No nie wiem, czy ta walka taka znowu ciekawa... Ja oglądałem ją z punktu widzenia człowieka, który kiedyś sam boksował i już w drugiej rundzie zrobiło mi się Adamka zwyczajnie żal, abstrahując od faktu, że postawiłem na jego przeciwnika. Tak naprawdę Kliczko mógł zakończyć tę walkę w dowolnym momencie, wystarczyło, żeby przyspieszył i przywalił ciut mocniej, jak zrobił to w dziesiątej rundzie. Moim zdaniem walka trwała tak długo tylko dlatego, że Kliczko czując, że Adamek nic mu nie zrobi, (czasami takie rzeczy się po prostu wie, zwłaszcza przy tak dużych dysproporcjach) mógł sobie pozwolić na jej przedłużanie, od czasu do czasu, dla pewności przypominając przeciwnikowi, żeby nie próbował robić żadnych głupot. Odnoszę nawet dziwne wrażenie, że Kliczko najpierw bił, a potem nie szedł za ciosem, tylko patrzył, czy nie za mocno:) W dziesiątej rundzie pewnie uznał, że dowożenie Adamka do samego końca byłoby już nazbyt szczodre, albo po prostu ktoś postawił pieniądze na nokaut w tej właśnie rundzie i należało zakończyć spektakl.Sądzę, że Polak powinien postawić sędziemu ringowemu co najmniej dobry koniak, bo przedłużanie walki mogłoby się skończyć urwaną głową:)