PARTNER SERWISU
mutwonxq
152 153 154 155 156

Kiedy szczyt hossy?

lajkonik
0
Dołączył: 2008-11-28
Wpisów: 1 308
Wysłane: 20 sierpnia 2011 17:12:01
Manko, ja nigdzie nie twierdziłem, że naganiasz na hossę.

Większa produkcja=większe zatrudnienie

Zdziwiło mnie tylko, że się z tym zgadzasz, bo wcześniej pisałeś o inwestycjach jako motorze dalszego przyśpieszonego rozwoju. Inwestycje np w infrastrukturę z pewnością zwiększają zatrudnienie, ale jest kłopot z finansowaniem bez inflacyjnym. Inwestycje w produkcję to jednak w globalnym ujęciu spadek zatrudnienia. Jak nie w firmie, która inwestuje, to np. u konkurenta, który stracił rynek.
Taurus i ja też zgadzamy się na "interwencję" państwa w gospodarkę. Ale nie bezpośrednio finansową !!! To chyba różnica.
W swoich postach też zwracam uwagę, że sytuacja makroekonomiczna wydaje się lepszą niż w 2008 roku (początek 2009 to już tylko prosta konsekwencja) co nie znaczy, że nie będzie gorzej, bo pewne, wtedy dostępne środki, dzis albo są niedostępne albo wywołają inne choroby. Głównym problemem na dziś jest to, że ani stymulusy - infrastrukturalne czy dopłaty do wraków, ani QE1+QE2 nie wywołały wzrostu zatrudnienia. Czyli 90% społeczeństwa się rozwija i nie potrafi do tego wciągnąć pozostałych 10% (85-15 ?). Dodatkowo są emeryci i dzieci tych "wykluczonych". Stąd problem, bo przecież tamci też muszą z czegoś żyć. I żyje. Na koszt tych pozostałych, niestety.

P.S. Nie chcę się tu wdawać w rozważania na temat zakresu socjalu. Po prostu stwierdzam fakt.

mankomaniak
0
Dołączył: 2008-10-04
Wpisów: 572
Wysłane: 20 sierpnia 2011 17:39:17
lajkonik napisał(a):
Deflacja to nie jest wytwór wyobraźni. Sprawdź lata 30 XX wieku. Zresztą to wtedy narodził się interwencjonizm państwowy w gospodarkę kapitalistyczną.


A gdzie ten wytwór dostrzegasz? U mnie? To właśnie Ty masz wytwory wyobraźni. Trzeba rozdzielić parę spraw. Gdy się tłumaczy zjawisko ekonomiczne, to się stosuje tzw. ceteris paribus po to aby nie mieszać różnych spraw. Temat dotyczył efektu "zalewania" pięniędzmi rynek przez bank centralny, podczas gdy Ty zacząłęś sie produkować na temat cyklu koniunkturalnego, recesji, deflacji itd. Sprawy mogą się łączyć ze sobą, ale tworzysz nowe tematy. Widocznie nie rozumiesz o czym ja mówię. Masz jakieś w głowie schematy i analogie i coś Ci się tam łączy i wyszło: Aha! cykl koniunkturalny. Proponuję spojrzeć świeższym okiem na to co piszę nie przez pryzmat swojej wiedzy ,tylko logiczny/ekonomiczny sposób rozumowania.

[/quote]
lajkonik napisał(a):
W swoim modelu w ogóle nie zakładasz oczekiwań inflacyjnych ludzi, któzy żyją w takim systemie i żądają więcej niż spodziewana inflacja. Na końcu prowadzi to do hiperinfalcji.


[/quote]Po pierwsze jeśli ludzie mają oczekiwania inflacyjne i są prawidłowe, to model w ogóle się nie zmieni. Ludzie wiedzą bowiem, że FED zwiększa ilość pieniądza, a więc przewidują inflację, a więc ceny natychmiast rosną. Cały proces zostaje po prostu przyspieszony. W rzeczywistym świecie ludzie nie mają doskonałych informacji i cały proces dostosowawczy trwa dłużej.

[/quote]Pierwszy raz słyszę, żeby ludzie mający oczekiwania inflacyjne żądali więcej niż spodziewana inflacja, co wywołuje hiperinflację. To już stek bzdur.[/quote]

[/quote]Z twoich wypowiedzi wynika, że chyba jesteś młody. Ja przeżyłem hiperinflację w Polsce i musiałem dyskutować z swoimi pracownikami na ten temat. Tak w końcówce lat 80, jak i na początku 90 tych. Naprawdę nie jest łatwo. Nasze regulaminy wynagradzania i jakieś premie za inflacje zmieniały się co miesiąc, a czasem częściej blackeye Co nie znaczy, że im się nie należały. Po prostu gdybyś ustalał to na dłuższy termin nic by nie grało. Nie życzę Ci przeżycia czegoś takiego. Skąd był popiwek, a i teraz w Niemczech masz co roku negocjacje płacowe. We Włoszech miałeś całe mechanizmy indeksacji płac. Ze znajomością realnej gospodarki u Ciebie słabo, oj słabo.[/quote]

I znowu ten sam problem. Zamiast ściśle spojrzeć na problem, to po prostu widzisz go z punktu widzenia swojej wiedzy/historii. Sytuacja ma się w rzeczywistości tak. Napisałeś:

"W swoim modelu w ogóle nie zakładasz oczekiwań inflacyjnych ludzi, któzy żyją w takim systemie i żądają więcej niż spodziewana inflacja. Na końcu prowadzi to do hiperinfalcji."

Skoro żądają więcej niż spodziewana inflacja, to logiczne jest, że w tym samym momencie spodziewana inflacja rośnie, bo płace są ściśle związane z cenami. Faktem jest, że istnieje i znane jest w teorii tzw. spirala cenowo-płacowa. Gdy podaż pieniądza rośnie o 1% i wywołuje inflację 1%, to indeksacja płac powoduje, że płace rosną jakiś procent na skutek inflacji. Ale ten wzrost płac wywołuje kolejny wzrost inflacji, co znowu zogdnie z indeksacją wywołuje podwyżkę płac. W ten sposób inflacja wynosi nie początkowe 1%, ale np. 5%. Ale niestety mylisz pojęcia: na skutek wzrostu cen podwyżka płac jest spowodowana tym, że ludzie oczekują, że inflacja w przyszłym okresie jeszcze wzrośnie, czyli płace się chcą dostosować do oczekiwań inflacyjnych. A nie podnoszą stawki, bo żądają więcej niż inflacja. Inflacja ma cechę inercji, a więc przez parę lat ma trend. Ten trend jest już oczekiwany. WIęc nie myl tutaj pojęć.

Tylko co z tego? Czy ja w ogóle mówię co się dzieje w środku w krótkich okresach? Nie, mnie interesuje długi okres i o nim pisałem. W krótkim okresie, wzrost podaży pieniądza zwiększa PKB, co wszyscy wiedzą, w długim wywołuje inflację. I tak samo należy spojrzeć na Twój problem. W krótkim okresie mamy inflację przewyższającą nawet nadprodukcję (tak jak w przykładzie nie 1%, ale np. 5%), czyli nadprodukcja zaczyna mieć dodatkowe efekty uboczne. Ale w długim terminie gospodarka wraca do równowagi: skoro ceny rosną powyżej nadprodukcji, to się zmniejszy popyt. Mniejszy popyt prowadzi do mniejszej produkcji. W dłuższym terminie jednak, aby sprzedać towar, przedsiębiorcy będą musieli zmniejszyć jego cenę, tak by usunąć nadprodukcję. Spadek produkcji wywoła mnożnikowy spadek cen i spirala cenowo-płacowa zniknie.

Ale po co mieszać takie sprawy z tematem który podejmowałem? Ze znajomością realnej gospodarki u Ciebie słabo, oj słabo - dokładnie poducz się trochę.
Co cię nie zabije, to cię udziwni

[**usunięto zakazaną treść**]
Edytowany: 20 sierpnia 2011 17:52

digital_world
0
Dołączył: 2009-10-23
Wpisów: 184
Wysłane: 20 sierpnia 2011 17:47:59
Tak czytam Wasze wypowiedzi i zastanawiam się skąd pomysł, że:

Cytat:
większa produkcja = większe zatrudnienie


Za zwiększoną produkcję w obecnych czasach odpowiada z reguły rozszerzenie mocy produkcyjnych poprzez stosowanie maszyn, systemów informatycznych etc.

Weźmy na przykład wykonanie takiego skomplikowanego detalu - teraz można użyć obrabiarki CNC a dawniej potrzebowaliśmy: tokarza, frezera, wiertacza (?) itd. Dziś wystarcza w zupełności programista CNC, ewentualnie operator, który ten program na obrabiarce wklepie i jej przypilnuje.

Inna sprawa. Spójrzcie jak wyglądały giełdy w zeszłym a w obecnym stuleciu - dawniej na parkietach aż wrzało, teraz panuje względny spokój a pracę dziesiątek czy setek ludzi przejęły automatyczne systemy transakcyjne jednak obrót zwiększył się ogromnie (potraktujmy go jak swego rodzaju "produkcję").

Rozumiem, że w przypadku przemysłu wzrost produkcji poprzez stosowanie specjalistycznych maszyn wymusza zwiększenie zatrudnienia w sektorach, które te maszyny dostarczają czy jest to jednak aż tak znaczny przyrost etatów kompensujący spadek zatrudnienia u jednego czy drugiego wytwórcy? Moim zdaniem nie, jednak pozostawiam to pytanie otwartym.
Mój blog: vibender.pl
Edytowany: 20 sierpnia 2011 17:48


mankomaniak
0
Dołączył: 2008-10-04
Wpisów: 572
Wysłane: 20 sierpnia 2011 18:09:54
Dlaczego

Cytat:
większa produkcja = większe zatrudnienie
?

Odpowiedź prosta.

1. liczba ludności rośnie, co istotnie zwiększa PKB
2. im więcej personelu jest zaangażowanego w badania, rozwój technologii, tym więcej tej technologii, a ta zwiększa realny PKB. Więcej ludzi to także więcej pomysłów i wieksze prawdopodobieństwo nowych odkryć.

Z tym równaniem nie należy się kłócić (a tym bardziej nazywać "pomysłem"), tylko przyjąć z pokorą, bo jest udowodnione empirycznie.

Co cię nie zabije, to cię udziwni

[**usunięto zakazaną treść**]
Edytowany: 20 sierpnia 2011 18:13

mankomaniak
0
Dołączył: 2008-10-04
Wpisów: 572
Wysłane: 20 sierpnia 2011 18:52:17
Dla niedowiarków i mało wyedukowanych - choć wiem, że wiara jest tak silna, że nawet obraz zniekształca - do obejrzenia i ewnentualnie poczytania:

GLOBAL MONEY SUPPLY GROWTH VS. INFLATION

Żebyście się nie zdziwili, że ta linia nie biegnie pod kątem 45%, hehehe.


Co cię nie zabije, to cię udziwni

[**usunięto zakazaną treść**]

digital_world
0
Dołączył: 2009-10-23
Wpisów: 184
Wysłane: 20 sierpnia 2011 19:00:40
Zgadzam się w pełni, że wraz z rozwojem technicznym idzie coraz większa liczba odkryć i wynalazków. Zwiększenie populacji z pewnością może skutkować zwiększeniem produkcji, no bo w jakiś sposób trzeba zaspokoić potrzeby tych rzesz ludzi.

Natomiast zwiększenie produkcji niekoniecznie musi się odbywać poprzez zwiększenie zatrudnienia. Wzrost mocy produkcyjnych można osiągnąć przecież poprzez zwiększenie kwalifikacji załogi i zainwestowanie w efektywniejszy sprzęt co przełoży się na wzrost wydajności pracy przy nadal tym samym zatrudnieniu. Stąd wyrażenie

większa produkcja = większe zatrudnienie

nie jest dla mnie do końca prawdziwe. Równocześnie jestem pewien, że są obszary gdzie nie da się (na razie) zwiększyć mocy produkcyjnych inaczej niż poprzez zwiększenie zatrudnienia - wszystkie te, gdzie zdolności manualne człowieka są niezbędne a nieopłacalnym byłoby rozbicie ich na szereg prostszych procesów. Bardziej realnie jest dla mnie:

wzrost populacji = zwiększenie produkcji

Zastanawiam się właśnie czy aby na pewno rozwój technologii musi owocować zwiększeniem produkcji. Kiedyś potrzebowałem: zegarka, kalkulatora, telefonu komórkowego, notatnika, dyktafonu, aparatu fotograficznego, dziś w większości przypadków wystarcza zupełnie smartfon albo tablet. Akurat tutaj rozwój technologii doprowadził do pewnej unifikacji i wypieranie całej grupy produktów przez jeden najnowocześniejszy. Stąd z 6 różnych producentów zostaje 1 - smartfonów/tabletów itd.

Aha. Lubię czytać Twoje posty zwłaszcza te nieokraszone emocjonalnie, więc jeśli mógłbyś odnieść się do tego:
Cytat:
Z tym równaniem nie należy się kłócić (a tym bardziej nazywać "pomysłem"), tylko przyjąć z pokorą, bo jest udowodnione empirycznie.

jakimiś ciekawymi linkami to z przyjemnością przeczytam.
Mój blog: vibender.pl
Edytowany: 20 sierpnia 2011 19:04

fidelio77
0
Dołączył: 2009-08-06
Wpisów: 745
Wysłane: 20 sierpnia 2011 19:11:41
mankomaniak napisał(a):
Dlaczego

Cytat:
większa produkcja = większe zatrudnienie
?

Odpowiedź prosta.

1. liczba ludności rośnie, co istotnie zwiększa PKB
2. im więcej personelu jest zaangażowanego w badania, rozwój technologii, tym więcej tej technologii, a ta zwiększa realny PKB. Więcej ludzi to także więcej pomysłów i wieksze prawdopodobieństwo nowych odkryć.

Z tym równaniem nie należy się kłócić (a tym bardziej nazywać "pomysłem"), tylko przyjąć z pokorą, bo jest udowodnione empirycznie.



A to nie jest czasem tak, że 5 geniuszy wymyśla urzadzenie, które pozbawia pracy tysiące pracowników, dając pracę setce specjalistów?

mankomaniak
0
Dołączył: 2008-10-04
Wpisów: 572
Wysłane: 20 sierpnia 2011 19:21:18
Lajkonik Wam wytłumaczy, że najważniejszą sprawą jest wydajność pracy. Ta rośnie - a chyba z tym się zgodzicie - w wyniku postępu techniczego. Rozumiem, że w to też nie wierzycie i musze dowieść. No cóż np. w 1913 był sobie taki Ford, który odkrył taśmę montażową, co skróciło czas zmontownia auta z 12,5 h do 1,5 h. Koszty się zmnieszyły, więc mógł zwiększyć wynagrodzenia i jeszcze obniżyć ceny. Tak się stało. Społeczeństwo nie tylko nie ucirpiało przez niego, ale i zyskiwało wyższe zarobki realne.

Nie będę drugi raz tłumaczył, że większe pkb to wieksze zatrudnienie, bo każdy inteligentny człowiek wie o co chodzi, nie trzeba tłumaczyć, że nie musi być ta sama proporcja. Jesli tak Wam przeszkadza, to uznajcie to za skrót myślowy.

Ciekawy link jak, prosiłeś (bo ciężko samemu znaleźć i tzreba się wysługiwać mankomaniakiem):

Employment Growth vs GDP Growth
Co cię nie zabije, to cię udziwni

[**usunięto zakazaną treść**]

digital_world
0
Dołączył: 2009-10-23
Wpisów: 184
Wysłane: 20 sierpnia 2011 19:37:42
Dzięki za linka =) Akurat jak przeglądnąłem na szybko to dla Singapuru:

2001 - 2002: wzrost GDP - spadek zatrudnienia
2004 - 2005: spadek GDP - wzrost zatrudnienia


Rozumiem, że to wyjątki potwierdzające regułę? Albo wzór wzrost produkcji (GDP?) = wzrost zatrudnienia nie zawsze się sprawdza.
Mój blog: vibender.pl
Edytowany: 20 sierpnia 2011 19:38

fidelio77
0
Dołączył: 2009-08-06
Wpisów: 745
Wysłane: 20 sierpnia 2011 19:55:30
mankomaniak napisał(a):
Lajkonik Wam wytłumaczy, że najważniejszą sprawą jest wydajność pracy. Ta rośnie - a chyba z tym się zgodzicie - w wyniku postępu techniczego. Rozumiem, że w to też nie wierzycie i musze dowieść. No cóż np. w 1913 był sobie taki Ford, który odkrył taśmę montażową, co skróciło czas zmontownia auta z 12,5 h do 1,5 h. Koszty się zmnieszyły, więc mógł zwiększyć wynagrodzenia i jeszcze obniżyć ceny. Tak się stało. Społeczeństwo nie tylko nie ucirpiało przez niego, ale i zyskiwało wyższe zarobki realne.

Nie będę drugi raz tłumaczył, że większe pkb to wieksze zatrudnienie, bo każdy inteligentny człowiek wie o co chodzi, nie trzeba tłumaczyć, że nie musi być ta sama proporcja. Jesli tak Wam przeszkadza, to uznajcie to za skrót myślowy.

Ciekawy link jak, prosiłeś (bo ciężko samemu znaleźć i tzreba się wysługiwać mankomaniakiem):

Employment Growth vs GDP Growth


A jak w 2036 General Motors wprowadzi montowanie aut wyłącznie przez roboty i będzie trzeba zwolnic tych, którym Ford stworzył miejsca pracy w montowniach aut, to co wtedy? Co z nimi? Kto ich zatrudni jesli podobny proces będzie przebiegał w innych branżach? Rozumiem, że koszt ich utrzymania mógłby pokryc zysk ze wzrostu wydajnosci pracy uzyskany w wyniku tegoż postepu, tylko problem jest taki, że on zniknie w kieszeni prezesa/udziałowców.


siekoo
0
Dołączył: 2009-07-16
Wpisów: 1 746
Wysłane: 20 sierpnia 2011 19:56:54
@manko, w calym swoim wywodzie przegapiles fakt, ze najpierw jest wzrost podazy pieniadze, w wyniku czego mamy do czynienia z nadprodukcja (sam to napisales) - czyli wywolujesz nadprodukcje, by potem 'wszystko wrocilo do normy'. po wyzszych cenach.
a nadprodukcja to nie jest dobra rzecz - to oznacza, ze ktos produkuje wiecej, niz rynek potrzebuje.. przestrzelil, pomylil sie. taki ktos powinien poniesc straty, lub zbankrutowac - Ty chcesz go nagradzac. jak on ma sie nauczyc biznesu, jesli nie musi wycigac wnioskow z nauczki?

poza tym, pokazujesz caly cykl, a potem sie dziwisz innym, ze nazywaja rzeczy po imieniu d'oh!
do tego, w rzeczywistosci wszystko sie przenika, nie mozesz rozpatrywac fragmentu w oderwaniu od calosci. tzn. mozesz, zeby zbadac teoretyczny schemat dzialania, ale nie mow, ze ow izolowany model bedzie tak samo dzialal w polaczeniu z reszta realnego swiata. to jakbym ja dobral kolko turbiny nie biorac pod uwage, ze temperatura pracy to niemal 1000 stopni, a obroty to niemal 200k/min, a potem sie dziwil, ze zatarla sie po kilku minutach, zanim jeszcz zdazyla sie zaczerwienic. Whistle

pisales, FED wykupuje obligacje bankow, te dostaja kase, zarabiaja i oddaja ja wraz z odstekami FEDowi. to co FED wydrukowal mozna spalic i wracamy do stanu poczatkowego. a co z odsetkami? jezeil jest stala ilosc pieniadza w obiegu, to by oznaczalo, ze FED wydrenowal na wysokosc owych odsetek kieszenie calej reszty. i to nie majac/inwestujac zlamanego grosza.

co do Twojego ostatniego linku - polecam rowniez przejrzenie komentarzy. w jednym znajdziesz np. ten link. PKB zdaje sie wyraza sie w pieniadzach, rowniez tych dodrukowanych, czyz nie?

i na koniec, tak dla smaczku wrzucam to
Zawżdy znajdzie przyczynę, kto zdobyczy pragnie...
Edytowany: 20 sierpnia 2011 20:01

mankomaniak
0
Dołączył: 2008-10-04
Wpisów: 572
Wysłane: 20 sierpnia 2011 20:16:48
fidelio77 napisał(a):
mankomaniak napisał(a):
Lajkonik Wam wytłumaczy, że najważniejszą sprawą jest wydajność pracy. Ta rośnie - a chyba z tym się zgodzicie - w wyniku postępu techniczego. Rozumiem, że w to też nie wierzycie i musze dowieść. No cóż np. w 1913 był sobie taki Ford, który odkrył taśmę montażową, co skróciło czas zmontownia auta z 12,5 h do 1,5 h. Koszty się zmnieszyły, więc mógł zwiększyć wynagrodzenia i jeszcze obniżyć ceny. Tak się stało. Społeczeństwo nie tylko nie ucirpiało przez niego, ale i zyskiwało wyższe zarobki realne.

Nie będę drugi raz tłumaczył, że większe pkb to wieksze zatrudnienie, bo każdy inteligentny człowiek wie o co chodzi, nie trzeba tłumaczyć, że nie musi być ta sama proporcja. Jesli tak Wam przeszkadza, to uznajcie to za skrót myślowy.

Ciekawy link jak, prosiłeś (bo ciężko samemu znaleźć i tzreba się wysługiwać mankomaniakiem):

Employment Growth vs GDP Growth


A jak w 2036 General Motors wprowadzi montowanie aut wyłącznie przez roboty i będzie trzeba zwolnic tych, którym Ford stworzył miejsca pracy w montowniach aut, to co wtedy? Co z nimi? Kto ich zatrudni jesli podobny proces będzie przebiegał w innych branżach? Rozumiem, że koszt ich utrzymania mógłby pokryc zysk ze wzrostu wydajnosci pracy uzyskany w wyniku tegoż postepu, tylko problem jest taki, że on zniknie w kieszeni prezesa/udziałowców.


A jak w 2100 wprowadzą zarządzanie firmą wyłącznie przez roboty, to wszyscy będą klepać biedę, bo roboty będą nami rządzić.

Nie podoba się, że ludzie tępi i głupi będą zmuszeni do nauki na wyższym poziomie,by móc prowadzić wyższe stanowiska? Jak się nie podoba, to załóż Dom Opieki Społecznej Dla Niedorozwiniętych i wymyśl im tam jakieś proste obowiązki. Gdyby trudno było ich utrzymać, to puść ich na wolność, poza miasto wyrzuć i tam niech się martwią o życie, wrócą do jaskini. Albo Afryka czy coś. Jak zginą, będzie problem z głowy, bo i tak ludzi jest za dużo na świecie, a natua będzie promować intelignetniejszych, więc w sumie kiedyś będą sami jajogłowi z robotami n murzynów. Mnie odpowiada.
Co cię nie zabije, to cię udziwni

[**usunięto zakazaną treść**]

mankomaniak
0
Dołączył: 2008-10-04
Wpisów: 572
Wysłane: 20 sierpnia 2011 20:41:54
siekoo napisał(a):
Ty chcesz go nagradzac. jak on ma sie nauczyc biznesu, jesli nie musi wycigac wnioskow z nauczki?


Chyba nie czytałeś co pisałem, albo nie zrozumiałeś. Ja nie jestem za bezsensowym drukiem pieniądza, powtarzam to ciągle. Ale po pierwsze sam widzisz - większa ilość kasy na rynku tylko gdzieś w połowie się przekłada na wzrost inflacji. Reszta więc idzie na PKB realne. Po drugie trzeba wybrać pomiędzy gorszym a lepszym. Niewypłacalność uSA jest gorsza od inflacji, więc to ją należy teraz preferować.

siekoo napisał(a):
poza tym, pokazujesz caly cykl, a potem sie dziwisz innym, ze nazywaja rzeczy po imieniu d'oh!


Nie ma nigdzie w moim wywodzie słowa o cyklu. Nigdzie.

siekoo napisał(a):
do tego, w rzeczywistosci wszystko sie przenika, nie mozesz rozpatrywac fragmentu w oderwaniu od calosci. tzn. mozesz, zeby zbadac teoretyczny schemat dzialania, ale nie mow, ze ow izolowany model bedzie tak samo dzialal w polaczeniu z reszta realnego swiata. to jakbym ja dobral kolko turbiny nie biorac pod uwage, ze temperatura pracy to niemal 1000 stopni, a obroty to niemal 200k/min, a potem sie dziwil, ze zatarla sie po kilku minutach, zanim jeszcz zdazyla sie zaczerwienic. Whistle


Błędna analogia. Gdy rozpatrujesz dane zjawisko należy skupić się na najważniejszym, bo inaczej ono się rozmywa. Dlatego jestem ostrym przeciwnikiem mieszania wszystkiego ze wszystkim w jednym wiadrze i będę głośno propagował czystość myślenia ekonomicznego.

siekoo napisał(a):
pisales, FED wykupuje obligacje bankow, te dostaja kase, zarabiaja i oddaja ja wraz z odstekami FEDowi. to co FED wydrukowal mozna spalic i wracamy do stanu poczatkowego. a co z odsetkami? jezeil jest stala ilosc pieniadza w obiegu, to by oznaczalo, ze FED wydrenowal na wysokosc owych odsetek kieszenie calej reszty. i to nie majac/inwestujac zlamanego grosza.


Kasa teoretycznie wróci, ale jak Lajkonik zauważa jest coś takiego jak kreacja pieniądza bankowego, która komplikuje cały mechanizm. Gdyby bank centralny raz tylko zwiększył podaż pieniądza, toby po bardzo długim czasie pieniądze do niego wróciły i inflacja stała się ujemna, ale jednocześnie wywołała ogromną recesję. A przecież chodzi o coś odwrotnego (ożywienie), czyli ilość pieniedzy na rynku nie może spaść.

Ostatnia kwestia korygująca. Zaczęliśmy rozmowę od tego czy wzrost cen wywołuje wzrost płac cy na odwrót. Powiedziałem, że nie ma znaczenia, bo jedno i drugie cena. Zmieniam zdanie. Skoro zysk firmy realnie rośnie w czasie, a jest to pensja akcjonariusza, to w takim razie wszystkie wynagrodzenia muszą realnie rosnąć. Z kolei cena towaru, czyli koszt może spadać. W wyniku postępu technicznego wynagrodzenia (zyski, a więc dochód, czyli PKB) rosną, zaś ceny spadają. Wobec tego wynagrodzenia mogą rosnąć zarówno w wyniku postepu technicznego jak i inflacji. Czyli ceny wywołują nominalny wzrost wynagrodzeń. Sorry, masz racjępuke_l
Co cię nie zabije, to cię udziwni

[**usunięto zakazaną treść**]
Edytowany: 20 sierpnia 2011 20:47

fidelio77
0
Dołączył: 2009-08-06
Wpisów: 745
Wysłane: 20 sierpnia 2011 20:52:39
mankomaniak napisał(a):
fidelio77 napisał(a):
mankomaniak napisał(a):
Lajkonik Wam wytłumaczy, że najważniejszą sprawą jest wydajność pracy. Ta rośnie - a chyba z tym się zgodzicie - w wyniku postępu techniczego. Rozumiem, że w to też nie wierzycie i musze dowieść. No cóż np. w 1913 był sobie taki Ford, który odkrył taśmę montażową, co skróciło czas zmontownia auta z 12,5 h do 1,5 h. Koszty się zmnieszyły, więc mógł zwiększyć wynagrodzenia i jeszcze obniżyć ceny. Tak się stało. Społeczeństwo nie tylko nie ucirpiało przez niego, ale i zyskiwało wyższe zarobki realne.

Nie będę drugi raz tłumaczył, że większe pkb to wieksze zatrudnienie, bo każdy inteligentny człowiek wie o co chodzi, nie trzeba tłumaczyć, że nie musi być ta sama proporcja. Jesli tak Wam przeszkadza, to uznajcie to za skrót myślowy.

Ciekawy link jak, prosiłeś (bo ciężko samemu znaleźć i tzreba się wysługiwać mankomaniakiem):

Employment Growth vs GDP Growth


A jak w 2036 General Motors wprowadzi montowanie aut wyłącznie przez roboty i będzie trzeba zwolnic tych, którym Ford stworzył miejsca pracy w montowniach aut, to co wtedy? Co z nimi? Kto ich zatrudni jesli podobny proces będzie przebiegał w innych branżach? Rozumiem, że koszt ich utrzymania mógłby pokryc zysk ze wzrostu wydajnosci pracy uzyskany w wyniku tegoż postepu, tylko problem jest taki, że on zniknie w kieszeni prezesa/udziałowców.


A jak w 2100 wprowadzą zarządzanie firmą wyłącznie przez roboty, to wszyscy będą klepać biedę, bo roboty będą nami rządzić.

Nie podoba się, że ludzie tępi i głupi będą zmuszeni do nauki na wyższym poziomie,by móc prowadzić wyższe stanowiska? Jak się nie podoba, to załóż Dom Opieki Społecznej Dla Niedorozwiniętych i wymyśl im tam jakieś proste obowiązki. Gdyby trudno było ich utrzymać, to puść ich na wolność, poza miasto wyrzuć i tam niech się martwią o życie, wrócą do jaskini. Albo Afryka czy coś. Jak zginą, będzie problem z głowy, bo i tak ludzi jest za dużo na świecie, a natua będzie promować intelignetniejszych, więc w sumie kiedyś będą sami jajogłowi z robotami n murzynów. Mnie odpowiada.


No comment.

siekoo
0
Dołączył: 2009-07-16
Wpisów: 1 746
Wysłane: 20 sierpnia 2011 21:40:16
mankomaniak napisał(a):
siekoo napisał(a):
Ty chcesz go nagradzac. jak on ma sie nauczyc biznesu, jesli nie musi wycigac wnioskow z nauczki?


Chyba nie czytałeś co pisałem, albo nie zrozumiałeś. Ja nie jestem za bezsensowym drukiem pieniądza, powtarzam to ciągle. Ale po pierwsze sam widzisz - większa ilość kasy na rynku tylko gdzieś w połowie się przekłada na wzrost inflacji. Reszta więc idzie na PKB realne. Po drugie trzeba wybrać pomiędzy gorszym a lepszym. Niewypłacalność uSA jest gorsza od inflacji, więc to ją należy teraz preferować.


'gdzies w polowie' - nad wyraz precyzyjnie. to moze jakis link?
poza tym, co Twoim zdaniem doprowadzilo do takiego wyboru (niewyplacalnosc-inflacja) jak nie radosne stymulusy?

mankomaniak napisał(a):

siekoo napisał(a):
poza tym, pokazujesz caly cykl, a potem sie dziwisz innym, ze nazywaja rzeczy po imieniu d'oh!


Nie ma nigdzie w moim wywodzie słowa o cyklu. Nigdzie.


alez oczywiscie, nawet dosc szczegolowo go opisales:

Cytat:
wzrost podaży pieniądza => spadek ceny pieniądza, tj. stopy proc. => wzrost inwestycji i konsumpcji => wzrost produkcji i dochodów, czyli wzrost PKB (nadprodukcja) => gdy producenci nie mają wystarczających mocy produkcyjnych na popyt, podnoszą ceny => jeśli popyt ma być zachowany, to ludzie potrzebują teraz więcej pieniędzy na transakcje, tj. rośnie popyt na pieniądz => rośnie cena pieniądza, tj. stopa proc. => spadek inwestycji, konsumpcji, czyli spadek popytu => spadek PKB => powrót do punktu wyjścia do momentu, aż PKB spadnie do poziomu potencjalnego (usunięcie nadprodukcji)


mankomaniak napisał(a):

siekoo napisał(a):
do tego, w rzeczywistosci wszystko sie przenika, nie mozesz rozpatrywac fragmentu w oderwaniu od calosci. tzn. mozesz, zeby zbadac teoretyczny schemat dzialania, ale nie mow, ze ow izolowany model bedzie tak samo dzialal w polaczeniu z reszta realnego swiata. to jakbym ja dobral kolko turbiny nie biorac pod uwage, ze temperatura pracy to niemal 1000 stopni, a obroty to niemal 200k/min, a potem sie dziwil, ze zatarla sie po kilku minutach, zanim jeszcz zdazyla sie zaczerwienic. Whistle


Błędna analogia. Gdy rozpatrujesz dane zjawisko należy skupić się na najważniejszym, bo inaczej ono się rozmywa. Dlatego jestem ostrym przeciwnikiem mieszania wszystkiego ze wszystkim w jednym wiadrze i będę głośno propagował czystość myślenia ekonomicznego.


uhm... a jako kto pracujesz? bo wg mojego doswiadcznia cholernie bladzisz. i nie ma to nic wspolnego z, jak to ladnie ujales, 'czystoscia myslenia' - to propagujemy i my, inzynierowie R&D. roznica jest taka, ze nasze modele teoretyczne musza dzialac w rzeczywistosci. inaczej zostaje sie bezrobotnym.

mankomaniak napisał(a):

siekoo napisał(a):
pisales, FED wykupuje obligacje bankow, te dostaja kase, zarabiaja i oddaja ja wraz z odstekami FEDowi. to co FED wydrukowal mozna spalic i wracamy do stanu poczatkowego. a co z odsetkami? jezeil jest stala ilosc pieniadza w obiegu, to by oznaczalo, ze FED wydrenowal na wysokosc owych odsetek kieszenie calej reszty. i to nie majac/inwestujac zlamanego grosza.


Kasa teoretycznie wróci, ale jak Lajkonik zauważa jest coś takiego jak kreacja pieniądza bankowego, która komplikuje cały mechanizm. Gdyby bank centralny raz tylko zwiększył podaż pieniądza, toby po bardzo długim czasie pieniądze do niego wróciły i inflacja stała się ujemna, ale jednocześnie wywołała ogromną recesję. A przecież chodzi o coś odwrotnego (ożywienie), czyli ilość pieniedzy na rynku nie może spaść.


uhm... jednym slowem model teoretyczny nie dziala w rzeczywistosci. btw. dlaczego ujemna inflacja mialaby wywolac ogromna recesje? ludzie nagle przestana jesc, pic, jezdzic autami?

mankomaniak napisał(a):

Ostatnia kwestia korygująca. Zaczęliśmy rozmowę od tego czy wzrost cen wywołuje wzrost płac cy na odwrót. Powiedziałem, że nie ma znaczenia, bo jedno i drugie cena. Zmieniam zdanie. Skoro zysk firmy realnie rośnie w czasie, a jest to pensja akcjonariusza, to w takim razie wszystkie wynagrodzenia muszą realnie rosnąć. Z kolei cena towaru, czyli koszt może spadać. W wyniku postępu technicznego wynagrodzenia (zyski, a więc dochód, czyli PKB) rosną, zaś ceny spadają. Wobec tego wynagrodzenia mogą rosnąć zarówno w wyniku postepu technicznego jak i inflacji. Czyli ceny wywołują nominalny wzrost wynagrodzeń. Sorry, masz racjępuke_l


d'oh!

jezeli piszesz szczerze, to fajnie - nasza wymiana zdan ma sens. mi sie rowniez przydala, bo tez musialem sobie pare rzeczy przemyslec blackeye
Zawżdy znajdzie przyczynę, kto zdobyczy pragnie...

mankomaniak
0
Dołączył: 2008-10-04
Wpisów: 572
Wysłane: 20 sierpnia 2011 23:20:14
Cytat:
'gdzies w polowie' - nad wyraz precyzyjnie. to moze jakis link?
poza tym, co Twoim zdaniem doprowadzilo do takiego wyboru (niewyplacalnosc-inflacja) jak nie radosne stymulusy?


Co tylko świadczy o Twojej przytomności czytania moich kom - Podałem linka wcześniej.

Cytat:
alez oczywiscie, nawet dosc szczegolowo go opisales:


To nie jest model cyklu kon. Może go wywołać, ale co z tego? Efekt końcowy stanowiła inflacja a nie deflacja czy recesja albo jeszcze hiperinflacja wynikająca ze spirali cenowo-płacowej - to pomieszanie z poplątaniem.

Cytat:
uhm... jednym slowem model teoretyczny nie dziala w rzeczywistosci.


Pomieszania z poplątaniem ciąg dalszy. Opisałem model do chwili aż znika nadprodukcja. Efektem była inflacja. Nie pisałem co się dzieje dalej. Błądzisz coraz bardziej.

Cytat:
btw. dlaczego ujemna inflacja mialaby wywolac ogromna recesje? ludzie nagle przestana jesc, pic, jezdzic autami?


Jesli produkcja jest na poziomie naturalnym, czyli potencjalnym, i nagle FED zwiększa podaż pieniądza, to efektem jest tylko inflacja, ale poprzedza ją okres boomu. Gdy więc cała kasa wraca do FED, to następuje lustrzane odbicie sytuacji, czyli deflacja, którą poprzedza recesja. Dlaczego ogromna? Bo podwójna. Spadek nadprodukcji, którą zastąpi inflacja, to po prostu osłabienie gospodarki. Ponadto nastąpi czasowe przestrzelenie, tzn. dojdzie do spirali cenowo-płacowej i dalszego spadku produkcji poniżej potencjalnej. To właśnie wtedy powstaje okres tzw. stagflacji, gdy PKB spada a inflacja rośnie. Ponieważ jednak pieniądze stopniowo powracają do FED, to co się dzieje? Jest jeszcze gorzej, bo pieniędzy w rynku jest coraz mniej. Mechanizm kreacji pieniądza bankowego się zawiesza. Skoro podaż pieniądza spada, stopa procentowa rośnie. Skoro rośnie, to inwestycje i konsumpcja i cały popyt spada. Deflacja jest skutkiem wzrostu stopy proc. Gospodarka wchodzi w megarecesję. Później oczywiście powraca stopniowo do równowagi, gdy popyt będzie wolniej spadał od dochodu w wyniku deflacji (ogólniej: spadku inflacji). W końcu popyt zcznie rosnąć, a dochód po nim. I zacznie się nowy cykl. Tylko nie myl znowu tematów. Tutaj pojawia się teoria cyklu, bo państwo już samo nie ingeruje w gosp. Więc normalne, że cykl się pojawi - w tym przypadku został wywołany ingerencją państwa. Ale równie dobrze mogły być inne wstrząsy.

Jak nie wierzysz, to poczytaj o Japonii. Tam na początku lat 90 właśnie podobny mechanizm nastąpił. Mega recesja spowodowana najpierw spadkiem podaży pieniądza, później deflacją.
Co cię nie zabije, to cię udziwni

[**usunięto zakazaną treść**]

siekoo
0
Dołączył: 2009-07-16
Wpisów: 1 746
Wysłane: 20 sierpnia 2011 23:56:55
manko, czytam twoje wpisy - badz tak uprzejmy i wskaz o ktory konkretnie wpis/link chodzi?

co do meritum - dlatego wlasnie jestem przeciwnikiem interwencjomnizmu - nie znamy wszystkich zmiennych, na wiele czynnikow nie mamy wplywu, nieostrozne zwiekszanie podazy moze bardzo latwo wzbudzic inflacje, deflacje lub tez stagflacje - wiec czy ma to sens? czy ryzyko nie jest zbyt wysokie?

odnosnie Japonii - czy moglbys sie odniesc do np. tego artykulu?
Zawżdy znajdzie przyczynę, kto zdobyczy pragnie...

mankomaniak
0
Dołączył: 2008-10-04
Wpisów: 572
Wysłane: 21 sierpnia 2011 00:50:53
No napisał sobie chłopczyna artykulik, powtarzając te same frazesy, nie mając wiedzy o zmianie podaży pieniądza Japonii. Stopa wzrostu podaży pieniądza z końca lat 80 to 11%, potem nagle spadła do 2,5% i niżej. I stąd zwałka. Jak doszło do deflacji, to popyt konsumpcyjny był mizerny (pieniądz w przyszłości wart więcej), woleli oszczędzać. A tak w tajemnicy - to Japończycy to takie skneruski co to lubią oszczędzać, to pogłębiło kryzys.

Cytat:
co do meritum - dlatego wlasnie jestem przeciwnikiem interwencjomnizmu - nie znamy wszystkich zmiennych, na wiele czynnikow nie mamy wplywu, nieostrozne zwiekszanie podazy moze bardzo latwo wzbudzic inflacje, deflacje lub tez stagflacje - wiec czy ma to sens? czy ryzyko nie jest zbyt wysokie?


Popyt na pieniądz zależy m.in. od dochodu. Im więcej ludzie zarabiają, tym więcej potrzebują kasy. Więc jak rośnie dochód, to i tak trzeba wrzucić kasę na rynek, bo ona zwyczajnie się wchłonie. Dlatego właśnie FED nie będzie nigdy powodował sytuacji, że cały wydrukowany pieniądz wróci do niego. To co wraca, znowu wypuszcza w rynek - proste. Nie trzeba więc ciągle drukować. Ważne tylko żeby nowy pieniądz wchłonął się w tym czasie. Jak byłby problem, to FED zawsze może trochę ścisnąć, tj. zwiększyć rezerwy.

W sumie już kreacja pieniądza bankowego powoduje, że w rzeczywistości jest go więcej, choć niematerialnie. To wszystko krąży.

A badania naukowe, edukacja? Temat rzeka - ryzyko też jest, ale raczej warto.

No weź rusz się leniu i przejrzyj poprzednie strony, hehe.
Co cię nie zabije, to cię udziwni

[**usunięto zakazaną treść**]

siekoo
0
Dołączył: 2009-07-16
Wpisów: 1 746
Wysłane: 21 sierpnia 2011 10:44:51
kiedys zarabialem nieco wiecej niz najnizsza krajowa, wynajmujac mieszkanie i studiujac zaocznie - wowczas moj popyt na pieniadz byl przeogromny. teraz wystarcza mi na chleb - moj popyt na pieniadz bardzo sie zmniejszyl.
to samo obserwuje posrod znajomych - ci malo zarabiajacy maja parcie na kase, ci zarabiajacy lepiej takiego parcie nie maja. moze inna mentalnosc, a moze swiadomosc, ze nie kazdy moze miec jacht.
temat Japonii zglebie, ale chocby w swietle tego co napisales - z 11% 'nagle' spadlo do 2,5% (juz mniejsza jaki okres 'nagle' oznacza) i doszlo do deflacji. jednym slowem panstwo zabralo sie za interwencje i znowu porazka. a winni oczywiscie Japonczycy, bo sknery.
Zawżdy znajdzie przyczynę, kto zdobyczy pragnie...

Frog
13
Dołączył: 2009-08-06
Wpisów: 5 508
Wysłane: 21 sierpnia 2011 10:53:19
W Izraelu dzisiaj leje się krew. Są na granicy przebicia dołka
Myślę, że w średnim terminie przebijemy go na wszystkich giełdach (DAX już to zrobił). Ale w spadki po 5-6% dziennie jakoś trudno mi uwierzyć. Zbyt mało urośliśmy przez półtora roku, żeby nadal przeceniać się w takiej skali.
Follow me on Twitter
Zanim zaczniesz narzekać, że znikają Twoje posty, przeczytaj Regulamin Forum
Edytowany: 21 sierpnia 2011 10:53

Użytkownicy przeglądający ten wątek Gość


152 153 154 155 156

Na silniku Yet Another Forum.net wer. 1.9.1.8 (NET v2.0) - 2008-03-29
Copyright © 2003-2008 Yet Another Forum.net. All rights reserved.
Czas generowania strony: 0,475 sek.

tcjuguiy
nxniguen
lzbeotma
Portfel StockWatch
Data startu Różnica Wartość
Portfel 4 fazy rynku
01-01-2017 +75 454,67 zł +377,27% 95 454,67 zł
Portfel Dywidendowy
03-04-2020 +60 637,62 zł 254,44% 125 556,00 zł
Portfel ETF
01-12-2023 +4 212,35 zł 20,98% 24 333,09 zł
emeyiqvy
svkrjaqx
cookie-monstah

Serwis wykorzystuje ciasteczka w celu ułatwienia korzystania i realizacji niektórych funkcjonalności takich jak automatyczne logowanie powracającego użytkownika czy odbieranie statystycznych o oglądalności. Użytkownik może wyłączyć w swojej przeglądarce internetowej opcję przyjmowania ciasteczek, lub dostosować ich ustawienia.

Dostosuj   Ukryj komunikat