OMAJLEJDIGAGA!!(jak to mawia moja skośnooka przyjaciółka:D)nie spodziewałam się takiego odzewu,
ale jeszcze bardziej nie spodziewałam się,
że kogoś zmartwi (?) moja nieobecność ^^
@krewa
spokojnie - nie tak łatwo mnie zniechęcić,
a na pewno już nie konstruktywną krytyką:D
@ucofb @Ann
oj tak - wiem kim jest Ryszard...
po Waszych wpisach na temat moich poczynań
jeszcze sobie doczytałam conieco...
rezultatem tego wszystkiego był
SEN!!
grałam z Ryszardem w pokera
siedzieliśmy w kasynie... on miał na sobie MÓJ szlafroczek
i popijał MÓJ gin z tonickiem...gdybym była facetem
to w tym śnie pojawił by się pewnie dodatkowy epizod z
"moją kobietą na jego kolanach"...
co więc zrobiłam?
postanowiłam nie upierać się przy swoim,
sprzedałam bioton po cenie zakupu
(obserwując kolejkę stwierdziłam, że chyba na emeryturze bym to sprzedała,
o ile kurs by nie spadł!!!)
OIL też pożegnałam. Bezstratnie (pomijając prowizję)
ale tak lepiej...
Oczywiście mały, malutki, maciupki niedosyt pozostał
- dlaczego miało by mi się nie udać sprzedać OILu o kilka groszy więcej... ?
w sumie w piątek cena lekko wzrosła...
nurtuje mnie lekko ten tema...
może trzeba było jednak poczekać... wytrzymać...
postanowiłam jednak że zaufam opinii większości
i nie będę się już bawić z Ryśkiem,
to mogło by za bardzo boleć.
Ryszard nie wygląda mi na delikatnego partnera
@Wojetek
bardzo dziękuję za poświęcony czas i analizę moich poczynań...
większość porad o których piszesz STAAM się stosować
- jak widać - średnio mi to wychodzi..
czytałam już ze trzy razy co napisałeś,
i jeszcze pewnie do tego wrócę,
chcę też - tak jak poradziłeś - określić JASNE zasady
- kupowania i sprzedawania..
ale to jest ta łatwiejsza część.
trudniejsza - to TRZYMAĆ się tych zasad.
ale co Wam powiem
- poczułam że "nasyciłam" się transakcjami.
Na początku strasznie chciało mi się "coś robić"
kupować, wybierać, sprzedawać...
ustawiać nowe zlecenia,
kasować je :D
i ustalać nowe...
fajne jest to na początku,
ale zdecydowanie nie przynosi efektów :D
tak więc powoli mi przechodzi^^
no ale sami powiedzcie - jak mieliście na początku? ;)
@Wszyscy
tak jak pisałam na początku
- nie przejmuję się krytyką...
znaczy się - nie przejmuję się nią tak,że przestanę tu pisać, obrażę się czy coś w tym stylu
- to chyba była by jeszcze większa głupota,
niż numerek z Ryszardem :D
jestem wdzięczna Wam za pomoc i opinie.
Ja się uczę - Wy macie ubaw
krytykę przymuję na klatę,
i obiecuję PRÓBĘ poprawy
sporo czasu pewnie jeszcze upłynie zanim zacznę być rozsądna,
... ale pomyślcie sobie - jaka to będzie lektura dla naszych wnuków :D
Jak już ogarnę się po ostatnim karnawałowym weekendzie,
to opiszę tutaj co dokładnie mam,
jakie straty na tym...
i postaram się wymyślić jak to naprawić...
pozdrawiam!