Pytanie nie dotyczy odsetek od kuponów czy temu podobnych.
Natomiast całego cyklu na giełdzie. Patrząc dwa lata wstecz, takie DS1017 kosztowały około 96% swojej wartości nominalnej. W połowie maja tego roku sięgnęły 111%

swoje wartości nominalnej. Wszystko to za sprawą malejących stóp procentowych, które wypromowały obligacje o stałym oprocentowaniu. Gdy stopy procentowe zaczną rosnąć [kiedyś tam] zapewne i wspomniane obligacje "spadną". Takiej zależności wzrostowej nie zauważam u obligacji o zmiennym oprocentowaniu - i tu się pojawia pytanie zasadnicze, czy one nie zaczną drożeć jak stopy procentowe pójdą w górę? Powiedzmy marża 4,5% + stopa 5% łącznie daje dość fajny wynik. Obligacje są w swoim założeniu czymś długoterminowym, czy to nie jest już teraz czas żeby zainteresować się tymi o zmiennym oprocentowaniu?