Tadku, jesteś niepoprawnym optymistą :)
Pozwolisz że doleję nieco dziegciu do Twego słoiczka miodu.
Pierwsza łyżeczka: zobowiązania z tytułu medicare to jest, w takiej czy innej formie, dług publiczny. Jest to ZOBOWIĄZANIE ze strony państwa i jakkolwiek nie znamy dokładnej jego wielkości to państwo wzięło na siebie obowiązek sfinansowania określonych świadczeń. Ich koszt jest obliczany na ok. 40 bln dolarów. To fakt. Radzę go zaakceptowac.
Druga łyżeczka: Dajesz przykład Japonii z długiem publicznym 170% PKB. Super. Tylko że Japonia miała i ma jedną z najwyższych na świecie stóp oszczędności i nadwyżek handlowych i był to dług stricte WEWNĘTRZNY. Sami go finansowali. USA jest uzależnione od finansowania zewnętrznego. A stopa oszczędności w stanach nadal jest UJEMNA, bo nawet jeśli obywatele zaczęli oszczędzac ok 6-7% PKB, dobija ich rząd pożyczając jeszcze więcej.
Trzecia łyżeczka: Nie przypominam sobie państwa które utrzymuje deficyt budżetowy na poziomie 12% PKB, ma zerowe stopy procentowe oraz deficyt handlowy i radzi sobie dobrze w długim okresie.
Czwarta łyżeczka (patrz poglądy szkoły austriackiej na naturę cykli koniunkturalnych): obecny kryzys to skutek systemowych spaczeń spowodowanych sztucznie zaniżaną ceną pieniądza i w rezultacie sztucznym rozrostem sektora finansowego ponad sensowny pułap, kosztem bardziej produktywnych innych dziedzin. Żeby uleczyc kryzys konieczny jest jest wzrost ceny pieniądza, skłonności do oszczędzania, przesunięcie kapitału i pracy z sektora finansowego do realnej gospodarki, zwiększenie inwestycji i produkcji przemysłowej. Bailouty i wszystkie inne plany "stabilizacyjne" POGARSZAJĄ SYTUACJĘ nagradzając dofinansowaniami te dziedziny, które powinny zniknąc z rynku. Rynek próbuje je zmieśc, ale państwo je wskrzesza, tworząc "zombie-firmy" i "zombie-banki" które nadal będą przejadac środki i pogarszac efektywnośc gospodarki nie dającszans na trwał wzrost (vide: Japonia w latach 90tych).
Piąta łyżeczka: Inflation is coming. Sooner or later.
Szósta łyżeczka (dowód przez wiarygodnośc): wszyscy najlepsi "prorocy" których prognozy sprawdzały się przez ostatnie 10-20 lat wieszczą dalsze problemy, przede wszystkim z inflacją. Vide: Gerald Celente, Max Keiser etc.
Siódma łyżeczka: Rosnące problemy demograficzne, kulturowe i infrastrukturalne w USA. społeczeństwo się starzeje, wtórny analfabetyzm sięga kosmicznych rozmiarów, infrastruktura (szczególnie energetyczna) w wielu miejscach podupada.
Ósma łyżeczka: Stan o największym wkładzie PKB i ludności w USA, California, właśnie de facto zbankrutowała. Dostawcom i pracownikom płaci częściowo w swoich obligacjach "IOUs".
Podsumowując. Giełda w usiech może jeszcze podrosnąc. Jak będzie drukowanie na całego to nawet bardzo urośnie. Nie zmienia to faktu że scenariusz zaoceaniczny na najbilższe 10 lat to "inflatonary depression". Czyli stagflacja albo gorzej. My natomiast możemy sobie radzic całkiem nieźle, podobnie jak tygrysy azjatyckie radziły sobie znakomicie w latach 90tych mimo długoletniej stagnacji w Japonii i rzeźni na Nikkei. Zauważcie że coraz częściej jak USA spada, my spadamy mniej, jak USA rośnie, my rośniemy bardziej. Tak to powinno przez dłuższy czas wygladac.
No, myślę że tyle wystarczy :) Jak coś mi się przypomni to jeszcze dopiszę.
"Dollar will fall like a stone" - Peter Schiff
"I'm selling all my dollars" - Jim Rogers