Deficyty miewał większe, ale tylko w okresie wojen i totalnych katastrof.
Poza tym nigdy nie miał takiego zadłużenia za granicą. Jak USA miało po 2 wojnie światowej 122% długu publicznego, to był to dług wewnętrzny. Dodajmy jeszcze jeden szczegół - 40 lat temu USA były największym wierzycielem na świecie. Miały tyle inwestycji na całym świecie że gdyby zebrac inwestycje zagraniczne wszystkich innych państw, nie uzbierałoby się tyle co obcym państwom pożyczyło USA. Po 40 latach Ameryka to największy dłużnik na świecie, dłużnik tak wielki że gdyby zebrac cały dług zagraniczny wszystkich państw świata, to nie zebrałoby się go tyle na ile zadłużona jest Ameryka.
Po pierwsze, takiego życia na kredyt nie da się kontynuowac. Fizycznie. Nawet cały świat nie ma na to środków. Po drugie, nawet obecny poziom wydatków i rolowania długów nie jest stabilny. Wystarczy że Chiny albo Japonia stracą cierpliwośc i powiedzą "sprawdzam".
Albo tegoroczny budżet... Dziura w wysokości 13% PKB. Księżycowa ekonomia... Dodajmy jeszcze że ich budżet notuje nadwyżki z wpłat na fundusze socjalne, ale w ciągu 3-4 lat zobowiązania z tytułu tych funduszy pociągną cały budżet katastrofalnie w dół. Dlatego Obama nie ma innego wyjścia niż zapowiedziane cięcia tych wydatków, bo zobowiązania na przyszłe lata dramatycznie rosną.
Dla chętnych do zapoznania się ze stanem amerykańskich finansów publicznych półgodzinny filmik in english:
Jak ktoś nie zna języka to sporo wyjaśnią mu obrazki i wykresy ;) Wszystko podane bardzo przystępnie i czytelnie, udramatyzowane również odpowiednio, jak to po amerykańsku.
www.youtube.com/watch?v=O_TjBN...Co do dewaluacji dolara to jest parę "ale".
Po pierwsze, dolar już się mocno zdewaluował a za moment zdewaluuje się jeszcze bardziej na skutek już dokonanego dodruku pustego pieniądza. Dalszy dodruk papieru toaletowego z Jurkiem Waszyngtonem spowoduje gigantyczną inflację w stanach i zubożenie ich ludności. Popyt znowu upadnie.
Po drugie, Chińczycy w każdej chwili mogą puknąc się w głowę i przestac pożyczac. Wtedy albo scenariusz powyżęj (jeszcze większy dodruk i jeszcze wyższa inflacja) albo FED będzie musiało podnieśc bardzo wysoko stopy procentowe, np. do 18-20% tak jak zrobiono to pod koniec lat osiemdziesiątych. Rzecz kompletnie niewyobrażalna
Po trzecie, skończy się "drain brain", to znaczy napływ najzdolniejszych ludzi z całego świata do amerykańskich firm, uniwersytetów, etc. Jeśli siła nabywcza dolara spadnie jeszcze raz o połowę albo o 2/3 to mekką imigracyjną będzie Europa i bogatsze kraje dalekiego wschodu. To będzie ogromna strata dla USA, bo ogromna częśc ich elit społecznych jest "z importu". Nawet prezydenta i gubernatora Kalifornii mają z importu. :) Stracą ogromny kapitał ludzki niemierzalny bezpośrednio w pieniądzu, ale bardzo wymierny w dłuższym okresie.
"Dollar will fall like a stone" - Peter Schiff
"I'm selling all my dollars" - Jim Rogers