Omówienie wyników półrocznych za h1’2013 dla GK Ambra.
Wyniki zostały przez inwestorów przyjęte dość chłodno, bo też i nie rozgrzewały emocji.
A jeśli już, to mogły raczej zaniepokoić. Niepokojący jest tu odczyt sprzedaży. Drugi kwartał każdego roku finansowego to pod tym względem okres dla Spółki najważniejszy. Tymczasem sprzedaż była słaba. Porównując ją do okresów historycznych – bardzo słaba. Z uwagi na istnienie dźwigni operacyjnej, pociągnęło to za sobą rentowność brutto na sprzedaży. A dalej wpłynęło na kolejne linie wynikowe rachunku zysków i strat.
Dalej obraz jest już lepszy. Wracamy do klimatu dobrze zarządzanego, poukładanego biznesu. Widzimy oszczędności tam, gdzie należy się ich spodziewać. Produktywność funkcji sprzedaży nieco wzrosła w stosunku do osiąganych przychodów netto. Spadły też koszty organizacji. Wprawdzie nie w takim tempie, jak gross profit, ale… nie można mieć wszystkiego. Nie tylko wiadomo, że tego typu koszty wykazują się bezwładnością w stosunku do przychodów, ale dodatkowo sądzę, że słabość wyniku sprzedażowego jest jednak pewnym ewenementem. Stąd trudno było na nią zareagować z adekwatną siłą. Koszty finansowe wyraźnie odciążają wynik w porównaniu do poprzedniego roku.
Cash flow operacyjny jest według mnie konsekwencją tego, co działo się w sprzedaży oraz wyniku. Nie jest może zły, ale nie stanowi jakiegoś szczególnego osiągnięcia.
Ogólnie rzecz biorąc mamy do czynienia, co powtarzam, z firmą dobrze wyekwipowaną strategicznie. Z poukładanym portfolio produktów. Uchwyconymi ciekawymi przyczółkami w sąsiadujących kategoriach rynku. Interesującymi projektami na przyszłość, których realizacja już trwa (vide: Cydr lubelski). Rozsądnym zarządem z długofalową wizją. Zdolnym do zdobycia się na skuteczną restrukturyzację, gdy to konieczne. Potrafiącym sensownie zarządzać kapitałem. W tym również strumieniem dywidend. A to bardzo się chwali i nie chodzi tu tylko o sam fakt wypłacania dywidendy, ale również konsekwentną, długofalową politykę wypłat. Rzekłbym, że od strony Spółki widzę same plusy.
Zagrożeniem jest druga strona, czyli rynek. Dotychczas był to obszar równie „uporządkowany” - z jasno określonymi, długofalowymi trendami oraz klarownymi sympatiami konsumentów. W poprzednim kwartale nad tą sielanką przeleciał łabędź. To co się stało, można próbować sobie tłumaczyć na wiele sposobów. Może to chwilowe potknięcie klientów znużonych lub zirytowanych odtrąbieniem końca kryzysu, który to fakt nie przełożył się na jakość życia? Może już niepokój przed zbliżającym się szczytem koniunktury, którym niektórzy już straszą? Może nietrafne jest porównywanie naszych gustów do gustów mieszkańców innych krajów i rynek zwyczajnie się nasycił? A może to tylko chwilowe znudzenie „eleganckimi” trunkami? A może wcale nie chwilowe? A może, ci co lubią wino, już stąd wyjechali? A może po prostu klienci oczekują czegoś więcej i cydr okaże się nowym motorem wzrostu na najbliższe wiele lat?
Zarząd utrzymuje optymistyczne postrzeganie rynku. Warto jednak zwrócić uwagę, że tendencja stagnującej sprzedaży rysuje się już od jakiegoś czasu. Dotychczas narzucało się skojarzenie z prowadzonymi działaniami restrukturyzacyjnymi. Tym razem jednak wydaje się, że chodzi o czynnik zewnętrzny. W mojej opinii styl zarządzania stanowi mocną stronę tej firmy i pozwala częściowo niwelować ewentualne negatywne wpływy. Przygotowanie jest bardzo ważne, ale czasem do sukcesu potrzeba po prostu trochę szczęścia i sprzyjającego otoczenia. Dlatego odpowiedź na postawione powyżej pytania jest istotna, zdeterminuje bowiem jakiego łabędź był koloru.
Przyniosą ją nadchodzące kwartały.
>> Wyceny automatyczne są tutaj>> Więcej analiz najnowszych raportów finansowych jest tutajPowyższa treść przez 60 dni była zarezerwowana tylko dla osób posiadających abonament.