Jak ktoś ma za dużo czasu i energii to można ją 'pożytkować' na wirtualnym graniu
opennetpr wyjaśnił chyba w dużej mierze różnice między graniem w realu a wirtualnie, ja dodam tylko śmieszną historię, bo moją własną
otóż grałem, już drugą edycję, gry studenckiej na parkiet.pl i muszę przyznać całkiem nieźle wydawało mi się oddawała rzeczywistość, bo jeśli złożyłeś zlecenie to realizowane było ono dopiero wtedy kiedy na giełdzie faktycznie takie zostało zrealizowane, więc wykminiłem, że można realizować całkiem niezłą dzienną stopę zwrotu wysokości 4-5%, wykorzystując dzienne wachania kursu na biotonie

kupował człowiek za te 100 tyś. zł biotonu za powiedzmy 0.24 sprzedawał zaraz po 0.25 i było po odliczeniu prowizji te 3 tyś. na plus

Oczywiście takie handlowanie tylko kiedy człowiek był już upewniony że przez większość dnia kurs będzie się wahał w takich granicach, no i wirtualnie takie coś miało sens...
Pomyślałem, policzyłem i wyszło że w realu można by i spróbować takiego 'przekrętu' spróbować, rachunek maklerski w mBanku był, przelałem okrągły tysiąc na próbę no i z niecierpliwością czekałem, aż się tam pojawią, licząc już utarg na transakcji w granicach 30-40 zł więc jak bogowie dadzą to i przez jakiś czas poleci wykładniczo w górę
1. zbyt zniecierpliwiony czekaniem na pieniądze na koncie, wkupiłem się w BIO po 0.24 za akcję, wiedząc bo było to tego dnia aż nadzbyt widoczne że WIG20 poleci w dół (no ale nie przecież mój BIO), więc zawiodły mnie emocje.
2. na kupno czekałem ponad godzinę, tu dostałem pierwszą lekcję od giełdy że trzeba być cierpliwym i swoje w kolejce wystać, więc zanim ustawiłem się w kolejce ze sprzedażą po 0.25 BIO ruszył na południe i nie chciał wrócić do tego poziomu przez ponad 2 miesiące, historia dalej jest jeszcze bardziej zabawna, bo trzymałem papier, w momencie gdy zmienił się prezes i na stanowisko wszedł J. Guy, dając mi nadzieję na lepszą przyszłość dla BIO. Pojawiła się jednak informacja o emisji nowego pakietu akcji, pomyślałem że tego już za wiele - rozwodnią się, kurs znowu poleci, a przecież wokół tyle bardziej perspektywicznych spółek, ustawiłem się po 0.22, sprzedałem by za dosłownie, kilkanaście minut zobaczyć jak cena szybuje osiągając nawet 0.33

... mówię Wam - wszystkie stoły ogryzione

póki co ratowany jestem przez ACP, ale wiem że jeszcze nie raz dostanę po tyłku - i dobrze
więc może i warto grać wirtualnie, ale trzeba uważać, żeby nie nabrać zbyt dużej pewności siebie i zdawać sobie sprawę z różnic... bądź co bądź, póki co zainwestowanych tych moich parę groszy dał mi więcej doświadczenia niż jakiekolwiek wirtualne granie...