Uff. Będzie długo ale jak to ktoś napisał demontowanie maniplulacji kosztuje wielokrotnie więcej zasobów i energii niż jej wyprodukowanie. Całkiem jak z obroną przeciwlotniczą :) Dlatego też @1Kejtow wybacz, że nie odniosę się do wszystkiego co wcześniej poruszyłeś. Na przykład sprawę programu SAFE proponuję odłożyć na kilka miesięcy i poczekać z jego oceną na efekty. Lub ich ewentualny brak.
Ale ad rem.
Cytat:
W październiku adm. Rob Bauer, powiedział portalowi, że cena jednego pocisku kal. 155 mm wzrosła z 2 tys. euro (2171 dolarów) na początku rosyjskiej inwazji na pełną skalę do 8 tys. euro (8489,60 dolarów)
Na złotówki daje to około 34 tysięcy złotych. W szczycie konfliktu na Ukrainie zużywano tam około 10 000 pocisków dziennie co daje 340 000 000 złotych dziennie. Proponuję aby posłowie Konfederacji w razie potencjalnego konfliktu na ochotnika biegali po rosyjskich liniach i sprawdzali czy udało się zniszczyć sprzętu za podobną kwotę.
Goście, którzy przez ostatnie 2 lata robili za pożytecznych idiotów zajmując się głównie podsycaniem napięć pomiędzy Polakami a Ukraińcami nagle troszczą się o stan naszej armii. Z pewnością zupełnie nie po to aby nabić sobie popularności na tym, że społeczeństwo jest zaniepokojone wtorkowym incydentem. Nawet PIS główna partia opozycyjna potrafił tu zachować się z klasą i przez kilka dni powstrzymał od demagogii politycznej. Brawa dla PIS (z wyjątkiem Błaszczaka, który musiał sobie oczywiście popuścić). Bo też przecież mogli na tym politycznie zyskać.
Teraz do pocisku, którym zestrzelono drony. Owszem gdyby to była baza obrony przeciwlotniczej to byłoby to absurdalne. Ale nawet Ukraina w określonych sytuacjach używa F16 do niszczenia dronów. Problem polega na tym, że część ludzi jest przekonana, że my te drony musimy niszczyć gdzieś w okolicach granicy. Tymczasem w trakcie prawdziwego konfliktu, który miejmy nadzieję się nie wydarzy, niezależnie od tego jaką OPL będziemy mieli będzie to niemożliwe. Tak jak na Ukrainie OPL zostanie rozlokowana po całym kraju tak aby chronić najważniejsze obiekty strategiczne i większe miasta. I niszczenie będzie odbywać się w trakcie ich lotu według priorytetów celów.
Założenia naszego programu obrony przeciwlotniczej są takie.
1. Program Wisła – systemy patriot – system dalekiego zasięgu do niszczenia najważniejszych celów
2. Program Narew i Mała Narew – system średniego zasięgu
3. Program Pilca i Pilica Plus - system krótkiego zasięgu – to tutaj teoretycznie leżałby ciężar obrony przeciwdronowej. To akurat w dużej mierze polski sprzęt produkowany chociażby w Tarnowie.
Wszystko jest zsieciowane i może wymieniać między sobą informacje nie tylko ze sobą ale i np. z sensorami F-35. To naprawdę ma sens. Czy to wystarczy - nie do końca ale o tym dalej.
Z tym, że też proces decyzyjny nie polega tu na tym że porównuje się koszt pocisku do kosztu celu tylko bazą jest to co taki dron może zniszczyć. I w niektórych sytuacjach i tak strzelalibyśmy absurdalnie drogimi Patriotami do ruskich szachedów (koszt takiego szacheda to 500-800 tys dolarów, pociski PAC 3 to grube miliony)
Oczywiście jesteśmy w trakcie budowy tej obrony przeciwlotniczej, dużo tu zrobiono większości umów jest podpisana, czekamy na dostawy. Tu widzę pole do popisu dla pana Trumpa, który zamiast ogłaszać komunikaty, które wprawiają w konsternację nawet część polityków republikańskich mógłby ogłosić decyzję o przyspieszeni do Polski dostaw systemów Patriot które zamówiliśmy za grubą kasę.
Teraz załóżmy, że ten system już mamy. Jak wyglądałoby wówczas niszczenie ruskich dronów we wtorek? Otóż dokładnie tak samo. Poleciałyby samoloty i je zestrzeliły. Inaczej wygląda sprawa w czasie pokoju a inaczej w trybie wojny. W czasie wojny OPL przechodzi w tryb „bojowy” to wówczas jednostki rozlokowywane są po całym kraju i utrzymywane w trybie pełnej gotowości. Tylko jest problem. Coś takiego kosztuje duże pieniądze, powoduje zużycie sprzętu oraz zmęczenie zasobów ludzkich. Reasumując w warunkach pokoju do zwalczania epizodycznych zagrożeń
taniej jest wysłać myśliwce i walnąć rakietą za kilka baniek, niż utrzymywać całą OPL w trybie pełnej gotowości Tego nie rozumieją posłowie Konfederacji, którzy nie ogarniają, że walka z ruskimi to coś innego niż walka z „ideologią LGTB”
Teraz wróćmy do tego czy wszystko jest cacy. No nie. Faktycznie od dawna słychać głosy, że przygotowujemy się do wojny która była a nie do tej co będzie i jest tutaj dużo prawdy. Doświadczenia ukraińskie pokazują, że faktycznie obrona przecidronowa powinna być uzupełniona o dedykowane rozwiązania. Ale tam sprawdza się też prosta prowizorka jak setki pickupów rozmieszczonych po całym kraju na których zamontowane są przeciwlotnicze karabiny maszynowe. Proste i działa. Faktem jest, że w tym zakresie trochę przespaliśmy ani stary rząd, ani nowy rząd nie traktował tego jako priorytet. Nie będę tu powtarzał co powinniśmy kupić bo od dawna dość głośno jest to artykułowane. Nie jest jednak tak, że nic się nie dzieje bo się dzieje i efekty powinny być widoczne już w najbliższym czasie. Miejmy nadzieję, że ten epizod z dronami wyjdzie ostatecznie na dobre i politycy wezmą się do roboty. Tylko to nie może być na łapu capu pod presją politycznych krzykaczy i opinii publicznej bo skończy się tak jak z tymi FA-50GF które kupiliśmy na już, a teraz mamy problem aby zdobyć do nich uzbrojenie i z wielkim trudem po 2 latach udało się kupić do nich po 2 rakiety na sztukę. (Stare rakiety bo do nowych nie są dostosowane)
Jest tu spore ryzyko, że politycy ulegną i kupią cokolwiek aby uspokoić opinię publiczną pokazać „sprawczość” i pochwalić się sukcesem. Tutaj możemy mieć krajowe rozwiązania, jesteśmy w stanie to zrobić a jeszcze przed tym incydentem działy się dziwne rzeczy takie jak z tym niemiecką AARONIą, czy tym izraelskim systemem dla SG. A można być pewien, że lobbyści mający swoje wtyczki w środowiskach wojskowych i otoczeniu MON z pewnością wykorzystają sytuację.
Reasumując pośpiech jest wskazany, ale należy się spieszyć rozsądnie. O! W tym wpisie akurat pan Bosak ma trochę racji:
x.com/krzysztofbosak/status/19...Ale mam wrażenie, że to tak bardzo już popularności nie zdobędzie.
A wracając do pana Trumpa to ja się bardzo cieszę, że on traci cierpliwość do Putina. Tylko, że tak sobie przypominam, że 14 lipca ogłosił, że daje 50 dni i tą cierpliwość straci. 50 dni minęło ponad dwa tygodnie temu i nic. Mam wrażenie, że to jest bardzo cierpliwy człowiek.
Pamiętam, że na początku roku zwolennicy pana Trumpa apelowali aby oceniać go po efektach. No cóż minęło 9 miesięcy a efekty są takie, że nie tylko nie widać końca wojny na Ukrainie ale ruskie drony latają po naszym niebie. Jak wypada ta ocena dokonana po efektach?