zbliżyłaby się do jedności, koszt kapitału by spadł, ale czy na pewno zostaliby w niej duzi inwestorzy, którzy mają regularnie duże wpływy z dywidendy? Wątpliwe, część z nich przeniosłaby się na inne papiery albo nawet na klasę aktywów, która płaci kupony (np tureckie obligacje - do niedawna prawie 10% rocznie). Zatem dywidenda jest uzasadnionym kosztem utrzymania akcjonariatu - i mamy tak jak mamy.


Odniosę się może do kwestii ogólnej – pamiętajmy, że WACC to długoterminowy koszt kapitału, stąd trudno mi się zgodzić z uwzględnianiem krótkoterminowych wahnięć rynku na potrzeby wyznaczania bety, czy też kosztu kapitału. Najkrótszy okres liczenia bety z jakimś się spotkałem to 36 m-cy, zazwyczaj jest 60 m-cy. Zmiany struktury akcjonariatu to trochę odrębna historia i długo by teoretyzować. Dla wyżej przywołanego KGHM: nominalny roczny CAGR za okres od 31.12.1997-31.12.2008 wynosi 17.9% (od 15,78 do 96,52 zł). Odejmijmy od tego stopę wolną od ryzyka za ten okres, dołóżmy fakty, że spółka jest po bańce surowcowej i do tego działa na rynku wschodzącym i będziemy zdecydowanie bliżej 5, niż 30%. I to cały czas na jednej spółce, która była lepsza, niż rynek.

Ale żeby nie bić piany – zainteresowanym chętnie podeślę na prv prawie 50-stronnicową publikację na temat historycznych premii za ryzyko. Być może pozwoli nam to na zbliżenie stanowisk.

WatchDog napisał(a):

Że sprawa trywialna nie jest dowodzą np. takie linki:
www.bankier.pl/static/att/4200... - przyjęli premię za ryzyko 0,5% i betę =1!!!


Premia za ryzyko, o której mowa wyżej to marża na długu (fakt, moim zdaniem za niska) ponad Rf. Premia za ryzyko rynkowe na kapitale własnym wynosi 5% a beta 1,2. IMO jak na wymogi raportu analitycznego jest ok.

WatchDog napisał(a):

www.dm.pkobp.pl/index.php/id=p... - przyjęli premię 5% i też betę=1


Tutaj nie chciało im się liczyć bety. Jest to uproszczenie, ale skoro to tylko raport analityczny to mogę z tym żyć.

WatchDog napisał(a):

bossa.pl/analizy/fundamentalne... - w ogóle nie ma bety


Tutaj faktycznie niemiłosiernie zamieszali, ale WACC wygląda przyzwoicie. Widać, że próbowali liczyć nominalny WACC dodając do realnych zwrotów inflację, ale jakość liczby się nie zgadzają. Z powodu lenistwa nawet nie próbowałem tego rozgryzać. d'oh!

WatchDog napisał(a):

A wszystko dlatego - moim zdaniem - że WACC im wychodził obłędnie duży i się go przestraszyli.
Czym jest jednak CAPM bez bety? Bzdury a nie wyceny. Dlatego ja się nie boję tych 30% i będę ich bronił.

Rozumiem stanowisko, chociaż nie podzielam. Angel

WatchDog napisał(a):

Cytat:
Niestety z długiem nie jest lekko. Do WACC wchodzi tylko dług odsetkowy, więc trzeba gmerać po sprawozdaniach. Na potrzeby analityczne często wykorzystuje się średnie D/E dla danej branży, wychodząc z założenia, że spółki w długim okresie zmierzają do średniej. Myślę, że może to być rozwiązaniem dla StockWatch (chociaż ja osobiście wolę liczyć WACC na rzeczywistym D/E). Koszt długu – jak wychodzi to ok., ale czasem odsetki się kumulują/zbiorczo spłacają, więc trochę ryzykowne. Nie prościej WIBOR 3M + 2%?

W tej chwili już zaczynamy gmerać po sprawozdaniach i wyciągać kredyty, ale tutaj pojawiają się dwa nowe problemy:
- nie wszystkie spółki otwarcie raportują kredyty i obligacje,
- wartości z końca okresu nie są miarodajne jako mianownik ułamka, trzeba uśredniać zadłużenie obce za okres i podobnie z odsetkami, żeby nie wyszły bzdury: np. dzień przed dniem bilansowym spółka spłaciła kredyt, ale odsetki zapłaci dwa dni później -> wychodzi 0/0, podczas gdy kredyt był i koszty też były (przykład oczywiście hipotetyczny).
Czy nie prościej WIBOR+marża? Niby prościej, ale po pierwsze marża chybocze się od 1% do ponad 3% (przy trudnych spółkach bank kroi więcej), a po drugie właśnie banki podnoszą marżę na minimum 2-2,5%. A to jest różnica około dwukrotna. Może bardzo rzutować na wacka.


Tak jak pisałem – z długiem trzeba się nagimnastykować, grzebać w notach. Czasem dane są po prostu niedostępne. Co do marży – moim zdaniem liczenie WACC to nie apteka. Dla mnie ważniejsze są i tak wolne przepływy, a czy WACC będzie miał 9, czy 12% ma znaczenie tylko przy ustalaniu fair value a nie wycenie inwestycyjnej, bo tu należałoby się bardziej posługiwać własną oczekiwaną stopą zwrotu. I tu moglibyśmy rozpocząć kolejny długi wątek. :)

WatchDog napisał(a):
Przemyślałem to i zgadzam się co do zasady oraz teorii. Znam te same książki wave - tej teorii nie ma dużo, natomiast trzeba się z nią bardzo porządnie oswoić.

Wracając na chwilę do Twoich 5%, nie przeszkadza Ci, że przy tak kanonicznych założeniach, dla większości spółek WACC wychodzi między 8 a 11%? Mi to zupełnie nie przeszkadza, jeśli raz wyjdzie na poziomie T-bond'a (gdy rynek jednak za Chiny nie płaci premii, tylko cały czas jest ryzyko, a return'u brak), albo jak skoczy do 30% (jak w KGHMie). Wtedy to jest prawdziwe: widzimy skrajności, jaskrawe różnice między spółkami. Bo nie przywiązuję się do żadnych wartości; teoria zysku ekonomicznego nie jest miarą lecz koncepcją, niegotówkową i w sumie akademicką. To jeden ze sposobów metaanalizy spółki i nic więcej.


WACC będzie faktycznie zawierał oscylował w okolicach 8 11% jeśli w 100% oprzemy się na CAPM. Osobiście nie mam z tym problemu, gdyż koncepcja jest logicznie spójna (i póki co jeszcze nikt nie wymyślił lepszej). Z liczących się teorii to mamy jeszcze APT, który jest mniej restrykcyjny, ale za to brak mu uniwersalności, gdyż dla każdego inwestora bety będą trochę inne (jak to mówią: CAPM jest specyficznym przypadkiem APT). Zresztą, można sobie o tym poczytać.

Z kolei z tym, że raz wychodzi t-bill, a raz 30% dla KGHM niestety nie mogę się zgodzić. Racjonalny inwestor nie będzie akceptował długoterminowej stopy zwrotu z kapitałów własnych na poziomie t-bills ani nie będzie oczekiwał wzrostów 30% rocznie (uwaga: racjonalny inwestor i długoterminowa stopa zwrotu). Pamiętajmy, że CAPM mówi o zdywersyfikowanym portfelu, z którego część spółek upadnie, a część będzie przez jakiś czas robiła 30% pa. To, że ludzie kupują akcję licząc, że KGHM wzrośnie 30% nie ma związku z kapitałem własnym, a z ich oczekiwaniem (stąd teoria do obliczania oczekiwanej stopy zwrotu wykorzystuje czasem wskaźnik alpha). Oczekiwana stopa zwrotu indywidualnego inwestora nie jest jednak tożsama z kosztem kapitału własnego.

W związku z powyższym CAPM zakłada, że jedyną miarą ryzyka jest zmienność wobec portfela rynkowego, czyli beta. Wszystkie inne ryzyka (a zatem i premie za ryzyko) są dywersyfikowalne. Wychodząc z założenia, że dywersyfikacja nic nie kosztuje (pomijam jakieś koszty transakcyjne) to koszt kapitału własnego nie powinien uwzględniać premii za dodatkowe ryzyka. Kontynuując, jeśli w okresie około 100 lat akcje dawały średni zwrot ok. 5% ponad risk free to nie możemy oczekiwać od spółki, że będzie więcej. Jeśli chcemy przechytrzyć rynek, nasz portfel nie może być rynkowy, ale to oznacza ryzyko, którego nie możemy „przerzucić” na samą spółkę.

Podsumowując, trzymałbym się CAPM zarówno na rynku byka jak i niedźwiedzia.

Marny ze mnie objaśniacz, ale mam nadzieję, że choć trochę przybliżyłem swój punkt widzenia. wave Co do EVA – pełna zgoda, koncepcja akademicka, ale mimo wszystko fajny i szybki test efektywności.

WatchDog napisał(a):
Ale żeby nie było: przyjrzałem się jeszcze raz moim formułom i trochę je poregulowałem, zgodnie z Twoim kierunkiem, bo naprawdę uważam go za słuszny. Jako alternatywę typu floor przyjąłem T-bonda plus 1%. Dla stratnego rynku przyjąłem premię 5%. I oczywiście mnożę ją przez surową betę, bo taką sobie liczymy. Odlewarowanie byłoby już prostym ruchem, ale na razie tego nie robimy - będzie czym się zająć przy kolejnym tuningu. Mógłbyś proszę sprawdzić na wyrywki, czy WACC jest bardziej życiowy? Miejscami trochę zdrożał, ale nie wszędzie.


Pooglądałem i gdzieniegdzie jeszcze mi nie pasuje, ale to powodów opisanych powyżej (vide KGHM) lub z przyjęcia zbyt dużego długu (ale o tym niżej).

WatchDog napisał(a):
Aha, zgodnie z kanoniczną teorią, za dług uznaję to wszystko, co nie jest kapitałem własnym. Mimo że obsługa kredytu kupieckiego raczej nie kosztuje; ale do zadłużenia wchodzi. To też pomaga ustabilizować mianownik dla kosztu kapitału obcego, bo jeśli by wziąć same kredyty to trzeba albo mozolnie spisywać z raportów, albo brać średnią długookresową - no bo odczyt na koniec okresu może dawać zupełnie nieprawdziwy obraz. Zaś do kosztów biorę po prostu wszystkie zapłacone odsetki w okresie. No i działa.


Niestety z długiem nie jest lekko. Do WACC wchodzi tylko dług odsetkowy, więc trzeba gmerać po sprawozdaniach. Na potrzeby analityczne często wykorzystuje się średnie D/E dla danej branży, wychodząc z założenia, że spółki w długim okresie zmierzają do średniej. Myślę, że może to być rozwiązaniem dla StockWatch (chociaż ja osobiście wolę liczyć WACC na rzeczywistym D/E). Koszt długu – jak wychodzi to ok., ale czasem odsetki się kumulują/zbiorczo spłacają, więc trochę ryzykowne. Nie prościej WIBOR 3M + 2%?

Odrywając się od kwestii WACC – jako Wasz user byłbym w siódmym niebie, gdyby obok (albo najlepiej zamiast) C/ZO liczyć EV/EBITDA, a zamiast C/S liczyć EV/S. Przykład:

Dwie Spółki generujące: 100 ZO (dla uproszczenia nie ma amortyzacji, więc EBITDA=ZO), MKT CAP: 500.
Te same spółki: I. dług = 0; II = dług = 500.
I teraz: I. C/ZO = 5; II. C/ZO = 5 oraz I. EV/EBITDA = 5; II. EV/EBITDA = 10.

Prawie takie same spółki... Angel
Mam nadzieję, że w końcu znajdę czas, żeby zamiast teoretyzować napisać coś o jakiejś spółce.

WatchDog napisał(a):
Witaj i dzięki za wpis :)
To nie jest tak, że jest na pałę brany T-bond. WACC'ka pomalutku ulepszam. Koszt długu powiedzmy, że łatwo wyliczyć. A koszt kapitału własnego?
Oczywiście że z CAPM: riskfree + beta * riskpremium
To jakie byś przyjął riskpremium, jeśli od prawie 2 lat rynek nie płaci premii?
Ja podchodzę do tego tak: koszt kapitału własnego to taki zwrot dla akcjonariusza, który skłoni go do pozostawienia kapitału w akcjach. Ciągły obrót na akcjach oznacza dla mnie, że inwestorzy akceptują ryzyko inwestycji w akcje mimo braku premii.



Popatrzmy na problem nieco inaczej.

Mówimy, że rynek nie płaci premii, więc inwestor musi się zadowolić risk free.

I teraz pojawiają się trudne pytania:
- Po co w takim razie trzymać akcje, które są aktywem ryzykownym, skoro identyczną stopę zwrotu możemy uzyskać na t-bills?
- Po co spółki zaciągają dług? Jego koszt jest wyższy, niż koszt kapitału risk free, więc dźwignia finansowa nie działa?
- Co z EVA? Czy akcje Spółki (zakładam brak długu), która robi EBIT * (1-T) = risk free są taką samą inwestycją jak t-bills?

Ale przechodząc do praktyki. Różne są źródła, ale te które ja (i paru innych ludzi) uważam za najbardziej wiarygodne mówią o długoterminowej premii za ryzyko na poziomie ok. 5%.

Mówimy tutaj o rzeczywistej, długoterminowej rocznej premii za ryzyko inwestowania w klasę aktywów pod tytułem akcje. Powyższa liczba to trochę kubeł zimnej wody na gorące głowy inwestorów indywidualnych, ale taka jest statystyka licząc mniej więcej od 1900 roku. :)

Akcje między sobą różnią się ryzykiem i po to właśnie jest przytoczona przez Ciebie beta. O ile pamiętam to liczy się ją w kowariancja(papier, rynek) / wariancja (rynek). Myślę, że na potrzeby portalu możecie sobie darować zabawy z jej lewarowaniem i korygowaniem o gotówkę.

Żeby było jeszcze zabawniej beta obejmuje tylko o ryzyko systematyczne, więc pomimo niskiego WACC i wysokiego EVA dywersyfikujmy bracia i siostry…

Znowu muszę się pokajać za moralizatorstwo, ale naprawdę niewielu ma świadomość powyższego, więc wolę powtarzać do znudzenia. director

noise napisał(a):
No i cisza. Ponawiam pytanie do bardziej zorientowanych. C/WK 0,18 d'oh! zachęca, ale spółka leci i leci i końca nie widać. Fundamenty spółki nie najgorsze, szkoda tylko że brak od jakiegoś czasu zysku. Co myślicie o wariancie kupuję dzisiaj po 0,80 i sprawdzam kurs raz na pół roku - bo jak kiedys wreszcie odbije to myślę że będzie to wielekrotność dziesiejszej ceny. Nie liczę na historyczne szczyty ok. 25 zł ale, ok 10 zł też byłoby nieźle.

I jeszcze coś...
Watch Dog, coś jest nie tak z kursem spółki - wyświetla się cały czas kurs z października 2008


Od dłuższego przeglądam forum i muszę przyznać, że autorom należą się gratulacje. W końcu znalazłem chwilę i chęci, żeby dołożyć coś od siebie. Tyle tytułem wstępu.

Teraz już tylko subiektywne opinie – pamiętajcie, że każdy decyzje podejmuje za siebie. :)

Odpowiadając na postawione pytanie – moim zdaniem w przypadku tego typu przedsiębiorstwa nie należy sugerować się C/WK. Używanie tego wskaźnika ma sens przy wycenie biznesów, gdzie masa aktywów przekłada się bezpośrednio na generowaną gotówkę (e.g. banki). Nawet w takim przypadku byłbym ostrożny, bo wartość księgowa netto może nie być miarodajna (e.g. goodwill, aporty wnip).

Przechodząc do rzeczy – biznes (podobnie jak duża część retailu w Polsce) musi sobie poradzić z:
• Bardzo wysokimi czynszami z umów podpisywanych w ostatnich 2 latach (presja na otwarcia była duża)
• Czynszami denominowanymi w EUR i USD (co dopiero zobaczymy w wynikach za 1Q)
• Przelewarowaniem (z czegoś trzeba było te otwarcia sfinansować, pomijam że dług trzeba czasem rolować, a to nie zawsze łatwe)
• Nastrojami konsumenckimi (w kryzysie każdy trzyma się za portfel, nawet jeśli nie musi)
• Jeszcze paroma rzeczami, ale to nie wykład na temat retailu :)
Nie chciałbym się zanadto rozwodzić, ale jeśli dołożymy do powyższego, że specjalizują się w outdoorze, który nigdy w Polsce nie był specjalnie rentowny (chyba poza 1 graczem, ale to i tak trochę inny segment) oraz to, że biznes jest wrażliwy na pogodę (kolejna łagodna zima) to obraz jest jednoznaczny.
Mam nadzieję, że udało mi się odpowiedzieć napytanie, dlaczego kurs spada. Spółka może być ciekawa dla DT, bo dzienne wahania są duże. Ale do tego trzeba mieć czas i nerwy. Dla mnie jako starego wyznawcę value investing odpada.

PS @WatchDog – sorry, że na dzień dobry tonem kaznodziejskim, ale zastanówcie się nad sposobem liczenia WACC. Zauważyłem, że przyjmujecie dla kapitałów własnych stopę wolną od ryzyka. Co do zasady – koszt kapitału własnego jest wyższy, niż koszt długu, bo powinien odzwierciedlać ryzyko. Inaczej cała dzisiejsza teoria finansów przedsiębiorstw stoi na głowie. Sugerowałbym zaprzyjaźnić się z modelem CAPM lub APT jeśli chcecie coś bardziej zaawansowanego. Jeśli ktoś będzie zainteresowany to mogę pomóc (kurcze, ale mnie wzięło na udzielanie się).

Informacje
Stopień: Ostrożny
Dołączył: 16 lutego 2009
Ostatnia wizyta: 15 maja 2009 09:35:09
Liczba wpisów: 9
[0,00% wszystkich postów / 0,00 postów dziennie]
Punkty respektu: 0

Na silniku Yet Another Forum.net wer. 1.9.1.8 (NET v2.0) - 2008-03-29
Copyright © 2003-2008 Yet Another Forum.net. All rights reserved.
Czas generowania strony: 0,404 sek.

igjchgdv
vuqaidqf
nlmkypjn
Portfel StockWatch
Data startu Różnica Wartość
Portfel 4 fazy rynku
01-01-2017 +75 454,67 zł +377,27% 95 454,67 zł
Portfel Dywidendowy
03-04-2020 +60 637,62 zł 254,44% 125 556,00 zł
Portfel ETF
01-12-2023 +4 212,35 zł 20,98% 24 333,09 zł
evhmjuwe
egyvmkyw
cookie-monstah

Serwis wykorzystuje ciasteczka w celu ułatwienia korzystania i realizacji niektórych funkcjonalności takich jak automatyczne logowanie powracającego użytkownika czy odbieranie statystycznych o oglądalności. Użytkownik może wyłączyć w swojej przeglądarce internetowej opcję przyjmowania ciasteczek, lub dostosować ich ustawienia.

Dostosuj   Ukryj komunikat