0 Dołączył: 2012-10-11 Wpisów: 17
Wysłane:
22 sierpnia 2013 20:16:40
Witam, jako że jestem początkującym inwestorem mam pytanie dotyczące hipotetycznego wielkiego kryzysu podobnego do tego z lat 30 XX wieku, gdyby do niego doszło, to co robić w sytuacji takiego załamania? Na pewno nie warto mieć akcji, ale co w zamian skoro firmy by padały to i obligacje odpadają. Lepsza byłaby gotówka czy jakiś inny sposób inwestycji? Nie wydaje się wam że USA do takiego scenariusza się zbliża? Ceny mają najwyższe w historii, a tak na prawdę powodów ku temu nie ma, moim zdaniem.
|
|
153 Dołączył: 2011-10-30 Wpisów: 1 886
Wysłane:
22 sierpnia 2013 21:54:01
Cytat:Na pewno nie warto mieć akcji, ale co w zamian skoro firmy by padały to i obligacje odpadają. Lepsza byłaby gotówka To akurat proste: w kryzysach typu deflacyjnego najlepsza jest gotówka oraz obligacje o stałym oprocentowaniu najbardziej wiarygodnych podmiotów. Tylko one wtedy praktycznie takich papierów nie emitują, bo to drogi szpas dla emitenta w czasie deflacji. Cytat:Nie wydaje się wam że USA do takiego scenariusza się zbliża? Nie. Powoli się oddala. Jest ciągle dość blisko krawędzi, ale rosną szanse na odejście od niej. Na krawędzi USA i świat wraz z nimi stał jesienią 2008, gdy zamarzł rynek kredytów międzybankowych, a banki patrzyły podejrzliwie na każdy czek od obcego banku. Cytat:Ceny mają najwyższe w historii, a tak na prawdę powodów ku temu nie ma, moim zdaniem. To za mało, by spowodować zaraz kryzys deflacyjny. Tego typu kryzysy pojawiają się w następstwie zapaści zadłużeniowej sektora prywatnego, tymczasem USA powoli dźwigają się z tego problemu, po potencjalnym momencie takiej zapaści w okresie 2008/09. Na razie FED uzupełnia braki agregatach pieniężnych, wynikające ze zmniejszania zadłużenia sektora prywatnego, więc przewrotka nam nie grozi, tak długo, jak długo FED znajdzie "nowego głupiego" do dalszego zadłużania się (FED tak naprawdę emituje bowiem nowy kredyt/dług). Dziś to Państwo jest owym "nowym głupim". "Kupuj akcje, ilekroć zobaczysz na wykresie Wiewiórkę, siedzącą na ramieniu Clowna. To się nazywa Analiza Techniczna" - Dilbert (Scott Adams) :-)
|
|
15 Grupa: SubskrybentP1
Dołączył: 2010-05-29 Wpisów: 495
Wysłane:
1 października 2014 21:22:53
W ostatnich latach, pomimo prawie zerowych stóp banki raczej i tak nie zwiększały akcji kredytowej, o czym świadczą zgromadzone na rachunku centralnym FED rezerwy i brak inflacji w gospodarce realnej. Perspektywa wyższych stóp procentowych też nie zachęci przedsiębiorstw i konsumentów do brania większych kredytów i rozkręcania koniunktury.
Czy to może ponownie w przyszłości doprowadzić do obniżki stóp (po tej, która ma nastapić) i kolejnego QE i dalszego zwiększania bilansu? Przecież to jest błędne koło. Skoro rezerwy w Fedzie są tak duże, to znaczy, że banki wolą tam trzymać środki niż przeznaczać je na kredyty.
No to pytanie - skąd bierze się obecne ożywienie w amerykańskiej gospodarce? Skąd te dobre wskaźniki, spadające bezrobocie, wyższy PKB? Czy to efekt skupowania aktywów bezpośrednio od firm? Może ktoś wyjaśnić ten proces własnymi słowami?
|
|
|
|
153 Dołączył: 2011-10-30 Wpisów: 1 886
Wysłane:
2 października 2014 09:08:25
@ Aurora Cytat:W ostatnich latach, pomimo prawie zerowych stóp banki raczej i tak nie zwiększały akcji kredytowej, o czym świadczą zgromadzone na rachunku centralnym FED rezerwy i brak inflacji w gospodarce realnej. Mniej więcej tak to wygląda. Jedynym mocno zadłużającym się jest państwo. Cytat:Perspektywa wyższych stóp procentowych też nie zachęci przedsiębiorstw i konsumentów do brania większych kredytów i rozkręcania koniunktury. Dlatego podejrzewam, że podwyżek stóp teraz nie będzie. To raczej słowna inżynieria nakierowana na spuszczenie powietrza ze zbyt wysoko fruwającego rynku akcji plus chęć sprawdzenia w warunkach rzeczywistych, a nie tylko w teoretycznych rozważaniach, czy gospodarka juz na tyle okrzepła, by radzić sobie bez QE. Cytat:Czy to może ponownie w przyszłości doprowadzić do obniżki stóp (po tej, która ma nastapić) i kolejnego QE i dalszego zwiększania bilansu? Przecież to jest błędne koło. Jeśli gospodarka bedzie zbyt słaba, by stać na własnych nogach, zobaczymy QE5 i QE6 itd Cytat:No to pytanie - skąd bierze się obecne ożywienie w amerykańskiej gospodarce? Skąd te dobre wskaźniki, spadające bezrobocie, wyższy PKB? Stymulacja ze strony mocno zadłużającego się państwa, które dzięki temu utrzymuje emisję pieniądza na niedeflacyjnych poziomach. Do tego dochodzi łupkowa rewolucja (taniejąca energia), bez której podobno PKB USA byłby o 1 pkt procentowy niższy... "Kupuj akcje, ilekroć zobaczysz na wykresie Wiewiórkę, siedzącą na ramieniu Clowna. To się nazywa Analiza Techniczna" - Dilbert (Scott Adams) :-)
|
|
15 Grupa: SubskrybentP1
Dołączył: 2010-05-29 Wpisów: 495
Wysłane:
2 października 2014 12:20:18
Szutnik, uważasz, że Fed tylko testuje rynek i nie odważy się na podniesienie stóp. Jakie zatem mogą być efekty takiego podejścia? Na razie te „straszenie” i dywergencja z EBC prowadzą dolara do parytetu. Surowce (złoto, srebro), sądząc po notowaniach, na razie wierzą w ten scenariusz. Trudno zakładać, że Fed będzie tak igrać z rynkami finansowymi i postępować wbrew oczekiwaniom. Z drugiej strony, jeśli kiedykolwiek powróci do QE, to rynki uznają to za błąd prowadzonej polityki dostarczania płynności i nawet skup aktywów nie pomoże wzrostom, bo to będzie jednoznaczne z przyznaniem się do porażki. I to wszyscy wiedzą jest jasne, tylko co wtedy?
Załóżmy, że będą kolejne QE, to dokąd ta droga prowadzi? Można bilans Fedu zwiększać do nieskończoności bez konsekwencji? W sumie każdemu to odpowiada – banki mają rezerwy i są spokojne o płynność, Fed ma papiery, inflacji nie ma, bo społeczeństwo zadłużone i kredytów nowych nie chce, a i polityka fiskalna raczej też nie zachęca. Czyli zyskuje jedynie giełda.
Co może zaburzyć ten nowy porządek w czasie pokoju?
|
|
153 Dołączył: 2011-10-30 Wpisów: 1 886
Wysłane:
2 października 2014 13:00:41
@ aurora Cytat:Szutnik, uważasz, że Fed tylko testuje rynek i nie odważy się na podniesienie stóp. Jakie zatem mogą być efekty takiego podejścia? Głębsza korekta w USA, powiedzmy do okolic 1500-1600 na indeksie S&P500. Może nawet ciut głębiej, by dobić psychicznie techników, w tej chwili gremialnie liczących na wsparcie w postaci szczytów z 2000 i 2007 r. Takie chwilowe naruszenie byłoby ładnym końcowym akordem korekty, którą zdaje się właśnie zaczęliśmy. Cytat:Trudno zakładać, że Fed będzie tak igrać z rynkami finansowymi i postępować wbrew oczekiwaniom. Pamiętaj, że wśród ekonomistów w USA modna w tym roku jest teza, że rynek akcji w tym kraju jest w bańce spekulacyjnej. Nie wiem czy FED podziela tę opinię, stawiam na to, ze tak. A jeśli tak, to chęć kontrolowanego spuszczenia powietrza z tej bańki, nim pęknie sama, byłaby jak najbardziej zrozumiała. Cytat:Z drugiej strony, jeśli kiedykolwiek powróci do QE, to rynki uznają to za błąd prowadzonej polityki dostarczania płynności i nawet skup aktywów nie pomoże wzrostom, bo to będzie jednoznaczne z przyznaniem się do porażki. Niekoniecznie zaraz porażki. Poza tym rynki nie są aż tak przywiązane do oceniania polityki FED w kategorii sukcesu czy porażki. Błąd błędem ,ale gdy znowu pożyczają prawie za darmo kasę, trzeba robić interesy a nie moralizować "Kupuj akcje, ilekroć zobaczysz na wykresie Wiewiórkę, siedzącą na ramieniu Clowna. To się nazywa Analiza Techniczna" - Dilbert (Scott Adams) :-)
|
|
15 Grupa: SubskrybentP1
Dołączył: 2010-05-29 Wpisów: 495
Wysłane:
6 października 2014 19:30:10
Szutnik napisał(a): Na razie FED uzupełnia braki agregatach pieniężnych, wynikające ze zmniejszania zadłużenia sektora prywatnego, więc przewrotka nam nie grozi, tak długo, jak długo FED znajdzie "nowego głupiego" do dalszego zadłużania się (FED tak naprawdę emituje bowiem nowy kredyt/dług). Dziś to Państwo jest owym "nowym głupim". Chiny spokojnie i systematycznie skupują złoto. Wszyscy ekscytujemy się Fedem, EBC, stopami, dysparytetami, a oni spokojnie i systematycznie skupują złoto. Rosja też, ale motywy może tam są inne. Nawet sam wirtuoz amerykańskigo prosperity Greenspan zaczyna mówić prawdę: www.bankier.pl/wiadomosc/Alan-... Zastanawia mnie, czy takie podejście może zmienić układ sił w światowej gospodarce i czy ktokolwiek bierze pod uwagę, że można powiązać znowu walutę ze złotem i jak? Co o tym sądzisz?
|
|
1 Dołączył: 2013-06-03 Wpisów: 59
Wysłane:
6 października 2014 20:54:43
Fajny temat się tutaj rozpoczął to i ja wrzucę tu swoje trzy słowa ;-) Standard złota - jak dla mnie nikt nie odważy się go wprowadzić no może oprócz Szwajcarów jeśli poparliby taki pomysł w referendum. Powód ? Nikomu się to nie opłaca - Pieniądz fiduncjarny jest dobry dla państwa bo ono może spokojnie dalej się zadłużać, dobry dla banków bo dzięki temu mogą sprzedawać ryzykowne kredyty plus kumulować smieciowe aktywa które dają wyższe odsetki, samemu społeczeństwa bo dzięki temu na kredyt mogą kupić znacznie więcej, dodatkowo nie boli to tak jak oszczędzanie itd kolejka jest długa ;-) Jak dla mnie to Chiny skupują złoto po to aby mięc więcej rezerw odpornych na inflacje oraz spowodować że Yuan będzie bardziej godną walutą w handlu międzynarodowym co wesprze Chiński Eksport oraz import surowców na które kontrakty będą rozliczane w Chińskiej walucie. A Greenspan to taki kameleon w 1966 napisał artykuł złoto i wolność gospodarcza, za fedu był zwolennikiem minimalnych stóp, a teraz znów zmienia barwy więc nie traktuje go poważnie. Programy stymulacyjne - W mojej opinii to FED w razie potrzeby np. "ratowania gospodarki" , wprowadzenia płynności do systemu bankowego, ratowania budownictwa na terenie USA, ratowania too big too fail itd. Nikt specjalnie się nie będzie wachał przed użyciem luzowania ilościowego, tworzeniem złych banków, zasileniem płynnością czy nawet uzyciem nowych narzędzi jak derywatyw na rynku OTC itd. A jak to może się skończyć ? Hiperinflacją i wymianą waluty na nową, było to przerabiane wielokrotnie w historii.
|
|
38 Dołączył: 2012-07-19 Wpisów: 907
Wysłane:
6 października 2014 22:02:23
No to i moje trzy słowa:
Przy obecnym, relatywnie silnym wzroście gospodarczym w USA dziwić może upór z jakim kontynuowane są programy stymulacyjne. Okazuje się, że to co pływa po powierzchni to niekoniecznie jest złoto.
Ostatni, pozytywny odczyt danych dotyczących bezrobocia (spadek stopy bezrobocia do 5,9%, po raz pierwszy poniżej 6% od bardzo długiego czasu) odbył się przy kolejnym spadku wskaźnika partycypacji (w USA stopa bezrobocia liczona jest od puli osób, które aktywnie poszukują pracy; osoby zrezygnowane nie są traktowane jako bezrobotne i nie są liczone do puli). Odczyt wskaźnika za wrzesień wyniósł 62,7% i był najniższy od 1978 r. Czyli, rzeczywista pula niezatrudnionych wynosi co najmniej 9,4%. Ponadto, jak można przeczytać na witrynie Business Insider, ponad 25% pracowników w USA uzyskuje zarobki niewystarczające na pokrycie potrzeb życiowych swoich i rodzin (w tym. ok. 2 Mln pracowników Fast Foodów; na programy pomocowe wydawane są dodatkowo miliardy USD). Jest to wskaźnik najwyższy z szeregu rozwiniętych gospodarek. Większość tych osób pracuje w stanach o relatywnie wyższych przeciętnych dochodach, a więc i kosztach utrzymania. Płace w Fast Foodach pozwalają się utrzymać w stanach ujmowanych jako mniej rozwinięte gospodarczo (np. obie Dakoty, Missouri, Środkowy Wschód). Można z tego wysnuć wniosek o coraz większej polaryzacji społecznej w USA i konieczności kontynuowania programów pomocowych przez FED pomimo generalnie dobrych wynikach gospodarczych USA jako całości by zapobiec jeszcze szybszej pauperyzacji. Pomimo tych wysiłków, Fed nie udało się zwiększyć wskaźnika partycypacji siły roboczej, który nieustannie spada od chwili kryzysu w 2007 r. Ponieważ mandat FED ma charakter dualny i obejmuje także dbanie o redukcję bezrobocia, może okazać się, że programy pomocowe w tej, czy innej formie będą musiały być kontynuowane. Wskazuje to również, że skutkiem polityki stymulacyjnej FED jest postępująca polaryzacja finansowa społeczeństwa USA. Innymi słowy, stymulacja ma względny pozytywny skutek - bogaci bardziej się bogacą, a biedni biednieją.
Coś też z naszego podwórka. W poniedziałkowym Parkiecie znalazła się informacja, o tym, że zyski banków wzrosły o prawie 10% r/r i oczekuje się dalszego wzrostu w podobnym tempie. Porównując to ze spadkami produkcji przemysłowej r/r zastanawiam się, jaka część wzrostu gospodarczego liczonego obecnie na ok. 3% wynika z bogacenia się banków i ile wyniósłby wzrost gospodarczy, gdyby wyciąć z niego sferę finansów? Może ktoś to skomentuje?
|
|
0 Dołączył: 2012-04-11 Wpisów: 703
Wysłane:
7 października 2014 00:10:49
@Lesgs Ale dlaczego chcesz odejmować od PKB wzrost w branży finansowej ? Czy ktoś w latach 2006-2007 pytał, jakie by było pkb po odjęciu wpływu deweloperów, budowlanki, pośredników i tych od wyposażenia wnętrz? Dlaczego eliminować jakiś sektor? Jak dla mnie zawsze jest tak, że w jakimś tam czasie jeden sektor ciągnie PKB do góry, a kiedy indziej inny i nic w tym dziwnego. Wzrost to wzrost i chyba nie jest aż tak bardzo istotne, który sektor, był tu dominujący. A co do hossy w USA, okazuje się, że przeciętny Amerykanin, nie ufa rynkom finansowym. Społeczeństwo pamięta kryzys, mimo, że na rynku hossa. Cytat:Pięć lat po kryzysie Amerykanie wciąż nie ufają bankom i rynkowi finansowemu i obawiają się inwestycji na giełdzie. www.obserwatorfinansowy.pl/tem...
|
|
|
|
38 Dołączył: 2012-07-19 Wpisów: 907
Wysłane:
7 października 2014 07:49:05
@Ann
Interesuje mnie przeznaczenie zysku ze sfery finansów. Ze względu na strukturę własności tego sektora, zyski są częściowo transferowane poza Polskę. Zyski z tej strefy niekoniecznie wracają do obrotu gospodarczego nawet gdy pozostaną w Polsce. Jest to pieniądz zarabiany na pieniądzu, czyli stanowi jakby szczyt piramidy działalności gospodarczej. Do działalność całkowicie abstrakcyjna. Nie mam też myśli typu anarchistycznego związanych z bankowością. Zwyczajnie uważam, że zyski ze sfery finansowej inaczej wpływają na rozwój gospodarczy niż np. zyski z działalności przemysłowej, czy usług. To zresztą pytanie bardziej ogólne: Jak część wzrostu gospodarczego Polski jest pożytkowana w Polsce? Ciekawe byłoby porównanie z innymi państwami UE. Oczywiście zdaję sobie w pełni sprawę z ogólnych i pośrednich korzyści społecznych wynikających z rozwoju, ale rzecz jest w tym, jaka część wytworzonego "bogactwa" pozostaje u nas.
|
|
2 Dołączył: 2012-10-31 Wpisów: 565
Wysłane:
8 października 2014 13:31:51
@lesgs Cytat:To zresztą pytanie bardziej ogólne: Jak część wzrostu gospodarczego Polski jest pożytkowana w Polsce? to jest ciekawe pytanie wogle mozna by sie zastanowic co na ten "wzrost gospodarczy" sie sklada i w jaki sposob go pompujemy.... generalnie rzecz biorac Polska (oprocz krotkich okresow) ma chroniczny deficyt w handlu zagranicznym - caly czas wiecej towarow kupujemy niz sprzedajemy za granica, wiec musi sie to wiazac z odplywem kapitalu. Do tego mocno zyskowny sektor bankowy wyprowadza duza czesc pieniedzy zarobionych w PL do spolek matek: MBANK - Commerzbank AG PEKAO - UniCredit BPH - Grupa General Electric Company BZ WBK - Banco Santander Handlowy - Citybank BNP Paribas Polska - BNP Paribas Fortis Millenium - Banco Comercial Portugues ING - ING Bank NV :) itd... oczywiscie sa tez i inne sektory gospodarki ktore sa w duzej mierze przejete lub pod kontrola firm zagranicznych (jak np motoryzacja, tzw. silnik "naszego eksportu" hehehe) i wiadomo ze tam zachodzi ten sam proceder transferu pieniedzy do central zagranicznyc, czesto poprzez raje podatkowe Wiec teraz pytanie - skoro jest chroniczny odplyw kapitalu, to skad sie biora pieniadze w PL ktore niby napedzaja polski PKB.... czy to moze byc ze (w duzym uproszczeniu) z dlugu? czy nasz PKB jest w duzej mierze pompowanym zadluzajacym sie panstwem i spoleczenstwem zyjacym na kredyt? Cytat:Jak część wzrostu gospodarczego Polski jest pożytkowana w Polsce mi sie wydaje ze niewielka
|
|
Czy na pewno chcesz przesłać zgłoszenie do moderatora?
Poniżej potwierdź lub anuluj swój wybór.