Tym razem opowiem ciekawą bajeczkę.
Był sobie kiedyś dawno temu Feluś prawdopodobnie upośledzony znacznie, ale ktoś mu wmówił, że jest wielkim biznesmenem i on w to uwierzył. A także uwierzyło w to jego otoczenie - osoby prywatne, instytucje finansowe, banki i urzędy państwowe. Cały światek finansowy cieszył się z tego, że Feluś jest i działa. A działał iście dynamicznie. Ile chciał to ściągał pieniędzy z rynku kapitałowego emitując co rusz nowe obligacje, wynagradzał za to sowicie pośredników, potem wprowadził swoje akcje na giełdę, za co też sowicie wynagradzał.
I o dziwo, mając już ponad 60 mld Rubli gotówki uznał zapewne, że trzeba z nimi coś robić.
Zainteresował się długami banków i innych instytucji. Jak pomyślał tak i działał. Skup wierzytelności miał być oszałamiającym interesem. Płacąc za 100 aż 20 gotówką.
W ten sposób wyprzedzając konkurencję w krótkim czasie wydał 52 mld Rubli, podczas gdy inni z konkurencji za te same wierzytelności nie daliby nawet 40 mld Rubli. Ale Feluś był hojny, no i zapewne jego kontrahenci- banki, instytucje - były z niego zadowolone.
Feluś kupował nie tylko długi, zdarzyło mu się kupować i całą spółkę za bagatela 3,6 mld Rubli,
ale hojność jego przebiła konkurencję znacznie, bo ponoć inni daliby zaledwie niecały 1 mld Rubli.
Feluś zatrudniał, co poniektórych płacąc sowicie, bo nawet ponad 90 mln Rubli rocznie.
Feluś nie cierpiał trzymać pieniędzy cudzych i natychmiast je wydawał i miał talent, że robił to szybko i zawsze przepłacał. I co ważne Feluś trzymał cudze pieniądze w wierzytelnościach. A tu zaszła zmiana prawa i obowiązujący 10-letni termin, który nie służył stabilności zmieniono na 6-letni okres przedawnienia roszczeń z wierzytelności. Feluś stał się nagle chudszy.
Do Felusia zaczęły się ustawiać kolejki z obligacjami do wykupu przed terminem. Zaskoczony tym wielce, bowiem termin zapadalności za kilka lat. Ale opcje wykupu przed terminem zamieścił. A więc rwie sobie włosy z głowy - i gdy trwoga to do ... przyjaciół.
Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Feluś miał setki przyjaciół i też swojego pryncypała, ale wszyscy się od niego odwrócili, chociaż sowicie z jego usług korzystali. Jeden tylko zaoferował mu pomoc, ale słono go to kosztowało.
I Feluś z tym przyjacielem został przymknięty. A banki i instytucje zapomniały o nich. I pryncypał także.
Zaś obligatoriusze i akcjonariusze nie wiedząc co się dzieje, czekali na wycenę akcji i tych wierzytelności, które jeszcze były w okresie roszczeń. Prokuratura szukała nielegalnie wyprowadzanych środków. A na rynku trwało ogólne zamieszanie.
I ktoś wmówił, że na rynku działają przestępcy. Tylko Feluś i jego przyjaciel w to nie uwierzyli.
A uwierzyło w to całe jego otoczenie - inwestorzy, osoby prywatne, instytucje, urzędy, media. Cały światek finansowy uwierzył.
A morał z tej bajki jest taki:
Ktoś ludziom może zawsze wszystko wmówić.