Skoro mniej więcej wiemy co jest czym w raporcie to można przejść do omówienia wyników. Ekoexport ma za sobą kolejny bardzo słaby kwartał.
Przychody wyniosły ledwie milion złotych, co ma się nijak do raportowanych rok wcześniej 10,8M. Sprzedaż na tym poziomie w zasadzie musiała przynieść straty. Zaskakujące może być dla niektórych, że już na najwyższym poziomie wyników mamy stratę(0,6M). Oznacza to, że koszt wytworzenia był wyższy niż cena sprzedaży. Stało się tak ze względu na duży udział kosztów stałych, w tym kosztów pracy i amortyzacji oraz bardzo ograniczoną produkcję. Po raz kolejny dały znać o sobie problemy z dostawami surowca. Po raz kolejny obietnice, że problem został rozwiązany nie zostały dotrzymane...Kiedyś był problem z pociągami, potem z suszeniem, a teraz ze zmianami właścicielskimi u dostawcy.
Koszty korporacyjne zostały nieco ograniczone, dzięki czemu na poziomie zysku ze sprzedaży mamy tylko 1,15M straty. Na poziomie operacyjnym wynik jest jeszcze szczuplejszy przez odpisy aktualizujące na należności. Sprawa dość stara, o której wspominałem przy okazji poprzednich raportów spółki. Zbliża się raport roczny, więc audytor mógł się w końcu przyczepić. Należności stałyby się przeterminowane na dłużej niż 12 miesięcy, więc na miejscu audytora bym tego nie puścił. W tym kwartale nie ma extra bonusu ze sprzedaży licencji, który raportowano jeszcze trzy miesiące wcześniej. Ostatecznie na poziomie operacyjnym mamy stratę na poziomie 2,4M. To najgorszy kwartał od bardzo dawna, co doskonale widać na poniższej grafice:

kliknij, aby powiększyćW linii finansowej mamy prawdopodobnie ujemne różnice kursowe od należności, choć pewności bez not oczywiście nie ma. Saldo odsetek nie ma istotnego wpływu na wynik.
Po raz kolejny zwracam uwagę na poziom zapasów. Dlaczego mając magazyn na poziomie 5M, posiadając aktywne zamówienia o czym świadczą podpisane umowy handlowe spółka nie realizuje sprzedaży?

kliknij, aby powiększyćNiestety na odpowiedź trzeba poczekać do raportu rocznego, gdzie miejmy nadzieję będzie odpowiednia nota i weryfikacja przez biegłego spisu z natury. Może to zaliczki na dostawy, a może trzeba będzie pokazać kolejny odpis tym razem na zapasy?
To nie jedyna ważna pozycja w bilansie spółki. Proszę zauważyć, że pomimo znaczącego spadku sprzedaży względem odpowiadającego kwartału roku poprzedniego rośnie stan należności i to pomimo dokonania odpisu aktualizującego na kwotę 1,2M.
W raporcie znajdziemy między innymi zdanie:
Cytat:Istotną pozycję w bilansie stanowią należności z tytułu dostaw i usług, których na 31.12.2012r.
było 3.917 tys. zł. Należności te wynikają głównie z tytułu sprzedaży produktów. Aktualnie Zarząd
Spółki planuje stopniowe odzyskanie tych środków, w celu zwiększenia płynności finansowej i
możliwości zakupu większej ilości surowca
Wynika z tego, że zobowiązania są handlowe i nie mają związku z działalnością inwestycyjną i finansową(spółka handluje aktywnie własnymi akcjami). Dodatkowo można to odczytać jako kolejne trudności z windykacją. Proszę zwrócić uwagę, że przychody za 12 miesięcy to 11,7M a należności to prawie 4M, przy dwóch kwartałach płaskiej sprzedaży w okolicy miliona złotych.
Swoją drogą ciekawe, czy spółce zapłacono za sprzedaż technologii w poprzednim kwartale.
W aktywach trwałych mamy wzrost inwestycji, czym są udziały w kazachskich spółkach JV. Na razie kwoty nie są duże, bo to ledwie 1,2M. Dość zagadkowo wyglądają za to inwestycje krótkoterminowe na kwotę 4.2M. Być może są to akcje jednego z partnerów, gdzie spółka miała dokonywać krzyżowej wymiany akcji. Niestety do pełni wiedzy trzeba nam raportu rocznego z notami.
Przepływy operacyjne pomimo raportowania sporej straty pozostają w zasadzie neutralne. Amortyzacja nie jest kosztem gotówkowym, podobnie jak dokonany odpis na należności, który skrył się w pomniejszeniu salda należności.
Wskaźniki płynności wyglądają dla spółki bajecznie i wskazują na nadpłynność. To jednak tylko pół prawdy. O tym, że aktywa obrotowe wcale nie muszą być takie płynne pisałem powyżej. Mimo wszystko nie należy spodziewać się raczej kłopotów z płynnością.
Kwartał był dla spółki jednoznacznie zły. EEX ma problemy z dostawami i płatnościami, do czego wszyscy powinni się już przyzwyczaić. Pociechą dla inwestorów jest prognoza na rok 2013, która zakłada zysk netto na poziomie 16M złotych.
Obecna wycena spółki dyskontuje w zupełności wspomniane oczekiwania co do wyników. Dla spółki ze stosunkowo małym zadłużeniem i potencjałem wynikowym w przyszłym roku może to wydawać się zdanie bardzo konserwatywne. Owszem, cena do oczekiwanego zysku jest stosunkowo niska, ale nie uwzględnia ryzyka, którym jest zabezpieczenie dostaw surowca. Po tylu niedotrzymanych obietnicach ciężko wierzyć na słowo, że tym razem będzie inaczej. Jeśli w kolejnych kwartałach zobaczymy budowę bazy surowcowej to możliwe są zwyżki kursu. Prognoza nie zawiera ponoć hipotetycznych efektów stałych instalacji, ale do tego jeszcze kawałek kosztownej drogi.
Sama dokumentacja projektowa kosztuje 100-200tys. EUR(rb31/2012; rb42/2012). Do tego dojdą koszty dzierżawy gruntu od Astany oraz koszt budowy. Wydatki będą prawdopodobnie księgowane przez spółkę zależną JV i pokazywane w bilansie jako inwestycja. Ekoexport nie podał na ile szacuje koszty budowy, ale z pewnością nie będą to wydatki małe. Z własnych środków raczej budowy nie sfinansuje, ale spółka ma miejsce do zadłużania się.
Osobiście nie podoba mi się bałagan jaki panuje w spółce. Forma i treść raportów to niejako wizerunek zarządu. Jeśli szef nie wymaga dokładności od swoich pracowników, to znaczy, że podejmuje decyzje na podstawie byle jakich danych. Do jakości liczb były także w przeszłości zastrzeżenia biegłego rewidenta. Na jakiej więc zasadzie podejmowane są decyzje inwestycyjne? Ja mam tutaj spore obiekcje. Pewna doza szaleństwa jest w biznesie potrzebna, ale tutaj wszystko dzieje się na ura i nie do końca zarząd ma kontrolę nad kierunkiem w jakim płynie statek Ekoexport. Nie podoba mi się także traktowanie spółki jako prywatnego folwarku i działania korporacyjne. Emisje akcji dla nie wiadomo kogo, wymiana udziałów, handel Zarządu ze spółką jej własnymi akcjami itd. Tego jest w tej spółce za dużo. Ideę związania ze sobą dostawców rozumiem, ale forma w jakiej się to odbywa po prostu nie przystoi spółce publicznej. To jest potencjalne ryzyko inwestycji w akcje tej spółki.
W kluczowych sprawach nic się nie zmienia -> warunkiem sukcesu jest stabilność i poziom dostaw.
Powyższa treść przez 60 dni była zarezerwowana tylko dla osób posiadających abonament.