Żaden Strasburg nic nie da, on nie jest od tego by zaradzać kryzysom państwowości.
Obra wracając do tematu kiedy dno bessy, o to link do wypowiedzi J. Rogers'a, który twierdzi, że w USA to co jest teraz to tylko korekta.:
www.pb.pl/Default2.aspx?Articl...Wypowiedź ważna, bo w pewien sposób, potwierdza moje przypuszczenia, dotyczące sytuacji w USA. Dalsze dywagacje, zaznaczam dotyczą USA. Otóż w USA jak wiadomo pojawiły się wzrosty i rynek zawrócił w górę. Po nawrocie z bardzo niskiego poziomu jednak spodziewam się kontynuacji odreagowywania w średnim terminie. Taka logika rynku. Tylko mnie ciągle chodziła po głowie jedna myśl, na czym opierał się ten nawrót ? Ano jak mniemam na słowach, przedstawicieli departamentu skarbu i szefa FED. Słowa mogą być różne, mogą brzmieć tak: tempo spadku się zatrzymało, długi wyczyszczone, w pewnych obszarach nieznaczny wzrost sprzedaży, ale też mogą brzmieć tak: spodziewamy się, myślimy, przypuszczamy, mamy nadzieję, prognozujemy, że tempo spadku zwolni, długi zostaną wyczyszczone, nastąpi wzrost sprzedaży. Jak mniemam odreagowanie zaczęło się od tego drugiego przypadku użycia słów, przy czym nie przypadkowego, tylko w momencie gdy pojawiły się jakieś bardzo mało znaczące dane fundamentalne. Rynek da rada polecieć w górę i opierając się na tym, ale jeśli fundamenty się nie zmieniły i nadal są złe to jak rynek będzie leciał w górę, mogą się jeszcze osunąć. Gdy rynek zobaczy po jakimś czasie, że wbrew tym słowom, bo okazały się puste, nadal jest źle, to czeka kolejna mocna fala zjazdu. Tak mniej więcej rozumiem tok myślenia Rogersa, a przynajmniej tak sobie go tłumaczę. Technicznych pojęć chwilowo staram się uniknąć.
Rogers dla przykładu tu wskazuje, że tak jest bank J.P.Morgan, mówiąc mniej więcej, widzicie dobra prasa w miarę, dobrze się mówi, czyli dobre słowa, ale ma full derywat, tyle, że poza bilansem więc tego nie raportuje, a przynajmniej jeszcze nie bo kiedyś to będzie musiał zrobić. Czyli fundamenty się nie zmieniły, jak były złe tak są, a mogą być jeszcze gorsze. Co wcale nie znaczy, że na tych wzrostach nie da się zarobić, bo jak już gdzieś pisałem all zależy od tempa wzrostów. Nawet się zastanawiałem nad tym kazusem ładnego wzrostu grudzień, styczeń, czemu to co się dzieje latami trwało dwa miesiące. Doszedłem do wniosku, że jak zwykle chodzi o zaufanie. Brak zaufania, mniej więcej w sposób bardzo ogólny i skrajnie uproszczony, powoduje stosunkowo małą płynność, a więc duże czasem odstępy między cenami, więc choć cena zmieniła się w dwóch transakcjach, to jednak może to pokazywać, potężną dynamikę zmian. Tak więc takie szybkie ruchy występują ze względu na małą płynność, być może jest to jeszcze spotęgowane czymś, co bym nazwał zjawiskiem wtórnej płynności rynku. Bo ktoś może powiedzieć, no tak ale przecież mamy czasem spółki z dużymi zmianami i potężną płynnością. No tak, tylko że zostało to wywołane przeniesieniem kapitału ze spółek mniej płynnych w sposób bardzo skoncentrowany na te bardziej płynne. Czyli ogólne zjawisko braku płynności rynku, lokalnie wywołuje dynamiczną płynność na poszczególnych fragmentach rynku. Coś takiego mnie zaświtało. Jest dynamiczna ta płynność lokalna, bo wszyscy się śpieszą za nim w tym lokalnym miejscu się ona skończy. To było by na tyle o Ameryce. Oddzielam Amerykę specjalnie, bo kapitał, nie zna barier, czego przykładem były ostatnio kraje naszego regionu. Co się działo, gdy nie dało się dobrze handlować w Ameryce bo ciągle spadki i spadki. Ano w całym naszym regionie pojawiły się wzrosty. Kapitał znalazł ujście, odszedł z jednego rynku przenosząc się na inny. Dlatego oddzielam Amerykę, bo jeśli się okaże, że jej fundamenty są bardziej kruche od kruchych, a gdzie indziej jest inaczej, kapitał nie zna próżni i poszuka ujścia. Możliwy byłby więc rozjazd notowań Ameryki i reszty świata, wówczas gdy kapitał szuka ujścia. Długotrwały wzrost giełdy jest zależny tylko od danych fundamentalnych. Wiem, że ktoś powie, a co się działo w Polsce wszystko rosło a giełda spadała ? Niestety nie, mój przykład czysto subiektywny z małą próbą. Mniej więcej po wakacjach w 2007r. , rozmawiałem ze znajomym, żalił się, że mają kontrakty eksportowe tylko na rok i nowych nie przybywa, a w latach poprzednich, musieli część nawet odrzucać kontraktów bo na rok mieli zapchaną taśmę. To nie była mała firma eksportowa. Rok 2007. Kontrakty kończyły się gdzieś koo grudnia 2008. Gdzieś tak październik 2008 znowu rozmawiamy, i znów się żali, nadal kiepsko z kontraktami eksportowymi i tak zapamiętałem sformułowanie, którego użył "duże zwolnienia". Eksporterzy jednak oberwali mocno, wpierw silną złotówką, potem już widocznym kryzysem na zachodzie. Musieli ograniczyć moce, przynajmniej o tę część którą nie eksportują. Z tego co wyczytałem, udział eksportu w PKB polski to coś koło 1/3, czyli część tej jednej trzeciej trzeba zmniejszyć. To jest właśnie spowolnienie fundamentalne dyskontowane od 2007. Akurat tym sobie to tłumaczę. To raczej nie był przypadek odosobniony, bo i eksporterzy giełdowi w wynikach zaczęli dostawać po tyłku. Mniej więcej tak to sobie tłumaczę. Długotrwały wzrost zależy tylko od danych fundamentalnych, nie będzie końca recesji jeśli nie będzie symptomów hamowania spadku fundamentalnego, stabilizacji czy nawet wzrostu, przy czym to niekoniecznie musi być odtrąbione w mediach, GUS, czy gdziekolwiek indziej. Nim tam się dane znajda, to się rozchodzi tzw: metoda pantoflową, tak myślę, się rozchodziły wiadomości o kłopotach eksporterów. Dane GUS pokazywały ok, albo drobne wahnięcia, bo tylko to mogły pokazać, jak w tym przykładzie moim, kontrakty jeszcze realizowano co najmniej na rok. Ale ci którzy wiedzieli, że chyba nie będzie za wesoło, tak się żalili a to tu, a to tam, że może być im ciężko i się rozchodziły wiadomości, powoli też docierały do grających na giełdzie, którzy zapatrzeni w wykresy też zadawali sobie pytania, no rośnie, ale kiedy przestanie ? Chaos może być i zamieszanie w krótkim dystansie, ale w długim zawsze giełda postępuje racjonalnie zgodnie ze wskazaniami fundamentalnymi. Tak mniej więcej widzę to zagadnienie. Powyższy opis oczywiście w dużym uproszczeniu, często oparty na domysłach, czasem na wypracowanych metodach analizy technicznej, których jednak nie chcę przytaczać tu, jako, że nie dokończa jeszcze zostały prze ze mnie zrozumiane i poznane. Mniej więcej taki to sobie obraz rysuję, bardzo bardzo w uproszczeniu przedstawiony, bez używania pojęć technicznych. Giełda jest racjonalna, tylko czasem jeszcze o tym nie wiem, albo jeszcze tego się nie nauczyli lub nie zrozumieli. Więc w Polsce pewnie sporo będzie zależeć od tego na jakim poziomie się zatrzyma PKB, czy nie będzie mocnych tąpnięć z powodu jakiś ukrytych danych czy wcześniej nie widzianych.