Tak się składa, że ostatnio moja Małżonka musiała szybko zamknąć limit na koncie i okazało się, że nie jest to takie proste. Posiada konto w mBanku. Jedyna możliwość jaka istnieje to wysłanie wypowiedzenia umowy do centrali banku. Gdy potrzebne jest zaświadczenie, np w celu uzyskania kredytu w innym banku, o złożeniu dyspozycji to trzeba na nie czekać jak nas poinformowano 15 dni... Obecnie placówki obrendowane logiem mBanku, już do niego nie należą. BRE założyło spółkę do której zostały wniesione wszystkie centra finansowe i mpunkty. Jak ktoś będzie chciał coś tam załatwić to lipa, bo pieczątki mBanku nie otrzyma, tylko nowej firmy czyli Aero. Zostaje więc wysyłka, co jest pewnym problemem jak się komuś śpieszy.
I tutaj dochodzimy do sedna sprawy. Każdy papier musi mieć podpis zgodny ze wzorem w banku, co oczywiście samo w sobie jest logiczne. Pozostaje kwestia interpretacji czy podpis jest taki sam... Wysyłamy dokumenty, po tygodniu odpowiedz, że nie zostanie umowa rozwiązana, ze względu na brak zgodności. Kto pamięta jak się podpisał 5-6 lat temu? W końcu Pani na infolinii informuje o możliwości wysłania kserokopii podpisu. Fajnie, czekasz kolejnych parę dni i jest. No to bazgrasz zawijasy, aby wyszło jak z kopiarki i myk na pocztę. Mija prawie tydzień i.... bank informuje o niezgodności podpisu ze wzorcem
Kolejny telefon na mlinię. Pani doradza, aby udać się do placówki, zmienić wzór podpisu, podpisać rozwiązanie umowy i wysłać pocztą korporacyjną. Efekt? Brak zgodności ze wzorcem...
Doceniliśmy po tych doświadczeniach możliwość osobistej wizyty w punkcie banku, bo jak chce się coś załatwić szybko to koszmar. Obecnie podpis został poświadczony notarialnie i czekamy na rozwój wypadków... Może notariusz też ma niezgodny ze wzorcem?
Chciałbym nadmienić, że w mBanku niewykorzystany limit kosztuje. Cała ta zabawa też. W tym sensie bank naciągnął nas na parę złoty.