Mam wrażenie, że część uczestników rynku zapomina, albo nie wie jak się wycenia spółki...
Mnożniki C/Z nie biorą się z niczego. To odwrotność stopy dyskontowej. Jeśli ktokolwiek zerknie do rekomendacji jakiejkolwiek spółki to okaże się, że wycena taka powstaje z dyskontowania strumieni pieniężnych do NIESKOŃCZONOŚCI - dokładnie tym jest wartość rezydualna/terminalna/resztowa. Z reguły mamy 5-10 lat prognozy szczegółowej, gdzie wyniki mocno rosną, a potem dodaje się całą resztę czyli od 10lat do przodu do nieskończoności. Wartość rezydualna to nic innego jak utrzymywanie stałego w miarę wyniku (albo wolno rosnącego) aż do nieskończoności. Wartość rezydualna po zdyskontowaniu do wartości obecnej odpowiada za 50-80 proc. wyceny spółki. Co to oznacza?
Że wyniki w latach 1-10 maja bardzo ograniczony wpływ na wycenę. Jeśli spółka zarobi w jednym roku 300 mln zł, w kolejnym 300 mln zł i jeszcze następnym 300 mln zł, ale potem będzie zarabiać po 100 mln zł to nikt jej nie wyceni na 3 mld zł, bo taka wycena wychodzi z C/Z=10
Dla uproszczenia nie dyskontując już do wartości bieżącej wartość takiej spółki będzie sumą zysków. czyli
Te 100 mln zł do nieskończoności przy stopie dyskontowej na poziomie 10 będzie warte 1 mld zł. Do tego dodamy 900 mln zł zysku i wychodzi 1,9 mld zł wartości spółki.
W rzeczywistości to będzie nawet mniej, bo dojdzie korekta ze względu na upływ czasu. Tym niemniej widać, że z fundamentalnego punktu widzenia czy spółka zarobi w pierwszym roku 300 czy 500 mln zł nie ma różnicy. Jej wartość wewnętrzna wzrośnie jedynie o wielkość zysku czyli 200 mln zł różnicy, a nie 2 mld zł wynikające z mnożników. Istotne jest to co będzie później. Tego pewnie nie wie nikt w tej chwili łącznie z zarządem, ale warto zerknąć na kapitalizację i oszacować co jest w cenach.
Niech pandemia przyniesie zysk w tym roku na poziomie 600 mln zł i w przyszłym kolejne 600. To 1,2 mld zł. Kapitalizacja spółki to 3,5 mld zł. A zatem na pozostały czas przypada 2,3 mld zł, co przy stopie dyskontowej na poziomie 10 proc. stopie stałego wzrostu na poziomie 3 proc. daje nam oczekiwanie wyniku po pandemii na poziomie ca 160 mln zł.
Możemy bardzo optymistycznie założyć, że pandemia rozciągnie się jeszcze o rok. Zyski niech optymistycznie (bo widząc marże dostawcy podniosą pewnie ceny, a może i pojawią się nowe zdolności) wyniosą 2020-600,2021-600,2022-600. Wtedy mamy 1,8 mld zł, czyli zostaje 1,7 mld na lata kolejne co przy tych samych założeniach da oczekiwany wynik netto na 2024 w wysokości 120 mln zł.
Teraz wypada sobie odpowiedzieć na pytanie czy rynek tak się na stałe zmieni po pandemii, żeby spółka tyle zarabiała, skoro w latach 2015-2019 nigdy nie miała więcej niż kilkanaście mln zł zysku netto? No dobra, była faza inwestycyjna, wiec zerknijmy na EBITDA. Czy rynek tak się zmieni, żeby z wcześniejszych 30 mln zł EBIDA nagle zrobiło się w 2024 roku 150 mln zł? Jeśli ktoś uważa, że spółka będzie zarabiać po 2024 r. więcej to powinien zainwestować, jeśli nie, to nie,