Choć wakacje w pełni i sezon raczej ogórkowy to dzisiaj polemicznie postanowiłem odnieść się do wpisu (
blogi.bossa.pl/2022/07/25/mrok...). Na początek zaznaczam, że @TrysteroBlog jest dla mnie bardzo ważną postacią inwestycyjnego światka i zawsze z chęcią czytam jego wpisy. Zaryzykowałbym wręcz tezę, że trochę się wychowałem na jego wpisach i do dzisiaj czytam je z zaciekawieniem i zainteresowaniem. Czasami się z jego tezami zgadzam, czasami nie, ale zazwyczaj otwierają mi pewne zamknięte klapki w mojej głowie. Dzisiejszy tekst klapek nie otworzył, ale spowodował chęć polemiki. Być może to efekt słonecznego lata i wakacji, a może po proste mam trochę inne zdanie.
W swoim tekście autor skupia się na mrokach i cieniach portfeli abonamentowych prowadzonych przez. I w zasadzie wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt (a w zasadzie moja opinia), że zarzuty przedstawione przez autora równie dobrze można odnieść do wszystkich portfeli, które istnieją także tych profesjonalnych pochodzących z biur maklerskich czy płatnych usług zarządzania portfelami inwestycyjnymi. Oto kilka rzeczy, które mnie zastanowiło w wpisie Trystero.
1. „Bo przecież fakt, że osoba sprzedająca abonament na dostęp do portfela ma za sobą kilka udanych lat na rynku nic musi wskazywać na jej umiejętności inwestycyjne. Być może sprzedawca usługi posiada takie umiejętności a być może miał kilka razy dużo szczęścia w wyborze „zwycięskich” spółek do portfela, które zrobiły wynik. Czy ten wybór jest wynikiem umiejętności czy szczęścia?”
Chyba wszyscy, którzy są dłużej na rynku wiedzą, że szczęście odgrywa pewną rolę w inwestowaniu jak i w życiu. Ale na samym szczęściu trudni bazować na dłuższą metę. Zresztą czy lepiej bazować na portfelu szczęściarza czy osoby, która ma formalne papiery, ale również przy okazji pecha? Śp. Kazimierz Górski, najwybitniejszy trener piłkarski w historii Polski mawiał „Dobry trener, ale z jedną wadą – nie ma wyników”. Czy tego samego zarzutu nie można podnieść w wypadku portfeli (bezpłatnych, płatnych obojętnie) prowadzonych przez biura maklerskie? Jaka jest różnica? Osoby je prowadzące mogą również mieć, lub nie mieć szczęścia. Część z nich ma odpowiednie papiery doradcy inwestycyjnego lub CFA, ale czy to oznacza, że posiadają umiejętności inwestycyjne? Z pewnością jest to dowód na to, że potrafiły zdać (niełatwe to prawda) egzaminy. Do tego dochodzi przecież jeszcze rotacja osób zarządzających takim portfelami pomiędzy biurami maklerskimi. W efekcie może (nie musi) się okazać, że wyniki, które osiągało w takim portfelu biuro maklerskie w poprzednich okresach są zasługą ludzi, którzy obecnie już tam nie pracują.
2. „Drugi problem z portfelami abonamentowymi polega na tym, że nie uwzględniają specyficznych warunków konkretnych inwestorów. Jeśli już to są skrojone na miarę prowadzących portfel (przynajmniej jeśli są to portfele rynkowe inwestujące realne pieniądze), ich cierpliwość, dyscyplinę i przede wszystkich ich tolerancję na obsunięcia i straty – zarówno na portfelu jak i na poszczególnych pozycjach. Oznacza to, że dla części inwestorów mogą się okazać zbyt zmienne, zbyt ryzykowne. Dla innej grupy inwestorów mogą się okazać zbyt „nudne” jeśli korzystający z nich inwestorzy nie są w stanie na przykład utrzymać w portfelu spółki, w której przez rok nic się nie dzieje a kurs stoi w miejscu.”
To jest bardzo trafny punkt, który często decyduje o tym, że nawet próbując kopiować taki portfel większość inwestorów będzie miała z tym duży problem i rzadko kto to wytrzyma. Tak naprawdę mówimy tutaj o psychologii i o dopasowaniu strategii inwestycyjnej pod konkretną osobę. Bardzo trafna uwaga, tylko znowu może dotyczyć także portfeli biur maklerskich. Ok, ktoś powie, że usługę zarządzania aktywami szyje się pod konkretną osobę i będzie to w dużej częsci prawda. Pytanie, które jednak należy sobie zadać byłoby: kto szyje i jakie ma kompetencje w zakresie krawiectwa. Z mojej historii sprzed kilku lat – wizyta w private banking i podejmuje mnie osoba 30-35 lat jako tzw. mój opiekun inwestycyjny z doświadczeniem na GPW ok 5 lat i wiedzą mniejszą od mojej. Rozmowa głównie polegała na wypełnieniu ciekawego (z punktu RODO raczej ) kwestionariusza, na podstawie którego wyszedł mój profil inwestycyjny z propozycją zainwestowania i to najlepiej już od razu, ponieważ rynek nie będzie czekał. To jest odpowiedź na wątpliwości zaadresowane powyżej – nie jestem przekonany. Zakładam, że obecnie jest lepiej w tym zakresie (brak doświadczeń obecnie) a takie a nie inne podejście do klienta, wraz z nachalnym marketingiem, było jedną z przyczyn zejścia tego podmiotu ze sceny .
3. "Jeszcze większy problem jest z portfelami teoretycznymi, papierowymi, które często są skrojone na uzyskanie spektakularnych wyników lub likwidację i stworzenie kolejnego portfela. Takie działania mają sens z punktu widzenia sprzedawcy abonamentu ale nie mają sensu z punktu widzenia potencjalnych klientów."
Pełna zgoda, ale w takim razie czym są portfele prezentowane przez biura maklerskie na początku miesiąca z informacją jakie pozycje weszły do tego portfela, a jakie opuściły. Bo to, że mają stanowić reklamę płatnego doradztwa to jasna sprawa i w sumie dość naturalna. Ale czy jednocześnie nie mają w sobie zaszytego ryzyka, że właśnie akurat część tych pozycji została już wcześniej zakupiona w usłudze zarządzania aktywami? Nie wiem, ale z chęcią bym się dowiedział. Takie portfele często określane są mianem „listy spółek, które w danym miesiącu mogą zachowywać się gorzej i lepiej od rynku”, a same domy maklerskie informują, że celem tych portfeli nie powinno być ich kopiowanie. I bardzo dobrze, ale jednak nasuwa się od razu pytanie, czy to oznacza, że te miesięczne portfele są teoretyczne? Tak wynika z opisów i w moim odczuciu nie jest to nic specjalnie nagannego. Warto mieć jednak tę świadomość i również sprawdzać w takich wypadkach daty publikacji i sposób liczenia stóp zwrotu. Niezależnie, imho, czy dotyczy to portfeli twitterowych guru czy też profesjonalnych domów maklerskich. Jak to mawiają starzy Niemcy „Vertrauen is good aber Kontrolle besser”.
W wypadku portfeli teoretycznych należałoby mieć świadomość, że już samo słowo teoretyczny jednak jasno wskazuje, że powtórzenie jego wyników (np. idealnie replikując w tym samy momencie czasu) nie musi być możliwe choć ze względu na spready, w szczególności przy mniej płynnych spółkach. Zapewne w portfelach biur maklerskich takich spółek będzie istotnie mniej niż w tych bez licencji.
4. "Po drugie, jeśli przedsięwzięcie nie ma nad sobą kontroli regulacyjnej to należy spodziewać się w nim niskich standardów prowadzenia biznesu, na przykład zarządzania konfliktem interesu. Czy istnieje jakaś gwarancja, że nie ma grupy inwestorów mających dostęp super-premium do portfela abonamentowego z kilkugodzinnym wyprzedzeniem? Czy istnieje gwarancja, że nie można sobie „kupić” dodania spółki do popularnego portfela by ułatwić sobie wyjście z pozycji?"
W zasadzie mógłbym powtórzyć to co powyżej pełna racja. Ale znowu zbyt długo na rynku jestem, abym uwierzył, że ten kto naprawdę chce oszukać będzie się bał KNF-u. Przykłady wielu spółek, afer z obligacjami Getbacka, polisolokaty wciskane przez banki o doradców kredytowych (tak wiem, że to inny segment niż biuro maklerskie – niewiele to zmienia) insider dealing bez informowania rynku np. Krezusa, AQT Waters i innych skutecznie mnie z tej wiary wyleczyły. Co do super-premium to ryzyko oczywiście istnieje i jest realne. Ale czy tak samo nie jest w biurach maklerskich co opisałem w punkcie powyżej. Jeśli biuro zarządza portfelami realnymi klientów i kupuje te same akcje, ale wcześniej? Jeśli biuro maklerskie ogłasza, że raport jest dostępny dla zalogowanych klientów po 3 dniach od daty wydania? Oznacza to, że w dniu wydania dostęp do portfela mają zapewne klienci, którzy za to zapłacili np. poprzez usługę zarządzania portfelem, etc. Ten sam raport po 7 dniach od wydania jest przekazywany (w skróconej formie) do publicznej wiadomości. Oczywistym jest, że klienci, którzy płacą mają prawo oczekiwać czegoś w zamian i tutaj mamy jeden z przykładów. Tak naprawdę nie jest to nic dziwnego. Jeśli jednak dzielimy klientów na grupy to czy powinniśmy się dziwić, że robią to tzw. inwestycyjni guru? Może po prostu idą śladem wytyczonym przez biura maklerskie?
To wszystko jednak każe stawiać pytania, czy nie jest tak, że ryzyko wyżej wymienione również istnieje w portfelach i raportach biur maklerskich. Owszem każde z nich pisze o chińskich murach, co bardzo dobrze wyglądną na papierze. Pytanie jednak jak to działa w praktyce? Podobnie jak i informowanie o tym, że biuro maklerskie w ostatnich 12 miesiącach otrzymało wynagrodzenie od spółki, która znalazła się w raporcie. To bardzo dobry zwyczaj i w pełni go popieram, choć jednak trochę niedoskonały. Wynagrodzenie w kwocie 1 tys. zł jest czymś innym niż kilkadziesiąt czy więcej tysięcy złotych. Pamiętam z przeszłości jak wielkie oburzenie było gdy weszły w życiu wymogi nakazujące informowanie w sprawozdaniu finansowym o wynagrodzeniu za badanie sprawozdania rocznego przez audytora. A jednak dało radę to zrobić i konkurencyjność tak wiele nie ucierpiała. Być może w takich wypadkach warto by również wprowadzić taką zasadę? Oczywiście zarówno dla podmiotów profesjonalnych jak i guru, choć zapewne w tym drugim wypadku formalizacja prawna byłaby sporo trudniejsza.
Kończąc ten przydługi wpis chciałem zaznaczyć, że w tekście znalazłem również akapity pod którymi mogą się podpisać nogami i rękoma. Choćby ten o nierealności replikowania portfeli opierających się na niepłynnych spółkach z NewConnect, ze względu na poślizgi cenowe i dramatycznie niską płynność. Podobnie zgadzam się, że portfele inwestycyjnych guru (zostawmy to czy są realne czy teoretyczne) faktycznie działają trochę w regulacyjnej szarej strefie. Czy jednak można próbować to uregulować formalnie, czyli w praktyce zakazać? Tutaj mam wątpliwości.
Zgadzam się również z twierdzeniem, że nawet kompetentne i merytoryczne grupy skupione według jakiegoś guru czy portalu mogą wpływać na rynek poprzez swoje decyzje inwestycyjne. Po pierwsze to niestety nie za dobrze świadczy o płynności naszego rynku, ale to wiemy. Po drugie, jeśli analiza jest merytoryczna i ma sens to jednak sama się obroni i inni inwestorzy powinni być raczej wdzięczni takiej grupie za zwrócenie uwagi na ciekawą spółkę, której wartości nie została jeszcze odkryta przez rynek, który np. jest w fazie pompowania wszystkiego ci się kojarzy z OZE, PV, pompami ciepłami, węglem, stalą, energetyką i tak co kwartał pewno można by wymieniać inne branże. A jeśli analiza była napompowania i się nie sprawdzi – no cóż – uczymy się na błędach i może drugi raz się zastanowimy czy warto polegać tylko i wyłącznie na zdaniu innych czy jednak zrobić własny research. To drugie jest oczywiście trudniejsze i o wiele bardziej czasochłonne.
Niestety psychika części z nas jest tak skonstruowana, że chcemy mieć proste porady: tutaj kup, tam sprzedaj i pozyskaj zwrot 100% najlepiej w tydzień. Tak więc portfele, które będą pokazywały wysokie stopy zwroty (dla mniej niezależnie czy guru czy biura maklerskiego) będą jednak wabikiem dla mniej doświadczonych inwestorów, którzy trochę wierzą w to, że posiadając 100 tys. zł szybko pomnożą je do kilku milionów i raz dwa zrezygnują z tej nudnej pracy na etacie. Zapewne niektórym się to uda, ale statystycznie postawiłbym na to pieniędzy.
Inwestycyjni guru pokazują jednocześnie jak świat przeszedł w kierunku cyfrowym . Gdyby nie było Twittera, FB, Discorda czy narzędzi webinaryjnych, tacy ludzie nie zyskaliby tak dużej popularności. Relatywnie niski koszt dotarcia im to umożliwia i moim zdaniem jest to plus. Choć osobiście uważam, że kopiowanie kogoś portfela nie doprowadzi większości inwestorów do sukcesu, to jednak „mądre podpatrywanie” i chęć kształcenia może pomoc w staniu się świadomym inwestorem. Otwartą oczywiście pozostaje kwestia czy tzw. inwestycyjni guru są nimi faktycznie. Ale to już temat na być może kolejny wpis.
A jeśli ktoś dotarł do końca tego wpisu to na deser zapraszam do zapoznaia się jak przemaglował mnie Janosik, w osobie Przemka Barankiewicza :)
www.youtube.com/watch?v=xPZHYH...Analityk fundamentalny z zawodu, ale przede wszystkim z pasji. Miłośnik GPW - #giełdamojapasja.
Twitter - @AnalitykF