O branży detalicznej to już troszkę napisałem parę postów wyżej.
Generalnie są to biznesy bardzo powiązane z konkiunkturą, sezonowe mimo że otwarte cały rok, i w sumie niskomarżowe. Światowym poster boy'em jest oczywiście Wal*Mart, który jest określany jako ten, który zbudował przewagę konkurencyjną na wzorowych operacjach logistycznych. Dzięki temu oferuje najniższe ceny. Na wszystko.
Najpierw było:
Everyday low prices. Potem:
Low low prices. Teraz:
Save money. Live better.W atmosferze walki na ceny trudno jest robić pieniądze... chyba że dzięki wielkiej wielkiej skali.
Drugim wartym wspomnienia detalistą jest Carrefour, mniej głośnym ale w skali międzynarodowej dużo większym niż Wal*Mart. Ta firma na całym świecie celuje w dostarczaniu do hal świeżych produktów
z lokalnego rynku. Tak więc też jest to w zasadzie kompetencja czysto logistyczna. Chociaż z tą świeżością to różnie bywa.
Jeszcze słowo o tym, kto to robi optymalnie: Auchan. Nikt nie wie jak dlaczego to właśnie ich model hali, konfiguracja, dobór produktów, kolorystyka i hasło dają największą tzw. odsprzedaż, czyli odejście z półki, inaczej
sell-through czyli po prostu przejście przez kasy. W Polsce ma tylko 19 hal, a udział w rynku porównywalny z dwa razy liczniejszymi graczami. Tak to już jest, że patrzymy i nie widzimy, bo nikt go nie zdołał skutecznie skopiować.
Ale teraz mamy na tapecie delikatesy, czyli sklepy z założenia droższe, upatrujące wartości dodanej w jakości i dostępności produktów dla koneserów. Fajna nisza, ale - właśnie nisza. Bariery wzrostu są znaczne, bo ludność kupuje tam gdzie tanio lub najtaniej, zaś do delikatesów idą delikatne podniebienia. Za to uważam, że ten model dobrze się obroni w czasach recesji. Bogatsi zawsze mają trochę więcej pieniędzy, samochodu sobie nie zmienią ani na Mauritius nie pojadą, ale na luksusik to ich zawsze stać: chlebuś za 3 zł zamiast 1 zł, pasztecik za 10 zł nie za 4 zł, i tak dalej. (Niestety nie znam cen...). Przy pewnym poziomie życia luksus nie jest drogi.
Patrzymy w raporty.Sprzedaż to sobie ładnie rośnie, ale moją uwagę przyciąga ujemny zysk operacyjny za II kwartał. Tak wcześniej nie było. Marże były raz większe raz mniejsze, ale pod wodę poszła pierwszy raz. Niestety
nie wykryłem co tam się takiego stało, czy na kosztach własnych czy rodzajowym. Zarazem spadł kapitał obrotowy, co wynikło ze wzrostu zobowiązań krótkoterminowych. W ogóle to coś mnie tutaj niepokoi: firma detaliczna często ma kapitał obrotowy ujemny, z powodów, o których już pisałem: pieniądze przyjmuje w kasie i nie ma należności, za to za towar płaci z dużym opóźnieniem i zawsze ma spore zobowiązania. Alma tak nie ma i Bomi też nie.
W każdym razie, przez te zawahania na sprawozdaniach, rating zrąbał się z poziomu BBB na takie niefajne BB. To jeszcze nie tragedia, ale trzeba go obserwować, bo jeśli będzie dalej spadał to generalnie alarm na pokładzie.
Spółka dotąd była ładnie rentowna, choć przepływowo to w różnych miesiącach różnie wyglądało. Potrafiła jednak wykręcić te 5 albo i więcej procent zysku netto. Cały czas jednak inwestując i nie wypłacając żadnej dywidendy. Rosną aktywa, odkłada się zysk, ale ostatnio zaczęło też rosnąć zadłużenie. Teraz już ponad 40% kapitału to kredyty, blisko granicy. Aktywa rzeczowe też rosną, widać te inwestycje w rozwój. Niestety martwi mnie jedna rzecz: od tego roku pojawiły się też inwestycje w papiery wartościowe, i to niemałe - oczywiście jest to 4,7 mln szt. akcji Vistuli&Wólczanki i to za kredyt.
Alma jest fajna bo duża i jeszcze trochę urośnie. Model biznesowy działa. Da się skalować ale nie bez ograniczeń. To w końcu delikatesy i duże miasta już są nimi prawie nasycone: jest Bomi, Piotr i Paweł. Moooże jest trochę miejsca w segmencie małych sklepów, gdzie niestety króluje dziadostwo, przeterminowane produkty, wysokie ceny i niedomyte sprzedawczynie, ale to nie jest źródło istotnego potencjału wzrostu. W dużych sklepach w każdym razie jest już na rynku ciasno.
Co mnie niepokoi: zabawa w przejęcia i zajmowanie się cudzym biznesem zamiast własnym. Inżynieria finansowa się na długi czas skończyła, a rany będziemy wszyscy teraz lizać latami. Jeszcze nie jest źle, może da się połączyć Vistulę, Kruka i Almę w taki genialny sposób, na który jeszcze nikt nie wpadł. Ale trzeba śledzić jak się będzie zmieniał rating Almy, bowiem wskazuje on na drobny niepokój co do struktury finansowej.
Porównanie z konkurencją.
kliknij, aby powiększyćPozwoliłem soie wstawić jeszcze Emperię i Eurocash, chociaż ich działalność jest dużo szersza niż Almy i Bomi - tak dla szerszego obrazu detalu, i czy integracja pionowa daje dobre skutki. Alma jest tutaj ewidentnie najtańsza. I najbardziej spadła. Ale rating nie ma wcale najsłabszy. Jest niedowartościowana, z dyskontem na zaangażowanie się w niepewne inwestycje kapitałowe na rynku akcji, które są pomijalne z punktu widzenia działalności operacyjnej. To jest moim zdaniem obszar najistotniejszego w obecnej chwili ryzyka.