Pisałem tu juz o zyskach, które są „niezłe”. Ale kiedy porównać je z moją obecną strategią, to tam, przynajmniej w testach, można osiągać wyraźnie lepszy rezultat, przy podobnym maksymalnym obsunięciu i większej liczbie spółek w portfelu (lepszej dywersyfikacji). Skąd się bierze niższy zysk? Jak popatrzymy w zysk z zainwestowanego kapitału (zysk z pieniędzy zainwestowanych w akcje), to jest on naprawdę niezły, wynosi prawie 60%!
Problem niestety z niską
ekspozycją, czyli z faktem, że grając tym systemem, przez większość czasu kasa leży na koncie nie wykorzystywana. Ekspozycja wynosi ok. 34%, w moim poprzednim systemie była prawie 2x większa, mimo iż grałem 2,5x mniejszymi "stawkami".

kliknij, aby powiększyćNa powyższym obrazku niebieskie to kasa zainwestowana w akcje, zielone to gotówka (czerwone to obsunięcie, ale to chwilowo pomińmy). Jak widać, jest dużo okresów, kiedy system jest cały "w gotówce" (tłumaczy to też słabe początkowe lata). 34% powierzchni wykresu zajmuje kolor niebieski.
Na marginesie: tutaj skala nie jest logarytmiczna, widać jak działa procent składany.
To, że system czasem wycofuje się z giełdy to nie jest niekoniecznie wada. Zobaczmy dla porównania mój obecny system. Ustawiłem w nim wielkość pozycji tak, że ekspozycja jest dokładnie taka sama: 34% (wielkość pozycji bardzo mocno wpływa na ekspozycję, będę jeszcze o tym pisał).

kliknij, aby powiększyćJak już przy tym jesteśmy, to podam wyniki:
Średni roczny zwrot (CAR): 15.42%
Liczba transakcji: 1888
Transakcji zyskownych: 46%
Alokacja 1,67% na 1 akcję (!!! – żeby osiągnąć taką samą ekspozycję jak w nowym systemie, trzeba grać aż 12x mniejszą stawką!)
Maksymalne obsunięcie: -16,76% (nie pisałem tego, ale w nowym systemie, przy podobnych parametrach jest 2x większe).
Do wyników wrócimy jeszcze, ale na razie trzeba się skupić na tej ekspozycji. Pierwsza obserwacja jest taka, że oba systemy grają w sumie w dość podobnych momentach (pierwszy duży zielony obszar to wycofanie się z transakcji w ok. 2008 roku). Ale struktura tej ekspozycji jest zupełnie inna. Wykres pierwszy jest znacznie bardziej poszarpany. Potrafi w krótkim momencie zaangażować cały kapitał i zaraz się z tego wycofać i to całkowicie.
Dlaczego o tym się tak rozpisuję: bo to jest kluczowe dla prób osiągnięcia większego zysku przez zwiększanie alokacji na 1 akcję.
Jak wygląda w praktyce zwiększanie alokacji? Można powiedzieć z grubsza, że "odcinamy" z tego wykresu jakąś część od góry. W starym systemie zamiast kupować max 60 spółek, kupuję 30 (alokacja 3,33%):

kliknij, aby powiększyćPodam wyniki, bo są ciekawe do porównania
Ekspozycja: 52,03% (wzrosła b. wyraźnie, ale nie aż 2x)
Średni roczny zwrot (CAR): 21.41% (praktycznie tyle samo, co w nowym systemie przy alokacji 10%)
Liczba transakcji: 1410
Maksymalne obsunięcie: -22,87%
Jak widać, wykres wygląda tak, jakbyśmy poprzedniemu odcięli kawałek od dołu i wyrzucili. Tam gdzie dołek w zielonym nie sięgał dna, teraz sięga (lub prawie sięga). To logiczne: jak mamy 10% kapitału na 1 spółkę, to gdy kupimy 1 spółkę, mamy ekspozycję 10%. Gdy mamy 50% kapitału na 1 spółkę, w analogicznej sytuacji mamy 50% ekspozycji. Czyli – co jest dość oczywiste – im większymi "stawkami" gramy, tym większa jest ekspozycja i tym częściej nasze pieniądze pracują. Ale – co ważne i widoczne – nie jest to tak po prostu proporcjonalne. Jeśli zwiększymy alokację do 100% (kupujemy zawsze za całość kapitału), to ekspozycja nie sięgnie przecież 100%, bo w sytuacji, kiedy system mówi: "nie kupuj nic" powiększanie stawki nic nie da.
I tu jest pies pogrzebany. Regulowanie ekspozycji zwiększaniem alokacji jest jak przyspieszanie prac nad jakimś projektem przez zwiększanie liczby pracowników. Działa, ale w ograniczonym zakresie. Słyszymy czasem właścicieli firm, którzy mówią „Panie, zamówień jest tyle, że brakuje pracowników”. No ale dlaczego ich nie mają? „A za co ja bym ich utrzymał przez resztę czasu”. I co więcej: w jednej firmie to zadziała lepiej (bo fluktuacja zamówień jest mniejsza), a w innej zadziała gorzej.
Mój nowy system to firma, w której fluktuacja „zamówień” jest bardzo duża. Tutaj jednego dnia można kupić i 50 spółek (sprawdzałem), ale nawet gdy mamy kapitału na zaledwie 5, to i tak będzie on się przez 66% czasu "marnował". Nie ma więc tym bardziej sensu trzymać gotówki, żeby raz na 5 lat kupić 50 spółek.
Rozpisałem się, ale i tak nie wyczerpałem tematu. Zwiększanie alokacji ma też inne skutki, nie tylko zwiększanie ekspozycji. W praktyce nie jest obojętne, czy kupujemy za 100 zł czy za 100000 zł. Jak wiadomo, nasza giełda nie cierpi na nadmiar płynności. Oznacza to, że grając większymi stawkami ograniczamy sobie liczbę spółek, które w praktyce możemy kupić, do najbardziej płynnych.
Tutaj możemy szybko jeszcze omówić inny sposób na sprawienie, żeby nasz kapitał lepiej pracował. Jeśli działamy tylko na WIG20, to wiadomo, że będziemy mieli mniej sygnałów, niż gdy działamy na całym WIG. I faktycznie, rozluźnienie kryteriów zakupu spółek powoduje zwiększenie ekspozycji. Ale zaczynamy mieć problem z płynnością. Zresztą nawet pomijając płynność: znowu nie mamy tu zależności liniowej. 2x więcej spółek to nie 2x więcej sygnałów, bo niestety, korelacja między spółkami jest bardzo duża i kiedy jest bessa, wszystkie spadają, a kiedy hossa, wszystkie rosną.
I (przed)ostatni temat: dywersyfikacja. O tym już kiedyś rozmawialiśmy w tym wątku. Dywersyfikacja, czyli mniejsze inwestycje, ale w większą liczbę spółek, wydaje się super. Nie stawiamy wszystkich pieniędzy na jednego konia. W praktyce jest to nieco przereklamowane, z powodów wymienionych powyżej: spółki zachowują się często dość podobnie. Jak spadają banki, to nie ma wielkiego znaczenia, czy mamy tylko PKO, czy też kapitał podzieliśmy na 5 różnych banków. Ale to nie znaczy, że dywersyfikacja nie ma żadnego sensu, bo korelacja korelacją, a jedne spółki radzą sobie lepiej a inne gorzej, ale jest też inna kwestia: wiarygodności testów. Kiedy rozdzielamy kapitał na mniej spółek, znacznie większe znaczenie ma to, które z nich wybierzemy w sytuacji, gdy mamy wiele sygnałów. Jest też mniej transakcji i nasze testy mogą okazać się mało miarodajne. Pokazywałem tu kiedyś obrazek, niestety, przepadł gdzieś w sieci. Robiłem test MonteCarlo, polegający na losowym odrzucaniu co piątej transakcji. Przy 10 spółkach w portfelu wyniki były bardzo rozrzucone. Zdarzały się b. duże średnie zyski, zdarzały małe. Im więcej spółek, tym bardziej wyniki były podobne: losowość przestała mieć wielkie znaczenie.
No i na koniec temat na oddzielny wpis. Zysk zyskiem, a co z ryzykiem? Jak ekspozycja wpływa na ryzyko bankructwa? Wydaje się, że im mniejsza, tym lepiej: jeśli mamy wyłącznie gotówkę na koncie, to niestraszny nam giełdowy krach, a jeśli jesteśmy w 100% w akcjach to mamy przerąbane (a to nieprawda!) Jak alokacja wpływa na obsunięcie? Już powyżej widzieliśmy tego przedsmak: przy 30 spółkach mieliśmy -17% maksymalnego obsunięcia, przy 60 spółkach było to już -23%...
cdn.