No to popatrzmy na ZUK’a (
www.stockwatch.pl/gpw/staporko... ). Firma nie rozpieszcza nas oratorstwem, a do tego raport jest kwartalny, więc jest tego tylko kilka stron, wliczając tytułową. Coś mi się krzywo spojrzało na ten kapitał, bo wszystko jest w porządku: 32’314 + 715 (wynik) - 1’127 (dywidenda) = 31’902.
Raport wygląda różnie w zależności od tego, jaką perspektywę czasową przyjąć. Jeśli porównywać q’2008/q’2009, to jest fatalnie. Każdy kwartał jest gorszy od odpowiednika. Mało tego, pociągnięcie kwartałów kolejno po sobie pokazuje, że sprzedaż jest w negatywnym trendzie i rysuje równię pochyłą. To nie jest tak, że rok 2009 był na niższym (ale stałym poziomie), ten poziom wciąż się obniża. I to jest dla mnie główna wada i zagrożenie dla tej firmy. Spadająca sprzedaż. Zarząd tłumaczy to ponownie kryzysem, ale właśnie przerobiłem wczoraj Rafako i tamci piszą co innego. Tymczasem w Stąporkowie sprzedaż spadła o -42%.
Z dłuższej perspektywy sytuacja wygląda trochę inaczej – firma zanotowała koniunkturalny peak w roku 2007 i teraz wraca. Tyle, że po pierwsze zjazd jest dynamiczny, po drugie, Zarząd zapewne zachęcony wzrostem rynku postanowił inwestować, a teraz trzeba będzie te inwestycje zagospodarować. Mam nadzieję, że to się uda. Szczęście, że rozbudowa odbyła się z equity, a nie z kredytu, bo byłby stres. Znów – zaprzecza to teorii finansów o koszcie kapitału, ale na razie wychodzi, że działa. Akcjonariusze niekoniecznie będą zachwyceni, jeśli majątek nie będzie pracował, ale przynajmniej nie będą mieli na karku banków.
Ciekawa jest długoterminowa rentowność brutto sprzedaży (gross profit) – właśnie wróciła do 20%. Czyli firma produkuje taniej, gdy produkuje mniej. Niestety koszty stałe robią swoje i wzrost gross margin przy spadającej sprzedaży tego nie rekompensuje. Zbliżamy się do break-even point (BEP). Podkreślę jeszcze raz, odbywa się to za sprawą spadającej sprzedaży. Koszty są pod kontrolą. Chociaż widać, że BEP się podnosi (warto porównać sprzedaż i wynik w latach 2008 vs. 2006 i 2009 vs. 2005). Zrobiłem taki wykres (uwaga lata rosną w lewo):

kliknij, aby powiększyćNa tym wykresie widać też, że firmie udaje się generować przyzwoity cash flow operacyjny (część wyniku obciąża amortyzacja, która jest teraz wyższa, a która nie pożera gotówki). Przy braku zadłużenia i konieczności jego spłaty pozwala to na spokojne funkcjonowanie i płacenie dywidendy. Jest jeszcze jedna ciekawa sprawa, mimo spadku sprzedaży rocznej o ok. 26m korekta cash flow operacyjnego bez amortyzacji to tylko 992tys. (= 2’623-1’631). Ponad bańkę wciągnęły zapasy (zwiększenie), a generalnie ruchy na kapitale pracującym są niewielkie w stosunku do zmian sprzedaży. Albo jest to zbieranie sił pod spodziewane odbicie sprzedaży, albo firma żyje we własnym świecie.
Bilans rzeczywiście jest mocny, a to ze względu na emisję i brak oprocentowanego zadłużenia. Firma robi jakieś pieniądze, ale wszystko to ciągle takie strasznie pasywne. Piszą o spowolnieniu w branżach, w których operują. Piszą o obniżaniu cen, ale gross margin im wzrósł! Najgorzej było akurat w czasie prosperity. Brak rachunku segmentowego, więc nie wiadomo, ile gdzie sprzedali. Czy to wciąż nawala budownictwo? Dlaczego nie odbijają sobie tego w energetyce?
Pytasz, wkm3, o perspektywy branży energetycznej. Kluczem do oceny, co będzie z ZUKiem, nie jest, moim zdaniem, ocena branży. Jest nim ocena skuteczności działania ZUK’a na rynku. Popatrzyłem na wydatki na środki trwałe (w cash flow) paru spółek. Wygląda to tak (dla porównania 2008 -> 2009):
Kogeneracja: 144m -> 197m
PGE: 4’834m -> 9’625m (dziewięć miliardów!)
CEZ: 46m CZK -> 56m CZK (to spółka zagraniczna, poza tym korony, ale wzrosło z roku na rok)
Enea: 632m -> 764m
A co słuchać w Stąporkowie? Kryzys, Panie, kryzys! Sprzedaż spadła z 62 milionów na 36. Tej firmie jest potrzebny sprzedawca! Tylko tyle i aż tyle.
Tygrys ciągle przyczajony. Oby nie zaspał na posterunku.:)
Powyższa treść przez 30 dni była zarezerwowana tylko dla osób posiadających abonament.