tak sie czailem zeby sie odezwac w tym temacie, az w koncu mam pretekst
krewa, moze to rzuci troche swiatla na mozliwosci w tej branzy:
wyborcza.biz/biznes/1,100896,8...napisze troche rzeczy oczywistych dla Ciebie, ale wsrod nas sa i tacy, co z winami nie mieli jeszcze wiekszej stycznosci, wiec prosze o wyrozumialosc.
jakis rok-poltora temu uderzyl mnie podobny pomysl, lecz na bardzo mala skale - sprowadzac wina. w moim przypadku sciana okazaly sie realia w postaci samego rynku. wino w Polsce to temat jeszcze dosyc egzotyczny - jezeli juz pijemy to wina slodkie, czasem polslodkie lub musujace. z moich znajomych mieszkajacych na stale w Polsce nikt nie lubi win wytrawnych. jak narod chetniej pijemy wodki, whiskacze, piwo. i 'szampana' w Sylwestra.
jasne, to sie powoli zmienia, ale wowczas, markety rowniez nie byly zainteresowane poszerzaniem asortymentu win, a o niemieckie juz w szczegolnosci. dlaczego? bo kto to widzial - niemieckie wino (i od razu mina jakby zabe polknal)? co innego jak powiesz, ze masz wina renskie, palatynskie albo alzackie - w odpowiedzi uslyszysz 'a tak, tak. wiem, znam, slyszalem'
ale do rzeczy. biznes na winach to dwie opcje - albo scalping na ilosci, albo godziwa marza na jakosci. jesli to pierwsze, to wszelkiej masci dyskonty maja ogromna przewage - w Niemczech kupuje wino w lepszych jakosciowo dyskontach (np. Edeka, Rewe) lub bezposrednio u regionalnego winiarza (ratio jakosc/cena - super). i sa to wina od 1 Euro do gornej granicy ktora sie sprzedaje (najdrozsze chyba do 40E i konia z rzedem temu, kto wyczuje roznice miedzy winem za 30E i za 6-8E, a ze za 25-30E mozna spokojnie kupic 12 letniego whiskacza albo burbona, gdzie czuc roznice w smaku...).
w sklepie z winami kupilem wino moze kilka razy w zyciu, bo... zazwyczaj maja to samo co dyskonty, tylko drozej. to samo robia ludzie w Hiszpanii, Francji czy we Wloszech.
w Polsce nie kupuje prawie w ogole wina, bo jeszcze do niedawna ceny byly z kosmosu - 3x drozsze niz w Niemczech (stad wzial sie moj pomysl). paranoja! teraz dzieki Lidl'owi czy Biedronce sytuacja zaczyna sie normowac - wiadomo, konkurencja wymusza pewne zmiany
a samo wino Teliani Valley - znam te etykietke, znaczy sie kiedys mialem przyjemnosc. widocznie niezbyt duza, lub tez cena byla nieadekwatna do oferowanych doznan, skoro nie kupilem ponownie, ale w ramach urzetelnienia wypowiedzi kupie, wypije za zdrowie forumowiczow i gospodarzy, i podziele sie refleksjami.
aa, przegladalem te prezentacje - niepowazna, zeby nie powiedziec inaczej. moim zdaniem, to nawet nie jest myslenie zyczeniowe (bo to wymagaloby wiary w to, co sie pisze), tylko ordynarne naciaganie, wprowadzanie ludzi w blad. nie wiem dlaczego mialoby im rosnac, jezeli wprowadzane sa nowe marki, w atrakcyjnych cenach, przez silniejszych graczy, dla ktorych ten segment to tylko % przychodow?
Zawżdy znajdzie przyczynę, kto zdobyczy pragnie...