Marcin Osiecki napisał(a):Niczego takiego nie napisałem, że aktywa bez refinansowania nie wystarczą. W ogóle nie użyłem słowa "aktywa".
Napisałeś, że spółka ,,nie jest w stanie spłacić zadłużenia bez refinansowania'' - tego się nie da ocenić, nie patrząc na aktywa.
Marcin Osiecki napisał(a):Chodziło o sytuację jaką tutaj dyskutowaliśmy. Jest sobie spółka. Pożyczyła pieniądze za pomocą obligacji na 2 lata załóżmy. Zainwestowała je w jakiś powiedzmy zakład produkcyjny, który generuje tyle gotówki, że spokojnie starcza na odsetki, ale nadwyżka nie jest na tyle duża, aby z tych dochodów spłacić po 2 latach wszystkie obligacje, dlatego najrozsądniejszym rozwiązaniem jest zrolowanie emisji. Gdyby spółka się uparła to może dałaby radę sprzedać ten swój zakład i spłacić obligacje, ale przecież nie po to chyba włożyła w to tyle wysiłku, żeby wyprzedawać swój majątek. Inna sprawa, że takie aktywa są mało płynne i może się to nie udać. Ale jeśli ten zakład jest rentowny i generuje wystarczający cashflow to nie powinno być problemu z refinansowaniem i dla mnie taka spółka żadnym bankrutem nie jest.
Te informacje nie wystarczą. Ile czasu musieliby zbierać tę niedużą nadwyżkę, żeby jednak spłacić obligacje - trzy lata, pięć, czy może w najlepszym razie dwadzieścia? Oczywiście, że spółka nie po to budowała ten zakład, żeby od razu się go pozbywać, ale refinansowanie prawdopodobnie dostaną wtedy, gdy okaże się, że jego wartość przekracza zaciągnięte zobowiązanie. W innym przypadku po prostu zmarnowali pieniądze i nawet jeżeli zakład jest rentowny, są w gorszej sytuacji, niż przed emisją.
Poza tym, o czy wspomniał już AT, kto im kazał budować cały zakład za pieniądze z dwuletnich obligacji? Spłacać też nie muszą wyłącznie z tego, co przynosi nowa inwestycja. Chyba że nie mają żadnych innych dochodów...
Chociaż faktycznie część emitentów najwyraźniej podziela opinię, że należność główną niekoniecznie trzeba tak do razu spłacać. Tylko obligatariusze nie wydają się z tego powodu zbytnio szczęśliwi ;)