Cytat:To wszystko nawet ładnie brzmi, ale to "światło jako usługa" (LaaS) wygląda mi trochę na To [quote]Wszystko nawet ładnie brzmi, ale to "światło jako usługa" (LaaS) wygląda mi trochę na taki konsultingowy bełkot.
Wszytko może być "konsultingowym bełkotem", każdy pomysł można spalić. Wszyscy w biznesie stosują wobec klientów "zdobycze" intelektualne i recepty wypracowane przez dziesiątki lat marketingu i konsultingu. A jak to wygląda w praktyce?
Zamówiłem sobie parę dni temu książkę. Dostałem info, że będzie za ca. tydzień od dzisiaj, ale już dziś dostałem maila z prośbą o opinię nt. sklepu. Czyli jak widać podstawowy tzw. customer care, czyli proste sprawdzenie czy klienci są zadowoleni, też można koncertowo spalić. Przy okazji pokazując światu, że nie panuje się nad procesami w swoim biznesie. A także, że potencjalnie te opinie też ma się w głębokim poważaniu. Skoro nikt nie sprawdził czy kontakt z klientem jest dobrze zorganizowany, to jak mam wierzyć, że kogoś obchodzi moje zdanie? Na sklep, który do wczoraj wydawał mi się całkiem fajny, dziś patrzę jak na amatorski kram. Potem taki gość, co to prowadzi, będzie się zastanawiał, czymu ludzie idą do Amazona, nie do niego. Ja już wiem czemu.
Jeśli sprowadzisz coś do samej fasady pozornych działań i pustosłowia w rodzaju "Twój telefon jest dla nas bardzo ważny, ale nie na tyle, żeby zatrudnić kogoś, kto by go odebrał.", to spalisz każdy pomysł/działanie/proces biznesowy. Mało tego: obróci się on przeciw Tobie. Albo wkurzysz/zrazisz klientów, albo będziesz płacić za coś bez sensu, co i tak nie przynosi firmie korzyści. Jak billboard w gąszczu innych. Postawiony, bo "reklama dźwignią handlu". Ale nie taka reklama akurat.
Co do LaaS:
Dziwi Cię może woda jako serwis? Jak to się dzieje, że odkręcasz kran i płynie? A no płacisz co miesiąc/kwartał za zużycie plus "utrzymanie sieci" (albo coś w tym stylu). Ten drugi składnik to jest właśnie "aaS", czyli serwis. Ktoś za to buduje i obsługuje ujęcia wody, stacje uzdatniania oraz rurociągi. Alternatywą jest studnia przed domem.
Wątpisz w sens istnienia komunikacji? Kupujesz bilet miesięczny i jeździsz. Ktoś inny dba o paliwo, przeglądy itp. Alternatywa: własny samochód i bujanie się z przeglądami, badaniami, parkowaniem, tankowaniem, a nawet kierowaniem.
Powyższe to utilities. Światło też jest utility. Czym to się konkretnie wg Ciebie różni jedno od drugiego? Poza faktem, że do tej pory nikt nie wpadł na to, że ze światłem też tak można. A teraz już tak.
Cytat:Zresztą samo światło (LaaS) to trochę za mało na dom inteligentny.
A kto twierdzi, że samo światło wystarczy? Skąd ten daleko idący wniosek? Milion złotych składa się z pojedyńczych złotówek. Dotarcie do celu wymaga wykonania jakiejś liczby pojedyńczych kroków.
Światło nie czyni smart home tak jak nie czyni nawet zwykłego home. Potrzebne są jeszcze ściany i parę innych rzeczy. Dlaczego Polacy zawsze oczekują wszystkiego na raz, zaraz, natychmiast i "pod klucz"? Bo to niestety jest bardzo charakterystyczne właśnie dla nas. I niestety ma dokładnie odwrotny skutek.
Widziałem, że Kolega popełnił tekst o dochodzeniu do finansowej niezależności tudzież dostatniej emerytury. Nie było nic o tym, jak zdobyć milion od razu, a jak nie to, dać sobie spokój. Czyli Kolega sam pisze, że wszystko ma swoje elementy składowe i trzeba to z tych elementów zbudować. Dlatego dziwi mnie mocno ten komentarz tutaj.
Poza tym myślałem raczej o smart city, niż smart home.
Cytat:To trochę tak jakby producent opon miał w strategii zawojowanie rynku samochodowego.
W biznesie wszystko jest możliwe. Jedyny warunek to osobowość CEO.
Apple, czyli producent komputerów zawojował i zrewolucjonizował rynek telekomunikacyjny. Nvidia, czyli producent kart graficznych zawojowuje rynek hardware'u do super computing, a być może samochodowy (jeśli autonomiczne samochody w końcu wyjadą same na ulice). Amazon, czyli księgarnia internetowa zawojowała rynek usług obliczeniowych. Gość od PayPala lata ze SpaceX w kosmos. I do tego inaczej, niż robiono to wcześniej. Dało się?
Walka z konkurencją była, jest i będzie. Będzie ciężko? Będzie. Czyli będzie normalnie.
Ostatnio widziałem fajny tekst, że prawdziwymi driverami sukcesu Japonii są jej wady: deflacja, starzenie się społeczeństwa i brak/drogie surowce. Uzasadnienie było bardzo sensowne.
Jak to się ma do naszego spojrzenia na problemy i gospodarki "po taniości"?
Cytat:Spółka produkcyjna z zyskiem 1-1,5 mln USD rocznie może mieć trudności w rywalizacji z podmiotami z Doliny Krzemowej.
Sporo z tych firm to były firmy garażowe. Nie tylko w USA zresztą. Jack Ma swój pierwszy komputer kupił za tzw. love money od znajomego Australijczyka czy Kanadyjczyka. W tym samym czasie, gdy te firemki rosły do dzisiejszych rozmiarów, padł np. Kodak, albo RadioShack. Niegdyś potęgi.
Jeśli firma decyduje się tylko na poruszanie się po znanym gruncie oraz opcje bezpieczne, tanie i krótkoterminowo rozsądne, to w dłużyszym termnie to jest bardzo NIErozsądne.
Wątpię czy LUG zawojuje świat na tym nowym rynku. Przyczyną jest europejskie i w szczególnosci polskie pochodzenie. Fajną opinię ostatnio słyszałem, że europejskie startupy przegrywają wyścig z amerykńskimi, bo europejskie społeczeństwa nie wierzą, że taki sukces jest możliwy. W efekcie nie ma wsparcia: prawnego, finansowego, organizacyjnego, politycznego i społecznego. Taka samospełniająca się przepowiednia.
Do tego w samej Polsce przedsiębiorcom brakuje umiejętności z zakresu zarządzania właśnie. No niestety. Przykładem powyższa historia z książką, ale również np. ex-moda na splity akcji. Nie mieliśmy gdzie i od kogo się uczyć. Kto nie trafił w latach 1990-tych na szefa-expata z zacięciem do coachingu, ten nie miał szans na naukę, bo niby gdzie. A jeszcze trzeba było chcieć się uczyć. Takich ludzi jest w Polsce garstka. Reszta zarządów i biznesmenów bije pianę i biega "z pustymi taczkami". Nic z tego nie wynika, więc biega coraz szybciej, więc przewraca się o własne nogi.
Ale LUG nie musi stać się światowym liderem. Wystarczy, że znajdzie i dobrze zagospodaruje jakąś niszę. Jeśli w efekcie urośne 2x to oznacza 100% zysku dla inwestorów. I to już byłoby ok. :)