PARTNER SERWISU
egmsanrv
15 16 17 18 19

Europa bliska bankructwu.

anty_teresa
PREMIUM
522
Grupa: Zespół StockWatch.pl
Dołączył: 2008-10-24
Wpisów: 11 191
Wysłane: 14 stycznia 2011 23:13:40
Fantomas napisał(a):
anty_teresa napisał(a):
Sieko,
Nie ma znaczenia dlaczego. Wniosek jest taki, że przy stałej ilości pieniądza można się bogacić TYLKO kosztem innych.

Przecież to jest całkowita nieprawda - jak dobrowolna wymiana dóbr może prowadzić do bogacenia się kosztem innych ? Wolny rynek prowadzi do korzyści dla obu stron takiej wymiany. Pomijasz też kwestię cen, które nie są stałe.
Poza tym założenie o stałej ilości pieniądza nie wskazuje na gospodarkę wolnorynkową.

Fantomas napisał(a):

anty_teresa napisał(a):
Ja cały czas piszę o stałej ilości pieniądza, czyli postulatem głoszonym przez Wiedeńczyków. W tym systemie nie da się psuć pieniądza kredytami.

Ok, tylko nawet przy takim założeniu Twoja argumentacja jest błędna - jeśli rośnie ilość towarów a ilość pieniędzy nie to mamy deflację, czyli wzrost wartości pieniędzy. Czy widzisz coś złego w spadku cen ? Czy Twoim zdaniem ceny winny rosnąć żeby wszystkim żyło się dostatniej ?

Nie bardzo rozumiem gdzie widzisz błąd w rozumowaniu. Być może nasze niezrozumienie wynika z braku definicji i określenia pojęć. Na początek Bogacenie się. Bogacenie się czyli wzrost wartości posiadanych dóbr przeliczanych na ilość środka pieniężnego oraz środków pieniężnych. Jeśli ja osiągam zysk w pieniądzu, czyli mam większą ich ilość, to przy jego skończonej ilości musi się stać tak, że ktoś tego pieniądza będzie miał mniej. Tak? Do tego jeszcze posiadane przez niego dobra przeliczane na pieniądz stracą na wartości. Problem prawdopodobnie wynika z innego rozumienia bogactwa przez Ciebie. Jak sądzę rozumiesz je jako zdolność do nabywania ilości dóbr.
Edytowany: 14 stycznia 2011 23:14

mila
0
Dołączył: 2010-06-29
Wpisów: 716
Wysłane: 14 stycznia 2011 23:30:58
Fantomas napisał(a):

mila napisał(a):

Fantomas - pieniądz jest szczególnym towarem na rynku, więc jego podatność na zmianę ilości (np dodruk) powinna być jak najmniejsza. Dlatego właśnie to złoto po wielowiekowej selekcji najlepiej sprawdziło się jako środek płatniczy. /.../


Generalnie się nie zgadzam. A dlaczegóż to gotówki powinno być mniej więcej tyle samo - z czego to niby wynika ?
Także to co jest pieniądzem powinien określać rynek. Ty sztywno zakładasz, że nic tylko złoto. A jeśli ludzie zaczną używać srebra, miedzi, papierosów, paciorków, itd. jako pieniądza to im tego zabronisz ? Przecież w tym momencie wzrasta ilość gotówki w obiegu. Jeśli będą chcieli używać skryptów dłużnych to też im tego zabronisz ?


Ależ oczywiście że to rynek wybiera sobie pieniądz. I tak jak napisałem - przez minione stulecia rynek wybrał kruszec (czyli złoto, ewentualnie srebro) jako najlepszy pieniądz. Były też muszelki, papierosy, bydło, ryby, kamienie szlachetne itd itp. Dobro które ma zostac pieniądzem powinno spełniac takie cechy:

- trwałość - jesli wybralibyśmy jako pieniądz np. kwiaty cięte to ich zywotnosć wynosiłaby kilka dni i tak naprawdę kilka dni po transakcji pieniądz by nam znikał. czyli jesli bylibyśmy sprzedawcami jakiegoś dobra to tracilibysmy na takim interesie. Ryby też są niezbyt dobre (po odłowieniu szybko się zepsują). Muszelki to już jest coś, o ile będziemy się z nimi obchodzić w miarę ostroznie to powinny wytrzymac jakiś czas (ale też są narażone na zniszczenie). Najtrwalsze będą kamienie, kruszec itp.

- łatwość transportu - pieniądz powinno się bez wysiłku i łatwo transportować. papierosy, kruszec, muszle, kamienie szlachetne są łatwe w transporcie, z bydłem jest juz gorzej, ale w ostateczności może ono samo przejść (ale na pewno nie jest to szczyt wygody).

- łatwość przechowywania - muszle, kamienie, kruszec nie nastręczają problemów. Nieco gorzej jest z papierosami - musimy utrzymywac odpowiedni poziom wilgotności pomieszczenia aby papierosy nie zawilgotniały. Z bydłem jest już znacznie gorzej, bo wymaga specjalnych obiektów gospodarczych.

- łatwo podzielne - tu widać że bydło się nie nadaje bo po podzieleniu zostanie uśmiercone. tutaj najepiej spisze się kruszec. z kamieniemi będzie już gorzej, kamienie nie jest łatwo podzielić, mogą się pokruszyć i będą ubytki.

- jednostki danego dobra jako pieniądza są podobne do siebie. Bydło bydłu nierówne więc nie do końca wiadomo jak to potraktować. Muszelki: jedne mogą być większe inne mniejsze, też nie do końca się nadają. Kruszec: ta sama próba złota (srebra) o zadanej wadze jest dokładnie taka sama jak druga próba złota (srebra) o tej samej wadze. Kamienie szlachetne nie mają tych cech, tzn tych samych wymiarów i wagi diament może mieć różna ilość zanieczyszczeń co zmienia jego wartość. czyli widać że tutaj najlepiej nadaje się kruszec.

- rzadkość występowania - Fantomas i tu jest sedno sprawy. Pieniądz powinien być na tyle rzadki w "przyrodzie" aby nie można go było w prosty i szybki sposób wpompować w rynek gdyz spowoduje to inflację i ogólny wzrost cen. Doskonały przykład stanowią muszle. mieszkańcy pomorza nie będą musieli wcale pracować aby zdobyć pieniądze, wystarczy że wyjdą nad morze i nazbierają jakąś ilość muszli i będą mogli robić zakupy. Mieszkańcy którzy zamieszkują odległe tereny od morza będą tracić na tym interesie ponieważ aby móc posługiwac się pieniądzem będą musieli handlować czyli sprzedawać za muszle jakiś towar który wyprodukują. Natomiast mieszkańcy pomorza będą bez przerwy psuli pieniądz poprzez bezproblemowe pompowanie go w rynek - ten proceder to nic innego jak dodruk pieniądza. Mieszkańcy pomorza swoim postępowaniem będą wpływać na stały wzrost cen, na czym oczywiście głównie ucierpią mieszkańcy śródlądowi którzy poprzez narastającą inflację będą odczuwali realny spadek siły nabywczej swoich oszczędności, czyli ich oszczędności będą cały czas traciły na wartości.
Dlatego tutaj idealnym pieniądzem będzie kruszec i pewne rodzaje kamieni szlachetnych ponieważ ze względu na ich rzadkość wystepowania i dość długi proces wydobycia i przetworzenia nie da się ich wpompowac w rynek w szybkim tempie i w dowolnej ilości.. czyli kreowanie pieniądza pustego, bez pokrycie jest relatywnie trudne i kosztowne, co zniechęca przed pokusą przesadzania z tym procederem.

Podsumowaując: najlepiej w powyższym zestawieniu wypadają kruszce (złoto, srebro) i to kruszce właśnie na podstawie wielowiekowej selekcji stały się optymalnym pieniądzem.

Warto zacytować tutaj Murraya Rothbarda (ktoś wcześniej już polecał ksiązkę której był współautorem a dotyczyła wad "keynesizmu"):

Zaletą złota jest to, że tylko ono jest pieniądzem dostarczonym przez wolny rynek, przez pracę rąk ludzkich. Odwieczny bowiem dylemat, przed jakim stoimy, brzmi następująco: albo złoto (względnie srebro), albo rząd. Złoto jest pieniądzem rynkowym, towarem, który musi zostać wydobyty z ziemi i przetworzony. Tymczasem rząd produkuje papierowe pieniądze i czeki bankowe praktycznie z niczego i nie ponosząc prawie żadnych kosztów.

Jak wiadomo, działania rządu są naznaczone marnotrawstwem, niewydajnością i służą raczej urzędnikom niż konsumentom. Czy wolelibyśmy, żeby buty produkowane były przez prywatne firmy konkurujące na wolnym rynku, czy przez gigantyczny monopol rządu federalnego? Z zadaniem dostarczania pieniędzy rząd poradziłby sobie nielepiej. Jednakże w przypadku pieniędzy sytuacja jest o wiele poważniejsza, niż gdy chodzi o buty czy jakikolwiek inny towar. Buty produkowane przez rząd można ostatecznie nosić, nawet jeśli są drogie, źle dopasowane i nie trafiają w upodobania konsumentów.

Pieniądz różni się od wszystkich pozostałych towarów. Zwiększenie ilości butów, ropy naftowej czy miedzi jest korzystne dla społeczeństwa, ponieważ zmniejsza naturalne braki. Ale kiedy dany towar zostanie już raz ustanowiony jako pieniądz, nie potrzeba go wcale więcej. Ponieważ pieniądz jest wykorzystywany tylko do wymiany i rozliczeń, to zwiększenie ilości dolarów, funtów czy marek w obiegu nie może przynieść społecznych korzyści: obniży po prostu siłę nabywczą każdego dolara, funta czy marki. Całe więc szczęście, że złoto czy srebro są dobrami rzadkimi i zwiększenie ich podaży jest kosztowne.

Jeśli jednak rząd wprowadzi papierowe kwity lub kredyt bankowy jako pieniądz, jako ekwiwalent gramów czy uncji złota, wtedy może on jako główny dostawca pieniędzy dowolnie i bez żadnych kosztów stwarzać pieniądze. W rezultacie ta "inflacja" podaży pieniądza niszczy wartość dolara czy funta, powoduje wzrost cen, zniekształca rachunek ekonomiczny, krępuje i poważnie zaburza funkcjonowanie systemu gospodarki rynkowej.

Gdy rząd ma już kontrolę nad pieniądzem, wykazuje naturalną skłonność do wywoływania inflacji i podkopywania wartości waluty. Żeby zrozumieć tę prawdę, musimy przyjrzeć się naturze rządu i mechanizmowi kreacji pieniądza. Rządy zawsze cierpiały na chroniczny brak dochodów. Przyczyna tego stanu rzeczy wydaje się oczywista: w przeciwieństwie do każdego z nas, rządy nie produkują użytecznych dóbr ani usług, które mogłyby zostać sprzedane na wolnym rynku; zamiast tego utrzymują się z pasożytowania na rynku i społeczeństwie. W przeciwieństwie do innych osób czy instytucji, rząd czerpie swoje dochody z przymusu, z opodatkowania. W dawniejszych i rozsądniejszych czasach król był w stanie zapewnić sobie wystarczający dochód z produktów swoich prywatnych pól i lasów oraz z myta pobieranego na drogach. Odwiecznym celem państwa było wywalczenie sobie prawa do stałego opodatkowania w czasie pokoju. Ale nawet kiedy już wprowadzono podatki, królowie zdawali sobie sprawę, że nie mogą dowolnie nakładać nowych podatków ani podwyższać już istniejących, bo wzbudzało to nastroje rewolucyjne.
-koniec cytatu.


Fantomas napisał(a):

mila napisał(a):
Generalnie w większości pozostałych kwestii mamy podobne poglądy, chociaż myślę że i z tą zmieniającą się ilością pieniądza to chodziło Ci o coś innego. Bo przecież zwiększenie ilości pieniądza na rynku może zmieniać się jedynie przez dodruk lub poprzez wydobycie złota z kopalni i włączenie go do obiegu.


Nieprawda. Zwiększenie ilości pieniądza następuje również poprzez kreację pieniądza dłużnego.


oczywiście że mozna zwiekszyć ilość pieniadza przez kreację (kreacja pieniądza niejako mieści się w pojęciu dodruk pieniądza, o którym wspominałem) - z resztą tak to się współcześnie powszechnie czyni - ale trzeba wyraźnie zaznaczyć że jest to pieniądz fikcyjny, pieniądz kompletnie bez pokrycia w towarze - stworzony jak za pociągnieciem magicznej różdzki albo mówiąc po ludzku stworzony poprzez odpowiedni zapis księgowy. Jest to w pewnym sensie oszustowo. Z tego oszustwa biorą się nasze współczesne problemy - wpadliśmy w permamentną spiralę zadłużania własnie poprzez kreowania fikcyjnego pieniądza dłużnego. System ten jako tako funkcjonuje dopóki nie będzie pokusy wypłaty gotówki przez większą ilość ludzi.
A przecież wystarczyłoby że jakaś większa grupa ludzi poszłaby jednocześnie do wszystkich banków i poprosiłaby o wypłatę swoich oszczędności - co zrobiłyby banki? wypłaciłyby gotówkę pierwszym w kolejce ludziom a następnym klientom powiedziałyby że niestety ale w skarbcu nie mają więcej pieniędzy i stałyby się z miejsca niewypłacalne. To oczywiście byłoby jawne naruszenie umowy pomiędzy klientem a bankiem, ponieważ bank musi wypłacić w każdej chwili żądaną ilość gotówki. Jeśli jej nie ma to znaczy że dokonał oszustwa i okradł nas z oszczędności. Dlatego też system pieniądza dłużnego to zwykły szwindel - czegoś takiego nie powinno być. Po drugie system ten jest wykorzystywany przez nasze rządy do finansowania budżetu dodatkowo nakręcając spiralę zadłużenia. Kto te długi spłaci? ano nikt, ten system po prostu niedługo się zawali wywołując oczywiście ogromny kryzys.
Edytowany: 14 stycznia 2011 23:49

Fantomas
0
Dołączył: 2010-09-09
Wpisów: 379
Wysłane: 14 stycznia 2011 23:40:25
anty_teresa napisał(a):
Bogacenie się czyli wzrost wartości posiadanych dóbr przeliczanych na ilość środka pieniężnego oraz środków pieniężnych.

Dziwna definicja. Zgodnie z nią jeśli ilość moich pieniędzy [i wartość nominalna inwestycji] zwiększyła się o 10%, a ceny wzrosły o 20% to się wzbogaciłem. A jeśli ilość moich pieniędzy uległa zmniejszeniu o 10%, a ceny spadły o 20% to zubożałem. Czyli wg Ciebie w czasach hiperinflacji ludzie się bogacili. Chyba to musisz jeszcze przemyśleć.

Zakładając, że mam więcej pieniędzy w gospodarce ze stałą ich ilością to jedyne co z nimi mogę zrobić to wydać na konsumpcję albo zainwestować. Czyli one tak czy tak wracają do innych ludzi. Dokładnie tak jak się to dzieje obecnie, kiedy mamy gospodarkę o rosnącej ilości pieniądza. Pod tym względem się one nie różnią.


anty_teresa napisał(a):
Problem prawdopodobnie wynika z innego rozumienia bogactwa przez Ciebie. Jak sądzę rozumiesz je jako zdolność do nabywania ilości dóbr.

Oczywiście - pieniądze same w sobie nie mają wartości, nadaje im ją zdolność do wymiany na inne dobra.


siekoo
0
Dołączył: 2009-07-16
Wpisów: 1 746
Wysłane: 14 stycznia 2011 23:47:24
@Anty, dostarczasz nam tu coraz wiecej ciekawych zagadnien hello1
dla mnie pieniadze to nie bogactwo, lecz ewentualnie jego obietnica. jak z gielda - dopoki nie zamkniesz pozycji, zyski sa wirtualne. z pieniedzmi identycznie - mamy promese, ze za dana kwote mozemy otrzymac towar o okreslonej wartosci (zmienia sie to w czasie, zazwyczaj wartosc towaru maleje - inflacja). tak wiec, jak liczyc bogactwo? czy moze powinnismy mowic o potencjalnym bogactwie?
Zawżdy znajdzie przyczynę, kto zdobyczy pragnie...

Fantomas
0
Dołączył: 2010-09-09
Wpisów: 379
Wysłane: 14 stycznia 2011 23:56:06
mila napisał(a):

Ale kiedy dany towar zostanie już raz ustanowiony jako pieniądz, nie potrzeba go wcale więcej. Ponieważ pieniądz jest wykorzystywany tylko do wymiany i rozliczeń, to zwiększenie ilości dolarów, funtów czy marek w obiegu nie może przynieść społecznych korzyści: obniży po prostu siłę nabywczą każdego dolara, funta czy marki. Całe więc szczęście, że złoto czy srebro są dobrami rzadkimi i zwiększenie ich podaży jest kosztowne.


Narzucenie jedynie słusznego pieniądz i zakazanie zwiększania jego ilości nazywasz wolnym rynkiem ? W efekcie powstaje kolejny system interwencjonistyczny i to nawet skrajny, bo zakazujesz ludziom możności używania jako pieniądza innych dóbr. Co więcej zgodnie z tym cytatem również zwiększenie ilości kruszcu poprzez jego wydobycie jest szkodliwe, bo też zwiększa ilość pieniądza na rynku.
To jest złamanie zasady swobody umów.



mila napisał(a):
oczywiście że mozna zwiekszyć ilość pieniadza przez kreację (kreacja pieniądza niejako mieści się w pojęciu dodruk pieniądza, o którym wspominałem) - z resztą tak to się współcześnie powszechnie czyni - ale trzeba wyraźnie zaznaczyć że jest to pieniądz fikcyjny, pieniądz kompletnie bez pokrycia w towarze - stworzony jak za pociągnieciem magicznej różdzki albo mówiąc po ludzku stworzony poprzez odpowiedni zapis księgowy. Jest to w pewnym sensie oszustowo.

Absolutna nieprawda. Dodruk gotówki a kreacja pieniądza dłużnego to dwie różne sprawy. Kreacja pieniądza dłużnego następuje w oparciu o depozyty bankowe, zatem nie jest bez pokrycia jak twierdzisz.



mila napisał(a):
To oczywiście byłoby jawne naruszenie umowy pomiędzy klientem a bankiem, ponieważ bank musi wypłacić w każdej chwili żądaną ilość gotówki. Jeśli jej nie ma to znaczy że dokonał oszustwa i okradł nas z oszczędności. Dlatego też system pieniądza dłużnego to zwykły szwindel - czegoś takiego nie powinno być.

Powtarzasz błędne tezy części 'austriaków'. Tu niema oszustwa - żeby się o tym przekonać należy zbadać treść umowy między bankiem a klientem. Niestety 'austriacy' zamiast tego oskarżają banki o niedotrzymywanie umów, które nie zostały zawarte.

mila
0
Dołączył: 2010-06-29
Wpisów: 716
Wysłane: 14 stycznia 2011 23:56:27
siekoo napisał(a):

@Anty, dostarczasz nam tu coraz wiecej ciekawych zagadnien.
dla mnie pieniadze to nie bogactwo, lecz ewentualnie jego obietnica. jak z gielda - dopoki nie zamkniesz pozycji, zyski sa wirtualne. z pieniedzmi identycznie - mamy promese, ze za dana kwote mozemy otrzymac towar o okreslonej wartosci (zmienia sie to w czasie, zazwyczaj wartosc towaru maleje - inflacja). tak wiec, jak liczyc bogactwo? czy moze powinnismy mowic o potencjalnym bogactwie?


trafne spostrzeżenie, pieniadz jest tylko najlepszym i najszybszym srodkiem wymiany towarow, a nie celem samym w sobie (chociaz oczywiscie moze nim byc).

szooler
0
Dołączył: 2008-07-27
Wpisów: 2 112
Wysłane: 15 stycznia 2011 00:04:20
Jeden z kolegów pytał czy jest coś złego w spadku cen.
Wszystko zależy od punktu siedzenia,producent nie jest zadowolony,że mu spada cena zbytu,konsument jest zadowolony,bo ma taniej.binky
Jednak te zadowolenie konsumenta jest pozorne,chwilowe.Spadek cen powoduje,że firmy mniej zarabiają przy takiej samej wielkości sprzedaży.Jednakże z upływem czasu sytuacja się nie poprawia,więc firmy są zmuszone do obrony.Zaczynają ciąć koszty,tu najprościej zwolnić ludzi.Pan X,który jeszcze ma pracę,a widząc,że sąsiad pan Y,jest bez pracy,zaczyna się niepokoić o własną przyszłośc.I wydaje mniej.Tnie zbędne wydatki,odkłada na czarną godzinę.Słabnący popyt konsumpcyjny powoduje,że magazyny firm są pełne,towary tanieją a i tak nie ma na nie specjalnego zbytu.Firmy mniej sprzedają,i tanio,dalej więc przyjdzie zwalniać ludzi,by utrzymać rentowność,co pogłębia tylko strach tych jeszcze przy pracy przed jej utratą.Rynek pracodawcy pozwala na obniżanie standardów pracy,mniejsze pensje dla pracowników,pod pretekstem,że mamy kryzys,to okres wyrzeczeń,trzeba być dyspozycyjnym,lepsza gorsza praca niż żadna,itp.Mniejsze realne przychody gospodarstw to coraz mniejsza konsumpcja,coraz mniejsze spożycie =coraz mniejsza sprzedaż = coraz mniejsza produkcja =coraz mniejsze zysk firm.Pogarsza się ich rentowność ,wiele jest zagrożonych upadłością.Zero inwestycji,wszyscy liczą straty,demony deflacji uwolnione,nieliczni przy gotówce są bogaczami.Cash is king.
"Fortuna favet fortibus"

debet
0
Dołączył: 2010-12-15
Wpisów: 259
Wysłane: 15 stycznia 2011 00:06:50
siekoo napisał(a):
debet napisał(a):
siekoo napisał(a):
debet, tak powaznie, wyjasnij mi ten fenomen: przyklad mili, zeby nie mieszac - zarabiales 1000zl mogles kupic 5 odkurzaczy. na koncie oszczednosciowym odlozone masz 10.000zl, za co mozesz kupic 50 odkurzaczy. dodrukowano pieniedzy i po miesiacu zarabiasz 2000zl, ale poniewaz wszyscy dostali podwyzke, ceny wzrosly i terez odkurzacz kosztuje 400zl. za Twoja wyplate mozesz kupic sobie... 5 odkurzaczy. wyciagasz kase z konta oszczednosciowego i okazuje sie, ze za ta kwote za ktora miesiac temu mogles kupic 50 odkurzaczy, teraz mozesz kupic juz tylko 25 odkurzaczy.


Siekoo, spróbuj najpierw znaleźć u siebie błąd.

....
....

Jeśli znalazłeś, to nie musisz już tego czytać. Jesli nie znalezłeś, to oto wytłumaczenie. po prostu błędnie założyłeś, że tylko na wynagrodzeniu zarabiasz. Jakim cudem zarabiasz więcej tylko na jednej działalności (praca), a na drugiej juz nie (giełda, obligacje, lokaty) ;)) Także rysuneczki troszkę niepotrzebnie miejsca zajmują Angel


debet, mala prosba - nie odwracaj kota ogonem, tylko wyjasnij, najlepiej na przykladzie z liczbami jak Ty to widzisz. jezeli bladze, to mnie oswiec, bo za cholere nie potrafie pojac jak to jest, ze po podwyzce za 2000 wyplaty moge kupic 5 odkurzaczy, a za moje oszczedzone 10.000 zl 50 odkurzaczy? te 10k ktore trzymalem w skarpecie nabraly wiekszej sily nabywczej? moc przeszla na nie ze skarpety, czy z szuflady?
i w takim razie jaki sens ma dodruk pieniedzy? zeby ostatecznie banknoty mialy coraz wiecej zer?

pamietasz polska inflacje z lat 90-tych? ja pamietam, jak w kilka miesiecy pensje skoczyly z 2.000zl do ponad 40.000.000 zl i wiesz co, nikt sie jakos nie cieszyl, ze zostal milionerem. pieniadz parzyl w dlonie, ludzie przescigali sie by kupowac cokolwiek, byle szybko zamienic pieniadz na cos, co zachowa wartosc ich pracy, bo nikt nie wiedzial czy jutro chleb nie bedzie kosztowac 10% jego dzisiejszej wyplaty. o taka stymulacje popytu Ci chodzi?

pamietam taki obrazek z ksiazki do historii (chodzilo o hiperinfalcje z lat 20-tych) stoi zrezygnowany facet ogromnym worem pieniedzy (wyplata), drapie sie po glowie i mruczy pod nosem 'ehh, za duzo by niesc do domu na plecach, za malo by zaplacic za dorozke'. tak sie konczy zabawa manipulowaniem ilosci pieniadza bez pokrycia, bo pieniadz, drogi kolego to umowa, dziala na zasadzie zaufania - dodrukuj za duzo, a zaufanie prysnie i wrocimy do handlu bez posrednictwa papierkow. dopoki nie odbudujesz zaufania do pieniadza.

pokaz mi jak Ty to widzisz, na cyferkach Pray


Nie odwracam kota ogonem. Wszystko napisałem, tyle że w skrócie. Dajesz przykład gdy w wyniku dodruku następuje silna inflacja, tak że Twoje wynagrodzenie rośnie o 100%. Czyli inflacja może byc trochę niższa, ale przy ceteris paribus (brak dodatkowych efektów jak realny wzrost gosp) inflacja też będzie wynosić 100%. Logiczne i oczywiste, że stopa procentowa kredytu czy oprocentowania depozytu jest zawsze wyższa od stopy inflacji. Jak pisałem wcześniej, czas to pieniądz, więc niemożność czasowego użycia pieniądza kosztuje. Czyli klient banku musi zostać odpowiednio wynagrodzony za depozyt w postaci stopy oprocentowania. Aby ten koszt był opłacalny, to stopa oproc. musi być większa od inflacji. Czyli, jesli inflacja rośnie do 100%, to oprocentowanie lokaty musi wzrosnąć o 100%. Stąd, jesli na początku stopa wynosiła 5%, a inflacja ok. 0%, to dziś stopa oproc wynosi 105%. Oznacza to, że

10.000*(1 + 1,05) = 10.000*([1 + 0,05] + 1) = 10.000(1+0,05) + 10.000 =
= 10.500 + 10.000, czyli:

tyle ile byłoby bez dodruku + tyle ile będzie z dodruku

Oznacza to, że masz ciągle tę samą lokatę 5% i po roku zarabiasz +5% plus dodatkowe 10.000 zł. Wynika z tego, że po roku masz

10.500 + 10.000 = 20.500.

Czyli masz te same odsetki = 500 plus 20.000 zł. Czyli możesz kupić tyle samo odkurzaczy bez dodruku i inflacji :) Nic się nie zmieniło oprócz nominałów.

Jesli chodzi o podkreślony fragment:

tak sie konczy zabawa manipulowaniem ilosci pieniadza bez pokrycia

To właściwie nie mam nic do powiedzenia, bo wszystko powiedziałem i jeśli ktoś czytał ze zrozumieniem, to wie, że dokładnie to samo powiedziałem. Jak widać nie czytałeś ze zrozumieniem.




Fantomas
0
Dołączył: 2010-09-09
Wpisów: 379
Wysłane: 15 stycznia 2011 00:13:58
szooler napisał(a):
Jeden z kolegów pytał czy jest coś złego w spadku cen.
Wszystko zależy od punktu siedzenia,producent nie jest zadowolony,że mu spada cena zbytu,konsument jest zadowolony,bo ma taniej.binky
Jednak te zadowolenie konsumenta jest pozorne,chwilowe.Spadek cen powoduje,że firmy mniej zarabiają przy takiej samej wielkości sprzedaży./.../

Nominalnie mniej, ale mogą za to kupić więcej towarów. Pisałem już o tym kilka razy i podawałem jakiej sytuacji to dotyczy.
Tymczasem Ty piszesz o czymś innym - obniżaniu cen przy rosnącej ilości pieniądza na rynku.

debet
0
Dołączył: 2010-12-15
Wpisów: 259
Wysłane: 15 stycznia 2011 00:23:08
"Nominalnie mniej, ale mogą za to kupić więcej towarów."

No to przecież Szooler wyraźnie napisał, że konsument jest zadowolony.


mila
0
Dołączył: 2010-06-29
Wpisów: 716
Wysłane: 15 stycznia 2011 00:25:14
Fantomas napisał(a):
mila napisał(a):

Ale kiedy dany towar zostanie już raz ustanowiony jako pieniądz, nie potrzeba go wcale więcej. Ponieważ pieniądz jest wykorzystywany tylko do wymiany i rozliczeń, to zwiększenie ilości dolarów, funtów czy marek w obiegu nie może przynieść społecznych korzyści: obniży po prostu siłę nabywczą każdego dolara, funta czy marki. Całe więc szczęście, że złoto czy srebro są dobrami rzadkimi i zwiększenie ich podaży jest kosztowne.


Narzucenie jedynie słusznego pieniądz i zakazanie zwiększania jego ilości nazywasz wolnym rynkiem ? W efekcie powstaje kolejny system interwencjonistyczny i to nawet skrajny, bo zakazujesz ludziom możności używania jako pieniądza innych dóbr. Co więcej zgodnie z tym cytatem również zwiększenie ilości kruszcu poprzez jego wydobycie jest szkodliwe, bo też zwiększa ilość pieniądza na rynku.
To jest złamanie zasady swobody umów.


ależ ja nigdzie nie napisałem że zakazuję zwiększania ilości pieniądza na rynku (co oczywiście jest niczym innym tylko dodrukiem). Napisałem natomiast że każdy dodruk jest szkodliwy dla rynku bo powoduje inflację a ta z kolei wzrost cen i Ci którzy nie dostaną kasy z tego dodruku muszą stracić - ponieważ ich pieniądze stracą na wartości.

Tak, zwiększanie wydobycia kruszcu jest szkodliwe, ponieważ generuje inflację. Dlatego napisałem że idealny pieniądz to taki który powinien być mozliwie trudny do szybkiego wpompowania w rynek . Kazdy dodruk niestety psuje pieniadz.

EDIT: i nigdzie nie napisałem że komuś narzucam złoty pieniądz. Ludzie sami wybrali kruszec na przestrzeni wieków jako najstabilniejszą walutę w mysl opisanych przeze mnie pożądanych cech pieniądza. A jesli Tobie nie podoba sie zloto (czy dowolnie inny pieniadz) to co stoi na przeszkodzie abys posługiwał się barterem - czyli towar za towar? masz wolny wybór.

Fantomas napisał(a):

mila napisał(a):
oczywiście że mozna zwiekszyć ilość pieniadza przez kreację (kreacja pieniądza niejako mieści się w pojęciu dodruk pieniądza, o którym wspominałem) - z resztą tak to się współcześnie powszechnie czyni - ale trzeba wyraźnie zaznaczyć że jest to pieniądz fikcyjny, pieniądz kompletnie bez pokrycia w towarze - stworzony jak za pociągnieciem magicznej różdzki albo mówiąc po ludzku stworzony poprzez odpowiedni zapis księgowy. Jest to w pewnym sensie oszustowo.

Absolutna nieprawda. Dodruk gotówki a kreacja pieniądza dłużnego to dwie różne sprawy. Kreacja pieniądza dłużnego następuje w oparciu o depozyty bankowe, zatem nie jest bez pokrycia jak twierdzisz.


żaden wykreowany obecnie pieniądz dłuzny nie ma w 100% pokrycia w depozycie bankowym - a więc jest to oszustwo. Kreacja odbywa się w oparciu o ułamek wartości depozytu stąd właśnie spirala zadłużenia bez przerwy rosnie.

o ile się nie mylę to film "Money as debt" dość dobrze pokazuje mechanizm kreacji pieniadza i oszustwo jakie temu towarzyszy:

video.google.com/videoplay?doc...

Fantomas napisał(a):

mila napisał(a):
To oczywiście byłoby jawne naruszenie umowy pomiędzy klientem a bankiem, ponieważ bank musi wypłacić w każdej chwili żądaną ilość gotówki. Jeśli jej nie ma to znaczy że dokonał oszustwa i okradł nas z oszczędności. Dlatego też system pieniądza dłużnego to zwykły szwindel - czegoś takiego nie powinno być.

Powtarzasz błędne tezy części 'austriaków'. Tu niema oszustwa - żeby się o tym przekonać należy zbadać treść umowy między bankiem a klientem. Niestety 'austriacy' zamiast tego oskarżają banki o niedotrzymywanie umów, które nie zostały zawarte.


Ależ jest to wlasnie jest złamanie umowy. Jesli ja wplacam do banku pieniadze to moge je w dowolnym ,momencie wyplacic - czasem stracę na tym ewentualne odsetki. Ale przeciez ja chce wyplacic depozyt który powierzylem bankowi - jesli bank nie moze mi go wyplacic to znaczy ze mnie okradl. o jakiej Ty blednej tezie mowisz? Fantoamas, to tak jakbys Ty mi powierzyl jakies pieniadze na rok czasu i po roku chcialbys je odzyskac, a ja Ci wtesy mowie ze ich nie mam i czy to wedlug Ciebie jest w porządku?? przeciez w tym przypadku dokonalbym zaboru Twojego majatku. Oszukałbym Cie,

Edytowany: 15 stycznia 2011 00:35

Fantomas
0
Dołączył: 2010-09-09
Wpisów: 379
Wysłane: 15 stycznia 2011 00:25:21
@debet:
Patrz czego dotyczy cytat - firmy mogą więcej kupić bo ceny spadły.
Edytowany: 15 stycznia 2011 00:26

anty_teresa
PREMIUM
522
Grupa: Zespół StockWatch.pl
Dołączył: 2008-10-24
Wpisów: 11 191
Wysłane: 15 stycznia 2011 00:26:44
Fantomas napisał(a):
anty_teresa napisał(a):
Bogacenie się czyli wzrost wartości posiadanych dóbr przeliczanych na ilość środka pieniężnego oraz środków pieniężnych.

Dziwna definicja. Zgodnie z nią jeśli ilość moich pieniędzy [i wartość nominalna inwestycji] zwiększyła się o 10%, a ceny wzrosły o 20% to się wzbogaciłem. A jeśli ilość moich pieniędzy uległa zmniejszeniu o 10%, a ceny spadły o 20% to zubożałem. Czyli wg Ciebie w czasach hiperinflacji ludzie się bogacili. Chyba to musisz jeszcze przemyśleć.

Jeśli stan Twoich pieniędzy wzrasta o owe 10% to może się to stać tylko jak dostarczysz nowe dobro. Ustaliliśmy już, że jak się pojawia nowe dobro, tzn ich ilość na rynku wzrasta to mamy spadek cen wszystkich pozostałych dóbr, w związku z czym sytuacja o jakiej piszesz nie powinna mieć miejsca.

Fantomas napisał(a):

Zakładając, że mam więcej pieniędzy w gospodarce ze stałą ich ilością to jedyne co z nimi mogę zrobić to wydać na konsumpcję albo zainwestować. Czyli one tak czy tak wracają do innych ludzi. Dokładnie tak jak się to dzieje obecnie, kiedy mamy gospodarkę o rosnącej ilości pieniądza. Pod tym względem się one nie różnią.

Nie, możesz je jeszcze zachować i wtedy nie wracają do innych.

szooler
0
Dołączył: 2008-07-27
Wpisów: 2 112
Wysłane: 15 stycznia 2011 00:27:17
Debet,zakładasz,że inflacja jest równoważna wzrostowi cen produkcji.Teoria.
W praktyce,ceny realnych dóbr rosną bardziej niż papieru(pieniądza).
Tutaj przewagę zawsze ma producent dóbr,prędzej zarobi na inflacji niż odbiorca tych dóbr,warunek:jest popyt na te dobra.
Konsument nie ma wyboru,płaci.Inflacja stwarza pole do manipulacji i dźwigania cen powyżej wartości nominalnej tejże inflacjisalute
"Fortuna favet fortibus"
Edytowany: 15 stycznia 2011 00:43

siekoo
0
Dołączył: 2009-07-16
Wpisów: 1 746
Wysłane: 15 stycznia 2011 00:29:40
@debet, a co z pieniedzmi ktore trzymam w skarpecie?!? czy panstwo (emitent) mnie wlasnie w tym momencie nie okradlo?

dobra, dziany gosc jestem, mam jeszcze 10.000zl na lokacie na polrocznej 5%. w zeszlym miesiacu wyplata stanowila 1000zl, teraz 2000zl. widze, ze inny bank daje oprocenowanie lokaty 105%, wiec likwiduje moja lokate na 5% i przenosze kase do innego banku, ale jako ze byla to polroczna, to nie dostaje odsetek. tylko, cholera, nie wiem, co kupie za te moje 105% za pol roku. dalej 50 odkurzaczy? a moze 10? a moze pol? trace zaufanie do pieniedzy - wymieniam je na prosiaki, ktore za pol roku bede mogl zamienic na buty, wodke, czekolade, make etc.

tu jest pies pogrzebany. rozumie Twoj punkt widzenia - drukujac to z glowa, powoli, ostroznie mamy wplyw na inflacje, wiecej kasy w obiegu, wiecej mozemy kupic, wiecej wyprodukowac, wszystko fajnie sie kreci. na pozor, bo:
a) nie wiesz, kiedy nalezy dodrukowac pieniedzy zeby 'zrownowazyc' wartosc towaru na rynku (jak to okreslic?)
b) nie znam przypadku, by drukowano pieniadz dla zrownownowazenia wartosci towaru na rynku - drukowano na kredyt, by pobudzic popyt, liczac na to, ze rozwoj technologiczny pokryje towarem wartosc papierkow, zanim sprawa sie rypnie.

z Twoich slow wynika, ze USA sa tak technologicznie do przodu i tak bogaci w towar, ze permanetnie musza drukowac dolce, a chyba nie do konca tak jest. chyba, ze opanowali zimna fuzje lub inne zrodlo taniej energii - w takim razie OK.

@szooler - tak, dlatego wlasnie nie powinnismy ingerowac w mechanizmy wolnego rynku.
Zawżdy znajdzie przyczynę, kto zdobyczy pragnie...

Fantomas
0
Dołączył: 2010-09-09
Wpisów: 379
Wysłane: 15 stycznia 2011 00:35:05
mila napisał(a):
Tak, zwiększanie wydobycia kruszcu jest szkodliwe, ponieważ generuje inflację. Dlatego napisałem że idealny pieniądz to taki który powinien być mozliwie trudny do szybkiego wpompowania w rynek . Kazdy dodruk niestety psuje pieniadz.

To proste: wyemitować pieniądz papierowy o stałej ilości.

mila napisał(a):

żaden wykreowany obecnie pieniądz dłuzny nie ma w 100% pokrycia w depozycie bankowym - a więc jest to oszustwo. Kreacja odbywa się w oparciu o ułamek wartości depozytu stąd właśnie spirala zadłużenia bez przerwy rosnie.

Ależ my jesteśmy na forum inwestycyjnym - znajdź mi bank o mniejszej ilości depozytów niż kredytów. Bilanse są powszechnie dostępne.

mila napisał(a):
o ile się nie mylę to film "Money as debt" dość dobrze pokazuje mechanizm kreacji pieniadza i oszustwo jakie temu towarzyszy:

Ten film jest wierutną bzdurą. Sam mechanizm kreacji jest pokazany błędnie.

mila napisał(a):
Ależ jest to wlasnie jest złamanie umowy. Jesli ja wplacam do banku pieniadze to moge je w dowolnym ,momencie wyplacic - czasem stracę na tym ewentualne odsetki.

Odsyłam do art. 845kc. Wpłacając pieniądze na rachunek banku pozbywasz się ich własności w zamian otrzymując obietnicę ich wypłaty. Czyli mamy tu do czynienia z klasyczną transakcją wymiany. Bank jest właścicielem pieniędzy i może je sobie pożyczać komu chce, Ty jesteś wierzycielem banku. Ot i cała tajemnica.

debet
0
Dołączył: 2010-12-15
Wpisów: 259
Wysłane: 15 stycznia 2011 00:35:19
Shooler, prawdopodobnie masz rację, zauważ jednak, że dopisałem "ceteris paribus", czyli z założenia model.

Fantomas
0
Dołączył: 2010-09-09
Wpisów: 379
Wysłane: 15 stycznia 2011 00:39:29
anty_teresa napisał(a):
Jeśli stan Twoich pieniędzy wzrasta o owe 10% to może się to stać tylko jak dostarczysz nowe dobro. Ustaliliśmy już, że jak się pojawia nowe dobro, tzn ich ilość na rynku wzrasta to mamy spadek cen wszystkich pozostałych dóbr, w związku z czym sytuacja o jakiej piszesz nie powinna mieć miejsca.

Nieporozumienie - nie pisałem o gospodarce ze stałą ilością pieniądza tylko odnosiłem się do definicji ogólnie. Zresztą w takiej gospodarce Twoje definicja się nie sprawdza, bo ceny cały czas spadają.


anty_teresa napisał(a):
Nie, możesz je jeszcze zachować i wtedy nie wracają do innych.

Ależ proszę Cię bardzo - niech będzie że zakopuję je w ogródku na długie lata, i co z tego ? Ano kompletnie nic - ceny dostosują się do nowej ilości pieniądza na rynku [=ulegną zmniejszeniu]. W efekcie nikt inny na tym nie ucierpi.
Edytowany: 15 stycznia 2011 00:41

szooler
0
Dołączył: 2008-07-27
Wpisów: 2 112
Wysłane: 15 stycznia 2011 00:40:45
Fantomas napisał(a):
szooler napisał(a):
Jeden z kolegów pytał czy jest coś złego w spadku cen.
Wszystko zależy od punktu siedzenia,producent nie jest zadowolony,że mu spada cena zbytu,konsument jest zadowolony,bo ma taniej.binky
Jednak te zadowolenie konsumenta jest pozorne,chwilowe.Spadek cen powoduje,że firmy mniej zarabiają przy takiej samej wielkości sprzedaży./.../

Nominalnie mniej, ale mogą za to kupić więcej towarów. Pisałem już o tym kilka razy i podawałem jakiej sytuacji to dotyczy.
Tymczasem Ty piszesz o czymś innym - obniżaniu cen przy rosnącej ilości pieniądza na rynku.

No,ale kto może kupić więcej towarów?Firma?Mówimy o typowej firmie,takiej która produkuje.Produkuje-sprzedaje.W gospodarce z deflacją mniej.(edit .produkuje-sprzedaje)
Ilość pieniądza na rynku to jest dodatkowa zmienna,może rosnąć,a może spadać,zależnie od polityki banku centralnego.Ja pokazuję mechanizmy deflacyjne.
Jeżeli idzie o konsumenta -nie kupi więcej,argumenty przedstawiłem w wywodzie.
"Fortuna favet fortibus"
Edytowany: 15 stycznia 2011 00:47

Fantomas
0
Dołączył: 2010-09-09
Wpisów: 379
Wysłane: 15 stycznia 2011 00:44:41
@szooler:
Tak, firma. Wyobraź sobie, że ostatnimi laty ceny elektroniki szły w dół - zgodnie z Twoją teorią firmy ją produkujące winny masowo padać. Tymczasem padały kolejne rekordy sprzedaży, a firmy osiągały duże zyski. Ten przykład kompletnie obala tezę o szkodliwości deflacji - pod warunkiem, ze jest ona wywołana przyczynami rynkowymi.
Edytowany: 15 stycznia 2011 00:45

Użytkownicy przeglądający ten wątek Gość


15 16 17 18 19

Na silniku Yet Another Forum.net wer. 1.9.1.8 (NET v2.0) - 2008-03-29
Copyright © 2003-2008 Yet Another Forum.net. All rights reserved.
Czas generowania strony: 0,425 sek.

brpefngt
fpcqpccy
alunlcwk
Portfel StockWatch
Data startu Różnica Wartość
Portfel 4 fazy rynku
01-01-2017 +75 454,67 zł +377,27% 95 454,67 zł
Portfel Dywidendowy
03-04-2020 +60 637,62 zł 254,44% 125 556,00 zł
Portfel ETF
01-12-2023 +4 212,35 zł 20,98% 24 333,09 zł
xtddltwo
rvxcnzcl
cookie-monstah

Serwis wykorzystuje ciasteczka w celu ułatwienia korzystania i realizacji niektórych funkcjonalności takich jak automatyczne logowanie powracającego użytkownika czy odbieranie statystycznych o oglądalności. Użytkownik może wyłączyć w swojej przeglądarce internetowej opcję przyjmowania ciasteczek, lub dostosować ich ustawienia.

Dostosuj   Ukryj komunikat