no pewnie, że za szybko. choć można też napisać, że nieco za późno.
w obu przypadkach horyzont można określić na jakieś 3 lata(?) poślizgu w wersji dla nie-twardojajecznych.
dlaczego podchodzicie do konia w samych rękawicach, miśki?
a tu, nie dość, że nie opłaca się kopać, to nawet kamizelka kuloodporna może nie pomóc.

kliknij, aby powiększyćstraszenie obniżeniem ratingu dla Irlandii już nic nie znaczy.
właściwie wszystkie zagrożenia rynkowe zostały już przetrawione.
wydaje mi się, że cały świat już wie, że akumulatory do drukarek się ładują. i nikt nie potrafi/nie chce (niepotrzebne skreślić) się temu przeciwstawić.
Japonia swoje, Chiny pędzą dalej i zapewne co jakiś czas będą straszyć "pęknięciem bańki u nich". ok, rozumiem, że Szanghaj i Pekin już dorównują Los Angeles czy Chicago. ale tam miliony ludzi żyje dalej w "epoce kamienia", więc w sektorze przemysłu i usług jest jeszcze masa rzeczy do zrobienia.
zadłużenie staje się już tylko oczopląsowym wyobrażeniem. i choćby problem miał przynieść hipergigantyczne kłopoty w skali makro (i tak jest), to nie widzę powodów by na iluzji pohossować jeszcze 2-3 lata.
skoro rynek dostanie zastrzyk od benka helikoptera, to zapewne co nieco upcha i w rynek akcji.
każdy swoim sterem i żeglarzem.