rafsty napisał(a):Polską tv oglądam w zasadzie tylko w trakcie przełączania na bardziej odległe kanały (im bardziej, tym lepiej), więc nie znam szerszego horyzontu tej tyrady, ale niedawno przez ekran telewizora śmignęła mi jakaś pani profesor

(nie Staniszkis!), która w kontekście zmian w OFE palnęła coś o inwestowaniu na GPW, jako zdawaniu się na grę w kasynie.
Jeżeli tak to widzi nasz świat 'naukowy', to czego się spodziewać po reszcie narodu i jego wybrańcach?
Tyrada miała kontekst całkowicie nietelewizyjny, bo telewizora to ja nie mam już od jakichś 12 lat a nie oglądam pewnie od 15:) Dość często jednak czytam w internecie, o czym wybrańcy raczą aktualnie debatować i za każdym razem oscyluje to wokół dupy Maryni, czemu zresztą wcale się nie dziwię, gdyż pobierając ich pensje i jednocześnie dorabiając pokątnie na giełdzie, nie mówiąc już o wziątkach od znajomych za przepchniecie tego i owego lub zatrudnienie córki w moim biurze też jedynie o tym bym perorował, z czystego lenistwa.
Swoją drogą zawsze fascynował mnie paradoks "powszechnego prawa wyborczego", polegający na tym że do orzekania o zgodności z prawem w sprawach wszelkich należy najpierw skończyć odpowiednie studia, potem aplikacje, przez kilka lat wkuwając niemal na pamięć dziesiątki kodeksów i setki ustaw, natomiast do tego żeby to prawo ustanawiać wystarczy być zwykłym kocmołuchem, z talentem do wypinania krągłości w programach typu Big Brother.
No nic, dopóki nie dorobię się fortuny wystarczającej do nabycia kilkuset hektarów ziemi i ogłoszenia secesji w celu ustanowienia samodzierżawia i powołania mojej osoby na stanowisko... hmm... a niech będzie i sułtana tego tworu, będę niestety musiał męczyć się z obecnymi ustawodawcami.
Ad rem - jeśli chodzi o Calatravę, osobiście uważam że jest to po prostu kolejny bankrut nie do odratowania i jakieś gardłowanie na WZA czy gdziekolwiek indziej i tak nie ma jakiegokolwiek wpływu na sytuację obecną i przyszłą. Kurs wkroczył w "smugę cienia" w widełkach 1 - 3 grosze, z którego mało której spółce udało się wydostać i siedzi sobie na dwóch fixingach, czyli takiej poczekalni do całkowitego usunięcia. Ze znanych mi spółek z fixingów zdołały się wydobyć jedynie dwie - Drągowskiemu, który został tam "zesłany" karnie, za cudowanie z kursem oraz Monnari. Cała reszta firm fixingowych skończyła smutno, zaś pozostałości po nich wiszą w ramach mementa jedynie na rachunkach maklerskich nieszczęśników, którzy nie zdążyli się pozbyć tych walorów.