0 Dołączył: 2008-09-09 Wpisów: 688
Wysłane:
7 października 2008 05:01:26
Ładny tytuł  Chyba czas coś popisać o tym. Jak dla mnie źródło kryzysu: wykup amerykańskich instrumentów finansowych przez niektóre duże europejskie banki opartych na kredytach subprime, których wartość rynkowa okazała się równa 0, efekt trzeba pokazać stratę i ewentualnie minus, w zależności od skali kupna tych instrumentów finansowych. Drugim czynnikiem może być samodzielne udzielania kredytów subprime na terenie Europy. Na czym dziś polega ten kryzys. Na tym, że rządy państw poruszają się jak słoń w składzie porcelany. Kryzys w Europie napędzają w tej chwili złe decyzje rządów nie banków. Częściowa nacjonalizacja sektora bankowego miała uchronić przed zawirowaniami związanymi z brakiem płynności, ale jak to ze słoniem bywa, główny słoń-psuj to Irlandia. Tak się boi o własny system bankowy, że gwarantuje pełne pokrycie depozytów. Efekt, kasa wysysana z innych rynków bankowych czyli tam brak płynności i przenoszona do Irlandii. Przynajmniej do czas ogłoszenia pierwszego raportu mówiącego ile trzeba by budżetów Irlandii na zagwarantowanie, że każdy kto złożył tam depozyt nie straci i pokazanie ile procent co najwyżej jest w stanie gwarantować rząd Irlandii, a ten procent będzie malał wraz z napływem gotówki. To chyba najprostszy przepis na spowodowanie krachu braku płynności. Jak się rząd w Irlandii i ci którzy tam złożyli depozyty obudzą z ręką w kryzysie, dla Europy, a przynajmniej jej części zachodniej będzie już za późno, zbyt wielkie banki, które jeśli stracą depozyty rozbiją w drzazgi te potężne gospodarki. Dlatego rząd Niemiec ma się czego bać i ostrożnie podchodzi do gwarantowania depozytów i ratunku banków, bo wie że co jak co, ale tonący może pociągnąć na dno budżet federalny, a ten tonący nawet nie musi być największym niemieckim bankiem vide HYPO REAL. Co to znaczy dla Polski. 1. Wysysanie gotówki z fili w Polsce do centrum które ma problemy, skala jednak tego zjawiska dość ograniczona, ze względu na prawne możliwości uczynienia tego, raczej to można zrobić przez zysk czy dywidendę niż w inny sposób, co i tak będzie trudne w warunkach kryzysu. 2. Załamanie gospodarcze w Europie, ze względu na ograniczone możliwości kredytowania działalności gospodarczej jak i ograniczony kredyt konsumpcyjny. Europa, zwłaszcza Niemcy to dla nas główny rynek eksportowy, przełoży się więc to na gwałtowny spadek zamówień eksportowych w efekcie zmniejszenie eksportu. Niektóre firmy już mogą odczuwać skutki zmniejszenia liczby zamówień. Efekt, firmy polskie przestawiają się na Polski, mniejszy rynek lub szukają innych stabilnych rynków (raczej to pierwsze), ograniczenie zatrudnienia bądź bezpośrednie bądź pośrednie ( rezygnacja z kooperantów). 3. Zwiększone restrykcje w udzielaniu kredytów. Efekt trudniej o kredyt dla przedsiębiorcy na działalność ale i trudniej o kredyt dla konsumenta na kupno, ero malejąca konsumpcja wewnętrzna. Skala tego malenia nie znane, wszystko zależy od tego jak duży zapas mają ludzie gotówki i co chcą kupować, jeśli konsumpcja spadnie tylko nie znacznie, to raczej rynek kredytowy na potrzeby wewnętrzne pozostanie na stałym poziomie albo blisko niego. Możliwe przeciwdziałania kryzysowe w Europie. Pozbawienie banków centralnych samodzielnego kształtowania polityki monetarnej na szczeblu lokalnym, co w strefie Euro już jest zrobione, ograniczenie rządom lokalnym możliwości wpływania na politykę monetarną, a przeniesienie tego na szczebel centralny wspólnoty. Dyrektywy albo rozporządzenia przewidujące dla całej wspólnoty górny limit gwarancji rządowych dla banków, czy wspólny fundusz podobny do amerykańskiego. Na fundusz raczej marne szanse bo musiał by to być fundusz całej wspólnoty, a Niemcy nie bardzo mają ochotę naprawiać złe banki francuskie czy angielskie tym bardziej, że otwierają się dla nich szersze perspektywy wejścia na rynek bankowych tych krajów i wielu innych, o ile dotrwają oczywiście, bo jak u nich wystąpi mocny krach to pierwsi w kolejce będą o taki fundusz. Jeśli Niemcy będą pierwsi mocno lobbować za nim, a wówczas będzie to sygnał, że sytuacja Niemieckich banków dorosła do masy krytycznej. Jakie inne możliwości przeciwdziałania na szczeblu wspólnoty, oczywiste interwencje EBC walutowe, co zrozumiałe. Reszta się rozgrywa lokalnie, głównie nacjonalizacje krajowe, bo innych pomysłów nie ma, no chyba, że pomysł siąść i płakać  , ale ten akurat poważnie by zachwiał wiarę w mądrość rządzących  . Tak więc w Europie tak jak w stanach wiele będzie zależało od utrzymania płynności tyle, że tu sytuacja jest inne, są banki za duże by je uratować, chyba że nacjonalizacją na skalę Europy ale Komisja chyba nie ma takich kompetencji.
Edytowany: 7 października 2008 05:06
|
|
50 Grupa: Zespół StockWatch.pl
Dołączył: 2008-07-25 Wpisów: 8 588
Wysłane:
13 października 2008 21:37:59
Czy mi się w oczach zera rozmnożyły, czy kurczę jest aż tak groźnie? Reuters napisał(a):European governments overcame their differences to put $2.3 trillion on the line Monday in guarantees and other emergency measures to save the banking system in their most unified response yet to the global financial crisis. Kolega chciał wybrać z banku 20 tys., ale nie dali, z łaski wypłacili 10 tys., resztę wybierał z bankomatów po dwójaku. Rano na stacji benzynowej nie było nikogo. 16 dystrybutorów i ani jednego auta. Czy mam zwidy, czy kryzys wypełza na ulice?
|
|
0 Dołączył: 2008-07-30 Wpisów: 1 169
Wysłane:
13 października 2008 21:46:27
WatchDog napisał(a):Rano na stacji benzynowej nie było nikogo. 16 dystrybutorów i ani jednego auta.
No jak mieli tankować jak siedzieli przed TV? Sam napisałeś że wróci wszystko do normalności jak 100% ludności przestanie się tym interesować... Wystarczy zobaczyć co reklamują w TV. Większość reklam to lokaty bankowe. Nie czasy na wydawanie, a czas na oszczędzanie. My jak takie żuczki, słuchamy... niesiemy kase do banków, potem nam te banki dadzą kasę w kredytach i nakażą gnać napędzać PKB.... i koło się obróci ;) I znowu będziemy w podobnym miejscu ;)
Edytowany: 13 października 2008 21:48
|
|
|
|
0 Dołączył: 2008-09-09 Wpisów: 688
Wysłane:
14 października 2008 07:32:25
Europa jest zapóźniona w walce z kryzysem, dopiero teraz wprowadza plan Paulsona, gdy się przekonała, że działa, ale Europa ma trudniej, z tego co wyczytałem ma dużo większe banki i dużo większy dług, naprawdę wbrew wszystkim tym różnym, się cieszę, że nie jesteśmy w strefie Euro.
|
|
50 Grupa: Zespół StockWatch.pl
Dołączył: 2008-07-25 Wpisów: 8 588
Wysłane:
16 października 2008 12:42:18
Cytat:Węgrzy do kłopotów z płynnością na swoim rynku finansowym oficjalnie przyznali się wczoraj wieczorem. Zwrócili się o pomoc finansową do międzynarodowych instytucji. Szybko ją otrzymali. Zanim to nastąpiło w środę sytuacja na rynku przypominała tą z początku drogi do bankructwa dalekiej Islandii. Forint w ciągu kilku godzin osłabił się względem euro o 6,7 proc. BUX tracił ponad 12 proc.
Kłopoty Węgrów odbijają się na złotym. Nasza waluta znalazła się pod silna presja sprzedających, ponieważ kapitał z naszego regionu wycofują inwestorzy zaniepokojeni wprowadzeniem Węgier i Ukrainy na listę krajów zagrożonych negatywną oceną kredytową przez agencje ratingowa Standard&Poor's.
Zagrożona wielkim kryzysem finansowym jest też pogrążona już w kryzysie politycznym Ukraina. W oczach słabnie tamtejsza waluta. Indeks kijowskiej giełdy PFTS od początku roku stracił 80 proc. Brytyjski dziennik "Daily Telegraph" określił wczoraj prawdopodobieństwo gospodarczej katastrofy naszego wschodniego sąsiada na 80 proc. Bankructwo grozi też m.in. Turcji, Kazachstanowi, Argentynie i Pakistanowi. Czyżby wojna z ofiarami, tylko bez wystrzałów? Z ofiarami nie ginącymi od razu, tylko wyniszczająca powoli całe społeczeństwa? Co się stanie gdy zbankrutuje kraj X? Wierzyciele zajmą jego ziemię za długi?
|
|
0 Dołączył: 2008-09-09 Wpisów: 688
Wysłane:
16 października 2008 14:31:44
Zależy jak ten kraj jest silny. Generalnie nic się nie stanie. W 1998 r Rosja zaprzestała chyba płacenia swoich długów, po tym jak zniknęło dużo kasiory z obiegu, a reakcja zdaje się była taka, że trzeba Rosji pomóc na nogi stanąć by dalej płaciła długi. To kryzys w głowach, na papierze, ale może nim przestać być gdy wybuchnie panika. Węgry wbrew temu co tam se piszą przynajmniej gospodarczo ostatnio miały się nieźle, trza poczekać na dane jeszcze z ostatniego miesiąca, ale powoli wychodziły na prostą. Zabrakło im obcej waluty, ale komu by nie zabrakło w takich okolicznościach, a to mały kraj. Lepiej niech Polacy zaczną się zastanawiać, czy przypadkiem niektóre banki córki nie wypłacają dywidend z papierowych zysków, bo też może zabraknąć waluty. Nie wiem jak wygląda struktura bankowa tam, ale podejrzewam, że większość banków to tak jak u nas spółki córki zagranicznych. To nie Węgry się chwieją, to prawdopodobnie banki zagraniczne, które wysysają walutę do centrum, stąd brak płynności na Węgrzech, nie zaś z fundamentów Węgierskich jako takich, a wiadomo to naprawdę mały kraj starczy parę mld euro zabrać, by już to było odczuwalne. Edit. Zapomniałem dodać, na Węgry trzeba teraz patrzeć z jednego względu. Stają się barometrem geopolitycznym regionu. Banki zachodnie mogą się "wypiąć" na mały rynek węgierski, ale jeśli wspólnota się "wypnie" to państwa regionu "wypną się" na wspólnotę. Zapominamy wtedy o euro, wzmocnieniu ulegnie koncepcja z początku lat 90, silnego bloku państw środkowo europejskich z własną polityką gospodarczą. Krótko mówiąc unia w dotychczasowym kształcie może się sypnąć jak domek z kart. Zaufanie do braci z zachodu już zostało zachwiane. Gospodarczo to bardzo ciekawa sytuacja dla banków, ale regionalnych, nie spółek córek banków zachodnich, to daje olbrzymie pole do działania w przyszłości. Pamiętajmy, na Węgrzech, nie było Funduszy Bezrobotnego Murzyna, chociażby z braku murzynów  , to importowany kryzys za który nie odpowiadają raczej fundamenty węgierskie. Trzeba się przyjrzeć ich strukturze banków i przepływom pieniężnym z Węgier na zachód w ostatnich kilku miesiącach.
Edytowany: 16 października 2008 14:53
|
|
0 Dołączył: 2008-09-23 Wpisów: 166
Wysłane:
16 października 2008 15:51:45
Gdy zbankrutuje USA wierzyciele po prostu będą musieli pogodzić się ze stratą. Inna rzecz, że nikt już im wtedy nic dobrowolnie nie pożyczy, trzeba będzie stosować inne metody.
Myślę że może tu zostać po raz kolejny powielony schemat "długu, który w końcu trzeba spłacić w sytuacji gdy dłużnik już myslał że mu się upiecze". Takim długiem, który świat zgodził się uznać (ale póki co go nie płaci) są prawa do wartości intelektualnej. Wszystkie kraje zaakceptowały ochronę tych praw na sposób amerykański, jednak na ich respektowanie patrzy się przez palce. Do czasu. Sądzę że celowo poszerzono rynek nielegalnego oprogramowania. W pewnym momencie może okazać się, że USA/korporacje mają bazę danych kto i czego nielegalnie używa, słabsze kraje zostaną poproszone o ściągnięcie tego 'długu'.
Drugie co mi przychodzi do głowy to ekspansja militarna. Ale myślę że podstawową sprawa będą różne długi, o których wcale się nie domyślamy że je mamy.
Gdy zbankrutuje Islandia - zobaczmy co się stanie. Islandia jest łakomym kąskiem jesli chodzi o żrodła energii i ważnym punktem strategicznym. Nie posiada własnej armii, ale należy do NATO. Myślę że gdy opcja militarna w USA zwyięży, będzie to jeden z pierwszych krajów do skolonizowania.
W każdym razie może okazać się że do zagrożenia niepodległości wcale nie trzeba militarnych porażek, wystarczy nieodpowiedzialna polityka finansowa. Nie trzeba Targowicy, wystarczy głupi sejm.
|
|
0 Dołączył: 2008-09-09 Wpisów: 688
Wysłane:
16 października 2008 16:17:32
Trochę o kryzysie bankowym w Rosji. ft.onet.pl/10,15935,rosyjskie_...Oczywiście bez przesady, budżet Rosji jest w całkiem niezłej sytuacji i by mu zagrozić ropa musiała by zlecieć mocno pod 60 dolarów za baryłkę, nie mniej jednak prywatne banki mogą mieć spore problemy, ze względu na swego największego wroga, koszmar który się śni po nocach bankowcom, o nazwie PANIKA  . Może zagrozić to stabilności rubla, na pewno zaś nie dolara, bo będzie to najbardziej poszukiwana tam waluta.
Edytowany: 16 października 2008 16:24
|
|
0 Dołączył: 2008-09-09 Wpisów: 688
Wysłane:
17 października 2008 20:31:32
Kryzys finansowy Węgier, hipoteza, drenaż systemu monetarnego przez zachodnie banki. Spadki ostatnie na GPW to samo.
|
|
50 Grupa: Zespół StockWatch.pl
Dołączył: 2008-07-25 Wpisów: 8 588
Wysłane:
18 października 2008 08:50:46
Globalizacja to uczyniła. W hossie było to niewątpliwą zaletą, w bessie chcielibyśmy zmienić zasady gry. Niestety, to nie Chiny, gdzie kapitał można wpłacić, ale wypłacić już nie można.
W tak trudnych czasach, jak dobrze że nasza gospodarka kartoflem i jabłkiem stoi. Jakie to stabilne i przewidywalne. Gdybyśmy nie daj Boże mieli ropę, to po paru latach obrzydliwego dobrobytu, teraz czekałaby nas nędza. Jak Rosję czy OPEC. Jeszcze się zatrzęsie. Przestaną drożeć mieszkania w Dubaju. A my będziemy sobie spokojnie skrobać marchewkę, na której nie wyrośniemy na potentata, ale w razie czego to sobie ją zjemy.
|
|
|
|
0 Dołączył: 2008-09-09 Wpisów: 688
|
|
50 Grupa: Zespół StockWatch.pl
Dołączył: 2008-07-25 Wpisów: 8 588
Wysłane:
1 grudnia 2008 00:00:39
Z góry przepraszam, jeśli kogoś tym wystraszę: www.iht.com/articles/2008/11/2...Przedostatnie zdanie: Bank liabilities in the United States are about 20 percent of the size of the economy. In Britain, the figure is 285 percent.
|
|
0 Dołączył: 2008-09-09 Wpisów: 688
Wysłane:
1 grudnia 2008 01:07:36
To nic nowego, jeśli gospodarkę opiera się na bankowości i wirtualnych produktach. Teoretycznie można chyba to określić jak bankructwo W. Brytanii. Pewnie też paru innych państw Europy. Choć z drugiej strony jest to szansa dla mniejszych państw typu naszego, gdzie wychodzi, że relatywnie możemy gdy idzie o dług być w przyzwoitej sytuacji, choć jest on dość wysoki jak na nas. Nie wiem jak sobie poradzą z tym niektóre kraje zachodnie, nie mniej jednak, jeśli to uczynią poprzez etatyzm i państwową gospodarkę, skończy się to rozpadem jednej z podstaw Wspólnoty Europejskiej, wolnego obszaru handlu. Ta budowla runie jak domek z kart. Mnie akurat to nie zmartwi. Bardziej interesuje mnie pakiet stymulujący naszą gospodarkę, zwłaszcza gdy słyszę słowa, by pomóc gospodarce podniesiemy podatki. Od jakiegoś czasu jestem zdania, że trzeba je obniżyć by odblokować kapitał nie zaś podwyższać, ale pewnie się nie znam, w końcu nie jestem ekonomistą.
|
|
0 Dołączył: 2008-09-09 Wpisów: 688
Wysłane:
1 grudnia 2008 14:06:20
I sobie zszedł jeden z brytyjskich banków, widocznie nie zrozumieli, że zaufanie nie tak łatwo kupić, choć teraz już pewnie rozumieją, skoro nikt nie chciał składać u nich depozytów www.pb.pl/Default2.aspx?Articl...
|
|
0 Dołączył: 2008-09-09 Wpisów: 688
Wysłane:
7 grudnia 2008 12:55:47
Muszę przyznać, że coś niepokoi mnie ostatnio jedno delikatne zjawisko. Zaczęło się od banków, a polegało na tym, że po konsekwencjach niektórzy ludzie zaczęli podejrzewać, że tzw: bankowcy nie mieli w istocie wiedzy bądź umiejętności o których większość myślała, że mają efektem czego były duże straty, a w konsekwencji brak zaufania do banku. Chodzi więc o kryzys zaufania. Początkowo, było to chyba związane z stratami, czyli jak bank miał stratę wbrew naszej dobrej wierze, że wszystko jest ok, to przestaliśmy mieć zaufanie do tego banku, po czym szybko się okazało, że już nie jest ważne czy miał straty czy nie miał, ważne że miał coś wspólnego z finansami i koniec z zaufaniem. No bo niby jak wytłumaczyć tak drastyczny spadek na polskim podwórku przykładowo Getinu czy paru innych banków. Szybko się to rozniosło na ten sektor. Ale interesuje mnie coś więcej niż tylko ten sektor i brak w nim i do niego zaufania. Nie wiem na ile i ile osób zdaje sobie sprawę jakie zjawisko zaszło w Polsce, a podejrzewam, że zaszło. Ostatnio gorący temat czyli opcje walutowe, czy też struktury opcyjne. Myśl jest ogromnie przewrotna, mianowicie taka, że skoro dużo firm było zaangażowanych w to, choć nie jest ważne czy istotnie było ich dużo, ważne, że prasa twierdzi, że było dużo i takie pojęcie wchodzi do świadomości i ogłaszają one potem sobie stratę wrzucając ją na bilanse. Teraz ludzie to czytają i mają obraz, ta firma lekkomyślnie szafowała ryzykiem, tamta i jeszcze tamta i co..... i to samo co było w przypadku banków. Zadajemy pytanie na ile kompetentne są zarządy i wiedzą co robią kierując firmą ? I mamy brak zaufania. W dodatku mamy ostatnio komunikaty, choć nie wiem czy się śmiać czy płakać, w stylu chyba szefa konfederacji przedsiębiorców prywatnych czy czegoś takiego, że "opcyjne produkty strukturyzowane to produkty z piekła rodem". Jakby to te produkty były winne zbytniemu eksponowaniu się firm na ryzyko i stosowaniu zbyt nadmiernej dźwigni finansowej. Zaczyna to wszystko stawać na głowie, brakuje jeszcze tylko klaskania uszami.
EDIT. Powoli też kształtuje się hipoteza, na temat kryzysu jako takiego, a mniej więcej będąca odpowiedzią na pytanie kiedy błąd statystyczny staje się błędem systemowym ?
Edytowany: 8 grudnia 2008 12:14
|
|
0 Dołączył: 2008-09-09 Wpisów: 688
Wysłane:
30 grudnia 2008 01:15:31
"Jeśli potraficie udawać, wszystko wam się uda. Jeśli w nowym roku będziecie potrafili udawać wiarygodnych, to wszystko wam się uda. Jeszcze przed kryzysem kredytowym, wiarygodność nie była w biznesie i polityce obcym słowem. Jednak po ostatnim trzęsieniu ziemi, które ujawniło jak wielu Władców Wszechświata było w rzeczywistości Czarodziejami z Oz, będzie to wartość absolutnie kluczowa....." ft.onet.pl/12,19076,jesli_potr...Ewidentnie zaczyna się stare...... W ekonomi jestem zwolennikiem kategoryzacji i wartościowania prawdy: prawda, półprawda i gówno prawda, z czego największą wartość przypisuje temu trzeciemu rodzajowi prawdy. Wrzucam FT Polska i co widzę, znaczy czytam, ano ten powyższy artykuł, który ma taką puentę: kłam, kłam, kłam i oszukuj, a na pewno okradniesz innych i dobrze na tym wyjdziesz, a przynajmniej ja tak odczytuję jego treść. Nie ma co, poradnik biznesu..... Lehman pewnie na tej radzie dobrze wyszedł. Coś nie jestem przekonany czy to dobra rada. Jest spora szansa, że raz oszukany człowiek nie zapomni ci tego do końca życia, raz oszukany klient być może również. Jak rozumiem Goldman, Lehman i inni nie potrafili udawać skoro im się nie udało, a przynajmniej nie wszystko. Zawsze wydawało mi się, że z zaufaniem wiążą się takie atrybuty jak uczciwość i szczerość, bez którym taka więź społeczna jak zaufanie nie może przetrwać. Zdaje się, że udawanie, to strojenie poz, przedstawianie czegoś innym niż jest, a u podstaw jego co by nie pisać leży zwykłe kłamstwo. Jak widać do świadomości niektórych w tym dziennikarzy ekonomicznych, nadal nie dociera istota tzw. kryzysu. Przecież nie polega on na załamaniu ekonomicznym, załamanie ekonomiczne jest tylko widoczną oznaką, śladem w rzeczywistości za którym czai się głębszy proces jakim jest zerwanie jednej ze społecznych więzi jaką jest wzajemne zaufanie. Oczywiście, że można budować wizerunek, opowiadając wszem i wobec farmazony i banialuki i jakiś czas to będzie działało, a przynajmniej do momentu pierwszego zastanowienia się. Jakoś trudno mi uwierzyć, że da się zbudować na długą metę pozytywny wizerunek na udawaniu, natomiast przykłady gdzie udawanie na długą metę nie pomogło i już nie pomaga, można od razu wziąć z GPW i każdy pewnie z pamięci parę wskaże. Można nawet zadać pytanie czy FT też udaje ? Czy udaje, że się cokolwiek zna ? Jak widać po pierwszym otrząśnięciu z szoku giełdowego załamania wraca stare i można powiedzieć, oj broń nas Panie Boże, bo jak wróci w pełnej krasie to nie będzie już waluty, którą można by wpompować w gospodarkę. Angielski tytuł artykułu brzmi "If you can fake it, you will make it". Nie znam za dobrze angielskiego, ale fake to bardzo dobre słowo, wieloznaczne i co jak co rozumiem je dobrze. Lehman Brothers is it fake ? GS is it fake ? AIG is it fake ? JP is it fake ? Pytań można mnożyć, FT is it fake ? Jak napisałem fake to bardzo dobre słowo, a reakcję ludzi z całego świata na to słowo w internecie każdy użytkownik tego medium szybko poznaje. Wystarczy do czegoś dopisać it's fake, aby już nikt się tego nie dotknął. To słowo bardzo łatwo zmienia znaczenie w zależności od kontekstu a czasem w tym samym kontekście możne je rozumieć w różnym znaczeniu, a nawet myślę, że w większości przypadków może nie wchodzić w grę łagodna jego wersja w postaci udawania. Przecież cały ten świat finansowy to był fake. Ewidentnie wraca stare.
|
|
0 Dołączył: 2008-07-27 Wpisów: 2 112
Wysłane:
30 grudnia 2008 02:16:57
Opennetpr, z tego co zrozumiałem,piszesz o przysłowiowym szarlatanie z maszynką do robienia pieniędzy(kręcenia lodów) w ręku.Jeśli generalizować,i za szarlatana uznać cały system.  choć wiadomo,że winni są tylko niektórzy.... Niestety,w ekonomii jest jak w beczce z miodem.Wystarczy łyżka dziegciu.... Zaaplikują nam karę,zbiorowa odpowiedzialność,zbiorowa kara.Przeżyjemy(tu,na SW),opiszemy. Przynajmniej ja takie mam zamiary ;) "Fortuna favet fortibus"
|
|
0 Dołączył: 2008-09-09 Wpisów: 688
Wysłane:
30 grudnia 2008 03:52:21
Jak w tym skeczu o murzynie z Alabamy, good names i wszystko załatwione. Retorycznie jednak można zapytać, czyżby ?
|
|
0 Dołączył: 2008-07-27 Wpisów: 2 112
Wysłane:
2 stycznia 2009 19:50:01
Nie jarzę .Opowiadaj. "Fortuna favet fortibus"
|
|
0 Dołączył: 2008-09-09 Wpisów: 688
Wysłane:
3 stycznia 2009 15:55:00
Chodzi o filmik krążący od dwóch lat po sieci gdzie dwóch gości sobie robiło jaja z kryzysu. W pewnym momencie jeden pyta drugiego to dlaczego kupowali te fundusze. A ten odpowiada, bo miały dobre nazwy. Chodzi o to, że dobre nazwy oznaczały firmy solidne z tradycjami ? Nie, po prostu dobre czyli ładnie brzmiące, a nie mające nic wspólnego z solidnością itd. Ładnie brzmiały i tyle, dlatego kupowali. Każdy kupi udziały czy obligacje Funduszu Wysokiego Wzrostu niż gdyby się nazywał Fundusz Bezrobotnego Murzyna z Alabamy. Artykuł wyraźnie do tego nawiązywał, wystarczy ładnie to nazwać i już ma to niby wszystko załatwić. Czy więc nie wraca stare ?
Edytowany: 3 stycznia 2009 15:56
|
|