W mojej opinii "czyste" metody porównawcze do wycen są mało przydatne, a już z pewnością dla sektora gamingowego. Zauważ, że spółka która podwaja wynik co roku jest już intuicyjnie znacznie więcej warta niż spółka która ma od lat płaski wynik, a przy takim samym zysku warte w metodzie porównawczej byłyby tyle samo.
W sektorze gier mamy bardzo nieregularne przychody i zyski, zależne od daty premier kluczowych produktów. W metodzie porównawczej porównujesz więc spółkę która w swoim cyklu jest tuż przed premierą, ma słabe wyniki bo poniosła np koszty promocji, ze spółką która robi wieloletnie ekstremum zysków po premierze.
Z tych powodów trzeba w metodach porównawczych używać PRZYSZŁYCH zysków, czyli je zaprognozować. Zaprognozować dla spółki i wszystkich porównawczych, a następnie uśrednić zyski z lat przyszłych i porównać. A skoro i tak już trzeba prognozować żeby było poprawnie, to już lepiej użyć po prostu metody DCF, czy zdyskontowanych zysków.