Mam parę pytań, między innymi powyższej wymiany postów.
1. Free float. Przeczytałem definicję na Wikipedii, pytanie czy dobrze zrozumiałem. Piszą, że jest to liczba akcji posiadanych przez "drobnicę". Dalej czytam, cyt:"...Free float uważany jest za jedno z najważniejszych kryteriów wyceny akcji na giełdzie." Rozumiem, że im wyższy free float tym lepiej dla akcjonariuszy, bo można te akcję stosunkowo szybko spieniężyć? Im niższy tym ciężej? To miało by sens dla jednego z kryteriów wyboru spółki.
Z tym, że jak dopadnie nas kryzys to free float nie działa :) tzn. wszyscy chcą sprzedać jak najszybciej, no ale nikt nie chcę kupić.
2. Insider trading. Tutaj też czytałem definicję z Wikipedii. Z tego co przeczytałem inside trading jest karalny, natomiast w jaki sposób to udowodnić? Przecież jeżeli jakaś osoba nawet zasiada w radzie nadzorczej i powiedzmy, że faktycznie ma pójść w rynek gorsze info, to w czym problem, żeby ta osoba sprzedała swoje akcje? To nie jest etyczne, zdaję sobie z tego sprawę, ale kto mu to udowodni? Chciał, miał to sprzedał, tak?
Po za tym czasem widać - przeglądając informację płynące z danej spółki - że jakaś obowiązana dokonała transakcji na akcjach spółki, np:
www.bankier.pl/wiadomosc/EFH-T... i co? Ma się dobrze. Nie wiem, może mylę pojęcia, może to nie inside trading, jak coś wyprowadźcie mnie z błędu :) A może tak, nagle kupiła ta osoba milion akcji? Może coś wie, czego my nie wiemy... a to już inside trading?
Znacie jakieś przypadki pociągnięcia kogoś do odpowiedzialności karnej za inside trading?
Wiem, trochę się rozpisałem, ale trochę mi to rozjaśni spojrzenie na pewne kwestię.