0 Dołączył: 2009-01-09 Wpisów: 878
Wysłane:
6 marca 2009 23:54:27
A mialo byc tak milo, panie w pieknych toaletach, panowie w gustownych krawatach, drinki z parasolkami...:D A tu dalej kryzys, Titanic i Armagedon! Mnie tez dopadł kryzys.. jem spleśniały ser, pije stare wino i jeżdżę autem bez dachu....
|
|
0 Dołączył: 2008-07-27 Wpisów: 2 112
Wysłane:
7 marca 2009 00:10:18
pirx napisał(a):takie dywagacje nie mają sensu bez danych ilościowych. jeśli dodrukuje się mniej niż wyparowało w wyniku zwałki to niby dlaczego ma pojawić się inflacja? Inflacja ma się pojawić,bo taki jest cel dodruku.Chcą zwiększoną ilością pieniądza w obiegu pobudzić konsumpcję,a zarazem sprowokować 6-cio procentowa inflację,która z kolei ma im umożliwić kontrolę nad długiem zagranicznym,ma go po prostu go zeżreć.Ręczne sterowanie. W wyniku zwały wyparowało coś czego i tak nigdy nie było.Faktycznie majątek jest warty dużo mniej,i jest go coraz mniej,bo wierzyciele naciskają. Danych ilościowych nie ma i nie będzie,bo instytucje typu FED ich nie publikują.Pachnie spiskową teorią,ale taka jest rzeczywistość.Pompują gigantyczne góry pieniądza do systemu,żeby powstrzymać recesję.Nikt naprawdę nie wie ile.Większość nic nie wie,i żyje.Nieliczni przewidują inflacyjne tsunami. "Fortuna favet fortibus"
|
|
0 Dołączył: 2009-01-20 Wpisów: 222
Wysłane:
7 marca 2009 00:19:09
owner napisał(a):vandee napisał(a):Nie zdziwiłbym się jak za 5 lat by pękło 6000 na WIG20 ale nie urośnie tylko dlatego że dużo spadło. mi się wydaje że jak na kryzys stulecia to nie spadło tak wcale dużo jeszcze. Stulecie dopiero się zaczęło :-). Teraz to pikuś z tym co się działo w latach 1873-1896, 29-35 czy latach 70tych. Nie ma aż tak głębokich przesłanek ekonomicznych i politycznych jak tamte. Po prostu obywatele USA muszą zapłacić w końcu za ostatnie 20 lat życia na kredyt.
Edytowany: 7 marca 2009 00:41
|
|
|
|
0 Dołączył: 2008-07-27 Wpisów: 2 112
Wysłane:
7 marca 2009 00:19:26
SlawekW napisał(a):A mialo byc tak milo, panie w pieknych toaletach, panowie w gustownych krawatach, drinki z parasolkami...:D
A tu dalej kryzys, Titanic i Armagedon! Ja bym nawet inwazję ZSRR przeżył.Tylko niech nie zamykają giełdy. "Fortuna favet fortibus"
|
|
0 Dołączył: 2009-01-20 Wpisów: 222
Wysłane:
7 marca 2009 00:20:17
martinezo napisał(a):Spójrzcie na tą grafikę: www.pb.pl/Default2.aspx?Articl... kliknij, aby powiększyćA teraz przesuńcie sobie wykres teraźniejszego kryzysu w punkcie 12miesięcy w lewo do punktu ok. 1,5 miesiąca, tam gdzie wykres spadł do -40%. Teraz jak wykres z teraźniejszego kryzysu nachodzi na ten z lat 30 można zobaczyć, jak giełda zachowywała się podobnie... Tylko teraz to dzieje się w krótszym czasie. Jak by patrzeć na wykres z Wielkiego Kryzysu, to teraz powinno być małe odbicie a później obsuwa. Teraz pytanie, jak bardzo teraźniejszy kryzys będzie kopiować ten wcześniejszy Jeśli grubasy porównują wykresy będzie podobnie do samego końca a jak mają gdzieś historię to podobieństwo może być zupełnie przypadkowe.
|
|
0 Dołączył: 2009-01-20 Wpisów: 222
Wysłane:
7 marca 2009 00:27:16
tadekmazur napisał(a):Słucham sobie listy Niedźwieckiego, popijam winko i oglądam występy Jankesów. Na moje oko (jeszcze całkiem trzeźwe) to oni tracą impet spadku. Okolice 670 mogą być na razie trudne do pokonania. Jest dobrze! W WARSZAWIE BYŁO JUŻ DNO BESSY. Zahary już w garniturku, ja nie lubię takich ubranek ale przynajmniej się ogolę żeby jakoś kulturalnie przywitać nowy rynek byka. W ciągu tygodnia Ameryka straciła 10% a ty mówisz o wyczerpaniu potencjału spadku? Przecież oni cały czas lecą na pysk od II dekady lutego. Powinno być jakieś odbicie teraz ale chyba dojdzie do 450 gdzie jest moim zdaniem ekstremalnie twarde dno. Uzasadnienie: 1. Wsparcie z połowy lat 90tych (akurat nie traktowałbym go zbyt poważnie ale może podziałać troche na psychikę inwestorów) 2. Na tym poziomie c/z i c/wk będzie miało realne wartości. Teraz jest 12 i 2,5 a zyski spadają 3. Dojście do tego poziomu powinno zająć te 2-3 kwartały aż poprawi się w gospodarce. 4. Nie wierzę w pozytywne przyjęcie przez rynki tego neokeynesizmu. Już w latach 70tych zbankrutował a teraz się go odgrzewa.
|
|
0 Dołączył: 2008-07-27 Wpisów: 2 112
Wysłane:
7 marca 2009 00:28:28
vandee napisał(a):
Jeśli grubasy porównują wykresy będzie podobnie do samego końca a jak mają gdzieś historię to podobieństwo może być zupełnie przypadkowe.
Najkrótsza z tych bess trwała 20 miesięcy.O,to jeszcze... "Fortuna favet fortibus"
Edytowany: 7 marca 2009 00:31
|
|
0 Dołączył: 2009-01-20 Wpisów: 222
Wysłane:
7 marca 2009 00:35:51
szooler napisał(a):Od kiedy a za gospodarstwo wział się FED,mamy do czynienia z równią pochyłą,jesli idzie o zadłużanie się Ameryki.A jak porzucono standard złota,to znaczy tyle pieniądza w obiegu ile mamy bogactwa(złota),od 1965,zaczęła się mozolna budowa piramidy długu,która kładzie się coraz większym cieniem na niegdyś prężnej gospodarce.Amerykę toczy fiskalny rak,który jest już jej integralną częścią.2/3 gospodarki to konsumpcja.Amerykański cud okazuje się takim samym mitem jak fabryka marzeń Hollywood.Oczywiście,mozna sprzedawać marzenia,jeśli na to są kupcy,ale nie można zarazem oszukiwać,że Ameryka kwitnie,podczas gdy konsumpcja nie daje nic,zostają tylko tony śmieci na wysypiskach.Narody Azji.Europy(choć w mniejszym stopniu) pracują,zarabiają,inwestują.Ameryka się oddaje błogiej konsumpcji.Czy z taką koncepcją Ameryki-utracjusza zgodziliby się jej ojcowie założyciele? Faktycznie,prócz militarnej sily,mamy już od lat do czynienia z gasnącą ekonomią Ameryki.Rewolucja postindustrialna,jak zwykło się było tłumaczyć rosnącą rolę usług w tym kraju,kosztem coraz słabszego,niekonkurencyjnego przemysłu.A może raczej wymówka przed zakasaniem rękawów i zabraniem się do roboty.Ale teraz to juz chyba niemożliwe...Amerykanom zdawalo się,że można nie produkować,to zlecili Europie i Azji.Sami skupili się na dostarczaniu usług,know-how.Można i tak,po warunkiem ,że jest umiar. Obecnie tam jest deficyt wszystkiego.Deficyt handlu,budżetu,oszczędności i liderów.Nie ma woli politycznej ani odwagi,żeby powiedzieć Amerykanom,it is over,tego nie da się tak ciągnąć dalej,w takiej formie i kształcie.Kumulują się problemy.Pokolenie baby-boomers z lat 60 -tych zaczyna przechodzić na emeryturę.Rząd podjał zobowiązanie,ale nie ma tych olbrzymich sum,poszły na konsumpcję.Od paru lat wzmaga się niekorzystna tendencja,gospodarstwa domowe więcej wydają netto,niż są w stanie zarobić.Powielanie polityki Fedu na najniższym szczeblu?Alan Greespan był przez lata uważany za wyrocznię,jest człowiekiem i też się myli.Błędem było uciekanie przed recesją w 2003 r. w jeszcze większą pułapkę zadłużania się.No,ale kto by sobie odmówił konsumpcji,jak była odgórnie sterowana.Dziś ten sam Greenspan martwi się tym,że Ameryka nie oszczędza.Narody które nie oszczędzają,nie mają przyszłości,mówi. To nie jest taka sobie zwykła recesja. 1. Między innymi parytet złota walnie przyczynił się do kryzysu lat 30tych. A Wielka Brytania która twardo próbowała utrzymać kurs funta do złota najdłużej wychodziła z recesji. Poza tym od parytetu złota rządy odeszły z prostego powodu - jest go zbyt mało by pokrywał gigantyczne obroty światowej gospodarki. No chyba że ustalimy wartość złotej obrączki = willa z basenem. 2. Nie ma nic złego w silnym popycie wewnętrznym o ile ma zdrowe źródła. Lepiej uzależniać się od rozrzutności obywateli niż od eksportu. 3. Amerykanie są po prostu zbyt bogaci (czytaj drodzy) by mogli produkować coś konkurencyjnego. 4. "Deficyt handlu,budżetu,oszczędności i liderów." - nie cytuj filmików z youtuba ;-). Też go widziałem :-) 5. Rząd się po prostu wycofa ze zobowiązań i ograniczy Medicare czy Medicaid. To wymyślił chyba Carter a przed nim Amerykanie też jakoś żyli i nie padali jak muchy. 6. Nadmierne oszczędzanie też nie jest dobre. Pieniądz ma krążyć w gospodarce. Gdyby oszczędzanie było panaceum każdy kraj miałby wysokie stopy procentowe.
|
|
0 Dołączył: 2009-01-20 Wpisów: 222
Wysłane:
7 marca 2009 00:38:04
SlawekW napisał(a):A mialo byc tak milo, panie w pieknych toaletach, panowie w gustownych krawatach, drinki z parasolkami...:D
A tu dalej kryzys, Titanic i Armagedon! Na Titanicu najlepiej wyszli pasażerowie I i II klasy i ci co pierwsi wyskoczli z pokładu do łodzi a ci co nie wierzyli że taki statek może zatonąć poszli razem z nim na dno. Analogia oczywista. Gospodarka USA też miała być niezatapialna. Nawet z podręczników usuwano słowo 'kryzys' zastępując je 'recesją'.
|
|
0 Dołączył: 2009-01-20 Wpisów: 222
Wysłane:
7 marca 2009 00:40:19
szooler napisał(a):pirx napisał(a):takie dywagacje nie mają sensu bez danych ilościowych. jeśli dodrukuje się mniej niż wyparowało w wyniku zwałki to niby dlaczego ma pojawić się inflacja? Inflacja ma się pojawić,bo taki jest cel dodruku.Chcą zwiększoną ilością pieniądza w obiegu pobudzić konsumpcję,a zarazem sprowokować 6-cio procentowa inflację,która z kolei ma im umożliwić kontrolę nad długiem zagranicznym,ma go po prostu go zeżreć.Ręczne sterowanie. W wyniku zwały wyparowało coś czego i tak nigdy nie było.Faktycznie majątek jest warty dużo mniej,i jest go coraz mniej,bo wierzyciele naciskają. Danych ilościowych nie ma i nie będzie,bo instytucje typu FED ich nie publikują.Pachnie spiskową teorią,ale taka jest rzeczywistość.Pompują gigantyczne góry pieniądza do systemu,żeby powstrzymać recesję.Nikt naprawdę nie wie ile.Większość nic nie wie,i żyje.Nieliczni przewidują inflacyjne tsunami. Problem mają wierzyciele USA - Chiny, Araby i Japonia - albo pozwolą na powolne topnienie swoich wierzytelności albo szybkim ruchem odzyskają pieniądze zarzynając głównego odbiorcę swoich towarów. Dobry zwyczaj - nie pożyczaj :-)
|
|
|
|
9 Dołączył: 2009-01-18 Wpisów: 1 151
Wysłane:
7 marca 2009 10:57:33
Nikt nie musi mnie przekonywać o ogromnej skali kryzysu w Ameryce. Jestem też nieco sceptyczny co do niektórych metod ratunkowych. Ale nas tak naprawdę nurtuje pytanie: co z tego dramatu jest już w cenach? Spadki na Wall Street z ostatnich 6 miesięcy (spadało też wcześniej, ale delikatniutko) są bezprecedensowe. To jednak naprawdę ogromne spadki. Czy może spaść dużo więcej? Moim zdaniem jeśli nawet mamy zobaczyć te np.450pkt to nie teraz. Uważam że przyszedł czas na duże i długie odbicie - taka jest mechanika rynków. Jeśli w ciągu kilku miesięcy gospodarka się nieco poprawi to koniec bessy powinien być teraz, a jeśli będzie coraz gorzej to przed nami nowe minima, ale nie predzej niż w końcówce roku. Moje typy: Jankesi mają 50% szans na dno den już teraz (niekoniecznie dosłownie te magiczne 666, ale jakieś bliskie okolice), a 50% szans na dno na wyraźnie niższym poziomie (prawdopodobnie dopiero za wiele miesięcy). Warszawa na 75% już jest po ostatecznym dołku. Pójdzie niżej tylko wtedy jeśli Janki w przyszłości dotrą do 500pkt. Jeśli zejdą "tylko" do 600pkt to po prostu wyrównamy nasze rekody bessy, ale istotnie ich nie przebijemy. Dlatego tym razem całkowicie trzeźwy ogłaszam koniec bessy w Polsce. Niech się dzieje co chce, nam nie może być źle.
Edytowany: 7 marca 2009 11:19
|
|
0 Dołączył: 2008-11-28 Wpisów: 1 308
Wysłane:
7 marca 2009 13:41:40
Oj Tadziu, Tadziu., Nadzieja umiera ostatnia. Mam nadzieję, że masz rację i to koniec bessy, ale wg mnie daleko, bardzo daleko do tego. Generalnie zostaje się właścicielem jakiejś firmy - akcjonariuszem, by uzyskiwąć zyski czyli dywidendę. Jeżeli w jakimś momencie akceptujemy brak dywidendy to tylko dlatego, że te pieniądze mają pozwolić na powiększenie majątku firmy bez kredytu i większe zyski w przyszłości. To podejście kłóci się z podejściem kadry zarządzającej i pracowników. I to też jest normalne. Dlatego zaczęto wypłacać premie szefom w akcjach i opcjach zarządom. Dziś wartość tych akcji często zmalała kilkaset razy. Owi ludzie albo dawno je sprzedali, albo następnym razem będą woleli żywą gotówkę. Czyli podstawowa sprzeczność pozostała. Sprzeczność tą usłował rozwiązać komunizm w sposób ekstremalny, a w sposób ucywilizowany Tito w Jugosławii. To wszystko zawiodło. Zawiodą też wielkie koropracje. Zyski muszą być sprowadzone na poziom zwykłych ludzi i być wymierne w gotówce, a nie w ułudzie i wycenach z sufitu. Dopóki wskażniki c/z nie będą sensowne i wypłacane regularnie przez większość firm tak długo będziemy się huśtać na nastrojach. A to dla mnie oznacza, że końca bessy nie widać. Juz w Stanach jest lepiej, bo tam więcej firm wypłacało i wypłaca dywidendę. W Polsce żądanie wypłacenia dywidendy budzi wręcz zdziwienie zwiąków zawodowych czy prezesów. Przecież akcjonariusze maja swój spekulacyjny wzrost wartości akcji i do nas niech się nie mieszają. Dla mnie bessa jeszcze potrwa. Oczywiście z jakimiś odchyleniami. Na marginesie mimo obniżek mieszkanie w Warszawie więcej warte niż w Wiedniu czy Berlinie. Czyli jeszcze musimy dostać w kość, bo słabo odczuliśmy kryzys.
|
|
0 Dołączył: 2008-07-27 Wpisów: 2 112
Wysłane:
7 marca 2009 14:52:16
vandee napisał(a):szooler napisał(a):Od kiedy a za gospodarstwo wział się FED,mamy do czynienia z równią pochyłą,jesli idzie o zadłużanie się Ameryki.A jak porzucono standard złota,to znaczy tyle pieniądza w obiegu ile mamy bogactwa(złota),od 1965,zaczęła się mozolna budowa piramidy długu,która kładzie się coraz większym cieniem na niegdyś prężnej gospodarce.Amerykę toczy fiskalny rak,który jest już jej integralną częścią.2/3 gospodarki to konsumpcja.Amerykański cud okazuje się takim samym mitem jak fabryka marzeń Hollywood.Oczywiście,mozna sprzedawać marzenia,jeśli na to są kupcy,ale nie można zarazem oszukiwać,że Ameryka kwitnie,podczas gdy konsumpcja nie daje nic,zostają tylko tony śmieci na wysypiskach.Narody Azji.Europy(choć w mniejszym stopniu) pracują,zarabiają,inwestują.Ameryka się oddaje błogiej konsumpcji.Czy z taką koncepcją Ameryki-utracjusza zgodziliby się jej ojcowie założyciele? Faktycznie,prócz militarnej sily,mamy już od lat do czynienia z gasnącą ekonomią Ameryki.Rewolucja postindustrialna,jak zwykło się było tłumaczyć rosnącą rolę usług w tym kraju,kosztem coraz słabszego,niekonkurencyjnego przemysłu.A może raczej wymówka przed zakasaniem rękawów i zabraniem się do roboty.Ale teraz to juz chyba niemożliwe...Amerykanom zdawalo się,że można nie produkować,to zlecili Europie i Azji.Sami skupili się na dostarczaniu usług,know-how.Można i tak,po warunkiem ,że jest umiar. Obecnie tam jest deficyt wszystkiego.Deficyt handlu,budżetu,oszczędności i liderów.Nie ma woli politycznej ani odwagi,żeby powiedzieć Amerykanom,it is over,tego nie da się tak ciągnąć dalej,w takiej formie i kształcie.Kumulują się problemy.Pokolenie baby-boomers z lat 60 -tych zaczyna przechodzić na emeryturę.Rząd podjał zobowiązanie,ale nie ma tych olbrzymich sum,poszły na konsumpcję.Od paru lat wzmaga się niekorzystna tendencja,gospodarstwa domowe więcej wydają netto,niż są w stanie zarobić.Powielanie polityki Fedu na najniższym szczeblu?Alan Greespan był przez lata uważany za wyrocznię,jest człowiekiem i też się myli.Błędem było uciekanie przed recesją w 2003 r. w jeszcze większą pułapkę zadłużania się.No,ale kto by sobie odmówił konsumpcji,jak była odgórnie sterowana.Dziś ten sam Greenspan martwi się tym,że Ameryka nie oszczędza.Narody które nie oszczędzają,nie mają przyszłości,mówi. To nie jest taka sobie zwykła recesja. 1. Między innymi parytet złota walnie przyczynił się do kryzysu lat 30tych. A Wielka Brytania która twardo próbowała utrzymać kurs funta do złota najdłużej wychodziła z recesji. Poza tym od parytetu złota rządy odeszły z prostego powodu - jest go zbyt mało by pokrywał gigantyczne obroty światowej gospodarki. No chyba że ustalimy wartość złotej obrączki = willa z basenem. 2. Nie ma nic złego w silnym popycie wewnętrznym o ile ma zdrowe źródła. Lepiej uzależniać się od rozrzutności obywateli niż od eksportu. 3. Amerykanie są po prostu zbyt bogaci (czytaj drodzy) by mogli produkować coś konkurencyjnego. 4. "Deficyt handlu,budżetu,oszczędności i liderów." - nie cytuj filmików z youtuba ;-). Też go widziałem :-) 5. Rząd się po prostu wycofa ze zobowiązań i ograniczy Medicare czy Medicaid. To wymyślił chyba Carter a przed nim Amerykanie też jakoś żyli i nie padali jak muchy. 6. Nadmierne oszczędzanie też nie jest dobre. Pieniądz ma krążyć w gospodarce. Gdyby oszczędzanie było panaceum każdy kraj miałby wysokie stopy procentowe. ad1 Nie napisałem,że parytet złota jest dobry,nie mam takiej wiedzy by oceniać.Gdyby rzeczywiście był dobry,mądrzejsi od nas ekonomiści by od niego nie odchodzili.Natomiast uwolnienie się od tego ciężaru,jakim był,umożliwiło decydentom skok na kasę(co w życiu liczy się bardziej.  .). Te całe ich bogactwo nie istnieje,to rozdmuchany,wybujały,z ilomaś zerami po przecinku zapis elektroniczny,taki matrix. Odnośnie filmików,masz rację,to był cytat,i tego się nie wstydzę,tu uczymy się razem,nie każdy zna tak dobrze angielski jak Ty. ;) Nadmierne oszczędzanie nie jest dobre,racja,tak jak nadmierne wydawanie.Jankesi dorwali się do skarbca i go opróżnili.Następne generacje nie otworzą już skarbca,śladu nie zostanie nawet po nazwie.Następne pokolenia otworzą puszkę,coś w niej jest,niestety napis się zatarł,Pandora,takie tam mity.... "Fortuna favet fortibus"
|
|
9 Dołączył: 2009-01-18 Wpisów: 1 151
Wysłane:
7 marca 2009 15:48:26
Na samym początku prawie nikt nie wierzy w nowy trend. Zatem lekko się ośmieszam pisząc o końcu bessy. Sęk w tym że to już naprawdę hossa wystartowała.
|
|
0 Dołączył: 2009-01-15 Wpisów: 468
Wysłane:
7 marca 2009 22:52:11
tadekmazur napisał(a):Nikt nie musi mnie przekonywać o ogromnej skali kryzysu w Ameryce. Jestem też nieco sceptyczny co do niektórych metod ratunkowych. Ale nas tak naprawdę nurtuje pytanie: co z tego dramatu jest już w cenach? Spadki na Wall Street z ostatnich 6 miesięcy (spadało też wcześniej, ale delikatniutko) są bezprecedensowe. To jednak naprawdę ogromne spadki. Czy może spaść dużo więcej? Moim zdaniem jeśli nawet mamy zobaczyć te np.450pkt to nie teraz. Uważam że przyszedł czas na duże i długie odbicie - taka jest mechanika rynków. Jeśli w ciągu kilku miesięcy gospodarka się nieco poprawi to koniec bessy powinien być teraz, a jeśli będzie coraz gorzej to przed nami nowe minima, ale nie predzej niż w końcówce roku. Moje typy: Jankesi mają 50% szans na dno den już teraz (niekoniecznie dosłownie te magiczne 666, ale jakieś bliskie okolice), a 50% szans na dno na wyraźnie niższym poziomie (prawdopodobnie dopiero za wiele miesięcy). Warszawa na 75% już jest po ostatecznym dołku. Pójdzie niżej tylko wtedy jeśli Janki w przyszłości dotrą do 500pkt. Jeśli zejdą "tylko" do 600pkt to po prostu wyrównamy nasze rekody bessy, ale istotnie ich nie przebijemy. Dlatego tym razem całkowicie trzeźwy ogłaszam koniec bessy w Polsce. Niech się dzieje co chce, nam nie może być źle. Tadek, te procenty to w jakis sposob wyliczyles? przedstaw te kalkulacje albo przynajmniej podaj marke herbaty ktorej fusow uzyles
|
|
0 Dołączył: 2009-01-20 Wpisów: 222
Wysłane:
7 marca 2009 22:53:40
tadekmazur napisał(a):Na samym początku prawie nikt nie wierzy w nowy trend. Zatem lekko się ośmieszam pisząc o końcu bessy. Sęk w tym że to już naprawdę hossa wystartowała. Hossa pojawi się wtedy gdy nawet tacy jak tadekmazur przestaną w nią wierzyć.
Edytowany: 7 marca 2009 22:56
|
|
6 Dołączył: 2008-09-16 Wpisów: 2 876
Wysłane:
7 marca 2009 23:00:48
vandee napisał(a):Hossa pojawi się wtedy gdy nawet tacy jak tadekmazur przestaną w nią wierzyć. nigdy nie będzie tak że wszyscy zrezygnują i już nikt nie będzie wierzył w hosse. było już kilka kryzysów i wszyscy znają te etapy. EEX
|
|
9 Dołączył: 2009-01-18 Wpisów: 1 151
Wysłane:
8 marca 2009 11:13:04
1.Namiary na używkę pomagającą mi w prognozach - wino francuskie 12%, dawkowanie: 1 litr przed prognozą. 2.Zawsze ktoś będzie wierzył w hossę. Im niżej tym więcej starych byków upada na duchu, ale pojawiają się nowe byczki zauroczone ogromną skalą spadku postrzeganą jako promocję. 3.A moja prognoza końca bessy podoba mi się także na trzeźwo. Chciałbym ją tylko uściślić że przez koniec bessy w Wawie rozumiem to że WIG nigdy już nie spadnie poniżej 19tys punktów. Czyli dopuszczam minimalne pobicie dotychczasowych dołków. Zatem wiosna i hossa
|
|
0 Dołączył: 2009-02-21 Wpisów: 5 068
Wysłane:
8 marca 2009 11:38:02
Kolejny argument za. Chńczyk nakręcił ostatnio koniunkturę na "kopaliny" To też pomga naszemu surowcowemu rynkowi. Mam nadzieje Tadek że te nasze argumenty nie padną w przyszłym tygodniu. Trzeba by wtedy wrócić parę stron do tyłu i być może zmienić używki. Tak naprawdę można jedynie powiedzieć że tylko jeden z tu piszących ma 100% racje - Owner który twierdzi że z każdym dniem coraz bliżej hossy.
|
|
9 Dołączył: 2009-01-18 Wpisów: 1 151
Wysłane:
8 marca 2009 13:29:02
Tak. Prognoza Ownera jest pewna, ale on w innych wypowiedziach przewidywał jeszcze spadki. "Jeszcze za mało spadło jak na taki kryzys" - lub coś bardzo podobnego - to chyba także były jego słowa. 70% spadku WIGu to za mało? Jak dla mnie to wystarczy. Wszak polska gospodarka żadnej masakry nie przeżywa. Spowolnienie 2001-2002 to były dwa lata niskiego wzrostu PKB (1.2% w 2001r i 1.4% w 2002r). Moim zdaniem lata 2009-2010 nie będą gorsze. A wtedy zjazd WIGu był o 50%. Czy wierzchołek marca 2000 był mniej szalony niż ten z czerwca 2007? Trochę w tym prawdy. O ile dobrze sobie przypominam to w 2000r WIG sięgnął 22.5tys. Potem były dwa chudsze lata w gospodarce i 5 bardzo tłustych. Stąd wnoszę że dobrym prawem indeksu był średnioroczny wzrost o 10-12% w ciągu tych 7 lat. Czyli dla porównywalności z marcem 2000r to na szczycie w 2007 powinniśmy mieć jakieś WIG w przedziale 44-50tys. Było prawie 68tys. - faktycznie zbyt wiele. Ale zauważmy że spadek o 50% z "prawidłowej" wartości WIG dałby dno 22-25tys. Poszliśmy niżej i wystarczy.
|
|