wujek_staszek napisał(a):Spekulacja to rodzaj inwestowania, pomnażania kapitału.
Spekulacja jest wtedy kiedy kupujesz coś z nadzieją na odsprzedaż po wyższej cenie. To jest istotą spekulacji. Inwestowanie to natomiast zakup pewnych udziałów ze względu na korzyści które będzie się odnosić w trakcie ich posiadania.
Zerknij w mój avatar, to logo Holenderskiej Kampanii Wschodnioindyjskiej, pierwszej spółki akcyjnej na świecie. Jej celem było odnoszenie korzyści przez posiadaczy akcji, którzy finansowali wyprawy handlowe które przynosiły im realny zysk (dywidendę).
Handel akcjami VOC na giełdzie w Amsterdamie to już wtórna metoda zarabiania, bo nie wiązała się z pierwotnymi celami (dywidendą), tylko z tymczasowym, spekulacyjnym przetrzymywaniem akcji. Z taką spekulacją mamy do czynienia przy każdej spółce która nie wypłaca realnego zysku - zarabiasz dopiero kiedy odsprzedajesz akcje, czyli wtedy kiedy pojawi się na nie zwiększony popyt.
Wszystko to co napisano o analizie fundamentalnej odnosi się do sytuacji kiedy popyt pojawi się ze względu na realne zyski spółki. Analiza fundamentów pozwala wyszukać spółki które przyniosą takie zyski i przez to zakupić je kiedy są tanie (bo aktualnie mają straty), ale ich cena wzrośnie bo dzięki tej analizie wiemy że zysk się w przyszłości pojawi.
Krezus natomiast ma jakąś tam wycenę fundamentalną, ale jest ona całkowicie abstrakcyjna dla rynku. Co posiadacz akcji Krezusa ma z tego, że KZS ma pozytywne wskaźniki finansowe? Nie ma kompletnie nic. Pisałem już kiedyś o tym na przykładzie Jupitera gdzie sytuacja jest analogiczna. Jeśli spółka nie zacznie wypłacić dywidendy, to nie pojawią się chętni na zakup akcji które od bardzo długiego czasu wyłącznie spadają. No bo PO CO mieliby je kupić? Żeby odsprzedać z zyskiem? I tu dochodzimy do sedna - jeśli w sprzyjających warunkach nic nie zdołało wypchnąć takiej spółki do góry, to co się stanie kiedy koniunktura na rynku się odwróci i zacznie się wyprzedawanie akcji?
Dlatego "grane" są spółki "modne", na których da się zarobić dzięki AT plus spółki z W20 które faktycznie wypłacają dywidendę. Jeśli coś rośnie to pewnie będzie rosło dalej, więc spekulanci wolą grać na spółkach które rosną lub bujają w obie strony. Jeśli coś tylko spada, to każdy rozsądnie myślący spekulant będzie czekać na odwrócenie trendu zanim kupi akcje. Jeśli jakimś cudem trend się odwróci, to zapewne skala wzrostów będzie olbrzymia. Ale dopóki się nie odwróci, nie ma co liczyć na nagły wystrzał.
Ciekawe jest to że polski rynek reaguje na "infa", choć przecież nie mają one żadnego wpływu na stan posiadania akcjonariatu - no ale z rynkiem nie ma się co kłócić, dlatego siedzę na NC :)
Cytat:Znakomita większość spółek na GPW nie wypłaca dywidendy lub są one sporadyczne i znikome i to ma oznaczać, że fundamentalnie są niewiele warte?
To znaczy że ich akcje są bezwartościowe tak jak papierowe pieniądze. Na zasadzie umowy możesz je wymienić na inny towar (pieniądze), ale same fundamenty nie są bodźcem do zakupu tych akcji. Gdyby spółka miała obowiązek wypłacania dywidendy, to mielibyśmy zdrową giełdę bez balonów Patrowicza i z kursem KZS na poziomie 50 zł.
Inaczej - spekulując akcjami które przynoszą dywidendę zwykle sprzedajemy je spekulantom, którzy sprzedają je kolejnym spekulantom ale zawsze gdzieś tam jest realny popyt ludzi którzy chcą je kupić dla korzyści z dywidendy. W przypadku kiedy na rynku są wyłącznie spekulanci, to mogą oni sobie sprzedawać te akcje w kółeczku i spadać coraz niżej i niżej...
Przyszła mi na myśl dobra analogia - baza w instrumentach pochodnych. Kontrakt nie oddala się zbyt daleko od instrumentu bazowego, bo na rynku istnieje realny popyt/podaż ludzi którzy kupują i sprzedają kontrakty dla zabezpieczenia swoich pozycji na rynku bazowym. Dlatego kontrakty oscylują wokół niego jak spółka z dywidendą wokół wyceny fundamentalnej. Jeśli natomiast wszyscy stosujący arbitraż i zabezpieczanie aktywów nagle odeszliby z rynku, to baza mogłaby odlecieć do zera lub nieskończoności w całkowitym oderwaniu od wyceny bazowej.
The recovery in profitability has been amazing following the reorganization, leaving Barings to conclude that it was not actually terribly difficult to make money in the securities market.