Hossa tu, hossa tam. Wszyscy rosną jak szaleni nie zważając na wojny handlowe i walutowe. Brexity, PMI - e i fakt, że indeksy urosły już tak strasznie. Tylko nasz biedny grajdół zmarnował ostatnią dekadę koniunktury. Dno i 3 metry mułu. Na takie układy nie pozostaje nic innego jak czekać z palcem na enterze na krach na rynkach rozwiniętych. A jak on już nadejdzie to nas zmiecie zupełnie. Nawet pan Kononowicz nie zdzierży ze swym czarnowidztwem rzeczywistości, która nas czeka....
Taką to mniej więcej narracje widzę w przeważającej większości na forach. Tak z ciekawości przyjrzałem się zatem najpierw hossie na zachodzie:
Na pierwszy ogień S&P 500
Index utworzony w 1926 roku, początkowo tylko z 90 spółkami w składzie. W 1957 stał sie prawdziwą pięćsetką. Jakie stopy zwrotu osiągał w długiej perspektywie ?
Licząc od 1926 - średnio 10% rocznie
Licząc od 1957 - średnio 8%
Jak sytuacja wygląda obecnie?
Licząc lata zakończone - zatem do 2018 stopy zwrotu wyglądają tak:
Za 5 lat - 8,49% średniej stopy zwrotu
Za 10 lat to już co prawda 13.12% ale z kolei patrząc odpowiednio na 15 i 20 to: 7,77% i 5,62%. Zatem jesteśmy tak jakby na ścieżce. Faktem jest, że prawdziwej bessy nie było tutaj od 2008/2009 ale też to nie jest tak, że gnamy jak szaleni i wpadliśmy w jakaś hiperbole.
DJA wygląda na mocniejszy, ale już taki Nasdaq jest na poziomie z lutego 2000 roku ( wtedy to on był w hiperboli - fakt)
Europa zachodnia + rynki rozwinięte?
Japonia po bardzo silnych 2012 i 2013 to kolejno:
7,12% 9,07% 0.42% 19,10% ( lubię to

) i - 12,08% Jakoś wielkiego szału też nie widzę
DAX?
2014 2.65% 2015 9.56% 2016 6.87% 2017 12.51% 2018 -18.26% Byki tratują się na zakupach od lat niczym klienci na wyprzedażach w media markt?
Francuzi są.... wyraźnie słabsi. CAC 40 pozostaje poniżej zarówno maxa z 2000 roku jak i kolejnego ( niższego) szczytu z 2007
Od połowy 2013 roku do teraz FTSE 250 przemierzył potężny dystans z nieco poniżej 17 tysięcy punktów do nieco powyżej 19 tysięcy obecnie.
O Rosji, Chinach czy ostatnio Turcji nie warto chyba wspominać w perspektywie 5 ostatnich lat jako o rynkach byka. Gdzieś tam jakieś perełki się oczywiście trafią. Ogólnie jednak Emerging Markets uchodzą aktualnie za słabsze.
IMHO ---> jest sporo przesłanek do tego, żeby zaczęło spadać. Długo i solidnie. Nie jest to jednak tak, że rośnie toto wszystko jak szalone od lat bez przerwy. Był potężny krach - było potężne odbicie. A od kilku lat na jeden prawdziwie byczy rok przypadają 2 lata stagnacji albo delikatnej cofki. Poza tym hossa wspina się po ścianie strachu a trend trwa tak długo - dopóki się nie odwróci. Póki co nie miało to miejsca. Jaki zatem jest scenariusz bazowy ?