Jak dla mnie wygląda na to, że Stonoga dał się wrobić w cała sprawę. On nie ma pojęcia o rynku kapitałowym, a już na pewno nie wie co może, a co nie. Misiąg sprzedał mu te papiery razem z bajką, że to świetny biznes i że pójdzie gładko. Pan Stonoga jeszcze nie wie w jak głębokie szambo wdepnął.
Pewnie za jakiś czas - jak tylko się zorientuje, że
Misiąg go wyrolował - zacznie oskarżać byłego prezesa i zwalać na niego winę. Obligów oczywiście nie wykupi, bo z czego?!
Stonoga powie, że to nie jego dług i nie tak się umawiał.
Liczby nie kłamią (...) ale kłamcy liczą