Inwestycja w las czyli własna spółka surowcowa- opcja dla inwestorów bardzo długoterminowych

Przyszło mi coś takiego do głowy może by tak kupić kilkadziesiąt ha ziemi niskiej klasy i posadzić tam drzewa, za 50-100 lat drewno może być w cenie jak już nas będzie kilkanaście miliardów.

No może trochę przesadzam, ale po 30-40 latach już można spokojnie ciąć na emeryturę jak znalazł:). Haczyk w tym jest taki że las można sadzić naprawdę tylko na najgorszych glebach i podlega się nadzorowi leśników jak stwierdzą że las jest źle utrzymany to trzeba będzie zwrócić dotacje. Kolejnym problemem są kradzieże, ale mimo wszystko uważam że warto spróbować. Jeśli okres jest za długi można poszukać kilkudziesięcioletniego lasu i wejść na gotowe. Areał będzie sporo mniejszy ale przynajmniej będzie można szybciej zacząć odcinać kupony.

A może lepiej posadzić wierzbę energetyczną?
Korzyści z inwestycji występują już po 3 latach.
To chyba lepsze niż czekać 40 lat

Temat bardzo ciekawy. Podchodziłem do niego kiedyś. Mam parę hektarów podmokłych terenów. Chciałem tam posadzić olche (na drzewo kominkowe) - lubi takie warunki i dość szybko rośnie. Też planowałem to jako inwestycje dla następnego pokolenia. Jednak pojawiło się tyle problemów, że sobie odpuściłem (teraz myślę, że może zbyt szybko).
Plan był taki. Zasadzić i wyciąć wszystko jednorazowo po 20-30 latach. Od razu odpadła forma 'lasu'. Na wycięcie każdego drzewa musisz mieć pozwolenie. Co roku możesz wyciąć parę sztuk wskazanych przez leśniczego. Owszem dopłaty jakieś są, ale przy rosnących kosztach pracy wg moich obliczeń to zupełnie się nie zwracało - a już na pewno nie był to rozsądny zarobek. Sam koszt ogrodzenia już mały nie jest - inaczej zwerzyniec leśny szybko rozprawi się z takimi sadzonkami.
W jakimś rolniczym piśmie wyczytałem, że jest możliwość zrobienia plantacji. Problem jednak jest taki, że w prawie taki termin nie występuje i zasadniczo nie wiadomo co to takiego. W każdym razie możesz przejść się do nadleśnictwa i spróbować się dogadać z nadleśniczym w sprawie zawarcia umowy zezwalającej na wycięcie całej 'plantacji' za ileś lat - coś jak w przypadku świątecznych choinek (te jednak są chyba nawet gdzieś uregulowane prawnie).
Takie plantacje jednak istnieją i ich właściciele twierdzą, że są to opłacalne przedsięwzięcia. Mnie jednak nie udało się obniżyć na tyle kosztów by stwierdzić, że to opłacalny biznes - postanowiłem, że wsadzę te pieniądze w PGNiG i z perspektywy dnia dzisiejszego, mogę stwierdzić, że była to raczej słuszna decyzja. Zawsze są jakieś inwestycje alternatywne do których trzeba porównać ten nasz przyszły las :-)

No zabawki są konkretne, np. taka.
Temat jak najbardziej do drążenia. Nie wiem czy nie podejdę do niego jeszcze raz.
Od kiedy 10 lat temu kupiłem sobie pilarkę Sthil'a 4KM to poczułem w sobie zew drwala i trzyma do dzisiaj. Ogólnie temat drzewny mnie mocno wciąga ;-)
btw. Nie wiem czy wiesz, ale nasze prawo nakłada takie kolosalne kary za ścięcie każdego jednego drzewa, że po zbyt pochopnym wycięciu paru większych drzew w 'swoim lesie' można szybko zbankrutować. Dlatego przed ścięciem każdego drzewa najlepiej jest je otruć, pozwolić by uschło a następnie napisać pismo z prośbą o ścięcie tych drzew.
Dużo dowiesz się na forach 'leśnych ludzi'. Temat też dość wielokrotnie wałkowany.

Tak sobie mysle że to ZUS powinien te lasy sadzić za każdego z nas. I przy nich niech beda tabliczki z nazwiskami, żeby kazdy mógl sobie pojechac i zobaczyc że tutaj sa namacalne te jego składki posadzone. I jaka łatwośc wyliczenia emerytury; pan A ma tyle drzewek, pan B tyle...