Omówienie wyników za q4’2010 dla Serenity SA.
Ponieważ Spółka funkcjonuje od dość niedawna, rzućmy na nią okiem w nieco dłuższym horyzoncie. Firma zaczęła działalność ze skłonnością do niedotrzymywania terminów. Zarząd chyba (może podświadomie) też to czuł i bardzo chciał wreszcie zacząć robić coś konkretnego, bo dał temu wyraz w sprawozdaniach.
W raporcie rocznym za 2009 jest:
„Miniony okres sprawozdawczy był dla Serenity SA okresem szczególnym, w którym to Spółka rozpoczęła faktyczną działalność operacyjną.”
W raporcie kwartalnym za q1’2010:
„Minione trzy miesiące były dla Serenity SA okresem szczególnym, w którym to Spółka rozpoczęła faktyczną działalność operacyjną.”
W istocie placówka została otwarta 4 lutego 2010 i jak widać ten rok jest pierwszym, w którym firma generuje przychody. Nie obyło się też bez modyfikacji strategii. Pierwotnie firma stawiała na opiekę nad osobami w podeszłym wieku – inaczej mówiąc prowadzenie domów spokojnej starości. Okazało się jednak, że akcje nie zostały dopuszczone do obrotu z uwagi na wątpliwości, co do możliwości finansowania tak zdefiniowanej strategii. Wygląda na to, że feasibility study nie przekonało zarządu giełdy. Zarząd szybko przeprojektował plany zwracając się ku rehabilitacji, a temat w/w domów opieki został odsunięty w czasie. To chyba dobrze, ponieważ temat jest perspektywiczny (demografia), ale jest chyba jeszcze trochę zbyt wcześnie – choćby ze względu na konieczne zmiany mentalne społeczeństwa. W sumie w tej chwili to pusta dyskusja, bo jak wspomniałem – teraz rehabilitacja!
To, co mi się w kontekście tych zmian nie podoba, to fakt, że na stronie Spółki „wisi” pierwotna strategia z Dokumentu Informacyjnego z dawno już nieaktualną prognozą wyników. Tymczasem w lutym 2010 opublikowano komunikatem nową prognozę (
raport nr 18/2010 ). Nie trzeba chyba dodawać, iż znacznie odbiegającą in minus od poprzedniej. Tak więc na 2010 mamy: przychody: 4,8m zamiast 8,6; EBITDA: 0,43m zamiast 2,3; zysk netto: 0,3m zamiast 2,0. Uważam, że to jest naruszenie zasad corporate governance.
W ogóle muszę przyznać, że firmę cechuje, kolokwialnie rzecz ujmując, „luźny” stosunek do spójności prezentowanych informacji. Komunikatem nr 67/2010 poinformowano o rozwiązaniu umowy z dotychczasowym Autoryzowanym Doradcą. Komunikatem nr 68/2010 jako nowego Autoryzowanego Doradcę przedstawiono Spółkę Kurek, Kościółek, Wójcik Kancelaria Radców Prawnych Sp.p. z siedzibą w Krakowie. Tymczasem na stronie New Connect (sic!) stoi: „Autoryzowany Doradca: Capital One Advisers Sp. z o.o.”.
Tymczasem firma znów nie wypełniła obietnic, bowiem raport za q4’2010 pokazuje: sprzedaż 1,02m; EBITDA (minus) -0,4m; zysk netto (minus) -0,4m. Nie udało się więc wyjść ponad break-even. Z listu Zarządu zamieszczonego w ostatnim raporcie kwartalnym dowiadujemy się zaś, że „(…) zakończyliśmy niełatwy okres pozyskiwania masowych zleceń, budowania zespołu specjalistycznego i medycznego oraz działań o charakterze marketingowym i lobbingowym” oraz, że „Wyniki finansowe są pochodną przeniesienia ciężaru działalności z pozyskiwania indywidualnych klientów na rzecz pozyskania dużych zleceniodawców. Strategia ta okazała się skuteczna, co prawda kosztem bieżących przychodów, ale zapewniając spokojną działalność w roku bieżącym i kolejnych okresach.”.
Podsumowując krytycznie wątek opóźnień:
1. Pierwsza wpadka zdarzyła się już przy okazji debiutu.
2. Następne dotyczyły terminu rozpoczęcia właściwej działalności i generowania przychodów. Przy czym:
- W trakcie roku Zarząd tłumaczył poślizgi różnymi „obiektywnymi” trudnościami: a to pozwolenia, a to prace budowlane…
- Na koniec roku dowiadujemy się, że to wszystko dodatkowo przez „tunning” strategii w kierunku klientów korporacyjnych.
Co pierwszego podpunktu uważam, że tego typu kłopoty, to klasyka prowadzeniu projektów inwestycyjnych. Tak więc albo należało temperować optymizm i pokazać bardziej realny plan, albo zatrudnić kogoś skutecznego w zarządzaniu projektami. W szczególności kto potrafi opracowywać wykonalne harmonogramy, a potem egzekwować terminy.
Co do drugiego podpunktu mogę jedynie domyślać się, że klientów indywidualnych firma po prostu nie pozyskała w odpowiedniej ilości. W przeciwnym razie nie rozumiem, jak praca nad pozyskiwaniem klientów korporacyjnych mogła wpłynąć negatywnie na bieżące przychody z klientów indywidualnych. Przecież to dwa równoległe segmenty rynku.
Sukcesem jest uzyskanie statusu NP ZOZ i pozyskała do współpracy Enel-Med, Medicę Polska oraz Ergo Hestię, PZU Pomoc oraz Pol – Assistance. Widać, że firma rzeczywiście buduje bazę klientów korporacyjnych.
W tej kwestii jednak też znalazłem pewną nieprecyzyjność. Otóż w raporcie nr 54/2010 czytamy, że „We wrześniu bieżącego roku placówka Serenity w Gdańsku w ramach umowy rozpoczyna rehabilitację pierwszych pacjentów. (z Ergo-Hestia - przypis mój)”. Tymczasem w raporcie miesięcznym (nr 61/2010) piszą, że „We wrześniu bieżącego roku placówka Serenity w Gdańsku w ramach umowy zawartej w jeszcze sierpniu z Ergo Hestia zakończyła wdrażanie procedur obsługi pacjentów kierowanych przez Ergo Hestia.”. To czy rzeczywiście przyjęto pierwszych pacjentów już we wrześniu zostało przemilczane.
Wyniki finansowe zarówno za rok, jak i za 4-ty kwartał są ujemne. Optymizm budzi dopiero raport miesięczny za styczeń 2011, w którym piszą, że obroty za ten miesiąc sięgnęły 0,5m złotych. Tekst, że „strategia zakłada przełamanie progu rentowności na przełomie 2010 / 2011” może tym razem nie zostać spointowany opóźnieniem. Jest szansa, że ten biznes wreszcie „zapalił”. Ekstrapolując styczeń wychodzimy na 6m rocznie, a przypominam, że czekamy na otwarcie placówki w Gdyni.
Tak więc firma może wkrótce zacząć pokazywać dobre wyniki. Trudno jednak ocenić, jak dobre, ponieważ dane porównawcze są kompletnie niereprezentatywne, a wynik operacyjny mocno rozchwiany. Wiążąc to z faktem, że dotychczasową komunikację z rynkiem cechowała skłonność do nadmiernie optymistycznych przekazów, nie ma na czym oprzeć prognozy.
Ponadto zawsze istnieje ryzyko, że w raporcie kwartalnym Zarząd po raz kolejny uraczy nas wyjaśnieniem, dlaczego znów się nie udało.
Mój stosunek do firmy jest ambiwalentny. Z jednej strony widzę realną szansę na zyskowny biznes i potencjalną okazję inwestycyjną. Zarząd jest bardzo elastyczny w działaniu, co odbieram jako plus. Z drugiej strony opisana powyżej niefrasobliwość w podejściu do planowania, późniejszej realizacji, a także komunikacji musi być odzwierciedleniem wewnętrznej kultury organizacyjnej. Pisałem o tym dużo, ponieważ nie sądzę, żeby taka kultura była zaletą w branży, w której Spółka działa. Więcej – może być przyczyną opóźnień realizowanych projektów. Jeśli nie obecnych, to przyszłych.
Reasumując:
Firma o potencjalnie sporych szansach na dobre wyniki, jednak obarczona ryzykiem, jeśli chodzi o prognozowanie. Ryzyko to w dużej mierze, to pokłosie nieprzystającego do późniejszych wyników optymizmu bijącego z komunikacji prowadzonej przez Spółkę.
Powyższa treść przez 60 dni była zarezerwowana tylko dla osób posiadających abonament.