kszyrztow napisał(a):kajet
"Ryzyko kredytowe. "
Umówmy sie że jestem tylko początkującym a każde twierdzenie ma założenie i tezę ....co wiec
przez powyższy wpis należy rozumieć?
Właściwie Boscorelli odpowiedział za mnie (dużo bardziej fachowo, niż ja bym umiał odpowiedzieć).
Dodam, że współczynnik zadłużenia banków to 95% i więcej. Niby to norma i taki model biznesowy (bankowość rezerwy cząstkowej z nadzorem państwa, gwarancjami depozytów, wieloma zabezpieczeniami), ale dla mnie jest to tykająca bomba (która eksplodowała na wielu rynkach w 2008 roku, w Grecji w 2010 r., ponownie na Cyprze w tym roku itp.). Nie lubię pożyczać instytucjom zadłużonym po uszy tylko dla tego, że instytucja może być wypłacalna, o ile tylko inni wierzyciele nie zgłoszą się po swoją kasę w zbyt dużej liczbie na raz. Co prawda ostatni bank zbankrutował w Polsce w 2001 r. (notabene było to bank spółdzielczy), ale to nie znaczy, że mamy nagle nową normę.
Do tego banki są mało transparentne, a prawdziwość ich bilansów uzależniona jest od dość arbitralnych założeń (możliwa manipulacja poziomem rezerw na złe długi i innymi miarami).
Dlatego:
(1) mimo wszystko nie porównywałbym obligacji banków z lokatami (zabezpieczonymi gwarancjami BFG),
(2) osobiście nie inwestuję w obligacje banków. Zbyt duży nakład pracy na przeanalizowanie banku jak na moje skromne środki do zainwestowania. Może kiedyś.