Wstępnie: słowo "przeciętnie" albo "przeciętnemu obywatelowi" jest oczywiście źle użyte bo przyrównane jest do średniej arytmetycznej. I jeśli chodzi o zarobki to jest to miara bzdurna i kłamliwa. Słowem kpina.
[Jeśli Polaków ustawimy od najmniejszego do największego w sensie ich zarabiania to wykres ma swoją górkę gdzieś w okolicach 1600-1700 na rękę, ogólnie tam jest największe zagęszczenie. Później jest stopniowy spadek aż do gwałtownego gdzie na końcu są ci co wygrali życie

]
Na przykładzie KGHMu wiem, że górnicy zarabiają sporo więcej jeśli chodzi o poziom kwalifikacji jaki mają w stosunku do tego jak zarabiają ludzie z wyższym poziomem kwalifikacji. Górnik w KGHMie taki młody po zawodówce ma na dzień dobry 3 tys. do ręki. Taki po 10 latach co się rozwiną, obsługuje maszyny itd ma... 10tys do ręki do tego dochodzą liczne dodatki. Ubolewam nad tym że nie są mi znane realia efektywności ich pracy, nie wiem jakie mają tam presje ze strony przełożonych - a to jest bardzo istotna sprawa.
Nie mniej to jest w tej chwili ukrócane, gdyż zatrudniają ludzie przez małe przyklejone spółki. Prawie coś jakby pośredników. Czy słusznie? Myślę że jest to konsekwencja wadliwego prawa pracy.
Wojtku, nie bardzo rozumiem co miałeś na myśli. Z doświadczenia powiem że w budżetówce można sobie bimbać do woli, bezkarnie. U prywaciarza? Nigdy, egzekwują w 100% czas pracy za który płacą. Tam gdzie pracuje [korporacja] nie widziałem żeby ktokolwiek sobie siedział i patrzał w sufit, nie ma szans. Do tego ludzie są tak otumanieni, że jak nie mają pracy to jej sami szukaj przy jednoczesnym marudzeniu że płace są marne. Sprane głowy doszczętnie