0 Dołączył: 2009-02-11 Wpisów: 180
Wysłane:
24 stycznia 2010 16:30:47
Witam, aby bylo szybciej przytocze definicje po ang.:
Value investing has come to mean the purchase of shares that look cheap according to particular criteria. Historically, this has meant the purchase of shares in companies that have low price earnings ratios (P/Es), a high level of asset backing, or high dividend yields, or a mixture of all three. This is in contrast to growth investing, where the investor focuses on the potential for future earnings growth and is prepared to pay a much higher P/E multiple.
No wlasnie. Akcje pewnych spolek na polskiej GPW moglbyby odpowiadac pierwszej definicji (np. Hardex - wszystko niedowartosciowane), akcje innych podeszlyby pod druga (np. Ronson, drogi jest dosc ale ma perspektywy rozwoju). Do dwoch wymienionych typow dochodza akcje cykliczne (np. budownictwo), defensywne (energia)... moze ktos zna jakies inne?
Czy myslicie, ze podzialy akcji na rozne segmenty maja sens i praktyczne zastosowanie? I czy zawsze da sie dana akcje zaszufladkowac w danej kategorii (do jakiej kategorii np zakwalifikowac spolki z New Connect?) I czy kierujecie sie tymi kryteriami podzialu akcji w momencie zakupu udzialow?
Edytowany: 24 stycznia 2010 16:31
|
|
1 Dołączył: 2008-10-25 Wpisów: 744
Wysłane:
8 lutego 2010 18:46:12
Podział na value i growth od dawna już nie ma racji bytu. Taki rozdział definicji pochodzi jeszcze praktycznie z I połowy XX wieku..
Współczesny value investing uwzględnia zarówno komponent wartości aktywów (potencjalnie także ukrytych lub nie "zaktualizowanych" np. inwestycje czy grunty sprzed lat na księgach po koszcie zakupu) jak i równie ważny komponent wartości wzrostu (którym to wzrostem może być wzrost zwykłych zysków, czy skutki udanej restrukturyzacji, czy benefity płynące z przewag konkurencyjnych - których konkurenci nie mogą łatwo pokonać etc etc.)
Teraz się dzieli już b. prosto: ze względu na horyzont inwestycyjny (coś prędzej dla gracza czy raczej dla fundamentalisty) czy profil inwestora:
Różnice tkwią w psychice inwestora, stopniu akceptacji ryzyka (zależnie od tego wybierze akcje/aktywa agresywniejsze lub bardziej defensywne), jego sferze zainteresowań (np. na których branżach się zna lepiej) itd.
Nawiązując do Twojego przykładu firma cykliczna może być zarówno dynamicznie rosnącą jak i w stagnacji. Wszystko zależy od kompetencji zarządu czy perspektyw branży w danym regionie (cykliczny growth? cykliczne value?). Podobnie teoretycznie defensywna firma może rozwijać się i inwestować ponadprzeciętnie albo wprost przeciwnie; Ponownie dużo zależy czy to od kompetencji i nastawienia zarządu czy przewag konk. (defensywne value czy ... defensywny growth??)
Nazewnictwo i szufladkowanie jest raczej pozbawione sensu, jeśli odarte jest z indywidualnego spojrzenia na firmę. Generalizowanie nierzadko prowadzi do przegapiania okazji inw. lub pakowania się w kłopoty...
Co oczywiście nie oznacza, że perspektywy sektora lub branży nie stanowią często dobrego punktu wyjściowego do szukania perełek na najbliższy rok, dwa czy trzy. Paradoksalnie - nierzadko im gorsze perspektywy tym lepiej dla pojedyńczych perełek z tego sektora ;-)• Diehard modern value investor (with a Mungerish twist) ;) •
Edytowany: 8 lutego 2010 18:50
|
|
50 Grupa: Zespół StockWatch.pl
Dołączył: 2008-07-25 Wpisów: 8 588
Wysłane:
8 lutego 2010 19:16:48
Ale bB, czy kupno KGHMu za 25 zł albo Lotosu za 10 zł to nie byłby klasyczny value investing? Tylko że na takie rzeczy można czekać latami. Powiem sobie: jestem value investorem i w związku z tym rok za rokiem mija, a ja nic nie kupuję. Ta technika wymiera, bo kursy ogólnie są wysoko, teraz też. Rynki bardzo chętnie antycypują i dyskontują wzrosty. Najwyżej je potem z hukiem skorygują. Growth investing robi karierę, bo działa szybko. Zobacz, ilu ludzi mówi: jestem długoterminowcem, kupuję na emeryturę. A potem nie da się ich oderwać od codziennych notowań. Druga rzecz: ryzyko woła o zysk. Teraz żyje się szybko, nikt nie ma czasu czekać miesiąc na odpał! ;)
Zgadzam się co do tego, że o podziale value/growth można było mówić, gdy sektorów było dużo mniej. Nie istniała informatyka, internet, biotech czy transport lotniczy, tylko stary dobry przemysł i handel, dużo prostszy i mniej dynamiczny niż teraz. Wszystko księgowane ręcznie, bez komputerów! Współcześnie trzeba zęby zjeść na branży, żeby zrozumieć co się dzieje w spółce i jakie ma zamiary oraz szanse na ich realizację. I czy prezio nie kręci na boku.
|
|
|
|
1 Dołączył: 2008-10-25 Wpisów: 744
Wysłane:
8 lutego 2010 20:17:12
WatchDog napisał(a):Ta technika wymiera, bo kursy ogólnie są wysoko, teraz też. WatchDogu, nieprawda ;-) Niektóre wysoko, niektóre nisko, większość w sam raz. No może teraz znowu więcej jednak za nisko.
Wskaźniki nie powiedzą wszystkiego, często dużo przekłamują. No i odnoszą się do przeszłości. Nie mówią nic o perspektywach spółki, uczciwości zarządu, w głębokiej bessie albo na szczytach hossy nierzadko fałszują obraz kondycji firmy czy pozycji rynkowej. Ten portal lansuje spojrzenie fundamentalne i wycenę wskaźnikową, więcej - cross-wycenę na podstawie różnych metod. I bardzo dobrze, super - tego jeszcze w Polsce nie było. Ale! Wskaźniki same w sobie mówią, jakie są liczby, a nie co te liczby znaczą. Więcej mówią tendencje, trendy albo średnie wieloletnie wśród wskaźników (vide niektóre tabelki np. na analizach wp albo bankier.pl/inwestowanie/spolki w zakladce wskazniki finansowe/wyniki finansowe gdzie mozna zestawic b duzo kwartalow/okresow rocznych obok siebie). Ale nawet wskaźniki rozciągnięte na wiele lat mogą sugerować błędne wnioski.. to jest temat rzeka i nie ma co go tu roztrząsać, bo i tak musiałby zostać potraktowany po macoszemu.
Fakt, i sam to podkreślam, że współczesny value, to nie jest szukanie takich Immoeastów, bo Immoeasty są w obecnych czasach bardzo rzadkie. Współczesny value to szukanie silnych spółek z dużym growthowym potencjałem po atrakcyjnej cenie albo po b. atrakcyjnej cenie (zatem teoretycznie "valuegrowth", bez rozróżnienia), co w obecnej bessie wcale nie było takie trudne. Pełna synteza spojrzenia bilansowego z wyobraźnią i zmysłem biznesowym odnoszącym się do przyszłości. Ale i nie tylko - value ma wiele nisz - restrukturyzacje, przejęcia&fuzje, specjalne emisje - akcje/obligacje/warranty, arbitraż, baa, nawet długoterminowe opcje na akcje. Na tyle to szeroka dziedzina, że można się specjalizować ;-)
P.S. No i "ta technika" nie wymiera. Zawsze była marginalna, bo nie jest specjalnie atrakcyjna i "łatwa" do ugryzienia. I niech zawsze taką pozostanie ;-) Ludzie, dokładnie tak jak mówisz, chcą szybkich rezultatów. Dlatego "ta technika" nie była i nie będzie popularna. Co nie znaczy, że w ostatecznym rozrachunku nie będzie lepsza. P.P.S. Tak, value investorzy przy wszechobecnych C/Zach odnoszących się do przyszłości 20-30+ siedzą na górze kasy. Ale takie sytuacje mogły mieć miejsce w '98-'99 czy '06-'07. Teraz absolutnie nie. Urealnione C/Z dla giełdy dyskontujące przyszłość to byłoby pewnie 12-15, a nie raportowane dziś choćby 20,56 dla WIGu. E w PE mamy ciągle kryzysowe a nie odpowiadające perspektywom roku '10 czy '11. A przecież nie inwestujemy w przeszłość.
Dlatego, once again.WatchDog napisał(a):Ta technika wymiera, bo kursy ogólnie są wysoko, teraz też. Nieprawda :)• Diehard modern value investor (with a Mungerish twist) ;) •
Edytowany: 8 lutego 2010 20:20
|
|
50 Grupa: Zespół StockWatch.pl
Dołączył: 2008-07-25 Wpisów: 8 588
Wysłane:
9 lutego 2010 09:43:07
Ja tam dalej uważam, że value investing wyszło z mody. Nie przeczę, że ktoś może mieć takie nastawienie i z nim kupować akcje, ale wówczas robi to na wyrost. Jeśli C/WK dla WIGu jest 1,04 to handel powinien zamierać. Jak inaczej uchwycić wartość? Z wyceny rynkowej? Z modeli? W sumie niestotne: jeśli umiesz ją określić sam dla siebie to już jesteś w domu. Tylko dla większości ludzi to będą wskaźniki. Bo przecież nie DCF'y maklerów...
Wiem wiem, wartość jest ulokowana w przyszłości. Ale jaka jest dzisiaj ta przyszłość i dla kogo? W IT, gdzie skończyły się rządowe "przetargi" i zamówień z rynku jest kolosalnie mniej niż w ostatniej 10-latce? I gdzie coraz więcej aplikacji, nie tylko masowych ale i zawodowych, jest za darmo? Czy w mediach i marketingu, gdzie cyfryzacja ruchu zmniejsza koszty dotarcia i pozwala optymalizować budżety, przez co klient płaci mniej za to samo? Czy w bankowości, która jest back office'm gospodarki i wyżej tyłka nie podskoczy? Czy w telekomach, gdzie ludzie kasują łącza stacjonarne, a przez komórkowe rozmawiają coraz taniej? I tak dalej. Dla mnie kursy giełdowe są pompowane zawsze jednym i tym samym: podczas ożywienia rośnie grupa ludzi, która ma nadwyżki finansowe, a patrząc na stopę zwrotu z akcji uznaje, że znalazła sposób na to, aby żyć bez pracy. I tak aż do szczytu, zwykle podwójnego, a potem już tylko ucieczka. Osobny temat jak dane wejście i wyjście jest realizowane: czy jest inwestowaniem, czy ruchami stochastycznymi :)
Zgadzam się co do valuegrowth. Widzę ją w small cap'ach i micro cap'ach. Dlatego coraz więcj pracy wkładam z zespołem na rozpoczęcie analiz New Connect.
|
|
1 Dołączył: 2008-10-25 Wpisów: 744
Wysłane:
9 lutego 2010 11:45:30
Ja się coraz bardziej zastanawiam Watchdogu czy Ty jesteś pesymistą czy skrajnym pesymistą. :)
Bo pytania, które zadajesz niosą niejako przekaz, że wszystko marność, bo nie będzie już tego co było kiedyś - przetargów w określonej sferze, zleceń dla określonych zadań.
A ja Ci odpowiem : i bardzo dobrze!
Bo wzrost gospodarczy to w gruncie rzeczy wzrost wydajności, a wzrost wydajności to tworzenie nowych rzeczy lub przede wszystkim dążenie do określonych celów nowymi metodami.
W IT będą nowe kontrakty, zarówno publiczne jak i prywatne, bo chyba nie powiesz, że stopień rozpowszechnienia najróżniejszych technologii ICT wśród naszego społeczeństwa jest już na porównywalnym poziomie z Zachodem? No i trudno nie zauważyć, porównując nas znowu z tymże Zachodem, jak duże pole do popisu i wzrostu ma konsulting IT i implementacja najróżniejszych systemów informatycznych wspierających biznes zarówno wśród small cap'ów i large cap'ów. W dojrzałych gospodarkach z tego co pamiętam te sektory rosły po 10-15% rocznie przez ostatnie lata, a u nas to jest ciągle na etapie takiego zaawansowanego raczkowania.
W mediach i marketingu to co *już jest i trwa* zawsze tanieje, a oszczędności płyną w nowe sfery, bo pieniądz nie lubi się nudzić. Marketing interaktywny, przenoszenie budżetów do najróżniejszych narzędzi interaktywnych, może w dalszej przyszłości nowe media, które będą połączeniem telewizji i internetu, może cyfrowe gazety? Najróżniejsze formy marketingu szeptanego, buzz marketingu, innych "nowych" cudów na kiju, które kiedyś będą powszechnością.
Banki wyżej tyłka nie podskoczą - okej - ale tym tyłkiem jest społeczeństwo - które zamożnieje i zamożnieć będzie, bo względem bogatszej części UE mamy ciągle duże zaległości do nadrobienia. A czy my jesteśmy głupsi, mniej obrotni, albo nie możemy czerpać wzorców od światowych liderów w danych dziedzinach? Jesteśmy niejako skazani na gonienie Zachodu, od nas tylko zależy w jakim tempie.
Branże i sektory powstawały i upadały i tak będzie nadal. Najpierw boom przemysłu samochodowego, tysiące firm, - dojrzałość, duże pieniądze - schyłek, upadki wielu firm, aż zostaje tylko kilka naprawdę efektywnych firm. To samo z przemysłem lotniczym. Później z przemysłem półprzewodników czy hardware'u. Teraz czas na najróżniejsze usługi - choćby ten konsulting najróżniejszej maści, Internet. W przyszłości: zielone branże? kosmos? supergenetyka? biotechnologie już teraz ładnie rosną.. coś zupełnie nowego?
Masz rację, że większość ludzi nie spojrzy głębiej niż na listę wskaźników. Value investing dla kogoś kto nie ma specjalnie czasu, to coś na kształt magic formula Greenblatt'a : znajdź portfel firm, które jednocześnie mają niskie C/Z i wysokie ROE czy ROIC. No i trzymaj. Minimum rok. Powtarzaj operację minimum trzy-cztery lata z rzędu. Bądź cierpliwy, pobijesz rynek. Dla wąskiej grupy ludzi, którzy chcą tym żyć z kolei jest ten bardziej zaawansowany value investing. Cherry picking. Sam szukaj spółek, wgłębiaj się w nie dużo głębiej niż te wspomniane wskaźniki. Powtarzaj minimum 3 lata. Bądź cierpliwy, pobijesz rynek.
Tylko, że to jest nudne. Dla większości. No i ludzie nie są cierpliwi. Ale nigdy nie byli. Dzisiaj ludzie nie mają innej konstrukcji emocjonalnej niż w 1920 czy 1950. Jak coś nie działa przez rok czy dwa, to nie poczekają na ten symboliczny trzeci rok, który naukowo został przyjęty jako taką cezurkę dla skuteczności strategii value. Większość pół roku nie poczeka. Dlatego value investing to coś dla góra 2% populacji giełdowej. Czasem trochę więcej, czasem trochę mniej. Value investing nie wychodzi z mody, bo nigdy nie był modny. W końcu z jakiegoś powodu ludzie nigdy nie naśladowali poczciwego "najznamienitszego" inwestora XX wieku, czy innych, niewiele mniej successful..
P.S. C/WK 1.04 to nie jest optymalna wartość, chyba, że dyskontujemy totalną stagnację i potencjał danej gospodarki na mniej więcej 0% rocznie. Wtedy wartość firm to rzeczywiście li tylko mniej więcej wartość aktywów netto. A precyzyjniej asset replacement value. Dziś mamy WIG C/WK 1,25 (wg stooq) - to dyskontuje gdzieś 1, może 2% wzrost PKB. Czy to jest potencjał naszej gospodarki?• Diehard modern value investor (with a Mungerish twist) ;) •
Edytowany: 9 lutego 2010 11:47
|
|
0 Dołączył: 2009-08-28 Wpisów: 1 035
Wysłane:
9 lutego 2010 19:38:31
bB86 napisał(a):Immoeasty są w obecnych czasach bardzo rzadkie. Może nawet w ogóle nie ma Immoeastów? Jeszcze raz wielki szacun że utrzymałeś te akcje w portfelu. Osobiście też wszedłem taniuteńko w ten temat, ale szybki kilkukrotny zysk skłonił mnie do zamknięcia tematu i potem sobie oglądałem jak dalej rooooosło. Jednak czy aby na pewno było to inwestowanie w wartość? Przecież u podłoża "promocji" leżała gigantyczna defraudacja byłego prezesa plus początki finansowego dramatu na świecie. Kupowanie Immoeastu za grosze było ogromnym ryzykiem utraty całości kapitału, a nie tylko chłodną logiką kogoś kto potrafi liczyć. Równie dobrze możesz się dzisiaj zapakować w Petrolinvest. Cena atrakcyjna  , ale pod jednym, małym waruneczkiem że w najbliższym czasie dowiercą się do czegoś fajnego.
|
|
1 Dołączył: 2008-10-25 Wpisów: 744
Wysłane:
9 lutego 2010 21:48:58
Nie róbmy znowu wątku pt. czemu nie zgadzam się z kimś, że Immoeast to nie był value investing w klasycznym wydaniu (otóż był), czemu ryzyko upadłości wcale nie było wysokie (w przeciwieństwie do Immofinanz) i czemu ryzyko utraty kapitału wcale nie było takie duże (szacowałem je w list. '08 na około 10%). Jak ktoś chce to temat ten wykładam na privie O czym innym jest wątek :)• Diehard modern value investor (with a Mungerish twist) ;) •
|
|
0 Dołączył: 2009-08-28 Wpisów: 1 035
Wysłane:
9 lutego 2010 22:30:05
bB86 napisał(a):Nie róbmy znowu wątku pt. czemu nie zgadzam się z kimś, że Immoeast to nie był value investing w klasycznym wydaniu (otóż był), czemu ryzyko upadłości wcale nie było wysokie (w przeciwieństwie do Immofinanz) i czemu ryzyko utraty kapitału wcale nie było takie duże (szacowałem je w list. '08 na około 10%). Jak ktoś chce to temat ten wykładam na privie O czym innym jest wątek :) Wątek jak wątek. To że Ty szacowałeś ryzyko bankructwa na 10% to jeszcze nie znaczy że rzeczywiście takie było. Swoją drogą to stary chwyt żeby kupić coś zagrożonego upadłością co jednak nie upadnie. Tylko to raczej nie jest inwestowanie w wartość. Gdziekolwiek byś to wykładał.  Prezes znika z całą gotówką, na początku globalnego kryzysu płynności, a Ty fachowo wyceniasz papier?
Edytowany: 9 lutego 2010 22:32
|
|
0 Dołączył: 2009-02-02 Wpisów: 2 104
Wysłane:
9 lutego 2010 22:51:41
bB86 napisał(a): Dziś mamy WIG C/WK 1,25 (wg stooq) - to dyskontuje gdzieś 1, może 2% wzrost PKB. Czy to jest potencjał naszej gospodarki?
Abstrahując od głównego tematu na tym wątku na stockwatchu C/WK dla WIGu = 1,04 ( link), a na stooqu 1,26 ( link). Różnica naprawdę znacząca. Pewnie racja jak zwykle jest po stronie (lub chociaż bliżej) SW.
Edytowany: 9 lutego 2010 22:52
|
|
|
|
1 Dołączył: 2008-10-25 Wpisów: 744
Wysłane:
9 lutego 2010 23:56:53
Disco, chcesz podyskutować na temat IEA - to wtedy priv. ;) Value investing to jest też inwestowanie w firmy fałszywie postrzegane jako zagrożone upadłością. Ba - Value investing to jest przede wszystkim inwestowanie w dobre firmy w tymczasowych kłopotach lub "fałszywych kłopotach".
W temacie IEA - Wycena ryzyka była trzeźwa - odarta z emocji tłumu, uwzgledniająca interesy banków. Ja nie wyceniam "papieru", ja wyceniam portfel nieruchomości, pi razy oko 4-5x większej firmy od giganta na polskie realia - GTC.• Diehard modern value investor (with a Mungerish twist) ;) •
Edytowany: 9 lutego 2010 23:58
|
|
50 Grupa: Zespół StockWatch.pl
Dołączył: 2008-07-25 Wpisów: 8 588
Wysłane:
10 lutego 2010 08:36:07
nocnygracz napisał(a):Abstrahując od głównego tematu na tym wątku na stockwatchu C/WK dla WIGu = 1,04 ( link), a na stooqu 1,26 ( link). Różnica naprawdę znacząca. Pewnie racja jak zwykle jest po stronie (lub chociaż bliżej) SW. Zrobię analizę po sezonie raportów. Na czuja myślę sobie, że to dlatego, iż nasze C/WK jest liczone na piechotę z kapitałów własnych poszczególnych spółek, tak jak podawane w bilansie. Natomiast stooq'owe, notoriowe i gpw'owe wskaźniki są liczone z danych wrzucanych przez spółki w ESPI - gdzie nie raz nie dwa C/WK liczone jest tylko z kapitałów przypadających akcjonariuszom większościowym. No i jeszcze nie mamy dosłownie kilku spółek w bazie, w tym PGE, ale to akurat nie zmienia wartości, bo jest aktualnie notowane praktycznie po WK. Ale te braki też uzupełnimy, żeby jednak coś było wcześniej niż później.
|
|
0 Dołączył: 2009-08-28 Wpisów: 1 035
Wysłane:
10 lutego 2010 11:08:01
bB86 napisał(a): Value investing to jest też inwestowanie w firmy fałszywie postrzegane jako zagrożone upadłością. Ba - Value investing to jest przede wszystkim inwestowanie w dobre firmy w tymczasowych kłopotach
Zgoda. Jednak nie trudno o pomyłkę. Często nie mamy pełnej wiedzy. Zagrożenie wygląda na fałszywe, a okazuje się prawdziwe bo ktoś "zapomniał" o czymś powiadomic inwestorów.
|
|
50 Grupa: Zespół StockWatch.pl
Dołączył: 2008-07-25 Wpisów: 8 588
Wysłane:
10 lutego 2010 12:06:03
bB86 napisał(a):Ja się coraz bardziej zastanawiam Watchdogu czy Ty jesteś pesymistą czy skrajnym pesymistą. :) Jestem dekadentem ;) tak u schyłku pierwszej dekady nowego milenium Sam nie wiem, czy w życiu straciłem więcej okazji czy więcej pieniędzy Do spółek giełdowych mam ogromną rezerwę. Nie czuję się dobrze w krótkoterminowych ruchach robaczkowych: raz się trafi, raz się nie trafi, za to czas wypełnia świetnie. Zgadzam się z Twoim wpisem. Poddaję się - przyszłość jest w sumie świetlana. No to teraz tylko towarzystwo: lepiej z mądrym zyskać niż z głupim stracić
|
|
1 Dołączył: 2008-10-25 Wpisów: 744
Wysłane:
10 lutego 2010 13:51:10
discopolo napisał(a):bB86 napisał(a): Value investing to jest też inwestowanie w firmy fałszywie postrzegane jako zagrożone upadłością. Ba - Value investing to jest przede wszystkim inwestowanie w dobre firmy w tymczasowych kłopotach
Zgoda. Jednak nie trudno o pomyłkę. Często nie mamy pełnej wiedzy. Zagrożenie wygląda na fałszywe, a okazuje się prawdziwe bo ktoś "zapomniał" o czymś powiadomic inwestorów. Dokładnie. Te 10% to było ryzyko nieznanego mi "trupa w szafie". I jedyny powód dla którego nie byłem 100% IEA.• Diehard modern value investor (with a Mungerish twist) ;) •
|
|
0 Dołączył: 2009-02-11 Wpisów: 180
Wysłane:
14 lutego 2010 06:22:36
Cytat:The basic ideas of investing are to look at stocks as businesses, use market fluctuations to your advantage, and seek a margin of safety. That’s what Ben Graham taught us. A hundred years from now they will still be the cornerstones of investing. WARREN BUFFETT  , 1994
|
|