Kiedy dno bessy?

W obecnej sytuacji jeżeli jakaś partia zaproponuje program zaciskania pasa - ma mój głos. Obawiam się jednak, że będzie licytacja kto da więcej nastych emerytur.

Ogólnie na zaciśnięciu polityki fiskalnej państwa. Koniec nowych programów socjalnych, koniec pomysłów takich jak kolejna nasta emerytura, waloryzacja 500+, kolejne programy z plus w nazwie. (To co jest niech zostanie bo ruszenie tego to samobójstwo polityczne). Koniec kreatywnej księgowości polegającej na wypychaniu dziesiątek miliardów złotych poza budżet (w obecnej sytuacji można zrobić wyjątek jedynie na obronność) aby ten ładnie wyglądał na papierku a konstytucyjne progi nie zostały przekroczone. Wreszcie kompleksowej i sensownej walki z inflacją, a nie tak jak do tej pory, że rząd jedną ręką próbuje inflację ograniczać a drugą ładuje programy, które prowadzą do jej zwiększania. Cięcie wydatków państwowych w obszarach niekrytycznych.

Z takich rzeczy dla ludzi to chciałbym reform nie polegających na tym, że rząd mówi "to ja wam dam XXX złotych i jakoś radźcie sobie sami", ale reform systemowych. Najpilniejsza była by reforma systemu opieki zdrowotnej, edukacji oraz sądownictwa. Ta ostatnia zrobiona wreszcie dla ludzi a nie dla polityków. Czyli tak przeprowadzona aby sądy działały sprawnie z punktu widzenia obywatela a nie sprawnie z punktu widzenia obsadzania w nich stołków przez polityków. Bo tu nic z perspektywy zwykłego człowieka się nie zmienia. Reformują, reformują a średni czas oczekiwania na rozprawę z roku na rok rośnie.


Ale to marzenie ściętej głowy bo żadna partia czegoś takiego nie ma w programie.

Pozwól, że sprecyzuję: to, że żadna partia polityczna nie ma tego w programie nie oznacza, że jest to nierealne z przyczyn obiektywnych. I jak faktycznie ryzyko polityczne takich pomysłów jest obecnie ogromne, bo ludzie przyzwyczaili się, że państwo "daje", nie myśląc o tym skąd państwo "ma", to w świetle tego "brak oferty dla Polski i Polaków" wcale nie musi być wadą. Zwłaszcza, że ta oferta najprawdopodobniej przerodziła by się w licytację "kto rozda więcej". Ostatnie co nam trzeba to aby opozycja próbowała przebić przysłowiowy 500+ jakimś 1200+.

To, że żadna partia tego nie wpisze do programu - jest rzeczą niemal pewną. To czy żadna partia tego nie zrobi po wyborach - to już inna para kaloszy.

Jedno jest pewne - kontynuacja obecnej polityki fiskalno-socjalnej w perspektywie kolejnej kadencji parlamentu to prosta droga do katastrofy.

Do oficjalnego zadłużenia dodaj 280 mld złotych długu wyprowadzonego poza budżet w latach 2020-22 oraz kolejne 80 mld które zaplanowano wyprowadzić w 2023. Gdzieś tak do 2019 roku się to wszystko spinało - większe wydatki socjalne były kompensowane wzrostem PKB wynikającym ze świetnej światowej koniunktury gospodarczej. Potem niestety się to wszystko posypało, najpierw Covid, potem Ukraina. Efekt - jak zadłużenie funduszy pozabudżetowych w 2019 roku wynosiło około 50 mld złotych to na koniec 2023 będzie to jakieś 420 mld złotych. A najgorsze przed nami bo nadmierne wydatki budżetowe w najbliższym czasie przypadną na okres zbliżającej się recesji.

Co do państw PIGS to Grecja sobie tak radzi, że zbankrutowała, Włochy i Hiszpania ciągle balansują na jego krawędzi a ich PKB w roku 2021 było mniejsze niż w roku 2011.

A to się stało, że poziom życia przeciętnego Greka obniżył się praktycznie z dnia na dzień w dużo większym stopniu, niż gdyby jakiś polityk miał jaja i powiedział "ejj fajnie było, trochę kasy Wam rozdaliśmy ale koniec bo nas na to nie stać".

A to, że politycy nie przejmują się długiem zwiększa ryzyko, że może nie teraz, ale za kilka lat skończymy tak jak Grecja. A w najlepszym razie okaże się, że w roku 2032 będziemy tak samo zamożni (lub biedni) jak w 2022.

Nie chce mi się spierać o Grację, ale swoje dorzucił COVID. Skoro Grecy żyli na kredyt i zarabiali za dużo to ich dochody spadły a i tak zarabiają tyle co Polacy mimo bankructwa.

Ryzyko dla polityka podejmującego takie decyzje jest żadne. Nie ma odpowiedzialności karnej czy innej personalnej.

tymczasem na wig20 bardzo ładny biały młotek.
chyba czeka nas kilka dni korekty wzrostowej

zakończenie podwyżek stop procentowych które Glapiński ogłosi w środę
powinno pomóc rynkowi akcji.

Twoje modlitwy zostały wysłuchane ropa i gaz tanieją. Ukraina idzie naprzód. Proszę módl się dalej.




www.bankier.pl/wiadomosc/Gaz-z...

Ropa tanieje od czerwca br. i jej cena jest w trendzie spadkowym. Moim zdaniem wczoraj cena nie wzrosła o 4%, ale nie będę się o to spierał. Ważne, że cena spada i trend jest jasny. Może zejdzie do 40-50$.

Natomiast co do gazu to Rosji kończą się argumenty. Nawet jak odetnie całość dostaw to polityka UE się nie zmieni.