Jest kilka kwestii z tym związanych i generalnie temat nie jest taki prosty ale tak w kilku punktach:
1. Zależy jak duże jest to "ryzyko" w stosunku do skali działalności.
2. Pamiętamy też, że "ryzyko" to nie tylko możliwość potencjalnej straty ale tez potencjalnego zysku - ok wiem to nie jest podręcznikowe podejście ale to fakt!
3. Wśród polskich przedsiębiorst wciaż jeszcze na wspomnienie "opcji walutowych", "instrumentów pochodnych" zapala się czerwona lampka po wydarzeniach sprzed kilku lat... pokutuje brak wiedzy i znajomości tematu
4. Istnieje coś takiego jak "rachunkowość zabezpieczeń" czyli szereg wymagań jakie spółka musi spełnić aby mogła księgować dany instrument finansowy jako instrument zabezpieczajacy a nie jako pozycję spekulacyjną. W praktyce efekt finansowy jest ten sam ale już efekt księgowy (wyceny podczas okresu gdy pozycja jest zabezpieczana) jest diametralnie inny. Nie chcę wchodzić w szczegóły ale chodzi o dopasowanie instrumentu do pozycji pod względem, natury, wielkości, zapadalności itd. czasem to dogranie przy wykorzystaniu standardowych instrumentów wbrew pozorom wcale nie jest takie proste. No i dodatkowo trochę roboty z odpowiednim tego księgowaniem... ale to już szczegóły.
Reasumując wcale nie uważam, że
zawsze należy się zabezpieczać.
Vae victis !