9 Dołączył: 2009-01-18 Wpisów: 1 151
Wysłane:
9 marca 2009 08:34:25
Podpisuję się pod tym co napisał Buldi - my oczywiście pisząc o końcu hossy nie jesteśmy tacy do końca sieriozni. Mamy już trochę dość spadków i szukamy optymizmu. Krytyka ze strony Vandee początkowo była lekko przesadzona - naciągał lekko wskaźniki, pisał o 700pkt obsuwy WIG20 od stycznia (co jest prawdą, ale przedstawia sprawę lekko tendencyjnie). Natomiast jego ostatnie wypowiedzi są już całkiem OK. Za parę tygodni będziemy mądrzejsi. Zobaczymy jak będzie wyglądał lokany(?) dołek u Janków. Zobaczymy czy utrzyma się relatywna siła gpw.
PS. Naprawdę wierzę w to że dno w Wawie już było, ale zachowuję czujność i świadomość sporego prawdopodobieństwa pomyłki. Myślę że to nie tylko wishfull thinking. Są spore szanse na realizację mojej prognozy. Taką całkiem solidną przesłanką jest np. zawracanie wskaźników wyprzedzających koniunktury - one mylą się rzadko a sytuują dno koniunktury w Polsce już w lipcu. DNO MOGŁO JUŻ BYĆ. Wiem że nie musiało.
Edytowany: 9 marca 2009 08:44
|
|
0 Dołączył: 2009-01-20 Wpisów: 222
Wysłane:
9 marca 2009 09:29:45
tadekmazur napisał(a):Podpisuję się pod tym co napisał Buldi - my oczywiście pisząc o końcu hossy nie jesteśmy tacy do końca sieriozni. Mamy już trochę dość spadków i szukamy optymizmu. Krytyka ze strony Vandee początkowo była lekko przesadzona - naciągał lekko wskaźniki, pisał o 700pkt obsuwy WIG20 od stycznia (co jest prawdą, ale przedstawia sprawę lekko tendencyjnie). Natomiast jego ostatnie wypowiedzi są już całkiem OK. Za parę tygodni będziemy mądrzejsi. Zobaczymy jak będzie wyglądał lokany(?) dołek u Janków. Zobaczymy czy utrzyma się relatywna siła gpw.
PS. Naprawdę wierzę w to że dno w Wawie już było, ale zachowuję czujność i świadomość sporego prawdopodobieństwa pomyłki. Myślę że to nie tylko wishfull thinking. Są spore szanse na realizację mojej prognozy. Taką całkiem solidną przesłanką jest np. zawracanie wskaźników wyprzedzających koniunktury - one mylą się rzadko a sytuują dno koniunktury w Polsce już w lipcu. DNO MOGŁO JUŻ BYĆ. Wiem że nie musiało. Gdybym był pesymistą to bym słuchał Roubiniego, Sorosa i oglądał z wypiekami filmiki z youtube czekając na wojnę światową o ropę i zakładał hossę najwcześniej ze 2 lata. Patrzę po prostu realnie. Jeśli gospodarka Polski i UE zwalnia o 2% w ciągu kwartału (pomińmy już tragedię w dalekich USA) to mamy silny trend spadkowy który nie odwróci się nagle w 1-2 kwartały. Ciekawe czy wpadniemy w recesję. Ja zakładam optymistycznie że tylko jeden kwartał (III) będzie na lekkim minusie a może zdarzy się cud i będzie +0,5%. A PKB to nie jedyny wskaźnik. Wszystkie wskaźniki makro poza inflacją znacznie się pogorszyły, kryzys nabiera w Polsce przyspieszenia. Przecież jeszcze w III kwartale 2008 politycy i ekonomiści polscy patrzyli na to co się dzieje w USA raczej z zainteresowaniem niż strachem. Wprawdziw to Wybiórcza ale... biznes.onet.pl/0,1930316,wiado...
Edytowany: 9 marca 2009 09:42
|
|
0 Dołączył: 2009-02-20 Wpisów: 364
Wysłane:
9 marca 2009 10:30:28
Cytat:Kryzys dopiero się zaczyna Gazeta Wyborcza - 09-03-2009 05:39
Co piąta firma ma zamiar zwalniać pracowników i co piąta straciła majątek na opcjach. Jest źle, a będzie jeszcze gorzej - wynika z badań Krajowej Izby Gospodarczej dla "Gazety Wyborczej" Izba przepytała 160 zarówno dużych, średnich, jak i małych przedsiębiorstw. Podobne badania robiono niecałe trzy miesiące temu. - I dziś sytuacja jest, niestety, gorsza - mówi "Gazecie" Mieczysław Bąk z KIG.
Aż 87 proc. przedsiębiorców spodziewa się, że to dopiero początek kryzysu i będzie jeszcze gorzej. Firmom spadają zamówienia - średnio o jedną trzecią. Ale niektóre straciły ich nawet 80 proc. I liczba przedsiębiorstw borykających się ze spadkiem rośnie. Narzeka na to już 70 proc. przedsiębiorstw (w grudniu 60 proc.).
Firmom mogłyby pomóc zamówienia publiczne, ale teraz wszyscy o nie walczą. - Aby je zdobyć, firmy schodzą nawet poniżej kosztów. Wszystko po to, żeby jakoś przetrwać - mówi Katarzyna Augustynowicz-Skruch, prezes firmy budowlanej Eltech (zatrudnia 70 osób).
Skoro nie ma zamówień, firmy szaleńczo tną koszty. Zwolnienia planuje 18 proc. firm, a 36 proc. będzie ograniczać inwestycje.
Na to nakładają się problemy z bankami. Jak pisze "Gazeta" co piąta firma spotkała się z odmową udzielania kredytu. zrodlo: www.wnp.pl/wiadomosci/74876.ht...Oby te nasze nadzieje na nadchodzaca rychlo hosse nie byly jedynie poboznymi zyczeniami. Na razie niestety na to wyglada.
Edytowany: 9 marca 2009 10:31
|
|
|
|
0 Dołączył: 2009-02-21 Wpisów: 5 068
Wysłane:
9 marca 2009 10:54:55
Jak świat światem zamówienia publiczne zawsze "startowały" między marcem a majem. Poza tym budowlanka u nas nie jest sportem zimowym, dlatego IQ jest najgorszy, Dopiero w II kwartale będzie można ocenić jak faktycznie wygląda sytuacja w branży. Można napisać że 36% firm chce ograniczać inwestycje, lub też że 64% nie musi ograniczać inwestycji -oznacza to samo, a trochę inaczej brzmi.
|
|
9 Dołączył: 2009-01-18 Wpisów: 1 151
Wysłane:
9 marca 2009 11:13:13
Patrzę sobie na polskie PKB za ostatnią dekadę. Takie szybkie, niemal identyczne zjazdy PKB były w 1998r i 2004r. W obu przypadkach błyskawicznie dochodziło do powrotu szybkiego wzrostu. Ergo trend PKB jednak może szybciutko zawracać. Tym razem się tego nie spodziewam, ale aktualna prognoza IBnGR żadnej recesji nie przewiduje. W pierwszych dwóch kwartałach wzrost około 1.5%r/r, a w drugiej połowie roku powyzej 2%r/r.
Teraz jest pełno medialnych wypowiedzi że kryzys potrwa jeszcze 2-3 lata. Moim zdaniem kryzys rozumiany jako gorsze czasy dla światowej ekonomii to ma szanse potrwać nawet dużo dłużej (dekadę?), ale recesja w USA prawdopodobnie zakończy się jeszcze w tym roku lub na początku przyszłego. Ogromne pakiety stymulacyjne plus wygasający spadek cen nieruchomości plus gwałtowna restrukturyzacja bardzo elastycznej amerykańskiej gospodarki - to czynniki które zatrzymają recesję już w lipcu lub dopiero za rok, ale zatrzymają. Na mój rozum dno u Janków najdalej za pół roku, a nawet termin obecny jest mocno prawdopodobny.
A jeśli potem gospodarki będą się kiepsko rozwijać (np. nękane nadmiernym długiem publicznym lub inflacją) to po prostu hossa będzie niemrawa, ale jednak będzie to hossa. Oczywiście Polska ma spore szanse być prymusem. Jak ładnie przejdziemy ten rok na 1.5-2.0% wzroście to potem spokojnie wrócimy do 3.0-4.0% nawet przy światowej stagnacji (już nie recesji). W 2012r mamy szanse na pobicie szczytów z 2007r na gpw.
Edytowany: 9 marca 2009 11:14
|
|
0 Dołączył: 2009-01-20 Wpisów: 222
Wysłane:
9 marca 2009 11:41:08
tadekmazur napisał(a):Patrzę sobie na polskie PKB za ostatnią dekadę. Takie szybkie, niemal identyczne zjazdy PKB były w 1998r i 2004r. W obu przypadkach błyskawicznie dochodziło do powrotu szybkiego wzrostu. Ergo trend PKB jednak może szybciutko zawracać. Tym razem się tego nie spodziewam, ale aktualna prognoza IBnGR żadnej recesji nie przewiduje. W pierwszych dwóch kwartałach wzrost około 1.5%r/r, a w drugiej połowie roku powyzej 2%r/r.
Teraz jest pełno medialnych wypowiedzi że kryzys potrwa jeszcze 2-3 lata. Moim zdaniem kryzys rozumiany jako gorsze czasy dla światowej ekonomii to ma szanse potrwać nawet dużo dłużej (dekadę?), ale recesja w USA prawdopodobnie zakończy się jeszcze w tym roku lub na początku przyszłego. Ogromne pakiety stymulacyjne plus wygasający spadek cen nieruchomości plus gwałtowna restrukturyzacja bardzo elastycznej amerykańskiej gospodarki - to czynniki które zatrzymają recesję już w lipcu lub dopiero za rok, ale zatrzymają. Na mój rozum dno u Janków najdalej za pół roku, a nawet termin obecny jest mocno prawdopodobny.
A jeśli potem gospodarki będą się kiepsko rozwijać (np. nękane nadmiernym długiem publicznym lub inflacją) to po prostu hossa będzie niemrawa, ale jednak będzie to hossa. Oczywiście Polska ma spore szanse być prymusem. Jak ładnie przejdziemy ten rok na 1.5-2.0% wzroście to potem spokojnie wrócimy do 3.0-4.0% nawet przy światowej stagnacji (już nie recesji). W 2012r mamy szanse na pobicie szczytów z 2007r na gpw. 1998 to był kryzys w Azji a w 2004 były tylko 4 kwartały spadkowe z rzędu. To nie był kryzys. Teraz mamy spowolnienie trwające już 7 kwartał z rzędu. I tym razem nie wygląda na to że jest to zwykły cykl koniunkturalny tylko mamy załamanie na rynku mieszkaniowym, eksportowym i finansowym. Z resztą się zgadzam. 2010 będzie znacznie lepszy a 2011 już całkiem dobry i faktycznie możemy w 2012 przebić 4000pkt na WIG20. Historia uczy że po głębokich załamaniach jest długi okres prosperity więc pobicie 6000 w ciągu 5 lat również jest jak najbardziej realne.
Edytowany: 9 marca 2009 11:41
|
|
9 Dołączył: 2009-01-18 Wpisów: 1 151
Wysłane:
9 marca 2009 12:11:53
Też mam wrażenie że w gruncie rzeczy bardziej się zgadzamy niż wynikałoby to z niektórych postów.
Głowię się nad tym jak Janki zareagują na bankructwo GM. Chyba jednak do tego dojdzie. Chociaż nic pewnego, bo może tylko terroryzują związkowców (też terrorystów) i obligatariuszy (żeby się zgodzili na zamianę na akcje).
|
|
0 Dołączył: 2008-11-12 Wpisów: 364
Wysłane:
9 marca 2009 13:04:53
a w latach 2000-2001 było to 9 kwartałów spadku wzrostu PKB r/r. Obecnie wygląda to trochę inaczej bo wyniki z 2,3 i 4Q 2007 roku były na zbliżonych do siebie poziomach, bez wyraźnej tendencji spadkowej. Jeżeli by się bawić historycznymi danymi, to analogicznie do 2000r został nam jeden kwartał spadku. Tylko ze wtedy produkcja przemysłowa, nie spadała tak bardzo jak teraz- największy spadek to -4,8% w czerwcu i grudniu 2001r., a ostatni odczyt ze stycznia 2009 przyniósł spadek o 14,4% r/r. Sprzedaż detaliczna wygląda już lepiej niż w latach 2000-01, jeżeli ta tendencja sie utrzyma to motorem napędowym wzrostu PKB w tym roku będzie konsumpcja, co na dłuższą metę wcale nie jest takie dobre.
Jeżeli przyjęlibyśmy założenie, że dno na polskiej giełdzie już osiągneliśmy i historia lubi sie powtarzać, to dno z 2001 roku wyprzedziło o 3 miesiące kwartał z najsłabszym wzrostem PKB (4Q 2001 +0,2%), także zostałby jeszcze jeden kwartał spadku dynamiki wzrostu PKB.
|
|
0 Dołączył: 2009-01-20 Wpisów: 222
Wysłane:
9 marca 2009 13:50:19
tadekmazur napisał(a):Też mam wrażenie że w gruncie rzeczy bardziej się zgadzamy niż wynikałoby to z niektórych postów.
Głowię się nad tym jak Janki zareagują na bankructwo GM. Chyba jednak do tego dojdzie. Chociaż nic pewnego, bo może tylko terroryzują związkowców (też terrorystów) i obligatariuszy (żeby się zgodzili na zamianę na akcje). To raczej związkowcy GM terroryzują rząd. Hołota się za bardzo rozpanoszyła . Godzina pracy robotnika GM kosztuje 73$ a Toyoty 48. Przeciętny koszt w USA w branży przemysłowej to 31. Nie dość że produkują drogo to jeszcze badziew którego nie chcą kupować Amerykanie o świecie nie mówiąc. Albo się robotnicy i związki zgodzą na drastyczne redukcje płac i zatrudnienia albo wszyscy pójdą na zieloną trawkę. Socjalizmu im się zachciało.
|
|
0 Dołączył: 2009-01-20 Wpisów: 222
Wysłane:
9 marca 2009 13:55:40
Bartosz napisał(a):a w latach 2000-2001 było to 9 kwartałów spadku wzrostu PKB r/r. Obecnie wygląda to trochę inaczej bo wyniki z 2,3 i 4Q 2007 roku były na zbliżonych do siebie poziomach, bez wyraźnej tendencji spadkowej. Jeżeli by się bawić historycznymi danymi, to analogicznie do 2000r został nam jeden kwartał spadku. Tylko ze wtedy produkcja przemysłowa, nie spadała tak bardzo jak teraz- największy spadek to -4,8% w czerwcu i grudniu 2001r., a ostatni odczyt ze stycznia 2009 przyniósł spadek o 14,4% r/r. Sprzedaż detaliczna wygląda już lepiej niż w latach 2000-01, jeżeli ta tendencja sie utrzyma to motorem napędowym wzrostu PKB w tym roku będzie konsumpcja, co na dłuższą metę wcale nie jest takie dobre.
Jeżeli przyjęlibyśmy założenie, że dno na polskiej giełdzie już osiągneliśmy i historia lubi sie powtarzać, to dno z 2001 roku wyprzedziło o 3 miesiące kwartał z najsłabszym wzrostem PKB (4Q 2001 +0,2%), także zostałby jeszcze jeden kwartał spadku dynamiki wzrostu PKB. I kwartał 2009 napewno będzie znacznie gorszy od IV2008. Widać to po mocnych spadkach produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej. Kwartał II powinien być mniej porażający ale również w dół. No chyba że słaba złotówka mocno pomoże eksportowi bo na popyt wewnętrzny przy szybko rosnącym bezrobociu nie ma co liczyć.
|
|
|
|
9 Dołączył: 2009-01-18 Wpisów: 1 151
Wysłane:
9 marca 2009 14:51:27
1.Jestem zwolennikiem upadku GM, ale oni mają straszne długi i nie wiem kto jest wierzycielami. Mam nadzieję że jakieś zmasowane w niektórych podmiotach straty z tytułu niewypłacalności GM nie uruchomią efektu domina. 2.Drugi kwartał w gospodarce może pozytywnie zaskoczyć. Zarówno w USA jaki i w Polsce. Jankesi tak błyskawicznie tracą miejsca pracy że lada chwilę ten proces radykalnie spowolni. Zaczną oddziaływać ulgi podatkowe z pakietu Obamy. A my odczujemy korzyści ze słabszego złotego.
|
|
0 Dołączył: 2008-11-12 Wpisów: 364
Wysłane:
9 marca 2009 15:14:55
Ad.1 Tez jestem zwollenikiem GM i wszystkich kolosow na glinianych nogach. Ludzie z dnia na dzien nie przestana kupowac samochodow, a rynek nie lubi prozni i na pewno ta luka zostałaby szybko wypełniona.
|
|
9 Dołączył: 2009-01-18 Wpisów: 1 151
Wysłane:
9 marca 2009 15:20:37
Wojtek Białek w swoim nowym wpisie znowu nawiązuje do katastroficznej prognozy, z której wynika że patrząc długoterminowo to przed nami jest jeszcze wiele lat bardzo głębokich spadków. Rynek amerykański miałby za jakieś 5 lat osiągnąć wartości z samego początku lat 90-tych. SP500 po 250pkt? Moim zdaniem pogląd lekko szalony, ale gdyby nawet -to po prostu nie poszlibyśmy za Amerykanami.
|
|
0 Dołączył: 2009-02-20 Wpisów: 364
Wysłane:
9 marca 2009 15:27:01
Czy obecna cena akcji nie antycypuje tego, ze drugi kwartal bedzie lepszy niz pierwszy. To, ze ten bedzie kiepski bylo wiadomo juz w styczniu i w lutym. Byc moze wzrosty po 18tym lutego sa tylko rezultatem antycypacji nieco lepszego II kwartalu?
|
|
0 Dołączył: 2009-02-20 Wpisów: 364
Wysłane:
9 marca 2009 15:35:02
Cytat:Wojtek Białek w swoim nowym wpisie znowu nawiązuje do katastroficznej prognozy, z której wynika że patrząc długoterminowo to przed nami jest jeszcze wiele lat bardzo głębokich spadków. Rynek amerykański miałby za jakieś 5 lat osiągnąć wartości z samego początku lat 90-tych. SP500 po 250pkt? Moim zdaniem pogląd lekko szalony, ale gdyby nawet -to po prostu nie poszlibyśmy za Amerykanami. Wykluczyc tego nie mozna, bo jedyne, co na DLUZSZA mete bedzie stymulowal pakiet stymulacyjny Obamy, to wzrost cen zlota i srebra, a nie gieldy czy dolara. Kilka razy w dziejach zdarzylo sie, ze stosunek DJ do zlota byl 1:1, gdyby tak mialo byc i tym razem, to zapewne spotkaja sie gdzies w okolicach 2500-3000. Wtedy S&P bylby zapewne gdzies w okolicy 300 pkt. No, ale krysztalowej kuli nikt nie ma, wiec pozostaje nadzieja, ze az tak zle nie bedzie. Obawiam sie bowiem, ze gdyby DJ i S&P spadło tak nisko, to przeszlosc wksazuje, ze przelozy sie w duzym stopniu na WIG.
|
|
9 Dołączył: 2009-01-18 Wpisów: 1 151
Wysłane:
9 marca 2009 15:37:38
Moim zdaniem lepsza ostatnio postawa gpw jest przede wszystkim spowodowana zmianą poglądu inwestorów zagranicznych. Jeszcze niedawno traktowali nas jako część regionu zagrożonego całkowitym upadkiem, a teraz spojrzeli na to realniej. Sami chcieliby mieć u siebie taką "katastrofę" jak u nas. Przeważnie są w duuużo gorszej niż my kondycji.
|
|
9 Dołączył: 2009-01-18 Wpisów: 1 151
Wysłane:
9 marca 2009 15:42:04
Nigdzie się nie spotkają. USA to nie jest gospodarczy trup. Jeszcze pokażą power. Scenariusze totalnej i trwałej zapaści w USA wykluczam. Już barziej martwiłbym się o Japonię lub wiele krajów europejskich. Tam de facto sytuacja jest dużo gorsza.
|
|
0 Dołączył: 2009-02-20 Wpisów: 364
Wysłane:
9 marca 2009 15:58:34
tadekmazur napisał(a):Moim zdaniem lepsza ostatnio postawa gpw jest przede wszystkim spowodowana zmianą poglądu inwestorów zagranicznych. Jeszcze niedawno traktowali nas jako część regionu zagrożonego całkowitym upadkiem, a teraz spojrzeli na to realniej. Sami chcieliby mieć u siebie taką "katastrofę" jak u nas. Przeważnie są w duuużo gorszej niż my kondycji. Tez mam taka nadzieje. Wydaje mi sie, ze nasz rzad nie pojdzie tym samym torem, co amerykanski, drukujac i pompujac gotowke bez upamietania, a raczej w kierunku oszczednosci i zaciskania pasa, co musi przyniesc lepsze efekty. Ale jaki my mamy dlug narodowy, czy ktos wie? Jak on sie ma do PKB? Amerykanie maja okolo 11 biliardow, ale ciekaw jestem czy gdyby to podzielic na ilosc mieszkancow, czy nie okaze sie, ze jestesmy w jeszcze gorszej sytuacji, zwlaszcza ze my nie mamy nawet w przybliezeniu takiego potencjalu, jak Ameryka.
|
|
9 Dołączył: 2009-01-18 Wpisów: 1 151
Wysłane:
9 marca 2009 16:35:53
Amerykanie to już raczej bliżej 13bln to 82% ich PKB. Polska ma dług 47% PKB. Dużo mocniej od Amerykanów zadłużeni są Japończycy i Włosi, a na zbliżonym poziomie Grecja, Belgia i Węgry. Wszystkim dług szybko rośnie, a nam tylko nieznacznie i mam nadzieję chwilowo.
|
|
0 Dołączył: 2009-02-20 Wpisów: 364
Wysłane:
9 marca 2009 16:38:28
tadekmazur napisał(a):Nigdzie się nie spotkają. USA to nie jest gospodarczy trup. Jeszcze pokażą power. Scenariusze totalnej i trwałej zapaści w USA wykluczam. Już barziej martwiłbym się o Japonię lub wiele krajów europejskich. Tam de facto sytuacja jest dużo gorsza. Zgadzam sie. Kiedy ta zadyma sie skonczy USA pozostana na topie jako superpotega. Rok temu mowilem ludziom, kotrzy u nas zacierali rece, bo w USA sie wszystko walilo, a u nas dolar byl wart tylko 2 zl, przestrzegajac, zeby sie przedwczesnie nie cieszyc, bo w Europie moze byc duzo gorzej, no i mamy dolara za prawie 4 zl. Amerykanie to bardzo przedsiebiorczy narod, dysponujacy ogromnym potencjalem intelektualnym (czesciowo za sprawa imigracji), a takze swietna infrastrukture, ktorej my sie juz chyba do konca swojego zycia w Polsce nie doczekamy, bo nasz rzad, zamiast miec plany gotowe pod budowe autorstrad i drog, kiedy niedlugo tabuny bezrobotnych wyladuja na ulicach, nie potrafi niczego przygotowac zawczasu. Amerykanie sa bez porownania bardziej pragmatyczni od nas. Tam nie czekasz tygodniami czy miesiacami, zeby zarejestrowac biznes, ale takie rzeczy zalatwia sie od reki. Nalezy tez jednak DOCENIC potencjal rzadu USA oraz FED, ktorzy potrafia schrzanic wszystko, czego sie dotkna. Dlatego obawiam sie, ze to, co bez ich interwencji juz by sie skonczylo, moze sie skonczyc, ale hiperinflacja. Dolar nie bedzie dlugo tak silny, jak teraz. Obecnie ludzie z przyzwyczajenie uciekaja od swoich slabnacych walut do dolara, ale kiedy na skutek pompowania biliardow dolarow przez rzad USA, w koncu kazdy zrozumie, ze USA sprzedaje swiatu inflacje, wowczas tak szybko, jak ludzie masowo wykupywali (i wciaz kupuja) obligacje USA, tak szybko z nich uciekna, a wtedy dolar straci szybko i drastycznie na wartosci. Gdzie ludzie wtedy zaparkuja swoje fundusze? Nie w jenie, euro czy zlotowce (bo nawet frank szwajcarski to juz nie jest to, co bylo), ale w zlocie i srebrze. Dlatego w takich okolicznosciach DJ moze latwo sie spotkac z kursem zlota w stosunku 1:1 na poziomie 3000 czy chocby i 5000. Tak naprawde nie jest to tak nieprawdopodobne, jak wiekszosc z nas moze sadzic.
|
|
Czy na pewno chcesz przesłać zgłoszenie do moderatora?
Poniżej potwierdź lub anuluj swój wybór.